Witam. Dzisiaj jestem
szybciej, choć nie powiem, żeby liczba komentarzy mnie zmotywowała. Raczej to,
że… prowadzę tego bloga, jak wspomniałam już, głównie dla siebie. Zawsze
zostanie po mnie jakiś ślad. Mówiłam też o nowych blogach. Na razie
zadecydowałam, że zacznę opo drugie tutaj niedługo, żebyście nie musieli latać po kilku
stronach.
~ Emiko Hyuga – Neji musi, kochana namieszać,
inaczej za szybko by się to skończyło i byłoby za prosto. No, to terasz wiem,
że udał mi się taki Drań, jak chciałam! Hmm, moją odpowiedź znasz, obstawiam
jak najbardziej happy end, bo… jeży, Naruto NIE MOŻE ZGINĄĆ! Też Cię kocham tak
wiesz, enigmatycznie, żeby Kaja nie wiedziała do końca, co nas łączy ;p.
~ Kaja Jelonek – Już dziś
spełnię Twoje marzenie, ah spełnię, bo się na nie napaliłam! Hmm… może,
względem pomysłu, który mi podsunęłaś, sprawię im kiedyś, w dalekiej
przyszłości, malucha? ;p *myśli* . Neji Jak Wy się o niego martwicie ;p . No,
nie mam jeszcze pomysłu, kiedy Naru mógłby oddać Sakurze… Serio, nie mam, ale
spokojnie, nie zawiodę Cię, Szono moja najukochańsza! Dla Ciebie wszystko! ;33
. Iruka I Kakaś… nie za szybko by było, gdyby Szary zmacał Delfinka? Dla mnie
tak i dlatego znikł ;p . Itaś, tak Ci zdradzę, jeszcze im poprzeszkadza, doprowadzając
swojego Ototo do białej gorączki ;p . Gdzieś czytałam, że np.: Sasu zachce być
Hokage… Powiem szczerze, że rzadko zaglądam do mangi i żyję anime w głównej mierze.
Lecz całym sercem wierzę w to, że będzie dobrze. Inaczej się popłaczę i nie
wiem co jeszcze. Przecież tak wszyscy w Naru wierzą… no i nie powinien kończyć
jak ojciec, tylko dożyć sędziwego wieku, moim skromnym zdaniem! Mm, dziękuję za
buziaka i posyłam Ci kilka: w policzek prawy, potem lewy, czółko, słodkie
usteczka, które tak uwielbiam, zagłębienie szyi (gdzie wywołam dreszcze?),
potem niżej… (nie opisze, bo mi się inni na Ciebie napalą ;p) . Mój zboczusiu
;p . Kocham i dziękuję, że jesteś! <3
~ Erroay – Itachi to wcielone zło i
będzie przeszkadzał, bo taka jego rola ;p . A Sasu się nie postawi, bo jednak
wiesz, cieszy się, że go jednak ma ;p. Super, że przekonałaś się do KakaIru ;p
. A wiesz, co? Nie pomyślałam w ogóle, że Iruka mógł zareagować inaczej, niż
zareagował. Nie przeszło mi to przez myśl nawet… Do Nejiego dojdziemy niebawem
i mam nadzieję, Ze mnie za to nie znienawidzisz ;p . Również pozdrawiam i
dziękuję za komentarz. P. S.: piszę tylko dla siebie (no i Kai, rozumiesz ;p),
ale też brak komentarzy, czy ich szczątki lekko mnie… demotywują? A gdy widzę
kilka komentarzy, zaraz mam pomysły, nie wiem czemu tak jest xD
~ Kutoko
Tetsuya/Emi Raicho – No, tylko mi nie mów (nie mówcie?), że jestem aż tak zboczona ;p . W
końcu udaje mi się wpleść humor do opowiadania ! Hehe ;p . Dziękuję ;*
Zapraszam:
*******************
Pamiętna data – 20 września (sobota)
-
Sasuke, ja zdaję sobie sprawę, że możesz mieć w głowie mętlik, skoro najpierw z
tobą nie chciałem rozmawiać, a potem nagle przyszedłem i doszło do… „tego” –
blondyn siedział oparty o wezgłowie łóżka, z podciągniętymi nogami i splecionymi
dłońmi, spoczywającymi na kolanach. Mówił do siedzącego kilka milimetrów dalej
Uchihy, lecz nie patrzył na niego.
- No tak – potwierdził brunet, przyglądając się czerwieniejącemu lewemu
policzkowi. – Ale mi to…
- Wiem, że ci to nie przeszkadza – westchnął zniecierpliwiony jak i
zawstydzony do głębi. – Tylko, że… ja nie do końca wiem, co mną kierowało. Ja…
- Myślałem, że twoje uczucia - niebieskooki
drgnął.
- Uczucia… owszem, tylko, że ja…
- Żałujesz, tak? – Sasuke zacisnął zęby z bezradności.
- Tak – targnięty nagłą falą ogromnej złości, czarnooki, zerwał się z
łóżka.
- Jeśli tak, to po co dzisiaj przychodziłeś, Uzumaki?! – Nie mógł
opanować wściekłości, wrogości, a przede wszystkim, rozlewającego się w jego
wnętrzu, smutku i rozczarowania. – Jesteś największym idiotą, jakiego znam,
wiesz? Totalnym kretynem i czasami się sobie dziwię, że się w tobie… – Zaciął
się, uświadamiając sobie, co miał zamiar powiedzieć. Za to Naruto, mimo, że słowa chłopaka go zabolały, nadal
się nie poruszał i nie dawał tego po sobie poznać.
- A już myślałem, że całkiem zmiękłeś. Ale nie, nadal jesteś Draniem –
zszedł z mebla i skierował się wprost do drzwi. – Kolejny raz nie dałeś mi
dokończyć, ale cóż, twój wybór – nacisnął klamkę i otworzył drzwi. W tym samym
czasie jego towarzysz toczył w sobie wewnętrzną walkę, między romantyczną
stroną swojej natury, a mroczną.
- Matte – wyszeptał, zbliżając się nieznacznie. – Dokończ – tak, to był
rozkaz, lecz obaj doskonale wiedzieli, że Sasuke Uchiha inaczej nie potrafi.
Jinchiruuki odwrócił się do niego przodem.
- Chciałem Drania z powrotem, ale nie sukinsyna – zażartował, opierając
się o framugę i uśmiechając smutno. Sharinganowca od razu opuściły złe emocje.
– Miałem na myśli nie to, że żałuję… samego aktu z tobą, tylko… tego, że to
zdarzyło się tak wcześnie. Tak od razu, bez jakichkolwiek zasad, czegokolwiek…
Dattebayo, rozumiesz? – Uchiha pokręcił przecząco głową, zaraz jednak
podchodząc do ukochanego i całując go delikatnie w policzek.
- Rozumiem – odparł, wbrew swojemu wcześniejszemu gestowi. – Chcesz
zwolnić – skrócił zawoalowaną wypowiedź swojego głupka. – Tylko jest mały
szkopuł – zgrabnie ominął chwilę, w której powinien go przeprosić. Ale jak
dotąd zrobił to co najmniej raz i na więcej nie ma… tego czegoś, co inni
nazwaliby cywilną odwagą. – Nie wiem, czy dam radę opierać się twoim wdziękom,
pamiętając twoje jęki z wczoraj – skorzystał z zaskoczenia niebieskookiego i
zgrabnie otoczył jego talię ręką. – Kocham Cię, Usuratonkachi – przygryzł
płatek jego ucha, czując, że Naruto cały płonie. – I dam ci czas – dodał,
sugestywnie głaszcząc jego plecy. – Ile tylko zechcesz – szeptał, całując
policzki i wysuniętą część szyi. Uzumaki, wbrew swoim poprzednim słowom,
pozwalał mu na to, co więcej, sam łaknął i nadstawiał się na dotyk. Wbrew sobie
zaczął się cofać, gdy dłonie Sasuke masowały znów jego pośladki, a język wkradł
się do wnętrza jego ust. Co poradzić na to, że jego były przyjaciel całował tak
wspaniale? Nagle, wyczuł za sobą sięgający jego kolan, miękki przedmiot, a już
w następnej sekundzie leżał rozpłaszczony na materacu. I… zamiast protestować,
sam oplótł całującego go i napierającego wciąż czarnookiego, nogami. Jego
dłonie spoczęły na karku chłopaka, a
palce wplotły się w jego kruczoczarne włosy.
- Sasu… - westchnął, gdy brunet uniósł się lekko i zaczął majstrować
przy kroczu blondyna. Uciskając je sugestywnie, językiem kręcił kółeczka na
rozpalonej szyi ukochanego, skubiąc ją raz po raz zębami. Zdał sobie sprawę, że
jego Liska opuściły wszelkie przyrzeczenia, jakie sobie dawał. Choć tego nie
chciał, szybko oderwał się od chłopaka, ukrywając sztywniejącą męskość za
materiałem świeżo ubranych spodni.
- Wstawaj, jest późno – rzekł z satysfakcją, patrząc wymownie na
pulsujący dres w miejscu, w którym znajdowała się męskość Uzumakiego. – Ktoś
się tu podniecił, a mówił coś o chwilowym celibacieee… - wymaszerował z pokoju,
słysząc za sobą głos Naruto.
- Może nie być chwilowy, tylko na zawsze! – Przystanął, a raczej cofnął
się do pomieszczenia. Na łóżku nadal leżał Młotek w pomiętym ubraniu i gorączką
na twarzy. Bez jakiegokolwiek słowa podał mu lusterko. Ten posłał mu nic, a nic
nierozumiejące spojrzenie. Kąciki jego ust zadrgały lekko.
- Na zawsze? Skoro chcesz, żeby tak wyglądała twoja twarz za każdym
pocałunkiem, proszę bardzo – odłożył przedmiot i skierował dłoń na oczekujące dotyku,
prącie. – No i jeśli chcesz już zawsze przeżywać takie niewygodne
niezadowolenie… A nikt nie dogodzi ci tak jak ja – szeptał zmysłowo, znów
dotykając go w tamtym miejscu. Zauważył, oczywiście z cynicznym uśmieszkiem, że
ten bezwiednie rozchyla nogi i zaczyna nerwowo się poruszać. – Będzie jak
chcesz – cofnął dłoń i bez słowa wyszedł na dobre z pokoju. A potem… rezydencję
Uchihów wypełnił krzyk.
- Teme!!
***
*
***
*
***
Parzył właśnie kawę dla siebie w
nieznanym mieszkaniu. Z oddali do jego uszu dochodziły dźwięki szybko płynącej
wody i ciche nucenie. I choć osoba zajmująca łazienkę nie była tego świadoma,
to on słuchał jej z ciężkim sercem. Utopiony we wspomnieniach, odpłynął i nie
zauważył, gdy ktoś pojawił się w kuchni. Z nostalgią i rozkojarzeniem wyłączył
czajnik, zalał ziarna, odłożył metalowe naczynie i chwycił porcelanowe, po czym
się odwrócił, w efekcie czego kubek wypadł mu z ręki i z cichym brzęknięciem
rozbił się o złoto-siwe kafelki. Był zaskoczony, widząc ją w takim ubraniu.
- Marny z ciebie shinobi – fioletowowłosa w szlafroku zajmowała jedno z
krzeseł. – Nieważne. Powiedz, co uzgodniłeś z Tsu – jej wzrok paraliżował
obojętnością.
- Zaprosiłem Naruto-kun i Sasuke na obiad do restauracji. Tam im się
przedstawisz – odparł, przyklękując i zbierając elementy stłuczki. Kobieta
westchnęła przeciągle.
- Słabo – skomentowała, odsłaniając ramię i masując je. – I tak po
prostu mam mu powiedzieć, że jestem jego jedyną rodziną? – Łasic powoli się
denerwował jej wyniosłym i protekcjonalnym tonem głosu.
- Jak chcesz, zrobię tobie wstęp. Może być dramatyczny? – Wycedził przez
zaciśnięte zęby, wpatrując się w jej soczyście zielone oczy. „Pomimo wszystkiego… Piękne, jak zawsze”,
przeszło mu przez myśl, gdy zajął się ścieraniem podłogi.
- Dzięki, ale z twoich… twojej głowy to jak obelga – zdezorientowany
zatrzymał się w połowie pracy.
- Wiesz, co po-pomyślałem? – Mimowolnie się zająknął.
- Nie tylko wy, wspaniali Uchiha, macie klanowe tajemnice i wyjątkowe
sposoby komunikacji – syknęła zimno, obserwując go pustym spojrzeniem. Ta
wrogość… Choć wiedział, dlaczego to robiła, nie potrafił tego znieść. Przecież
nadal ją kochał, jak dawniej. Odwrócił się do niej tyłem, na nowo wstawiając
wodę i przetrawiając w głowie to, czego się dowiedział.
- Chcesz kawy? – Zapytał spokojnie, choć w środku… oh, wszystko mu się
skręcało i mieszało.
- Chyba żartujesz, od ciebie nie chcę niczego – słysząc to, nie wytrzymał. Znów odwrócił się przodem do dziewczyny i z impetem uderzył dłońmi o blat stołu, przy którym siedziała, opierając się na nich. Drgnęła nerwowo wbrew sobie.
- Chyba żartujesz, od ciebie nie chcę niczego – słysząc to, nie wytrzymał. Znów odwrócił się przodem do dziewczyny i z impetem uderzył dłońmi o blat stołu, przy którym siedziała, opierając się na nich. Drgnęła nerwowo wbrew sobie.
- Posłuchaj, Inata! Wiem, co zrobiłem i wiem, że mi tego nie potrafisz
wybaczyć. Widzę to w twoich… tak, w twoich pięknych oczach, ts – zagryzł wargę.
Nie mógł nad sobą zapanować, słowa same wypływały z jego ust. – Wymordowałem
klan z rozkazu, zawiodłem cię, wiem to wszystko! Ale czy ty myślisz, że nie
dręczą mnie wyrzuty sumienia? Że jestem aż tak zimnym draniem? Nie zabiłem
Kyoto, co powiedział ci pewnie Madara. Ja też nigdy nie przestałem cię kochać. Nie
zmuszę cię do zmiany decyzji i do tego, byś traktowała mnie inaczej. Owszem,
kiedyś dobro wioski było ponad wami, teraz wiele zrozumiałem. Popełniłem błąd.
Zresztą… obwinianie mnie to twój zawoalowany system obronny, prawda? Zresztą
nieważne. Tamtego dnia… okłamałem cię kilkakrotnie i żałuję tego do dzisiaj.
Lecz to co robisz…
- Mam do tego prawo, skoro mnie zraniłeś! – Odkrzyknęła fioletowowłosa,
wstając nagle. – Przez tyle lat…
- Cierpiałaś nie mniej niż ja,
choć niestety z mojej winy. Przepraszam cię, Inata, nie zmienię przeszłości –
zamknął oczy, starając się oddychać miarowo – choć bardzo bym tego chciał.
Mogłabyś to wyczytać z moich myśli – dodał, znikając w szarym dymie. Pozostawił
po sobie tylko żółtą karteczkę z godziną i miejscem spotkania.
Dziewczyna
patrzyła pusto w dal, znieruchomiała na skutek usłyszanych od Itachiego, słów.
Kochał ją… żałował… rozumiał. Przez tak długi czas myślała, że jest mu obca, a
on tak naprawdę… Z jej piersi wyrwał się z początku cichy krzyk, potem łkanie.
Bezwiednie opadła znów na krzesło i zwiesiła głowę, opierając ją na rękach. Łzy
skapywały z jej kształtnego nosa na drewno, krzyk przybierał na sile.
Zagubiona, zlękniona, roztrojona… Czy to, w co przez lata wierzyła, było
kłamstwem? Czy niepotrzebnie przez tyle lat niszczyła dławiącą ją tęsknotę za
nim? I miłość? Krzycząc jeszcze głośniej, złapała się za głowę. Co miała
zrobić? Szukać śladów prawdy pośród kłamstw? Wierzyć w nią, kiedy ją odnajdzie?
Czy nadal karmić swoje złamane serce dotychczasowymi myślami i
przypuszczeniami? Nie wiedziała i to potęgowało krzyk jej rozpaczy i zagubienia.
Czuła się tak, jakby straciła swoją tożsamość, kreowaną przez poprzednie lata.
Jakby… nie była sobą, bo budowała siebie na nieprawdzie.
***
*
***
Leżał na łóżku i
myślał o porannej rozmowie z Naruto i sytuacją z Kakashim. Czy to już czas?
Musiał się przyznać, pragnął mężczyzny, jego ciało płonęło, gdy ten go dotykał,
ale… przecież to nie minął miesiąc, od kiedy… Nie, na seks jeszcze za wcześnie.
Choć z drugiej strony… skoro Naruto i Sasuke już to robili, a przecież
niebieskooki nie był jeszcze dorosły (przyjęłam dorosłość na poziomie 18 lat,
jak coś ;p – dop. Inaty). Ale czy nie byłby zbyt łatwy? Przecież oni się
kochali, a on… nie czuł nic do Hatake. Przynajmniej tak mu się zdawało, bo
tylko jego zewnętrze na niego reagowało, nie wnętrze. Czy miał…
- Ohayo, Iruś – jonnin pojawił się tuż nad nim, na co brunet drgnął
zaskoczony i mimowolnie, w obronie, zdzielił go po głowie.
- Ah, to ty – wypuścił z ust powietrze i usiadł na łóżku, patrząc, jak
gość się prostuje. – Coś chciałeś?
- Tak, zobaczyć cię – mężczyzna nachylił się, by go ucałować, lecz ten
nadstawił jedynie policzek. – Coś się stało? – Zapytał z troską i lekką obawą,
siadając obok bruneta.
- Ja… bo… - choć nie chciał, poliki mu się zarumieniły. – Bo… hmm… ja…
nie… - Hatake, coraz bardziej zmartwiony, szturchnął go lekko ramieniem.
- Śmiało – uśmiechnął się ciepło, nie dodając mu jednak tym odwagi.
Umino odetchnął raz głęboko i wyrzucił na jednym wydechu:
- Wiem, że Sasuke i Naruto tak od razu uprawiali ze sobą seks, lecz ja
nie jestem na to gotowy. Nie rozłożę nóg tak o, a jeśli na to liczysz, znajdź
sobie kogoś innego – zamknął usta, dopiero teraz tak naprawdę uświadamiając
sobie, co powiedział. – Ka- Kaka… - nie zdążył nic zrobić, bo mężczyzna wstał i
wskoczył na balkon.
- Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?! – Zapytał z bólem, spoglądając
na niego kątem oka.
- Ja nie to…
- No słucham? – Brunet nie mógł powiedzieć ani słowa. – Posłuchaj,
Iruka. Kocham cię i pragnę, nie mogę zaprzeczać. Ale pragnę ci również
przypomnieć, że to ty mnie pocałowałeś kilka dni temu i zawsze pozwalałeś na
moje pocałunki. Nie widzisz, że to ty nadajesz naszej relacji, charakteru?
Zrobię wszystko, cokolwiek zechcesz, tylko przestań o mnie myśleć jak o
napalonym pedale z chrapką na twoje ponętne ciało. To boli – powiedział, po
czym wyskoczył za okno.
***
*
***
Siedzieli
w jakiejś wykwintnej restauracji na południu wioski i rozmawiali ze sobą o
różnych bzdetach, czekając na Itachiego. Wyjątkowo, jak na niego, się spóźniał,
choć chłopakom to nie przeszkadzało. Byli zbyt zajęci sobą. Zjawił się po
kwadransie, prowadząc kogoś, kto ukrył swoją twarz pod czarnym kapturem
płaszcza.
- Ohayo – przywitał się, i siadając naprzeciw brata. – To moja znajoma,
Inata – odgrywał swoją rolę najlepiej jak potrafił, ograniczając się jedynie do
wymienienia jej imienia. Sasuke, który wiedział o jego ukochanej, posłał mu
pytające spojrzenie, lecz przesłał mu myśl. „Nic
nie mów”. Kąciki ust młodszego uniosły się lekko. „Więc ona?”, zapytał, lekko mówiąc, zdziwiony. „Po prostu poczekaj”, odmyślał Ita, wstając z krzesła i odbierając
płaszcz od dziewczyny.
- WOW! Jakaś ty piękna – Naruto aż westchnął, patrząc na gościa z miłym
uśmiechem. Za miłym, jak dla czarnookiego, więc dostał kuksańca w żebra. – Ała!
Co jest, Draniu?! – Obruszył się, nie przestając się szczerzyć.
- Zapomniałeś chyba, że już jesteś zajęty – na znak, że to, co mówi,
jest prawdą, pocałował zaborczo chłopaka w usta.
- Teme! – blondyn spłonął rumieńcem i opuścił oczy. Siedząca naprzeciw
ich dwójka, zaśmiała się. Zielonooka oczywiście była mocno zaskoczona, wiedząc,
że tych dwoje coś łączy. Ale cóż, miłość jest ślepa, a ona jest tego
największym przykładem.
Talerze
brudne od wyśmienitych dań, a raczej ich resztek, zalegały na stoliku.
- Oi! Ale się nażarłem! – Niebieskooki pomasował się po wypchanym
jedzeniem, brzuchu. – Choć to nie to samo, co ramen – dodał kąśliwie, śliniąc
się znów. Fioletowowłosa zaśmiała się cicho.
- Lubisz ramen? – Zapytała, sącząc sok pomarańczowy. Tak naprawdę się
denerwowała tym, co zaraz miało mieć miejsce.
- Uwielbia – odpowiedział za niego Sasuke,
starając się ograniczyć kontakt dziewczyny ze swoim chłopakiem.
- Nie musisz być zazdrosny – odparła, wprawiając Uchihę w zakłopotanie i
zdenerwowanie. Wiedział to, ale mimo wszystko…
- Jasne – syknął tylko i zwrócił się do milczącego dotąd, Ani-san. – Co
masz dla nas ważnego? – Objął blondyna władczo ramieniem, posyłając kobiecie
ostrzegawcze spojrzenie.
- Sasuke, ja nie chcę, że… - protesty obejmowanego uciszył pocałunkiem,
po czym wyszeptał mu wprost do ucha: - Jeśli nie chcesz, bym się tak zachowywał,
to nie zapominaj, że tu jestem.
- Sasuke, Naruto – odwrócili głowy w kierunku Ity. – Przestańcie na
moment. Inata, mów – kunoichi westchnęła przeciągle.
- No dobrze – spojrzała wprost w oczy Jinchiruuki. – Chciałam to inaczej
rozegrać, ale Tsunade mi na to nie pozwoliła. Wybacz, że dopiero teraz, że w
ten sposób. Nazywam się… I-Inata Uzumaki i jestem twoją kuzynką – obserwowała
twarz adresata swoich słów, z szybko bijącym sercem.
- Ku-kuzynką? – Wyjąkał, otwierając szerzej oczy. – J-Jak to możliwe?
Nie, to musi być żart, przecież bym o tobie słyszał…
- Nieprawda, tylko nie liczni o niej wiedzieli – Sasuke objął go
mocniej, głaszcząc po plecach.
- Czyli ty? – Wycharczał, a jego oczy zmieniły barwę na krwistą.
- Ja mu o niej powiedziałem – Itachi patrzył na niego z lekkim
niepokojem.
- I jeszcze ty?! – Czerwona poświata leniwie zaczęła otaczać jego ciało.
Znów nie panował nad Kuramą, a przecież
stosunkowo niedawno opanował Byuudamę. – Każdy, tylko nie ja!
- To nie tak, ja i Inata byliśmy… - Starszy próbował załagodzić, lecz
Naruto go nie słuchał. Z coraz większą zaciekłością wbijał przydługie pazury w
blat stolika, a wtedy… stało się coś dziwnego. Uzumaki położyła swoją dłoń na
jego gorącej dłoni. Jej tęczówki zmieniły barwę na złoto-różową, otoczyła ją
również złota poświata. Bracia patrzyli na to wszystko z zaskoczeniem jak i
ciekawością wypisaną na twarzach. Kobieta, starając się nie utracić kontaktu
wzrokowego z blondynem, wycharczała zmienionym głosem:
- Kurama, wycofaj się – nie musiała powtarzać, by tęczówki Naruto
powróciły do swojego naturalnego koloru, lecz chłopak zdawał się lekko
przytłumiony. – Nic mu nie będzie, potrzebuje tylko odpoczynku – poinformowała
zatroskanego Sasuke, wstając i wychodząc za stolika. – Przyjdę później – dodała
tylko, znikając im z oczu.
- Masz mi coś do powiedzenia? – Spytał młodszy z braci, niedowierzając.
– Przecież ona miała nie żyć! – Zawołał z pretensją w głosie, głaszcząc swojego
chłopaka po głowie i gromiąc na wszystkich ciekawskich ostrymi spojrzeniami
a’la Sasuke Uchiha. Jego brat westchnął przeciągle i zaczął mu tłumaczyć całe
zajście.
***
*
***
-
Mówiłam to już Uchisze! To nie miało prawa wypalić, a ja wyszłam na całkiem
obcą i nieczułą! – Zielonooka zmaterializowała się w gabinecie swojej starej
znajomej i od razu przeszła do sedna. Kage patrzyła na nią lekko powiedziawszy,
znudzona i poirytowana.
- A jak chciałaś to rozegrać? Jakkolwiek i kiedykolwiek byś mu nie
powiedziała, byłoby źle. Mogłaś pojawić się dużo wcześniej – syknęła w jej
kierunku wrogo. Dziewczyna lekko spąsowiała.
- Nie mogłam… - bąknęła zawstydzona – choć tego naprawdę żałuję…
- Dość – przerwała jej blondynka. – Mam was wszystkich dość. Ty
żałujesz, że się ujawniłaś dopiero teraz, Sasuke Uchiha, że mnie zdradził i
odszedł z wioski, jednocześnie tracąc przyjaciół, Itachi, że wybił klan i
rozstał się z tobą, Naruto, żałuje, bo mimo siły, nic nie zrobił, by młody
wrócił… Co z wami, ludzie! – Zielonooka słuchała jej, zaskoczona i
zdenerwowana. – Każdy z was zachowuje się, jakby nie było rozwiązania. A
wystarczy porozmawiać. Normalnie jak dzieci. Potraficie walczyć, ścigać,
piętnować, nienawidzić, a przede wszystkim zabijać. A jeśli chodzi o wasze
prywatne życia, nie macie za gorsz odwagi i zrozumienia! Boicie się! – Wybuch
kobiety dał jej do myślenia. – Komplikujecie wszystko bardziej, niż jest w
rzeczywistości skomplikowane. Teraz pójdziesz do Naruto i z nim szczerze
porozmawiasz, zrozumiano? – Przytaknęła w milczeniu. – A ja… znajdę
rozwiązanie, dzięki któremu ten cały syf się skończy! Naprostuję to wszystko,
albo zwariuję z waszymi błahymi problemami! – Zakończyła, odprawiając ją
skinieniem ręki. No tak, Tsunade miała rację. Wszyscy czuli się winni, a
przecież tak naprawdę nikt z nikim niczego do końca nie wyjaśnił. Kierując się
przeczuciem, zawitała w progi rezydencji Uchihów.
***
*
***
Każdy
kto go znał pomyślałby, że to do niego niepodobne. Rzadko sięgał do czegoś
takiego, jak średniej zwykle grubości przedmiot, z zakładkami, papierowymi,
zapisanymi gęsto stronami, spiętymi klejem dobrej jakości. Tak, Kiba Inuzuka
czytał książkę. I to nie byle jaką – o insektach znanych przede wszystkim w
jego rodzinnym kraju. Można by pomyśleć, że to jakieś jego nowe hobby, a tak
naprawdę Psiarz się uczył. Uczył się o jakimś tam żuku gnojaku, żółwinku
zbożowym czy pospolitych chrząszczach, a dlaczego? Krótko mówiąc, był gejem i
podobał mu się Shino Aburame. Nie, to za prosto. Kiba nie był gejem, on po
prostu zakochał się tylko i wyłącznie w tym chłopaku i z nim pragnął być. Na
swój sposób coś mu już tam podszepnął aluzjami, lecz nie był pewny, czy
ciemnowłosy załapał, a jeśli tak, co o tym myśli. Więc przyrzekł sobie, że go
zdobędzie znanym sposobem – zacznie się interesować tym, czym interesuje się
Shino. Spadło na insekty.
Wzdychał
ciężko, starając się zapamiętać liczne fakty o powłokach, odnóżkach i tym
podobnych, gdy ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi jego mieszkania. Jak się spodziewał,
był sam, więc zwlekł z łóżka swoje seksowne cztery litery i skierował się do
przedpokoju. Zdziwiony zauważył, że gość wprosił się do środka.
- Wybacz, mam nadzieję, że nie jesteś zły, ale nie chciało mi się czekać
– zobaczył w pomieszczeniu swojego wymarzonego chłopaka i lekko się
zdenerwował. Zakłopotany zacżął drapać się po głowie.
- Nie, skąd – bąknął, patrząc na niego lekko maślanym wzrokiem. Zaraz
się opamiętał, lecz Aburame zdążył to już zauważyć. – Zapraszam na salony –
wskazał dłonią przestrzeń za sobą, choć nie łudził się, że chłopak skorzysta.
- Dzięki – zaskoczony patrzył, jak brunet ściąga sandały i przechodzi do
salonu. – Gdzie jest twój pokój? – Zapytał dziwnym głosem, nie patrząc na
gospodarza, choć jego mina była warta zobaczenia. Szeroko rozwarte powieki,
jeszcze szerzej otwarte usta (tzw. Karpik), zdrętwiałe mięśnie. Z trudem
odpowiedział.
- Na górze – i patrzył, jak czarnooki wdrapuje się na drugie piętro. Jak
we śnie, podreptał za nim, nadal w szoku.
- Ładnie tu… tak swojsko – skomplementował pokój szatyna, większości
pokryty zdjęciami i jego autorskimi rysunkami psów. – Sam naszkicowałeś tego tu
Akamaru? – Wskazał największy rysunek przedstawiający jego psa o białej
sierści, jak przekształca się w swojego właściciela.
- No tak – przytaknął, obserwując chłopaka, naprawdę będąc
zdezorientowanym. – Chcesz coś do picia? - Zapytał, by nie zapadła krepująca
cisza.
- Nie, dziękuję – rozglądający się dotąd Shino, skupił spojrzenie swoich
zamaskowanych okularami przeciwsłonecznymi oczu, na Kibie. – Chciałem cię o coś
zapytać, tylko bądź ze mną szczery – kiwnął głową ze zrozumieniem. – Co byś
zrobił, gdyby okazało się, że… twój przyjaciel woli chłopaków? – Chwila
męczącej ciszy. Zgroza. A potem…
- Nic, bo sam jestem gejem i nawet się w kimś zakochałem – odparł
zgodnie z prawdą, oddychając lekko. Trochę mu ulżyło, choć gość nie wiedział i
tak najważniejszego.
- Rozumiem – Shino uśmiechnął się za kapturem. – A mogę na ciebie
liczyć, gdy będę potrzebował pomocy w pozyskaniu serca tej osoby? – Całą wolą
próbował nie ukazać emocji, jakie wzbudziło w im to zdanie. Nie wiedział, czy
mu się udało.
- O-oczywiście – bąknął słabo, lekko zwieszając głowę. Po chwili ją
jednak poderwał. – Od tego są przyjaciele – krzyknął trochę zbyt
entuzjastycznie, z nieszczerym uśmiechem.
- Świetnie – chłopak wstał z zajmowanego wcześniej łóżka i sięgnął do
kieszeni po srebrną kopertę. – Proszę, tu masz plany imprezy – podał mu je,
patrząc na niego bacznie. – Nara prosił, byśmy mu pomogli w organizacji…
- Wiem, Ino mi już to powiedziała – rzucił lekko, patrząc jak gość kiwa
mu na pożegnanie głową i opuszcza jego pokój.
***
*
***
- Sasuke, miałem
dziwny sen – obudził się w mieszkaniu swojego chłopaka, z głową na jego
kolanach. – Ale na szczęście ty tu jesteś – dodał zaspanym głosem, sięgając
jego ust. Potrzebował tego, jak sucha studnia wody. Czuł się dziwnie roztrojony
i niepewny, a miękkie wargi Uchihy na jego, koiły zdenerwowane serce i spięte
mięśnie. – Nie opuszczaj mnie już nigdy – wyszeptał, zatapiając się w
kruczoczarnych tęczówkach.
- Nigdy – potwierdził bezwiednie brunet, całując go w skroń. – Co ci się
śniło? – Jak dotąd Uzumaki nie świadom był, że w salonie są jeszcze dwie osoby.
- Jakaś piękna kobieta o fioletowych włosach rozmawiała z nami w
restauracji, a ty byłeś taki zazdrosny – zaśmiał się krótko. – A potem… potem
ona powiedziała coś dziwnego… Że jest moją kuzynką… - posmutniał nagle. –
Czaisz? Miałbym w końcu mieć rodzinę? Przecież to niemożliwe.
- Naruto, bez względu na sen, masz mnie i Itachiego. My jesteśmy twoją
rodziną, młotku.
- Naprawdę? – Zapytał blondyn z nadzieją, a siedząca nieopodal
zielonooka westchnęła z lekkim uśmiechem. Niebieskooki był w tym momencie taki
słodki…
- Tak – przytaknął Ita, ujawniając się nad jego głową. – Jednak to o
czym mówiłeś, to nie sen. Inata?
- Naruto – chłopak zerwał się zaskoczony i patrzył niedowierzającym
wzrokiem na siedzącą przed nim kobietę. Identyczna jak we śnie! – Już ci mówiłam,
ale się powtórzę. Jestem Inata Uzumaki, w moich żyłach płynie taka sama krew
jak twoja. Jestem twoją kuzynką i proszę o wybaczenie, że nie było mnie tak
długo z tobą. Ale obiecuję, nigdy więcej nie pozwolę, byś był samotny –
słuchając, pochłaniał wzrokiem figurę dziewczyny, jej krótkie już, fioletowe
włosy, zielone oczy, kształtną figurę, czarny płaszcz, ubranie. Dokładniej
czarne, sportowe spodnie z małymi promieniami na nogawkach i kaburą na kunai na
prawej nodze, dopasowane, krwistoczerwone sandały, widoczną zza czarnej bluzy
biały podkoszulek, zakryty kratką, małe kolczyki w kształtach wiru w uszach i
dziwny naszyjnik na szyi.
- Niemożliwe! – Krzyknął, na nowo zaskoczony. – Nie możesz być z mojego
klanu, nie masz czerwonych włosów i granatowych oczu, jak moja mama! – Bez
słowa wstała i zsunęła z siebie czarny płaszcz, po czym odwróciła się tyłem do
chłopaka, ukazując tył bluzy. Widniał na niej dumnie emblemat jego klanu, tak
jak na rękawach, tuż przy nadgarstkach.
- Dasz mi szansę wszystko wyjaśnić? Od mojego powrotu, aż do koloru
moich włosów? – Zapytała z nadzieją, a gdy blondyn przytaknął, uśmiechnęła się
szeroko.
Witam!
OdpowiedzUsuńNo to może zacznę od tego, co towarzyszyło mi właściwie od połowy notki: przeżyję Nejiego, naprawdę, dam radę! Uzmysłowiłam to sobie dopiero wtedy, kiedy dotarłam do wątku z Kibą. Shino - fuuu! Tego nie zniosę! :D To już bym wolała wątek z Oro :o. Mam nadzieję, że nie będzie ostro, Shino jest odrażający! ;-)
Mam nadzieję, że nie pojawi się jeszcze masa innych homo parek, bo w następnym pokoleniu zabraknie w Konoha młodych shinobi :D jak ja się cieszę, że Itachi nie jest gejem! Swoją drogą ciekawi mnie, czy jakieś yuri też się tu znajdzie? ;>
Takiego Sasuke właśnie kocham :D pięknie zachował się w stosunku do Uzumakiego, perfekcyjnie! Idealnie mi to do niego pasowało :)
Tsunade miała całkowitą rację, przejmują się jakimiś pierdołami i nie potrafią sobie życia ułożyć, a bo tu duma, tu strach, a tu jeszcze co innego. Kryją się, spiskują, knują, wymyślają jakieś intrygi i nie wiadomo co, bo podejść i się odezwać to problem. Jakby nie patrzeć, to w życie shinobi nie jest łatwe. I co? Z nim dają sobie radę, a z uczuciowym już nie, przerasta ich to ;-) bardzo fajnie, że o tym wspomniałaś.
Co tam jeszcze. Aa, tak. Znowu nie robię czegoś, co powinnam, a zamiast tego siedzę, czytam i piszę komentarze, choć równie dobrze mogłabym to sobie zostawić na wieczór :-) tym razem ucierpiała nauka maszynoznawstwa, aparatury chemicznej i rzutowania prostokątnego, no cóż, nadrobię to zaraz.
Doskonale Cię rozumiem. Średnio chce się człowiekowi pisać, gdy pojawia się mało komentarzy. Niestety żyjemy w takich czasach, w których SasuNaru nie jest już tak popularne, jak kiedyś. W życiu bym 6 lat temu nie pomyślała, że będzie tak krucho z ilością blogów i czytelników. Gdzie te czasy, gdy w ciągu tygodnia można było spokojnie uzbierać 50 komentarzy pod rozdziałem? :( a blogów było tyle, że nie sposób było wszystkiego na bieżąco czytać. No ech, narzekam jak jakiś emeryt.
Chyba starczy, czas się uczyć.
Pozdrawiam,
Erroay
A ja się właśnie cieszę, że jest parka z Kibą i Shino *.* Sama mam zamiar umieścić ten wątek w moim opowiadaniu. ;D Więc, Erroay, nie strasz mi tutaj Orochimaru! xD Wiem, że Oro lubi dzieci, ale one niego nie lubią, więc niech tak zostanie o.o
OdpowiedzUsuńDziecko? O.o Och, już wcześniej wiedziałam, że z tego będą dzieci, ale ja nie na serio xDD Chociaż taka błękitnooka blondyneczka, mała, niewinna, słodziutka, drobna, a z charakteru taki Uchiha <333 Łamaczka serc jak nic xDD
Skoro dla mnie zrobisz wszystko, to ja już mam przyszły plan na nasze nieprzespane noce xDD ;*
Oj tam, przecież wiesz jaki jest Kakashi c; I Hatake powinien zaczynać rozkochywać w sobie Iruke ;-; Naprawdę ;--;
Dziewczyno! Menszu, to musisz od razu zacząć czytać mangę! Naprawdę warto, a akcja i tak jest bardzo w przodzie! Nie no, ja Ci tu zostawiam linka, bo nie mogę, no : http://www.manga-lib.pl/index.php/manga/info/naruto
I tak, Sasuke chce zostać Hokage, ale Hokage na pewno zostanie Naruto (jeśli przeżyje wojnę...). ;D
Inata, ty zboczuszku, nie przy tak dużej publiczności ;DD
Dobra, po tym jakże długim wstępie, rozdrobnię się na temat rozdziału xD
Naprawdę napaliłam się na akcje, która teraz się tutaj toczy c; Wszystko jest tak opisane, że po prostu widzę wszystko przed oczami. Jestem mega szczęśliwa, że Itachi wszystko wytłumaczył Inacie c; I jeszcze ta zaborczość Sasuke <33 Właśnie takiego Sasuke najbardziej lubię. Ty tutaj wykreowałaś go tak interesująco, że no nie mogę! Jest mroczny, zaborczy, napalony (wiadomo na kogo c;), ale i też czuły, romantyczny i jeszcze raz napalony xDD
Już mówiłam, ale ja cieszę się, że Kiba sobie kogoś znajdzie xD I, że tym kimś, będzie Shino ;D
Jeszcze reakcja Naru, o wiadomość o swojej rodzinie. Podobał mi się ten przypływ agresji u niego. Według mnie, mógł chociaż trochę pokrzyczeć, ale ta wersja mi przypadła do gustu (nie mniej, mam nadzieję, że po tych wytłumaczeniach Inaty, będzie krzyczał, płakał, wyrywał się, szarpał, nie chciał się uspokoić i pobiegnie do lasu się opanować - takie moje fantazje xDD) c;
Jeszcze raz, zakochałam się w tej zaborczości Uchihy <3333 Sasuke naprawdę świetnie Ci tu wyszedł c;
Ech, niech Inata wybaczy Itachiemu, co? ;c Nie może być tak, że ich miłość legnie w gruzach D;
Troszkę się rozpisałam, ale cóż, trudno się opanować, gdy przeczytało się takie opowiadanie <3
Kocham Cię po stokroć, Menszu c;
I właśnie dostałam olśnienia xDD
Skoro to ja jestem Szoną, a ty Menszem, to czemu ja Tobie wysłałam biżuterię? xDD Taka zagadka ;D
Życzę Ci oceanu weny (a komentarzami się nie zamartwiaj. W sieci naprawdę jest mega dużo "tajniaków"), nieskończoności buziaków ode mnie (gdzie tylko zapragniesz ;]) *-*
Pozdrawiam z całego serca (trochę skamieniałego, ale co tam xD) ;d
Kaja Jelonek
Przepraszam, że tak dawno nie odwiedzałam twojego bloga, ale nadrobiłam już zaległości. ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Naruto jest już z Sasuke. Ciekawi mnie co wymyślisz z Itachim i Inatą. Oby mu wybaczyła, bo jak nie tosię załamię :D
Nie umiem się rozpisywać w komentarzach, więc nie jest on za długi ;)
Chciałam Ci życzyć jeszcze ogromnej ilości weny i jak najszybciej nowego rozdziału(nie żebym Cię popędzała, czy coś :D)
Pozdrawiam z gorącymi całuskami :* :* :*
Sumire
Witam,
OdpowiedzUsuńrozdział wspaniały... Naruto poznał swoją kuzynkę.... Inata dowiedziała się prawdy o tamtym feralnym dniu... Kiba i Shino może być interesująco....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia