Wybacz!

KONIEC.
Umarło śmiercią naturalną. Nic już się nie pojawi. To nieodwołalne.
Dziękuję za pułap 100 000 wejść. Zdaję sobie sprawę, że miałabym 2 razy więcej, gdybym pisała... Ale już nie umiem. Jedynie dla pieniędzy.
Pozdrawiam.

Polecany post

One - Shot - Poszukując wartości.

Tytuł: „Poszukując wartości” Paring: SasuNaru Kategoria: Shoūnen ~ ai Gatunek: Dramat (tak świątecznie, wiem xD) Ostrzeżeni...

czwartek, 17 października 2013

017. Rozdział siedemnasty - Nowy początek. Tajna misja Itachiego.


Witajcie, moi Drodzy!

Na początek powiem, że nie będę więcej narzekać na brak Czytelniczek. Doszło do mnie (dzięki Ci, Kaju), że marudzę bez sensu (bezsensu?), bo każdy z Was zostawia ślad – liczba wejść. Mam świadomość, że moje stałe Czytelniczki nie nabiją mi w miesiącu ich  na przykład 2500 ;p . Każdemu – czytającemu, zaglądającemu tu z nudów, czy komentującemu, bardzo dziękuję za obecność.

Chciałabym ten rozdział dedykować EMIKO HYUDZE, której niestety było ostatnio przykro, a ja nienawidzę, gdy ktoś się przeze mnie tak czuje. Ale moim nieskromnym zdaniem, ucieszysz się na dedykację zaskakującej siedemnastki. Dedykuję go także EMI RAICHO, byś nie myślała, że o Tobie nie pamiętam. Pozdrawiam wszystkich, odpowiedzi na komentarze na końcu, bo trochę ich jest, jednak SUGEROWAŁABYM PRZECZYTAĆ PRZED ROZDZIAŁEM!. Zapraszam ;**
ZAZNACZAM: wszystko ma swoje wytłumaczenie ;p. :

********************



         18.09. (czwartek)


         Długowłosy jonnin zmierzał właśnie do gabinetu Tsunade niepewny tego, co go tam spotka. W głowie zadawał sobie multum pytań, lecz większość dotyczyły jednego wydarzenia. Czy Inata już się ujawniła? Czy ją ujrzy? Czy wciąż pamięta tamtą rozmowę? Ostatnią, jaką przeprowadzili i której żałował do dzisiejszego dnia.

         RETROSPEKCJA

         Stali na środku polany, w centrum wschodniego lasu. Słuchać było tylko płacz młodszego z nich i  szum liści
    - MADARA! Dlaczego ją zabiłeś? – Zapytał, siłą powstrzymując się od zaatakowania starszego mężczyzny. – Przecież ona nic…
    - Ha, ha, Itachi! Naprawdę nie wiesz? Z tego samego powodu, co ty – ty wymordowałeś klan, żeby chronić brata i Wioskę Liścia, ja chronię siebie. Prawdą jest też, że nigdy cię nie lubiłem, wręcz cię nienawidzę. Chciałem, żebyś cierpiał. O tą śmierć oskarżą ciebie, uznają, że w afekcie nie panowałeś nad sobą i zabiłeś jeszcze jedną, niewinną osobę. A twoja ukochana Inata cię znienawidzi.
    - Ale.. ja jej powiem, że ty zamordowałeś Kyioto*! – Madara zaśmiał się kpiąco, opierając nogę o wielki kamień.
    - Ależ nie powiesz, bo nie chcesz, by zginął ktoś jeszcze…
    - Nie, tylko nie Sasuke! Zabij mnie! – Krzyczy, opadając na kolana. – Błagam – dodaje, wiedząc, że to niegodne shinobi.
    - Widzę, że się dogadaliśmy – odparł starszy, znikając w powietrzu. – Pamiętaj, milcz – cichy szept powoli gaśnie zagłuszany wyciem wiatru i syren.
        
Itachi usiadł pod jednym z drzew i rzewnie płakał. Pierwszy raz w życiu. „Co mam zrobić?”, myślał. „Jeżeli jej nie powiem o wszystkim, to ją stracę, a jeśli wyjawię jej prawdę, zginie mały Sasu.. Co mam robić?” Czuł, że nie ma czasu do stracenia. Zgodnie z rozkazem, musi uciekać. Starszyzna nie stanie w jego obronie, bo wtedy cały misterny plan by się wydał, ludzie przestali by ufać władzom, mogłoby dojść do buntu, może nawet do wojny domowej. Ale nie mógł tak odejść. Musi zobaczyć ją ten ostatni raz.

         Wstał i rozglądając się wokoło, przeteleportował się pod dom ukochanej. Cicho zapukał umówionym znakiem, przez przypadek brudząc drewniane drzwi. Spojrzał na swoje ręce – miał na nich krew. Nie, nie swoją. Krew matki, którą kochał, ojca, którego szanował, kuzynów i kuzynek, z którymi się bawił, ciotek i wujów, dających mu stale drogocenne rady, przyjaciół i przyjaciółek… Choć na zewnątrz wyglądał normalnie, to w środku był przerażony. Wstrząśnięty tym, co zrobił. Inata pojawiła się w progu po kilku sekundach.
    - Itachi? Kochanie, co się stało?
    - Wpuść mnie – zażądał głosem ostrzejszym, niźli tego chciał. Dziewczyna bez słowa przepuściła go. Po chwili wchodzili do jej salonu. Kunoichi mieszkała osobno, jakieś kilka kilometrów przed wioską, ze względu na swoje umiejętności. Nikt nie musiał jej strzec, sama potrafiła się obronić i chronić swoją tajemnicę.
    - Przerażasz mnie – wyszeptała, kierując dłoń na włącznik światła, lecz powstrzymała ją zimna dłoń jej chłopaka.
    - Proszę, nie zapalaj światła – rzekł, patrząc na nią w ciemnościach. Pod wpływem impulsu, przysunął się do niej i zachłanne wpił się w usta. Fioletowowłosa zadrżała jak zawsze, gdy ją całował, lecz coś ją od niego odpychało. Dziwnie pachniał. Czuła metaliczny zapach i smak krwi.
    - Ita, jesteś ranny? – Wyszeptała wystraszona przerywając pocałunek, bojąc się o ukochanego. Jej dłoń znów wędrowała po ścianie.
    - To nie moja krew – odparł, pewny, że już więcej nie posmakuje jej jagodowych warg. Nagle jego oczy przeszył chwilowy ból, całe pomieszczenie zalśniło elektryczną imitacją słońca. Dziewczyna cofnęła się przerażona i z łoskotem opadła na podłogę. Podciągając kolana, patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami.
    - To ciebie szukają – wybełkotała, czując spływające po oliwkowych policzkach, łzy. – N-nie m-mów, że t-ty za-zabi-biłeś Mmmi-Mikoto, Fu-Fugaku iii…
    - Tak, niestety to ja – westchnął. – Inata, ja nie miałem wyjścia.. I bardzo tego żałuję – dodał, widząc jak Kunoichi się podnosi.
    - Zmusili cię? – Zapytała z nadzieją. Uchiha poczuł, że narasta w nim irytacja.
    - Nie rozumiesz – warknął, patrząc na nią tak, jak nie patrzył nigdy – mieszanka smutku, złości, żalu i rezygnacji. – Mogli wyznaczyć kogoś innego, ale ja dla Konohy zrobię wszystko. Nie mogłem pozwolić, by ktoś inny to zrobił. To był mój obowiązek wobec… - przerwał, bo stojąca nieopodal Inata po prostu go spoliczkowała.
    - Ja nie rozumiem?! Miałeś wybór i wybrałeś śmierć twoich najbliższych z twoich rąk? Bo tak nakazywała ci pieprzona duma Uchihów?!
    - Nie! Jestem oddany wiosce, to dla niej żyję! Co miałbym zrobić według ciebie? Dać się zabić?!
    - Chociażby – odparła, nawet na niego nie patrząc. Po chwili, gdy już opanowała trochę oddech, mówiła dalej. – Ja nie wykonałabym tego rozkazu. Nie pozwoliłoby mi na to moje sumienie. Wybrałabym śmierć, ucieczkę w hańbie, cokolwiek, ale nie to.
    - Nie zrozumiesz, co to prawdziwa Wola Ognia – odparował. – Nie wiesz nic, bo jesteś znikąd, nie mieszkałaś tutaj od urodzenia, nie jesteś nawet pełnoprawną ninja! – Zabolało jak uderzenie. Mimo to dziewczyna twardo obstawała przy swoim.
    - Może nie wiem, co to ranga jonnina, czy członkostwo w ANBU – rzekła zimno – ale za to mam serce, rozum i własną wolę. Wierzę w wartości przekazywane przez Hokage i tylko nimi się kieruję. Nie pozwoliłabym, by ktoś mnie zmanipulował.
    - Ależ mną nikt nie manipuluje! – Wrzasnął naprawdę rozdrażniony.
    - Jeśli tak, to powiedz, gdzie jest mój Itachi? Itachi, który kochał nie tylko wioskę, ale i rodzinę? Który kochał Sasuke i nigdy by go nie skrzywdził? – Czekała na jego odpowiedź, ostatni raz zatapiając się w krwistych tęczówkach.
    - Ja… ja go nie skrzywdziłem. On żyje – odszepnął niepewnie.
    - Oh – zaskoczył ją. – Nie mogłeś go zamordować z zimną krwią jak resztę, bo twoje wyrzuty sumienia byłyby większe?
    - Nie – z jego oczu zaczęły kapać łzy, wolno, jedna po drugiej. – Po prostu nie umiałem tego robić. Wynegocjowałem z Sarutobim i Starszyzną, że on, jako jedyny przeżyje, by w przyszłości..
    - Się zemścić? – Dokończyła za niego, śledząc wciąż jego oczy. Nie chciała widzieć zakrwawionego i poszarpanego ubrania, ukochanego ciała pokrytego krwią niewinnych. – Zniszczysz mu życie. Pomyślałeś, co poczuje, pomyśli, wiedząc, że jego brat zabił wszystkich, których kochał? – Przełknęła gorzkie łzy. - A gdybyś musiał zabić mnie… zrobiłbyś to? – Poczuła przeszywający ból, widząc  jak spokojnie kiwa głową. „Tak. Tak”, rozchodzi się w jej głowie. - Powiedz mi jeszcze, że Kyioto zginęła z twoich rąk? – Patrzyła zrozpaczona jak kolejny przytakuje, nie okazując cienia wyrzutów sumienia. – Wyjdź!! – Krzyknęła, z łoskotem znów opadając na podłogę. Jej serce było rozdarte, nie wiedziała, czy uda jej się pozbierać po tym ciosie. Jej ukochany, miłość jej życia, jej narkotyk, z zimną krwią zabił także jej jedyną przyjaciółkę. Słone krople strumieniem spływały po pięknej twarzy. - Nie chcę cię znać. Jesteś nikim dla mnie. Wynoś się!
    - Jak sobie życzysz – warknął nieprzyjemnie, tłumiąc skrywane emocje. Widząc, jak wiele bólu sprawił dziewczynie, postanowił posunąć się dalej. – A co do nas… Nigdy cię nie kochałem – wyszeptał, raniąc swoje serce. Mimo, że zielonooka spojrzała na niego niedowierzająco, przytaknął chłodno. Miał nadzieję, że dzięki temu szybciej uda jej się zapomnieć. Nie wiedział, jak bardzo się myli.

         „Może, gdybym inaczej to rozegrał… Teraz, gdy wróciłaś w niewyjaśnionych okolicznościach… Przecież miałaś nie żyć… Dla kogo to zrobiłaś? Dla mnie? Iie, mnie na pewno nienawidzisz, choć chciałbym, żeby było inaczej. Chciałbym, żebyś mnie kochała, Inata. Nawet nie wiesz jak za tobą tęsknię. To już niemal dziesięć lat, jak co dzień zrywam się z twoim imieniem na ustach. Nawet Kisame, ta wredna kanalia, dowiedział się o tobie, wiesz? Nie raz kwaterowaliśmy razem…”.

   - Itachi? – Zobaczył swoją ukochaną, odmienioną, spiętą. – Co ty tu robisz? – Zapytała jadowicie, patrząc na niego z niedowierzaniem.
    - Tsunade-sama mnie wezwała, mam zająć się kimś ważnym… Nie mów, że to…
    - Owszem, Uchiha. Masz zająć się Inatą – fioletowowłosa rzuciła jej wkurwione spojrzenie.
    - Przecież prosiłam, żeby to był ktokolwiek, byleby nie on – wskazała go palcem, wzrokiem ciskającym gromy, odprowadzając kobietę na jej fotel.
    - Itachi, pokażę ci, gdzie, co i jak – nie zwracała uwagi na niezadowoloną Uzumaki. – Będziesz ją na razie doglądał. Przemyślałam wszystko i daję ci dwa dni – te słowa kierowała do zielonookiej. – Masz dwa dni, potem sama powiem Naruto o tym, że tu jesteś. A teraz wyjść.
    - Dlaczego, Tsunade? Przecież…
    - Ma się dowiedzieć w przeciągu tych dwóch dni od ciebie, albo powie mu to ktokolwiek inny. Tyle mam do powiedzenia, Inata. Robię to dla twojego dobra. Jutro z samego rana zjawcie się u mnie. Itachi – gestem przywołała mężczyznę do siebie – oto klucz i adres. Spisz się.
***
*
***

         Czuł się nieswojo. Po raz pierwszy od powrotu do Konohy sam, bez Itachiego, przemierzał jej ulice. Ludzie przyglądali mu się z różnymi minami. Na przemian byli zaniepokojeni, szczęśliwi, nieufni i zauroczeni. To ostatnie nie dotyczyło tylko dziewczyn i po części cieszył się z tego. Miał naprawdę dość rozhisteryzowanych fanek, gotowych dla niego zrobić wszystko. Szedł właśnie ścieżką prowadzącą do sklepu zbrojeniowego, gdy nagle na kogoś wpadł. Bez zastanowienia pomógł ustać na nogach nieznajomej w kapturze.
    - Przepraszam, nie zauważyłem cię – wyszeptał cicho, tak, by nikt inny tego nie słyszał. Rzadko przepraszał, no ale Łasic dość mu nagadał na temat zasad dobrego wychowania, by się do nich nie stosować.
    - Nic się nie stało, sama na ciebie weszłam – odparła dziewczyna i próbowała go wyminąć, lecz jej na to nie pozwolił.
    - Nie znam cię. Jesteś tu nowa? – Zapytał ostrożnie, przypatrując się jej.
    - Tak jakby – syknęła nieprzyjemnie, chcąc spławić brata byłego ukochanego. Bo choć tyle czasu go nie widziała i się mocno zmienił, rozpoznała go od razu. Nie na darmo mówiono, że jest młodszą kopią Itachiego. Zauważyła nawet, że jego włosy są dużo dłuższe, niż zapamiętała. – Muszę iść… - gdy kobieta przechodziła koło niego, zdążył wyłapać spojrzenie jej trawiastozielonych oczu. Był pewny, że ją zna. Starając się zapomnieć o spotkaniu, skierował się do sklepu spożywczego, bo choć jego lodówka nie świeciła pustkami za sprawą prezentów od połowy damskiej części mieszkańców Liścia, nie był zaopatrzony w to, co lubił. Miał dość zimnego mięsiwa, klusek, żeberek i w ogóle, wszystkiego, co tłuste. Mógłby nawet za smakiem spałaszować ramen, którego jakoś specjalnie nie lubił. Wiedział jedno – musi kupić ogórki w occie z chili, wędzoną makrelę i najważniejsze – śledzia w sosie pomidorowym. Tęsknił za takim jedzeniem. (Mówiłam chyba, że nie będę się bawić w typowo japońskie żarcie? Nie wiem po co bym miała to robić, jeśli polskie dania są znacznie wspanialsze – dop. Aut.) Nim jednak doszedł do celu, drogę zastąpiła mu Ino.
    - Witaj, Sasuke-kuuunn – zajęczała, uśmiechając się jak zawsze przymilnie.
    - Ohayo gozaimasu  – odparł zdawkowo, choć wolałby tego nie robić. Za nic nie mógł przypomnieć sobie imienia dziewczyny tak bardzo podobnej do jego ulubionego Młotka. Brakowało jej tylko cudownych, lekko szorstkich, jak zdołał się zorientować, lisich blizn, mniejszych uszu, zakłopotanego uśmiechu no i przede wszystkim penisa. Za to miała czym oddychać, co dla niego było minusem.
    - Mam coś dla ciebie – odparła zauroczona niebieskooka, podając mu kartkę. Spojrzał na nią zdziwiony.
    - Zaproszenie? – Kunoichi zaczęła mu opowiadać, rozentuzjazmowana.
    - Od kilku lat ja i Shikamaru – „Dlaczego nie mogła powiedzieć swojego imienia?”, pomyślał – organizujemy, z okazji naszych urodzin, imprezę. Bo wiesz, Shika ma urodziny dwudziestego drugiego września, a ja dzień po nim. Zależnie od pogody, robimy je w różnych miejscach. Tym razem – stuknęła paznokciem o trzymane w dłoniach kartki – zapraszamy do nowej rezydencji Nejiego – słuchał jej z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. – Możemy na ciebie liczyć? – Zauważył, że mimo wszystko, wyrosła z dziecinnego zakochania.
    - Nie wiem, może – odpowiedział, zastanawiając się. – Tak – dodał, tylko dlatego, że obiecał Łasicowi, że będzie hołdował jego nowo wymyślonej przez niego zasadzie i przestanie się izolować.
    - To świetnie – uśmiechnęła się. – Pan Itachi również jest zaproszony.
   - Po prostu Itachi, nie wygłupiaj się – dziewczyna patrzyła na niego zdezorientowana i zszokowana. Przyszło jej nawet do głowy, że rozmawia z kimś, kto się za Uchihę podaje.
    - To na pewno ty? – Wyszeptała, nim zdążyła ugryźć się w język.
    - Słucham? – Odrzekł, obserwując jej zakłopotaną twarz.
    - Nic, nic. A właściwie – dotknęła swoich długich, blond włosów. – Mam coś jeszcze – wypięła spinkę, którą nosiła od dnia odejścia Sasuke z wioski i wcisnęła mu ją w dłoń z zaproszeniem.
    - Dajesz mi – spojrzał na trzymany, metalowo-plastykowy przedmiot – dziecinną spinkę? – Posłała mu poważne spojrzenie.
    - Znalazłam ją w jednym z domów w dzielnicy Uchihów jakieś dziesięć lat temu. Myślę, że należy do kogoś z twojej wymarłej rodziny – wyrzuciła z siebie, szybko się od niego oddalając. Bała się jego reakcji. Brunet stał w miejscu, oglądając i obracając spinkę w dłoni, a jego głowę zaprzątało tysiące myśli.

***
*
***

         Obudził się szczęśliwy: niedawno poprowadził szczerą i oczyszczającą rozmowę z Sasuke; Sakura przyniosła mu zaproszenie od Ino i Shikamaru; a Sai zajmował właśnie pół jego łóżka, przed chwilą zwierzając mu się, że czuje coś do Haruno i chce ją zapytać o chodzenie.
    - No dobra, jak chcesz to zrobić? – Zapytał, wstając z zajmowanej połowy i kierując się do  szafy z ubraniami. Wyjął z niej nieśmiertelny pomarańczowo-czarny dres, czarne, polakierowane niedawno, sandały i wyjątkowo, stojący na jednej z półek, żel.
    - Normalnie. Zapytam ją czy chce być ze mną i tyle – stojący przed lustrem, ulokowanym na drzwiach mebla blondyn, puknął się otwartą dłonią w czoło. Z tym, że trochę za mocno, więc zaczął je rozmasowywać.
    - Nie miałeś nikogo wcześniej, prawda? – Zapytał, sięgając do szuflady po świeżą bieliznę. Po chwili zniknął w łazience, a do uszu Sai’a doszły dźwięki płynącej wody.
    - Nie! Ale to nie ma znaczenia! – Krzyknął, cierpliwie czekając na kolegę. Ten pojawił się umyty, pięknie pachnący truskawkami i przede wszystkim, ubrany, po jakimś kwadransie.
    - Ma znaczenie – wypowiedział, nalewając im zaparzonej wcześniej kawy. – Nie masz doświadczenia, nie wiesz, jak się zachować.. Nie wiesz, co dziewczyny lubią, a czego nie…
    - Ależ to nie na znaczenia – powtórzył z uporem czarnooki.
    - Nande (to jest dlaczego? Nie wiem jak to się pisze – dop. Aut.)? – Uzumaki jest ciekawy jego odpowiedzi. Międzyczasie zasiadają do aromatycznego trunku i zajadają ukochane danie niebieskookiego.
    - A bo wiesz – Sai stara się mówić z odpowiednią dykcją, pomimo zajadanego makaronu – jeśli dwoje osób jest sobie pisanych, to takie elementy nie są ważne. Ważniejsze są wspólne zainteresowania, plany, wspólne przeżycia – wylicza, podczas gdy Naruto przewraca oczami, słuchając zdań żywcem wyjętych z ostatnio czytanej przez przyjaciela, książki. – Trzeba również umieć ze sobą rozmawiać i rozumieć się nawzajem. A my się rozumiemy. Niczego więcej nie trzeba.
    - Ależ trzeba. Pamiętaj, że większość kobiet to romantyczki… – Uzumaki zaczął wymieniać z kolei wszystkie znane mu sztuczki na dziewczyny - … i na koniec kwiaty – skończył zadowolony, myśląc, że Sai go słucha. A tu dupa, bo on nawet nie zwracał na jego paplaninę uwagi.
    - No to idę – czarnooki zerwał się z zajmowanego krzesła ku oknu.
    - Matte! – Krzyknął za nim gospodarz i wstał, pragnąc go zawrócić. Nieszczęściem, podnosząc się, strącił nadgarstkiem swój ukochany kubek z nadrukiem zdjęcia drużyny siódmej, sprzed paru lat. Zaalarmowany, odwrócił się, a w następnej sekundzie siedział okrakiem na czarnowłosym o okładał go poduszką, jęcząc przeciągle. – Mój ukochany kubek! Zabiję cię! To twoja wina!
    - Ależ Naru, ja niczego nie zrobiłem! Ty go strąciłeś! – Dyszał Sai, ze śmiechem blokując marne ataki Jinchiruuki.
    - Twoja, bo to ciebie chciałem zatrzymać! – blondyn się nie poddawał i okładał go namiętnie poduszką, aż zdyszany nie walnął się obok przyjaciela. Pomyślał o Sasuke i… podjął decyzję. Szaloną, ale skoro wyznał mu, że go kocha, to po co się zatrzymywać? Jeśli nawet Sai się powiedzmy, zakochał? No, może będzie to trochę nieprzewidywalne i kontrowersyjne po tym wszystkim, lecz dlaczego nie spróbować? Był przecież Naruto Uzumakim, a to mówiło samo, za siebie. Motywowała go też akcja z Hyuugą. Owszem, poszedł z nim na to ramen, ale to nie dało mu prawa, by uważał, że jest jego własnością, albo, że jest mu coś winien. Po tym, jak brunet oświadczył mu tak po prostu, że chce się z nim kochać i pocałował, zdzielił go z liścia (jak baba ;p – dop. Inaty). Owszem, schlebiała mu atencja bruneta, jednak nie sposób, w jaki ją okazywał. Całować go wbrew jego woli? Takim zachowaniem aż się prosił o spoliczkowanie. Może i dał ponieść się emocjom, ale tego nie żałował. W końcu jego serce od dawna należy do Uchihy i nic tego nie zmieni. I nie pozwoli nikomu, poza Sasuke na bliższe relacje.  

***
*
***

         Słuchał właśnie muzyki w swoim pokoju i zastanawiał się, jak podbić serce chłopaka, którego bardzo lubił, gdy usłyszał dzwonek. Lekko zaniepokojony podszedł do drzwi i otworzył je. Po drugiej stronie stała blondwłosa Ino, z zaproszeniem w ręku i parasolem nad głową.
    - Ohayo, Kiba! – Zaszczebiotała słodko, mrużąc przymilnie swoje morskie oczęta. Szatyn od razu zwietrzył podstęp.
    - Czego? – Warknął całkiem miło, z szerokim uśmiechem widząc trzymany jeszcze przez dziewczynę, przedmiot. – Znów urodzinowa balanga Yamanaki i Nary? Yamanary raczej? – Jego uśmiech się powiększył.
    - Tak, właśnie w tej sprawie przychodzę. Proszę – podała mu zaproszenie. – Potrzebujemy twojej pomocy. Chcemy zrobić niespodziankę gościom. Co ty na to?
    - Pomijając to, że przychodzisz do mnie tylko, jak czegoś potrzebujesz… - po pięciu minutach opuszczała posesję Inuzukich w towarzystwie przyjaciela.

***
*
***

         Kolejny raz nad Konohą zebrały się czarne chmury – niebo zdawało się odzwierciedlać nastrój większości mieszkańców wioski. Sasuke siedział na parapecie okna i z nostalgią patrzył na spływające gęsto po szybie przezroczyste krople deszczu. Myślał o wszystkim, co stało się w ostatnich kilku dniach, oraz o tym, kiedy spotka Naruto. Zapewne będzie oczekiwał wyjaśnień, ale czy to da się jakoś wyjaśnić? Kochał go i tyle. I, czy tego chce, czy nie, nie pozwoli, by miał go ktokolwiek inny. Pasowali do siebie idealnie i… Jego rozmyślania przerwał krótki dźwięk dzwonka. Nie spodziewał się nikogo w taki deszcz, więc lekko zdzwiony podszedł do drzwi i otworzył je.
    - Naruto? – Patrzył na przemokniętego wieczornymi łzami Boga, chłopaka, którego oklapnięte złote włosy nadawały mu uroku.
    - Będziesz tak na mnie patrzył, czy wpuścisz mnie do środka? Bo wiesz, trochę mi zimno, draniu – przepuściwszy blondyna do przedpokoju, zamknął drzwi.
    - Wyglądasz strasznie, Usuratonkachi – zironizował, dotykając przemokniętej bluzy. – Chodź, zaparzę ci herbaty – poprowadził go do salonu na kanapę, a sam zniknął w kuchni. Po dłuższej chwili wrócił do pokoju z napojami, po drodze zauważając ślady, jakie pozostawił po sobie jego ukochany. – Co cię do mnie sprowadza?
    - A jak myślisz, Uchiha? Przyjaciele ot tak się nie całują – zdawałoby się, że Uzumaki jest zły. – No więc?
    - Co: no więc? Powiedziałem ci to, co miałem do powiedzenia i nie zamierzam tego przed tobą ukrywać.
    - Sasuke… więc to prawda? – Brunet spojrzał na niego jednym okiem.
    - Może – pieprzyć romantyzm, był przecież UCHIHĄ! – A bo co?
    - Usiądź obok mnie – Naruto, przesunął się, ukazując jednocześnie wielką plamę od wody, która zebrała się pod jego tyłkiem.
    - Coś ty narobił, Usuratonkachi – stanął nad nim, wskazując przemoczony materiał. – Itachi mi tego… - nie spodziewał się, że Lisek pociągnie go za wyciągniętą dłoń, ani tego, że chwilę później na nim wyląduje. – Co ty wyprawiasz?
    - Próbuję uzyskać odpowiedź, a ty mi w tym nie pomagasz – odpowiedział tajemniczo, patrząc spod półprzymkniętych powiek na zdezorientowanego bruneta.
    - W taki sposób?  Przecież to…
    - Prawda – przerwał mu niebieskooki i zamykając oczy, sięgnął go ust zaskoczonego przyjaciela. Pocałował go delikatnie, spijając z warg całą słodycz i zaskoczenie. – Nie dałeś mi odpowiedzieć, Sasuke. Ja… nie wiem jak, nie wiem, kiedy, ale też cię kocham – wyszeptał, śmiejąc się z miny Uchihy.
    - Z czego rżysz? – Zatonął w zadowolonych, niebieskich oczkach.
    - Masz głupią minę – gdy usłyszał, że leżący na nim chłopak warczy, uśmiech od razu spełzł mu z twarzy. – Sasuke?
    - Nikt nie ma prawa śmiać się ze mnie – sycąc się niepokojem, jaki wzbudził w chłopaku, kolejny raz zasmakował jego ust, starając się przeciągać pocałunek w nieskończoność. Głaszcząc jego miękkie policzki, lekko zmarznięte na skutek zimnego wiatru szalejącego na zewnątrz, smakował delikatnie jego malinowych warg. Lizał je koniuszkiem języka, zasysał, starając się wyssać cały słodki smak, zagryzał, nie mogąc się doczekać ich pełnego aromatu. Nie wierzył w to co się dzieje. Miał go zdobyć, a tym czasem sam jest zdobywany.

Czuł, jak Uzumaki rozluźnia się pod wpływem jego dłoni błądzących po brzuchu. A kiedy się tam znalazły? W mgnieniu Waszych oczu. Ssąc dolną wargę, niemo prosił, by je otworzył szerzej, a gdy Naruto spełnił jego prośbę, wsunął się w nie, językiem badając ich wnętrze. Trącał nim jęzor ukochanego, a ten od razu podjął walkę o dominację, zarzucając mu dłonie na kark i wplatając ich palce w długie, hebanowe kosmyki przyjaciela. A może lepiej, chłopaka? Gdy oderwali się od siebie, obaj ciężko oddychali. – Naru, ja się nie powstrzymam i…
    - Całuj mnie i kochaj – odpowiedział, zdejmując z niego granatową bluzkę. – Tak bardzo tego pragnę, Sasuke. Nie traćmy już więcej czasu – dodał, dotykając dłońmi chłodniej, białej skóry. – Nie opaliłeś się zbytnio…
    - Za to ty przypominasz Indiańca – rozpiął pomarańczową bluzę blondyna, i podnosząc przemoczoną bluzkę do góry, objął ustami jeden z sutków. Usłyszał słodki jęk. Skierował prawą dłoń na drugą z antenek (RMF-FM ;p – dop. Inaty), przeciwną na delikatną szyję chłopaka. Głaskał ją, sprawiając, że całe ciało blondyna pokryło się małymi punkcikami. Oderwał się od swojego zajęcia, by spojrzeć na niego z góry. Zauważył ruch w okolicach jego krocza. – Napalonego Indiańca.
    - Pff, i kto to mówi – odparł Naruto, patrząc na drgającą męskość czarnookiego ukrytą pod materiałem.
    - Oj, zaraz jej dogodzę - syknął, wstając i zrywając z chłopaka spodnie i bieliznę. Musiał przyznać, że to nie lada wyczyn, bo części garderoby przesiąknięte wodą, były naprawdę ciężkie i trudne do zmanipulowania. – Jesteś seksowny – dodał, na nowo przysysając się do jednego z sutków. Wysunął język i zataczając nim kółeczka i innego rodzaju ślaczki, dotarł do podbrzusza ukochanego. Cały czas słyszał jego podniecenie. Całując miękką skórę pachnącą pomarańczami, masował dłońmi gorące wnętrze ud, pachwiny, celowo omijając miejsce oczekujące na dotyk.
    - Sasuke – Naruto był wściekły. Uchiha się nim bawił. – Sasu… - napinał mięśnie i wypychał biodra do przodu. Brunet uśmiechnął się zadziornie i trącając męskość nosem, wdychał jej erotyczny zapach. Jego kochanek zaczął się wiercić, niezadowolony. – Uchiha… - z zaskoczenia zassał się na napletku jego penisa, patrząc jak ten wstrzymuje oddech, a potem jęczy przeciągle, wplatając na nowo palce we włosy seme. Sasuke, co prawda, robił to pierwszy raz w swoim osiemnastoletnim życiu, więc zdał się na instynkt. Czuł na pół twardą i na pół miękką fakturę jego prącia, smakował jej delikatnie, lecz niedługo mu się to znudziło. Nie zważając na powstrzymujące go bez przekonania, ręce shinobi, wsunął sobie męskość głębiej do ust i liżąc po całej długości, odszukał palcami wejście blondyna. Szybko włożył jeden z nich do środka, starając się przyzwyczaić do nowego uczucia. – Auuu – Uzumaki, pomimo bólu, zdawał się prowokować Uchihę. -  A ty co, nie rozbierzesz się?
    - Będziesz miał niespodziankę – odparł i na nowo zajmując się jego penisem, zaczął manewrować palcami – najpierw jednym, potem dwoma, potem trzema. Choć z początku jego kochanek czuł dyskomfort, teraz jęczał z niewysłowionej przyjemności. Sasuke, korzystając z tego, że jego Lisek zamknął oczy i pozwala mu na wszystko, szybko zsunął z siebie spodnie i przytknął prącie do jego wejścia. Uzumaki otworzył oczy.
    - Kiedy? –Wyszeptał podnieconym głosem, pochłaniając wzrokiem jego włoski łonowe i pulsujący organ. W odpowiedzi Uchiha sięgnął jego ust, zatapiając się w nich.
    - Na pewno? – Zapytał, resztkami sił powstrzymując się od pchnięcia.
    - Owszem – Naruto uniósł się i wyszedł mu naprzeciw. Mimo, że zawył cicho z bólu, uśmiechał się. – Nie baw się – dodał, rzucając mu spojrzenie pełne pożądania.
    - Ale będzie cię bolało, jeśli… - poczuł, że niebieskooki się porusza i w odpowiedni sposób zaciska i rozluźnia mięśnie.
    - Jestem shinobi, nie zapominaj – wciąż prowokowany, na nowo wysunął się z chłopaka i wbił gwałtownie. Powtórzył manewr kilkakrotnie, aż jego uke nie jęknął przeciągle i nie poprosił o więcej. I choć najpierw czuł ból, to w krótkim czasie zamienił się on w przyjemność, Było mu ciągle mało. Dyszał, jęczał, sapał, cały czas doprowadzając swojego partnera do wrzenia, wykonując gwałtowne ruchy pośladkami. W pewnym momencie obaj zaczęli drżeć.
    - Naruto – chłopak poruszył się znów, dając znak, że rozumie. Napięte do granic możliwości mięśnie rozluźniły się, gdy Sasuke wbił się ostatni raz, zahaczając o jego prostatę. Doszli w tym samym momencie, z cichymi jękami. Zmęczony Uchiha opadł znów na niego, uśmiechnięty. Mając zamknięte oczy, nadal przeżywał wspaniały orgazm, jaki zafundował mu chłopak leżący pod nim. Minęło kilka dłuższych sekund, a oni nadal czuli pulsowanie i fale niewysłowionej rozkoszy. – Nie myślałem, że seks z tobą będzie taki ekscytujący, Usuratonkachi. Kocham cię.
    - Mhm, ja tak samo – odpowiedział Uzumaki, czując w gardle gulę o wielkości małego Rasengana. – Sasuke, pić… - wychrypiał, unosząc się lekko i patrząc tęsknie na kubek z herbatą.
    - Trzeba było tak głośno nie jęczeć – mruknął przekornie Sharinganowiec, samemu sięgając po napój i kosztując go.
    - Uchiha – rozbawiony lekko zmęczonym, acz nadal prawie groźnym, głosem swojego kochanka, napił się kolejny raz i sięgnął do jego słodkich warg. Pocałował go lekko, trącając przy okazji w nos. Naruto zrozumiał i otworzył usta szerzej. Po jego wyschniętym języku spływały krople brązowawego trunku. – Fuj, gorzkie! – Poskarżył się, lecz czując ciepło Sasuke na sobie, ukontentowany objął go i zamknął oczy. Nie wiedział nawet, kiedy przyszedł sen, a przecież tyle chciał mu wyjaśnić.

*Kyoto Inkaschi – wymyślona na potrzeby wątku przyjaciółka Inaty Uzumaki, zamordowana przez Madarę Uchihę.


************

ODPOWIEDZI NA KOMENTARZE:

         1. ROZDZIAŁ CZTERNASTY -> Nawet nie wiem, czy pamiętacie, co pisałyście ;p

A) ~ Kaja Jelonek – i pomyśleć, że pisząc ten chapter, Cię nie chciałam, a teraz z Tobą jestem ;p . Możesz być pewna, Naruś odda Sakurze, ale najpierw muszę znaleźć na to odpowiedni wątek i wkleić do opowiadania. A swoją drogą, szybko wywiązałam się z opka tylko dla Ciebie, nie? I, co do tego, muszę Ci powiedzieć, że tylko to mam w posagu: teksty. Rozmowa Sakury i Naruto – nie była sztuczna, bo wkręcałam się w psychę bohaterów, jak się dało ;p . I czekam na tą biżuterię! Mamy r. 17, a ja nadal nic nie dostałam ;( Zapomniałaś?
Dalej. Ty mi stawiasz, ja Ci wtykam, normalnie para idealna ;p. Powiem Ci w tajemnicy, że to całe „uczenie” Iruki… hmm. Owszem, Kakaś go może i czegoś nauczy, ale czy jutsu? Oj nie wiem XD. (Pozdrowię Cię później. I przelecę ;D). PS. Przeczytaj odpowiedź na kom Emi z rozdz. 15. ;p

B) ~Emiko Hyuga – mam nadzieję, że nadal mnie kochasz? ;( . Musiałam z Sakury raz mądrą zrobić, nie? A Sai jej potrzebny, żeby się z dala trzymała ;p. Yamato – będzie, choć powiem szczerze, że preferuję starą drużynę 7, bez żadnych obesrańców (choć Tenzo nawet lubię). I przepraszam Cię za pominięcie (choć celowe, bo wiesz, tu jest TAKA scena ;p) i za zwłokę.

C) ~ Emi Raicho – Dzięki za komentarz i mega się cieszę, że znów z nami jesteś ;* . A z Iruką… No co, cicha woda brzegi rwie, ne? ;D . Pozdrawiam Cię, kochana!

2. ROZDZIAŁ PIĘTNASTY

A) ~ Kaja JelonekSzczerze, myślałam, że powiesz, że Sasuke był zbyt wygadany (rozmowa). A musiał mu zwiać, żeby wiesz, aż tak łatwo nie było ;p. Boże drogi, widzisz jaki z mojej Szony zbokol się zrobił? To trza egzorcystę zawołać ;D . Oj, Gai namiesza (a co do imienia… mam takie samo zdanie ;p). Inata się chyba wyjaśniła, a raczej jej postepowanie, co? A podteksty… Naprawdę czuję się winna Twojego zdemoralizowania, bo ja też nimi wszędzie, gdzie trzeba, WALĘ ;D . I miałaś rację. Każdy Czytelnik jest ważny i nie należy narzekać, bo to jest oznaką pychy ;p . Zresztą – piszę głównie dla siebie, o ;p . No, to znaczy dla NAS ;)

B) Emiko Hyuga przepraszam kolejny raz. I mimo, że zrobiłam Ci przykrość, miło jest wiedzieć, że mnie nie opuszczasz ;*.

C) MikorieNie przepraszaj za spóźnienia, wiem jak to jest być uczniem. A raczej to pamiętam ;p . Schlebiłaś mi, mówiąc, (pisząc?) że to do mnie zajrzałaś jako do pierwszej. Milutko mi się w serduszku zrobiło ;*. Fajnie, że polubiłaś moją OC, bo z tego, co widzę, wzbudza skrajne emocje. I nie zdradzając za wiele – będzie gorąco między nią, a Itą ;p . Co do Sasuke i Naruto… Możesz (i nie tylko Ty), być zdziwiona takim zwrotem akcji. No, ale to jest serio zamierzone. Będą wyboje, obiecuję ;* . Dziękuję, za komentarz!

D) ~ Emi Raichozacznę od tego, że Twój kom mnie rozpierdupcył ;p mam nadzieję, że Narusiowi spokój dałaś? Przynajmniej jemu? ;p , No ja i Kaja… Jezu, to było takie nieoczekiwane, rozumiesz, między nami jest taka chemia i napięcie seksualne, że musiałyśmy się związać, by dać temu wszystkiemu ujście ;) . Dziękuję Ci za życzenia (troszkę spóźnione, bo Szonka już się odrobinkę na mnie wyżywa, ale jak na razie da się przeżyć ;D) <- jak to przeczyta, to nie wiem co ze mną będzie ;p . Fajnie, że mogę na Ciebie liczyć. Pozdrawiam, buziaki! ;*

3. ROZDZIAŁ SZESNASTY:

A) ErroayWitam Cię serdecznie w gronie Czytelników. Bardzo gorąco chcę Ci podziękować za Twoje komentarze. Cieszą mnie tym bardziej, bo jesteś jak najbardziej obiektywna. No i zarwałaś przez moje opowiadanie noc, więc wiem, że coś w tym, co piszę, musi być. Fajnie jest też wiedzieć, że ktoś zwraca uwagę na moje próby samodoskonalenia. Wiadomo, raz jest lepiej, raz gorzej, ale zawsze wkładam w to, co piszę, całą siebie i miło, że to dostrzegasz. Oj, gdybyś robiła notatki, to prawdopodobnie poszłabyś spać jeszcze później ;p .
Hmm. Pewnie to już wiesz, ale uściślę, bo być może ktoś prócz Ciebie czyta odpowiedź na Twoje komentarze. Powiedzmy, że zaryzykowałam z Naruto, bo wiem, że to człowiek, którego nikt nie mógł nawrócić ze ścieżki „sprowadzenia Sasuke do Konohy”. Ani Tsunade, ani Kakashi, ani nawet Gaara. Ale pomyślałam, że kolejne dwa/trzy lata oczekiwania po Wielkiej Wojnie i nieudane próby spełnienia jego celu, mogły go zmienić. Mógł sam zrozumieć, że Sasuke jest, jaki jest i nic go nie zmieni (w moim opowiadaniu zrobił to po części Itachi, więc potoczyło się inaczej, niż gdybym nie zmieniała tego faktu z mangi\anime i trwała przy tym, że on nie żyje). A co do Sakury… Musiała sobie uświadomić co nieco i po to te pocałunki ;p .
Teraz przesyłanie myśli… Nawet nie wiem, skąd mi się to wzięło, ale powiem szczerze, że to nawet przydatne. I fajnie, że Cię bawi ;p . Neji… Będzie jeszcze, bo chcę z Sasuke zrzucić to brzemię początkowego romantyka i trochę ciamajdy (jak na Uchihę), ale myślę, że Cię to aż tak nie obrzydzi. Dziękuję, za wyrażenie opinii i naprawdę się cieszę, że Cię zainteresowałam ;) . Pozdrawiam i jak zapewne wiesz, z niecierpliwością czekam na rozdział u Ciebie !

B) ~ Kaja Jelonektak jak Ci już napisałam, zawsze chciałam utrzymać bloga w rej tonacji. Nie mówię, że to ostateczny wygląd, bo poszukuję czegoś wyjątkowego, ale zawsze to raczej będą ciemne kolory ;p . Co do blogów. KakaIru… no, poczeka trochę, aż wymyślę porządną, „wielotomową” historię. SasuNaru – wyglądałoby to podobnie jak tu, z tym, że o wiele zabawniej (tak mi się wydaje ;p). Występowałaby Inata – jak mam z  niej zrezygnować? ;p . Parę innych paringów również by się znalazło… Ale to też poczeka, bo tak jak zauważyła Anelka, nie mam zamiaru zakładać bloga, na którym notki pojawiałyby się raz na miesiąc. Opowiadanie, jakie mam w zamyśle jest, że tak to ujmę, Wielką Produkcją, będzie jeszcze bardziej złożone od tego, choć mniej skomplikowane. Zdradzę jednak temat przewodni - muzyka. Chyba mi trochę fabułę zdradzasz z tym Nejim ;D . Więc sza! O Inacie dowiesz się więcej całkiem niedługo, ale nie jest wcale taka stara, Ci powiem ;D . I nieważna długość komentarza. Ważne, że jesteś ze mną! ;* . Pozdrawiam Cię z całego serca i tak jak obiecałam, teraz do wyrka mnie zabawiać, póki nie odpowiem na kom pod WZK !

C) ~ Basia (Anonim) – hej^^. O-S „Wróżka” był taki wiesz, dość lekki, porównując z innymi, byście sobie od „ciężkich” tematów odpoczęli i przeczytali coś… słodkiego? Zabawnego? ;p . A „Jitai o osoreru…”, hmm… Szczerze mówiąc, sam się napisał. Uczucia, charakterystyka bohaterów, sytuacje… Wszystko pisało się w sumie samo, bez mojej świadomości. Może tak piszę najlepiej, nie skupiając się na szczegółach? Jak myślisz? Cieszę się również, że podoba Ci się moje opowiadanie i się w nim odnajdujesz. Dziękuję, za pozytywne opinie ;) . Pozdrawiam Cię cieplutko.

D) ~ Emiko Hyuga – Nie waż mi się zabijać! Bo wtedy zabiję się i ja i co zrobią nasi Czytelnicy bez nas? I właśnie, podobało Ci się zmacanie Naru przez Sasuke? Ino szczerze mi tu! A i jaki Twój Itaś? On jest MÓJ! Mówisz, że mamy ten sam gust? Pozdrawiam Cię kochana i po kolejny raz przepraszam ;* .

E) ~ Anelka (Anonim) – witaj ;). Cieszę się, że tak jak Basia, jesteś ze mną! Co do wyglądu – każdy ma inny gust, mi osobiście tamten się znudził po prostu. I chcę Cię zapewnić, że to nie jest oficjalna wersja bloga. Ciągle poszukuję oryginalnego wyglądu ;p . A dla ułatwienia Wam, moim Skarbom-Czytelnikom, na stronie głównej zamieszczać będę notkę informującą co do nowych rozdziałów, czy shotów. Oczywiście z odnośnikami. Chciałabym rozwiać Twoją obawę, wygnać do Krainy Cieni. Niedługo zacznę nowe opo, na tym blogu, aczkolwiek, nie założę następnego bloga, jeśli nie będę pewna, że podołam Waszym oczekiwaniom. Jak na razie Wam o tym napomknęłam, a jak będzie, jeszcze nie wiem. Rozumiem Twoje obawy i mogę Cię zapewnić, że dołożę wszelkich starań, by Was nie zawieść. Adoratorzy dla chłopaków są potrzebni, bo byłoby nudno ;* . I, znalazłaś odpowiedź, kto prędzej będzie w związku? Ja stawiam na Naruto, a Ty? ;D .Dziękuję za komentarz i pozdrawiam Cię serdecznie!

F) ~ Mikoriemi też się wydaje, że teraz jest mniej rozgardiaszu ;p . Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że podoba Ci się nowy wystrój. Jesteś chyba jedyna… ;(. Jak ja to robię? To Wasza zasługa. Gdy wiem, że ktoś mnie czyta, robię wszystko, by Was jak najbardziej zadowolić (masz skojarzenia, jak ja? ;p) Dzięki Wam staję na wysokości zadania i daję z siebie jak najwięcej. Dzięki również za poprawkę, już nie ma błędu ;* . Jej, tak mnie chwalisz, że morale mi podskoczyły ;D. Powiem Ci, że pisząc to zdanie, zatrzymałam się na moment i przypomniałam całe wydarzenie. No i też się uśmiechnęłam ;> . Powiem Ci jeszcze, że dawno miałam napisany ten rozdział i jakoś wyszło, że Itachi zajął się Inatą. Czytasz mi w myślach? ;D . Aj, zalegaj, ile musisz, ważne, byś miała radość z czytania tego, co Wam wrzucam. Buziaki, Kochana i do przyszłego rozdziału!

G) ~ Moku-chanNa początek chciałabym Cię powitać w gronie Czytelników i podziękować serdecznie za Twój konstruktywny komentarz. Czytając go, uświadomiłam sobie, że pisząc wyjaśnienia do rozdziału 4-ego, jedynie wszystko, jak to ujęłaś, zagmatwałam. Prawda jest taka, że na początku nie planowałam Sakury i Naruto w jakikolwiek sposób, połączyć. Dlatego użyłam słowa :pierwszy:, w stosunku do ich pocałunku. Lecz potem, po dłuższym przemyśleniu, postanowiłam pogłębić ich więź. Możesz mi wierzyć (bądź nie ;p), że wielokrotnie zastanawiałam się nad tym, czy usunąć to słowo, czy jakoś to ciągnąć. I wiem, że popełniłam błędny wybór. A nie będę więcej tego tłumaczyć, bo może być tylko gorzej. Co do Nejiego i Naruto. Myślę, że to stosunkowo proste. Skoro Neji stwierdza, że blondyn go odrzuca, to znaczy, że się do niego przystawiał, a mu się to nie podobało. Dlaczego? Bo kocha Sasuke, co wiemy już z rozdziału 12-ego. Nie chciałam opisywać ich randki, bo wiem, że wielu osobom by się to nie spodobało. A dlaczego Naru z nim poszedł na to ramen? W moim zamyśle był po prostu naiwny ;p .
Dziękuję, że zwróciłaś mi uwagę na formy, jakich bracia Uchiha w stosunku do siebie używają. Nie byłam pewna, czy dobrze ich używam, teraz wiem, że nie. ;p . Poprawię. Jestem Ci za to wdzięczna! Dziękuję też, że doceniasz moje starania w samodoskonaleniu. Cóż jeszcze… A tak. Zaczynając na nowo prowadzić bloga, miałam świadomość, że moje opowiadanie nie jest oryginalne, jednakże chciałam:
a) napisać własną wersję opowieści z taką fabułą;
b) na podstawie fabuły, która jest znana i można by powiedzieć, oklepana, stworzyć coś odmiennego, lekko zaskakującego. I mam cichą nadzieję, że choć po części mi się to udało.
Chciałabym Cię jednak zapewnić, że wszystko ma swoje wytłumaczenie i nie jest z czapy wyciągnięte. Rozwój akcji w tym rozdziale zostanie, że tak powiem, przedyskutowany, w następnych. Nie wiem, czy zauważyłaś swoim bystrym okiem, że często zostawiam Czytelników z dozą niezadowolenia i masą niejasności, które się wyjaśniają w następnych chapterach. (Wyjątkiem jest wspomniany pocałunek Sakury i Naruto. To niezamierzony błąd, do którego się przyznałam i już poprawiłam). ;)
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie!


H) ~ Emi Raicho zadowolona z macanka? ;p . Itachi NIE wróci do Emiko, bo on jest mój, hehe ;D. Bloga założę za dłuższy czas, bo nie chcę Wam zalegać z notkami, przynajmniej na razie ;p . Dzięki, że jesteś!

I) SumireWitam Cię serdecznie na moim blogu ;p . Fajnie, że Ci się tu spodobało ;p . Dzięki za kom ! Pozdtawiam.

         4. WZK – Reportaż ze wspomnień

A) ~ Kaja Jelonek (Główna Adresatka)Jestem z siebie naprawdę dumna, że wzbudzam w Tobie tyle emocji, choć równocześnie jestem zaskoczona. Nie spodziewałam się, że tak to na Ciebie wpłynie. No cóż, wiedziałam, że będziecie zaskoczeni, że jednak Naru nie żyje. Hmm… W sumie wiesz, nie znam Cię zbytnio, aczkolwiek poczułam z Tobą dziwną więź… (Nie erotyczną i związkową ;p) . Pomyślałam, że Tobie mogę taki tekst zadedykować, bo na to zasługujesz. (Nie, żebym była butna i uważała go za jakieś arcydzieło. Po prostu pomyślałam, że jest na tyle dobry, by to móc zrobić.) Tekst w sumie powstał sam z siebie (najpierw jedna połowa, potem druga). Ja chyba serio zacznę się „wyłączać”, pisząc dla Was, bo mi to lepiej wychodzi ;p . Też Cię Kocham, Kochana i wiesz co? Skoro wszystko, ro ja decyduję się na striptiz! Proszę zdjęcia na e-maila przesłać ;d . Pozdrawiam Cię jeszcze raz i jestem naprawdę szczęśliwa, mając taką Czytelniczkę, jak Ty!

B) Mikoriecoś miałam przeczucie, że i Tobie to WZK przypadnie do gustu. Z tą rzeką – nie powiem, naprawdę się starałam. Nie wiem, czy za bardzo zżyłaś się z postaciami z anime, bo ja potrafię, przy naprawdę wzruszających chapterach (np.: spotkanie Kushiny i Naruto w jego podświadomości), płakać jak dziecko. Widzę, że naprawdę się wkręciłaś (głupie określenie, ale nie mogłam znaleźć innego) w psychikę bohaterów i się z nimi utożsamiałaś. Jestem zadowolona z siebie, ze udało mi się Ciebie tak poruszyć. Dziękuję za multum miłych słów i domyślać się mogę, co jeszcze chciałaś mi przekazać, a czego nie potrafiłaś ująć w słowa. Jesteś prawdziwym Skarbem, jako mój Czytelnik ;* . ściskam mocno ;)

C) ~ Emi Raichocieszę się, że Ci się podobało :* . Nienawidzę, jak mi płaczecie, aczkolwiek rozumiem, dlaczego. Jestem dumna, że moje teksty tak na Was wpływają ;) Pozdrawiam !

         ROZPISAŁAM WAM SIĘ DZISIAJ. Już nigdy nie będę tak zalegać z odpisywaniem, oj nie! A tak, to…Miłego dnia Czytelnikom życzę!

13 komentarzy:

  1. O.o
    Szybcy są :P Tego się po Naru nie spodziewałam! Naruś ma antenki zamiast sutków? LOL :D
    Co do odpowiedzi:
    po pierwsze- Narusiowi NIGDY spokoju nie dam! hah :p
    po drugie- Nie powinnaś mówić, że Itachi jest twój, Kaja patrzy! Chyba, że trójkącik!
    po trzecie (i najważniejsze!) KOCHAM MACANKA! więc to naturalne, że mi się podobało!
    Koniec.
    :D
    pozdro!
    PS. Dziękuję za dedyk! :*****

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, witam!
    Poszli do łóżka :o no tego to ja się zupełnie nie spodziewałam. Ale w sumie co ja się dziwię, przecież to mimo wszystko faceci ;-) tak tylko czytałam i czekałam na fragment, kiedy Itachi wpadnie do pokoju, a tu nie ma. Tak trochę ryzykownie na kanapie w salonie ;>
    Trochę namieszałaś z czasami. Najpierw przeszły, potem teraźniejszy, po czym znowu przeszły. Jeśli się nie mylę, to była to ta scena, w której brał udział Sai i Naruto.
    Nie żałuję tej nieprzespanej po części nocy, jakoś dałam radę :D normalnie sypiam po 5h więc jeśli czasem śpię te 2-3, to jakoś funkcjonuję.
    No to teraz tym bardziej się zastanawiam, do czego ten Neji się tam przyda i co takiego się wydarzy, bo wszystko wskazuje na to, że między naszymi bohaterami jest dobrze. Hym, hym. To mam się nad czym zastanawiać.
    Bardzo się cieszę, że wkładasz w to dużo serca :) nie ma chyba nic gorszego, niż pisanie na siłę. Nawet jeśli czasem wypadnie gorzej, to cóż, nie jesteśmy pisarkami. Ważne, że sprawia nam to przyjemność.
    Co do rozdziału u mnie, to mogę tylko zdradzić, że jest już napisany, ale czeka na poprawienie. Weekend przynajmniej dla mnie się już zaczął, więc jakoś w najbliższym czasie powinien być gotowy i się pojawić ;-)
    Pozdrawiam,
    Erroay

    OdpowiedzUsuń
  3. Jprdl! Jestem mega wkurzona .__. Miałam bardzo długi komentarz, ciekawy i wgl, a tu DUP! Internet odmówił posłuszeństwa! -,-
    Jestem jednak całkiem cierpliwa i napiszę od nowa komentarz, jednak nie tak piękny jak poprzedni ;c
    Łooł! Jestem wniebowzięta! ;o
    Ale zanim rozpisze się nad tematem rozdziału, powiem pogawędzę sobie chwilkę z Tobą.
    Ja zawsze czytam Twoje wszystkie odpowiedzi na komentarze, więc nie martw się, przeczytałam to jakże "miłe", wyżywanie się nad Tobą, przez moją skromną osobę *..* I mam rozumieć, że to ja w tym domu siedzę przed garami? ;-; Bo skoro to ja Ci stawiam... xDD A biżuterie wysłałam *-* Może te mendy z poczty ukradły? xD
    Prosiłaś, bym oceniła Twój nowy wygląd bloga. Okej xD
    Więc tak:
    Według mnie, teraz wszystko jest bardziej uporządkowane i zajmuje swoje własne miejsce. Dobrze zrobiłaś, że na stronie głównej, jest napisane jaka jest nowa notka c; Bardzo pomaga w wyszukiwaniu rozdziałów.
    Kolorystyka... Myślę, że teraz jest lepiej niż na początku. Wtedy te płomienie gryzły w oczy i trudno było skupić się na tekście. Teraz jednak ten fiolet, ciekawie współgra z resztą i nadaje blogowi szczyptę "tego czegoś" xD. Mam jednak małą uwagę. Podtytuł... Nie widać go, a co dopiero mówić o jego przeczytaniu. ie mówię, że nie da się go przeczytać wcale, ale oczy się męczą. Całościowo, teraźniejszy wygląd mi przypadł do gustu.
    Teraz notka c;
    Jejku, nie mogę. Po prostu nie wytrzymam! Inata musi wybaczyć Itachiemu! Ita to mój jeden z ulubionych bohaterów z 'Naruto'. Niech się stara o Inatę! c;
    Och, ta scena, którą my dziś w nocy będziemy robić, mnie zelektryzowała! <3 Te opisy, ta akcja - spokojnie mogłabyś kręcić pornosy xDD No nie, żartuję, nie pozwoliłabym Ci ;D Jednak zazdrosze Ci tego opisywania ;-; Będę Twoim uczniem a ty moim nauczycielem xD
    Jestem pewna, że będziesz uczyć mnie rzeczy bardzo, ale to bardzo przyjemnych ;] (If you know what i mean, again) xD
    Scena w której Naru dusił Sai'a poduszką - kocham c; I jeszcze te "profesjonalne" porady i wywody Sai'a wyciągnięte żywcem z jakiejś książki xDD
    I jeszcze spinka Ino - tajemnicze i zastanawiające c;
    Nie mogę doczekać się spotkania Naru i Inaty ;) Niech leje się krew!! C;
    Czuję się trochę głupio .__. Z Ciebie te wszystkie teksty się wręcz wylewają, zaserwowałaś mi nawet w tak krótkim czasie opowiadanie specjalnie dla mnie... a ja co? .__. Wielkie, nieentuzjastyczne NIC! Ociebuję Ci jednak, że w niedalekiej przyszłości to się zmieni c;
    Cóż, nie pozdrawiam Cię, w końcu mnie w nocy przelecisz xDD
    Życzę od groma weny i czego Ty tam jeszcze potrzebujesz c;
    Kaja Jelonek
    Twoja ukochana Szona ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. :3333333333333
    Nie wiem dlaczego, ale cieszę się, że ludzie mnie postrzegają za zboczeńca i dedykują mi własnie TAKIE rozdziały :3
    Co by to...? *myśli*
    Ha! Ty kłamczysz! Nie potrzebujesz moich lekcji! Piszesz lepiej ode mnie :3 Ale... ITACH JEST MÓJ! To jest mój menszu <3 Nie oddam go :333
    Powiem ci, że Sasuke jest idiota xDD Iie... Oni obaj są idiotami xD Najpierw drą na siebie ryje, a póżniej na kanapie w salonie, gdzie mój Itaś później będzie popijał kawkę! 3: Co nie zmienia faktu, że aż podskakiwałam na fotelu, czytając to :3 To było takię pjjjękne i takie namjjjjętne(błędy celowe :P) Jaram się :3 Jak im Neji coś zjebie to ja go zajebię masłem! (nie pytaj dlaczego masłem ;-;) POwyrywam mu nogi z dupy i chuj! (psieplasiam za wyrażenia ;-;) Coś mi się tak wydaję, że Kiba czuje mięte do Hyuugi (mojego jebanego kuzyna -.-" no gomene ;-; czarna owca w rodzinie)
    A teraz moje ostatnie rozkminy:
    Skoro masz chłopaka, a jednocześnie jesteś menszem Kaji <3 to twój chłopak nie jest twoim chłopakiem tylko kochankiem, ne? xDD - męczy mnie to ;-;
    Dopsz! Kocham ciebie, Kaje też, ale wy jesteście menszem i szonom to ja będę waszym nee-chanem, co? Mogę, mogę?! *słodkie oczka*
    Więc to by było na tyle :P Spadam kończyć swój rozdział, bo jeszcze nie wstawiłam :P
    Weny, weny, weny! <3
    Pozdrawiam! ;***
    PS: Podczas gdy to pisałam, moje alter ego wywnioskowało, iz Itachem możemy się dzielić :P Ja mam przecież jeszcze Sasoriego i Kai'a <3 Ale menszem to on zostanie mym na wieki :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Oho...nazbierało mi się....
    Zgadzając się z Emiko dodam, że nie do końca rozumiem już omówione przez ciebie numerki...ale cóż z czasem wsio zrozumiem....
    Rozdzialik jak zwykle boski <3



    Pozdrowienia z "Chin aka mojego gimnazjum"
    //Hetani

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudne i niecierpliwie czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobra, trochę szukałam i szukałam, i albo nie masz żadnej zakładki dotyczącej spamu (które są teraz swoją drogą wyjątkowo popularne), albo ja jestem ślepa i z tego powodu pośmiecę tutaj ;-)
    U mnie nowy, wyjątkowo ponoć usypiający rozdział, zapraszam :)
    Pozdrawiam,
    Erroay

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    rozdział świetny.... czegoś takiego po Naruto to bym się nie spodziewała... szybcy bardzo są... I te wspomnienia Itachego dotyczące Inaty.... wszystko ładnie wyszło....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. Ohayo kochana, jak zwykle jestem spóźniona, myślę, że jest to już u mnie norma.. Jednak wszystko powolutku nadrabiam i kolejny raz przeklinam życie ucznia. W każdym razie masz moje słowo, że nie musisz się martwić, bo prędzej czy później wszystko nadrobię i mam nadzieję, będę mogła być w końcu na bieżąco.
    Co do twoich odpowiedzi do moim poprzednich komentarzy... Powiem tylko tyle, że buźka mi się cały czas uśmiechała i cieszę się, że moja obecność na twoim blogu cię zadowala. :3
    A teraz przechodząc do najważniejszej i zarazem najprzyjemniejszej części komentarza.
    Wspomnienia Itachi'ego odnośnie Inaty mnie zaskoczyły. Nie spodziewałam się, że między tą dwójką było już tak... poważnie, blisko? Nie bardzo wiem jak ubrać to w słowa, ale liczę na to, że mnie doskonale zrozumiesz. :3 Coraz bardziej ciekawi mnie rozwój tego wątku, a perspektywa pilnowania i pomocy Inacie przez Ita wydaje się wyjątkowo sprzyjająca, także z całego serduszka im kibicuję i liczę, że coś się wydarzy. :3
    Naru i Sasuke. Tutaj też mnie zaskoczyłaś! Rozdział pełen wrażeń dla czytelnika. :3 Spodziewałam się rozmowy, jednak nie myślałam, że wszystko zajdzie tak daleko, jednak jestem bardzo zadowolona. Wreszcie się zeszli i teraz będzie tylko piękniej, prawda? :3 Muszę to napisać, że w twoim opowiadaniu Sasuke jest mało draniowaty. Chyba przebywanie z Itachi'm ma na niego za duży wpływ. ;P Osobiście uwielbiam w nim tą nutką mroczności i draniowatości, czego delikatnie mi niestety brakuje, ale osobowość Naru wszystko nadrabia. :3 Idealna para z nich i ty świetnie to pokazujesz. :3
    Do napisania kochana, buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń