Witajcie,
moi Drodzy!
Na
początek powiem, że nie będę więcej narzekać na brak Czytelniczek. Doszło do
mnie (dzięki Ci, Kaju), że marudzę bez sensu (bezsensu?), bo każdy z Was
zostawia ślad – liczba wejść. Mam świadomość, że moje stałe Czytelniczki nie
nabiją mi w miesiącu ich na przykład
2500 ;p . Każdemu – czytającemu, zaglądającemu tu z nudów, czy komentującemu,
bardzo dziękuję za obecność.
Chciałabym ten rozdział dedykować EMIKO
HYUDZE, której niestety było ostatnio przykro, a ja nienawidzę, gdy ktoś
się przeze mnie tak czuje. Ale moim nieskromnym zdaniem, ucieszysz się na
dedykację zaskakującej siedemnastki. Dedykuję go także EMI RAICHO, byś nie
myślała, że o Tobie nie pamiętam. Pozdrawiam wszystkich, odpowiedzi na
komentarze na końcu, bo trochę ich jest, jednak SUGEROWAŁABYM PRZECZYTAĆ PRZED
ROZDZIAŁEM!. Zapraszam ;**
ZAZNACZAM: wszystko ma swoje wytłumaczenie ;p. :
********************
********************
18.09. (czwartek)
Długowłosy
jonnin zmierzał właśnie do gabinetu Tsunade niepewny tego, co go tam spotka. W
głowie zadawał sobie multum pytań, lecz większość dotyczyły jednego wydarzenia.
Czy Inata już się ujawniła? Czy ją ujrzy? Czy wciąż pamięta tamtą rozmowę?
Ostatnią, jaką przeprowadzili i której żałował do dzisiejszego dnia.
RETROSPEKCJA
Stali
na środku polany, w centrum wschodniego lasu. Słuchać było tylko płacz
młodszego z nich i szum liści
- MADARA! Dlaczego ją zabiłeś? – Zapytał, siłą powstrzymując się od
zaatakowania starszego mężczyzny. – Przecież ona nic…
- Ha, ha, Itachi! Naprawdę nie wiesz? Z tego samego powodu, co ty – ty
wymordowałeś klan, żeby chronić brata i Wioskę Liścia, ja chronię siebie.
Prawdą jest też, że nigdy cię nie lubiłem, wręcz cię nienawidzę. Chciałem,
żebyś cierpiał. O tą śmierć oskarżą ciebie, uznają, że w afekcie nie panowałeś
nad sobą i zabiłeś jeszcze jedną, niewinną osobę. A twoja ukochana Inata cię
znienawidzi.
- Ale.. ja jej powiem, że ty zamordowałeś Kyioto*! – Madara zaśmiał się
kpiąco, opierając nogę o wielki kamień.
- Ależ nie powiesz, bo nie chcesz, by zginął ktoś jeszcze…
- Nie, tylko nie Sasuke! Zabij mnie! – Krzyczy, opadając na kolana. –
Błagam – dodaje, wiedząc, że to niegodne shinobi.
- Widzę, że się dogadaliśmy – odparł starszy, znikając w powietrzu. –
Pamiętaj, milcz – cichy szept powoli gaśnie zagłuszany wyciem wiatru i syren.
Itachi
usiadł pod jednym z drzew i rzewnie płakał. Pierwszy raz w życiu. „Co mam zrobić?”, myślał. „Jeżeli jej nie powiem o wszystkim, to ją
stracę, a jeśli wyjawię jej prawdę, zginie mały Sasu.. Co mam robić?” Czuł,
że nie ma czasu do stracenia. Zgodnie z rozkazem, musi uciekać. Starszyzna nie
stanie w jego obronie, bo wtedy cały misterny plan by się wydał, ludzie
przestali by ufać władzom, mogłoby dojść do buntu, może nawet do wojny domowej.
Ale nie mógł tak odejść. Musi zobaczyć ją ten ostatni raz.
Wstał
i rozglądając się wokoło, przeteleportował się pod dom ukochanej. Cicho zapukał
umówionym znakiem, przez przypadek brudząc drewniane drzwi. Spojrzał na swoje
ręce – miał na nich krew. Nie, nie swoją. Krew matki, którą kochał, ojca,
którego szanował, kuzynów i kuzynek, z którymi się bawił, ciotek i wujów,
dających mu stale drogocenne rady, przyjaciół i przyjaciółek… Choć na zewnątrz
wyglądał normalnie, to w środku był przerażony. Wstrząśnięty tym, co zrobił. Inata
pojawiła się w progu po kilku sekundach.
- Itachi? Kochanie, co się stało?
- Wpuść mnie – zażądał głosem ostrzejszym, niźli tego chciał. Dziewczyna
bez słowa przepuściła go. Po chwili wchodzili do jej salonu. Kunoichi mieszkała
osobno, jakieś kilka kilometrów przed wioską, ze względu na swoje umiejętności.
Nikt nie musiał jej strzec, sama potrafiła się obronić i chronić swoją
tajemnicę.
- Przerażasz mnie – wyszeptała, kierując dłoń na włącznik światła, lecz
powstrzymała ją zimna dłoń jej chłopaka.
- Proszę, nie zapalaj światła – rzekł, patrząc na nią w ciemnościach. Pod
wpływem impulsu, przysunął się do niej i zachłanne wpił się w usta.
Fioletowowłosa zadrżała jak zawsze, gdy ją całował, lecz coś ją od niego odpychało.
Dziwnie pachniał. Czuła metaliczny zapach i smak krwi.
- Ita, jesteś ranny? – Wyszeptała wystraszona przerywając pocałunek,
bojąc się o ukochanego. Jej dłoń znów wędrowała po ścianie.
- To nie moja krew – odparł, pewny, że już więcej nie posmakuje jej
jagodowych warg. Nagle jego oczy przeszył chwilowy ból, całe pomieszczenie
zalśniło elektryczną imitacją słońca. Dziewczyna cofnęła się przerażona i z
łoskotem opadła na podłogę. Podciągając kolana, patrzyła na niego szeroko
otwartymi oczami.
- To ciebie szukają – wybełkotała, czując spływające po oliwkowych
policzkach, łzy. – N-nie m-mów, że t-ty za-zabi-biłeś Mmmi-Mikoto, Fu-Fugaku
iii…
- Tak, niestety to ja – westchnął. – Inata, ja nie miałem wyjścia.. I
bardzo tego żałuję – dodał, widząc jak Kunoichi się podnosi.
- Zmusili cię? – Zapytała z nadzieją. Uchiha poczuł, że narasta w nim
irytacja.
- Nie rozumiesz – warknął, patrząc na nią tak, jak nie patrzył nigdy –
mieszanka smutku, złości, żalu i rezygnacji. – Mogli wyznaczyć kogoś innego,
ale ja dla Konohy zrobię wszystko. Nie mogłem pozwolić, by ktoś inny to zrobił.
To był mój obowiązek wobec… - przerwał, bo stojąca nieopodal Inata po prostu go
spoliczkowała.
- Ja nie rozumiem?! Miałeś wybór i wybrałeś śmierć twoich najbliższych z
twoich rąk? Bo tak nakazywała ci pieprzona duma Uchihów?!
- Nie! Jestem oddany wiosce, to dla niej żyję! Co miałbym zrobić według
ciebie? Dać się zabić?!
- Chociażby – odparła, nawet na niego nie patrząc. Po chwili, gdy już
opanowała trochę oddech, mówiła dalej. – Ja nie wykonałabym tego rozkazu. Nie
pozwoliłoby mi na to moje sumienie. Wybrałabym śmierć, ucieczkę w hańbie,
cokolwiek, ale nie to.
- Nie zrozumiesz, co to prawdziwa Wola Ognia – odparował. – Nie wiesz
nic, bo jesteś znikąd, nie mieszkałaś tutaj od urodzenia, nie jesteś nawet
pełnoprawną ninja! – Zabolało jak uderzenie. Mimo to dziewczyna twardo
obstawała przy swoim.
- Może nie wiem, co to ranga jonnina, czy członkostwo w ANBU – rzekła
zimno – ale za to mam serce, rozum i własną wolę. Wierzę w wartości
przekazywane przez Hokage i tylko nimi się kieruję. Nie pozwoliłabym, by ktoś
mnie zmanipulował.
- Ależ mną nikt nie manipuluje! – Wrzasnął naprawdę rozdrażniony.
- Jeśli tak, to powiedz, gdzie jest mój Itachi? Itachi, który kochał nie
tylko wioskę, ale i rodzinę? Który kochał Sasuke i nigdy by go nie skrzywdził?
– Czekała na jego odpowiedź, ostatni raz zatapiając się w krwistych tęczówkach.
- Ja… ja go nie skrzywdziłem. On żyje – odszepnął niepewnie.
- Oh – zaskoczył ją. – Nie mogłeś go zamordować z zimną krwią jak
resztę, bo twoje wyrzuty sumienia byłyby większe?
- Nie – z jego oczu zaczęły kapać łzy, wolno, jedna po drugiej. – Po
prostu nie umiałem tego robić. Wynegocjowałem z Sarutobim i Starszyzną, że on,
jako jedyny przeżyje, by w przyszłości..
- Się zemścić? – Dokończyła za niego, śledząc wciąż jego oczy. Nie
chciała widzieć zakrwawionego i poszarpanego ubrania, ukochanego ciała
pokrytego krwią niewinnych. – Zniszczysz mu życie. Pomyślałeś, co poczuje,
pomyśli, wiedząc, że jego brat zabił wszystkich, których kochał? – Przełknęła
gorzkie łzy. - A gdybyś musiał zabić mnie… zrobiłbyś to? – Poczuła
przeszywający ból, widząc jak spokojnie
kiwa głową. „Tak. Tak”, rozchodzi
się w jej głowie. - Powiedz mi jeszcze, że Kyioto zginęła z twoich rąk? –
Patrzyła zrozpaczona jak kolejny przytakuje, nie okazując cienia wyrzutów
sumienia. – Wyjdź!! – Krzyknęła, z łoskotem znów opadając na podłogę. Jej serce
było rozdarte, nie wiedziała, czy uda jej się pozbierać po tym ciosie. Jej
ukochany, miłość jej życia, jej narkotyk, z zimną krwią zabił także jej jedyną
przyjaciółkę. Słone krople strumieniem spływały po pięknej twarzy. - Nie chcę
cię znać. Jesteś nikim dla mnie. Wynoś się!
- Jak sobie życzysz – warknął nieprzyjemnie, tłumiąc skrywane emocje.
Widząc, jak wiele bólu sprawił dziewczynie, postanowił posunąć się dalej. – A
co do nas… Nigdy cię nie kochałem – wyszeptał, raniąc swoje serce. Mimo, że
zielonooka spojrzała na niego niedowierzająco, przytaknął chłodno. Miał
nadzieję, że dzięki temu szybciej uda jej się zapomnieć. Nie wiedział, jak
bardzo się myli.
„Może, gdybym inaczej to rozegrał… Teraz,
gdy wróciłaś w niewyjaśnionych okolicznościach… Przecież miałaś nie żyć… Dla
kogo to zrobiłaś? Dla mnie? Iie, mnie na pewno nienawidzisz, choć chciałbym,
żeby było inaczej. Chciałbym, żebyś mnie kochała, Inata. Nawet nie wiesz jak za
tobą tęsknię. To już niemal dziesięć lat, jak co dzień zrywam się z twoim
imieniem na ustach. Nawet Kisame, ta wredna kanalia, dowiedział się o tobie,
wiesz? Nie raz kwaterowaliśmy razem…”.
- Itachi? –
Zobaczył swoją ukochaną, odmienioną, spiętą. – Co ty tu robisz? – Zapytała
jadowicie, patrząc na niego z niedowierzaniem.
- Tsunade-sama
mnie wezwała, mam zająć się kimś ważnym… Nie mów, że to…
- Owszem, Uchiha.
Masz zająć się Inatą – fioletowowłosa rzuciła jej wkurwione spojrzenie.
- Przecież
prosiłam, żeby to był ktokolwiek, byleby nie on – wskazała go palcem, wzrokiem
ciskającym gromy, odprowadzając kobietę na jej fotel.
- Itachi, pokażę
ci, gdzie, co i jak – nie zwracała uwagi na niezadowoloną Uzumaki. – Będziesz ją
na razie doglądał. Przemyślałam wszystko i daję ci dwa dni – te słowa kierowała
do zielonookiej. – Masz dwa dni, potem sama powiem Naruto o tym, że tu jesteś.
A teraz wyjść.
- Dlaczego,
Tsunade? Przecież…
- Ma się dowiedzieć w przeciągu tych dwóch
dni od ciebie, albo powie mu to ktokolwiek inny. Tyle mam do powiedzenia,
Inata. Robię to dla twojego dobra. Jutro z samego rana zjawcie się u mnie.
Itachi – gestem przywołała mężczyznę do siebie – oto klucz i adres. Spisz się.
***
*
***
Czuł się
nieswojo. Po raz pierwszy od powrotu do Konohy sam, bez Itachiego, przemierzał
jej ulice. Ludzie przyglądali mu się z różnymi minami. Na przemian byli
zaniepokojeni, szczęśliwi, nieufni i zauroczeni. To ostatnie nie dotyczyło
tylko dziewczyn i po części cieszył się z tego. Miał naprawdę dość
rozhisteryzowanych fanek, gotowych dla niego zrobić wszystko. Szedł właśnie
ścieżką prowadzącą do sklepu zbrojeniowego, gdy nagle na kogoś wpadł. Bez
zastanowienia pomógł ustać na nogach nieznajomej w kapturze.
- Przepraszam, nie
zauważyłem cię – wyszeptał cicho, tak, by nikt inny tego nie słyszał. Rzadko
przepraszał, no ale Łasic dość mu nagadał na temat zasad dobrego wychowania, by
się do nich nie stosować.
- Nic się nie stało,
sama na ciebie weszłam – odparła dziewczyna i próbowała go wyminąć, lecz jej na
to nie pozwolił.
- Nie znam cię.
Jesteś tu nowa? – Zapytał ostrożnie, przypatrując się jej.
- Tak jakby –
syknęła nieprzyjemnie, chcąc spławić brata byłego ukochanego. Bo choć tyle
czasu go nie widziała i się mocno zmienił, rozpoznała go od razu. Nie na darmo
mówiono, że jest młodszą kopią Itachiego. Zauważyła nawet, że jego włosy są
dużo dłuższe, niż zapamiętała. – Muszę iść… - gdy kobieta przechodziła koło niego,
zdążył wyłapać spojrzenie jej trawiastozielonych oczu. Był pewny, że ją zna.
Starając się zapomnieć o spotkaniu, skierował się do sklepu spożywczego, bo
choć jego lodówka nie świeciła pustkami za sprawą prezentów od połowy damskiej
części mieszkańców Liścia, nie był zaopatrzony w to, co lubił. Miał dość
zimnego mięsiwa, klusek, żeberek i w ogóle, wszystkiego, co tłuste. Mógłby
nawet za smakiem spałaszować ramen, którego jakoś specjalnie nie lubił.
Wiedział jedno – musi kupić ogórki w occie z chili, wędzoną makrelę i
najważniejsze – śledzia w sosie pomidorowym. Tęsknił za takim jedzeniem.
(Mówiłam chyba, że nie będę się bawić w typowo japońskie żarcie? Nie wiem po co
bym miała to robić, jeśli polskie dania są znacznie wspanialsze – dop. Aut.)
Nim jednak doszedł do celu, drogę zastąpiła mu Ino.
- Witaj,
Sasuke-kuuunn – zajęczała, uśmiechając się jak zawsze przymilnie.
- Ohayo gozaimasu – odparł zdawkowo, choć wolałby tego nie
robić. Za nic nie mógł przypomnieć sobie imienia dziewczyny tak bardzo podobnej
do jego ulubionego Młotka. Brakowało jej tylko cudownych, lekko szorstkich, jak
zdołał się zorientować, lisich blizn, mniejszych uszu, zakłopotanego uśmiechu
no i przede wszystkim penisa. Za to miała czym oddychać, co dla niego było
minusem.
- Mam coś dla
ciebie – odparła zauroczona niebieskooka, podając mu kartkę. Spojrzał na nią
zdziwiony.
- Zaproszenie? –
Kunoichi zaczęła mu opowiadać, rozentuzjazmowana.
- Od kilku lat ja
i Shikamaru – „Dlaczego nie mogła
powiedzieć swojego imienia?”, pomyślał – organizujemy, z okazji naszych
urodzin, imprezę. Bo wiesz, Shika ma urodziny dwudziestego drugiego września, a
ja dzień po nim. Zależnie od pogody, robimy je w różnych miejscach. Tym razem –
stuknęła paznokciem o trzymane w dłoniach kartki – zapraszamy do nowej
rezydencji Nejiego – słuchał jej z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. – Możemy na
ciebie liczyć? – Zauważył, że mimo wszystko, wyrosła z dziecinnego zakochania.
- Nie wiem, może –
odpowiedział, zastanawiając się. – Tak – dodał, tylko dlatego, że obiecał
Łasicowi, że będzie hołdował jego nowo wymyślonej przez niego zasadzie i
przestanie się izolować.
- To świetnie –
uśmiechnęła się. – Pan Itachi również jest zaproszony.
- Po prostu Itachi,
nie wygłupiaj się – dziewczyna patrzyła na niego zdezorientowana i zszokowana.
Przyszło jej nawet do głowy, że rozmawia z kimś, kto się za Uchihę podaje.
- To na pewno ty?
– Wyszeptała, nim zdążyła ugryźć się w język.
- Słucham? –
Odrzekł, obserwując jej zakłopotaną twarz.
- Nic, nic. A
właściwie – dotknęła swoich długich, blond włosów. – Mam coś jeszcze – wypięła
spinkę, którą nosiła od dnia odejścia Sasuke z wioski i wcisnęła mu ją w dłoń z
zaproszeniem.
- Dajesz mi –
spojrzał na trzymany, metalowo-plastykowy przedmiot – dziecinną spinkę? –
Posłała mu poważne spojrzenie.
- Znalazłam ją w
jednym z domów w dzielnicy Uchihów jakieś dziesięć lat temu. Myślę, że należy
do kogoś z twojej wymarłej rodziny – wyrzuciła z siebie, szybko się od niego
oddalając. Bała się jego reakcji. Brunet stał w miejscu, oglądając i obracając
spinkę w dłoni, a jego głowę zaprzątało tysiące myśli.
***
*
***
Obudził się
szczęśliwy: niedawno poprowadził szczerą i oczyszczającą rozmowę z Sasuke;
Sakura przyniosła mu zaproszenie od Ino i Shikamaru; a Sai zajmował właśnie pół
jego łóżka, przed chwilą zwierzając mu się, że czuje coś do Haruno i chce ją
zapytać o chodzenie.
- No dobra, jak
chcesz to zrobić? – Zapytał, wstając z zajmowanej połowy i kierując się do szafy z ubraniami. Wyjął z niej nieśmiertelny
pomarańczowo-czarny dres, czarne, polakierowane niedawno, sandały i wyjątkowo,
stojący na jednej z półek, żel.
- Normalnie.
Zapytam ją czy chce być ze mną i tyle – stojący przed lustrem, ulokowanym na
drzwiach mebla blondyn, puknął się otwartą dłonią w czoło. Z tym, że trochę za
mocno, więc zaczął je rozmasowywać.
- Nie miałeś
nikogo wcześniej, prawda? – Zapytał, sięgając do szuflady po świeżą bieliznę.
Po chwili zniknął w łazience, a do uszu Sai’a doszły dźwięki płynącej wody.
- Nie! Ale to nie
ma znaczenia! – Krzyknął, cierpliwie czekając na kolegę. Ten pojawił się umyty,
pięknie pachnący truskawkami i przede wszystkim, ubrany, po jakimś kwadransie.
- Ma znaczenie –
wypowiedział, nalewając im zaparzonej wcześniej kawy. – Nie masz doświadczenia,
nie wiesz, jak się zachować.. Nie wiesz, co dziewczyny lubią, a czego nie…
- Ależ to nie na
znaczenia – powtórzył z uporem czarnooki.
- Nande (to jest
dlaczego? Nie wiem jak to się pisze – dop. Aut.)? – Uzumaki jest ciekawy jego
odpowiedzi. Międzyczasie zasiadają do aromatycznego trunku i zajadają ukochane
danie niebieskookiego.
- A bo wiesz – Sai
stara się mówić z odpowiednią dykcją, pomimo zajadanego makaronu – jeśli dwoje
osób jest sobie pisanych, to takie elementy nie są ważne. Ważniejsze są wspólne
zainteresowania, plany, wspólne przeżycia – wylicza, podczas gdy Naruto
przewraca oczami, słuchając zdań żywcem wyjętych z ostatnio czytanej przez
przyjaciela, książki. – Trzeba również umieć ze sobą rozmawiać i rozumieć się
nawzajem. A my się rozumiemy. Niczego więcej nie trzeba.
- Ależ trzeba.
Pamiętaj, że większość kobiet to romantyczki… – Uzumaki zaczął wymieniać z
kolei wszystkie znane mu sztuczki na dziewczyny - … i na koniec kwiaty –
skończył zadowolony, myśląc, że Sai go słucha. A tu dupa, bo on nawet nie
zwracał na jego paplaninę uwagi.
- No to idę –
czarnooki zerwał się z zajmowanego krzesła ku oknu.
- Matte! –
Krzyknął za nim gospodarz i wstał, pragnąc go zawrócić. Nieszczęściem,
podnosząc się, strącił nadgarstkiem swój ukochany kubek z nadrukiem zdjęcia
drużyny siódmej, sprzed paru lat. Zaalarmowany, odwrócił się, a w następnej
sekundzie siedział okrakiem na czarnowłosym o okładał go poduszką, jęcząc
przeciągle. – Mój ukochany kubek! Zabiję cię! To twoja wina!
- Ależ Naru, ja
niczego nie zrobiłem! Ty go strąciłeś! – Dyszał Sai, ze śmiechem blokując marne
ataki Jinchiruuki.
- Twoja, bo to
ciebie chciałem zatrzymać! – blondyn się nie poddawał i okładał go namiętnie
poduszką, aż zdyszany nie walnął się obok przyjaciela. Pomyślał o Sasuke i…
podjął decyzję. Szaloną, ale skoro wyznał mu, że go kocha, to po co się
zatrzymywać? Jeśli nawet Sai się powiedzmy, zakochał? No, może będzie to trochę
nieprzewidywalne i kontrowersyjne po tym wszystkim, lecz dlaczego nie
spróbować? Był przecież Naruto Uzumakim, a to mówiło samo, za siebie.
Motywowała go też akcja z Hyuugą. Owszem, poszedł z nim na to ramen, ale to nie
dało mu prawa, by uważał, że jest jego własnością, albo, że jest mu coś winien.
Po tym, jak brunet oświadczył mu tak po prostu, że chce się z nim kochać i
pocałował, zdzielił go z liścia (jak baba ;p – dop. Inaty). Owszem, schlebiała
mu atencja bruneta, jednak nie sposób, w jaki ją okazywał. Całować go wbrew
jego woli? Takim zachowaniem aż się prosił o spoliczkowanie. Może i dał ponieść
się emocjom, ale tego nie żałował. W końcu jego serce od dawna należy do Uchihy
i nic tego nie zmieni. I nie pozwoli nikomu, poza Sasuke na bliższe relacje.
***
*
***
Słuchał
właśnie muzyki w swoim pokoju i zastanawiał się, jak podbić serce chłopaka,
którego bardzo lubił, gdy usłyszał dzwonek. Lekko zaniepokojony podszedł do
drzwi i otworzył je. Po drugiej stronie stała blondwłosa Ino, z zaproszeniem w
ręku i parasolem nad głową.
- Ohayo, Kiba! –
Zaszczebiotała słodko, mrużąc przymilnie swoje morskie oczęta. Szatyn od razu
zwietrzył podstęp.
- Czego? – Warknął
całkiem miło, z szerokim uśmiechem widząc trzymany jeszcze przez dziewczynę,
przedmiot. – Znów urodzinowa balanga Yamanaki i Nary? Yamanary raczej? – Jego
uśmiech się powiększył.
- Tak, właśnie w
tej sprawie przychodzę. Proszę – podała mu zaproszenie. – Potrzebujemy twojej
pomocy. Chcemy zrobić niespodziankę gościom. Co ty na to?
- Pomijając to, że
przychodzisz do mnie tylko, jak czegoś potrzebujesz… - po pięciu minutach
opuszczała posesję Inuzukich w towarzystwie przyjaciela.
***
*
***
Kolejny raz
nad Konohą zebrały się czarne chmury – niebo zdawało się odzwierciedlać nastrój
większości mieszkańców wioski. Sasuke siedział na parapecie okna i z nostalgią
patrzył na spływające gęsto po szybie przezroczyste krople deszczu. Myślał o
wszystkim, co stało się w ostatnich kilku dniach, oraz o tym, kiedy spotka
Naruto. Zapewne będzie oczekiwał wyjaśnień, ale czy to da się jakoś wyjaśnić?
Kochał go i tyle. I, czy tego chce, czy nie, nie pozwoli, by miał go ktokolwiek
inny. Pasowali do siebie idealnie i… Jego rozmyślania przerwał krótki dźwięk
dzwonka. Nie spodziewał się nikogo w taki deszcz, więc lekko zdzwiony podszedł
do drzwi i otworzył je.
- Naruto? –
Patrzył na przemokniętego wieczornymi łzami Boga, chłopaka, którego oklapnięte
złote włosy nadawały mu uroku.
- Będziesz tak na
mnie patrzył, czy wpuścisz mnie do środka? Bo wiesz, trochę mi zimno, draniu –
przepuściwszy blondyna do przedpokoju, zamknął drzwi.
- Wyglądasz
strasznie, Usuratonkachi – zironizował, dotykając przemokniętej bluzy. – Chodź,
zaparzę ci herbaty – poprowadził go do salonu na kanapę, a sam zniknął w
kuchni. Po dłuższej chwili wrócił do pokoju z napojami, po drodze zauważając
ślady, jakie pozostawił po sobie jego ukochany. – Co cię do mnie sprowadza?
- A jak myślisz,
Uchiha? Przyjaciele ot tak się nie całują – zdawałoby się, że Uzumaki jest zły.
– No więc?
- Co: no więc?
Powiedziałem ci to, co miałem do powiedzenia i nie zamierzam tego przed tobą
ukrywać.
- Sasuke… więc to
prawda? – Brunet spojrzał na niego jednym okiem.
- Może – pieprzyć
romantyzm, był przecież UCHIHĄ! – A bo co?
- Usiądź obok mnie
– Naruto, przesunął się, ukazując jednocześnie wielką plamę od wody, która
zebrała się pod jego tyłkiem.
- Coś ty narobił,
Usuratonkachi – stanął nad nim, wskazując przemoczony materiał. – Itachi mi
tego… - nie spodziewał się, że Lisek pociągnie go za wyciągniętą dłoń, ani
tego, że chwilę później na nim wyląduje. – Co ty wyprawiasz?
- Próbuję uzyskać
odpowiedź, a ty mi w tym nie pomagasz – odpowiedział tajemniczo, patrząc spod
półprzymkniętych powiek na zdezorientowanego bruneta.
- W taki sposób? Przecież to…
- Prawda –
przerwał mu niebieskooki i zamykając oczy, sięgnął go ust zaskoczonego
przyjaciela. Pocałował go delikatnie, spijając z warg całą słodycz i
zaskoczenie. – Nie dałeś mi odpowiedzieć, Sasuke. Ja… nie wiem jak, nie wiem,
kiedy, ale też cię kocham – wyszeptał, śmiejąc się z miny Uchihy.
- Z czego rżysz? –
Zatonął w zadowolonych, niebieskich oczkach.
- Masz głupią minę
– gdy usłyszał, że leżący na nim chłopak warczy, uśmiech od razu spełzł mu z
twarzy. – Sasuke?
- Nikt nie ma
prawa śmiać się ze mnie – sycąc się niepokojem, jaki wzbudził w chłopaku, kolejny
raz zasmakował jego ust, starając się przeciągać pocałunek w nieskończoność. Głaszcząc
jego miękkie policzki, lekko zmarznięte na skutek zimnego wiatru szalejącego na
zewnątrz, smakował delikatnie jego malinowych warg. Lizał je koniuszkiem
języka, zasysał, starając się wyssać cały słodki smak, zagryzał, nie mogąc się
doczekać ich pełnego aromatu. Nie wierzył w to co się dzieje. Miał go zdobyć, a
tym czasem sam jest zdobywany.
Czuł, jak Uzumaki rozluźnia się pod wpływem jego dłoni
błądzących po brzuchu. A kiedy się tam znalazły? W mgnieniu Waszych oczu. Ssąc
dolną wargę, niemo prosił, by je otworzył szerzej, a gdy Naruto spełnił jego
prośbę, wsunął się w nie, językiem badając ich wnętrze. Trącał nim jęzor
ukochanego, a ten od razu podjął walkę o dominację, zarzucając mu dłonie na
kark i wplatając ich palce w długie, hebanowe kosmyki przyjaciela. A może
lepiej, chłopaka? Gdy oderwali się od siebie, obaj ciężko oddychali. – Naru, ja
się nie powstrzymam i…
- Całuj mnie i
kochaj – odpowiedział, zdejmując z niego granatową bluzkę. – Tak bardzo tego
pragnę, Sasuke. Nie traćmy już więcej czasu – dodał, dotykając dłońmi
chłodniej, białej skóry. – Nie opaliłeś się zbytnio…
- Za to ty
przypominasz Indiańca – rozpiął pomarańczową bluzę blondyna, i podnosząc przemoczoną
bluzkę do góry, objął ustami jeden z sutków. Usłyszał słodki jęk. Skierował prawą
dłoń na drugą z antenek (RMF-FM ;p – dop. Inaty), przeciwną na delikatną szyję
chłopaka. Głaskał ją, sprawiając, że całe ciało blondyna pokryło się małymi punkcikami.
Oderwał się od swojego zajęcia, by spojrzeć na niego z góry. Zauważył ruch w
okolicach jego krocza. – Napalonego Indiańca.
- Pff, i kto to
mówi – odparł Naruto, patrząc na drgającą męskość czarnookiego ukrytą pod
materiałem.
- Oj, zaraz jej
dogodzę - syknął, wstając i zrywając z chłopaka spodnie i bieliznę. Musiał
przyznać, że to nie lada wyczyn, bo części garderoby przesiąknięte wodą, były
naprawdę ciężkie i trudne do zmanipulowania. – Jesteś seksowny – dodał, na nowo
przysysając się do jednego z sutków. Wysunął język i zataczając nim kółeczka i
innego rodzaju ślaczki, dotarł do podbrzusza ukochanego. Cały czas słyszał jego
podniecenie. Całując miękką skórę pachnącą pomarańczami, masował dłońmi gorące
wnętrze ud, pachwiny, celowo omijając miejsce oczekujące na dotyk.
- Sasuke – Naruto
był wściekły. Uchiha się nim bawił. – Sasu… - napinał mięśnie i wypychał biodra
do przodu. Brunet uśmiechnął się zadziornie i trącając męskość nosem, wdychał
jej erotyczny zapach. Jego kochanek zaczął się wiercić, niezadowolony. – Uchiha…
- z zaskoczenia zassał się na napletku jego penisa, patrząc jak ten wstrzymuje
oddech, a potem jęczy przeciągle, wplatając na nowo palce we włosy seme. Sasuke,
co prawda, robił to pierwszy raz w swoim osiemnastoletnim życiu, więc zdał się
na instynkt. Czuł na pół twardą i na pół miękką fakturę jego prącia, smakował
jej delikatnie, lecz niedługo mu się to znudziło. Nie zważając na
powstrzymujące go bez przekonania, ręce shinobi, wsunął sobie męskość głębiej
do ust i liżąc po całej długości, odszukał palcami wejście blondyna. Szybko
włożył jeden z nich do środka, starając się przyzwyczaić do nowego uczucia. – Auuu
– Uzumaki, pomimo bólu, zdawał się prowokować Uchihę. - A ty co, nie rozbierzesz się?
- Będziesz miał
niespodziankę – odparł i na nowo zajmując się jego penisem, zaczął manewrować
palcami – najpierw jednym, potem dwoma, potem trzema. Choć z początku jego
kochanek czuł dyskomfort, teraz jęczał z niewysłowionej przyjemności. Sasuke,
korzystając z tego, że jego Lisek zamknął oczy i pozwala mu na wszystko, szybko
zsunął z siebie spodnie i przytknął prącie do jego wejścia. Uzumaki otworzył
oczy.
- Kiedy?
–Wyszeptał podnieconym głosem, pochłaniając wzrokiem jego włoski łonowe i
pulsujący organ. W odpowiedzi Uchiha sięgnął jego ust, zatapiając się w nich.
- Na pewno? –
Zapytał, resztkami sił powstrzymując się od pchnięcia.
- Owszem – Naruto
uniósł się i wyszedł mu naprzeciw. Mimo, że zawył cicho z bólu, uśmiechał się.
– Nie baw się – dodał, rzucając mu spojrzenie pełne pożądania.
- Ale będzie cię
bolało, jeśli… - poczuł, że niebieskooki się porusza i w odpowiedni sposób
zaciska i rozluźnia mięśnie.
- Jestem shinobi,
nie zapominaj – wciąż prowokowany, na nowo wysunął się z chłopaka i wbił
gwałtownie. Powtórzył manewr kilkakrotnie, aż jego uke nie jęknął przeciągle i
nie poprosił o więcej. I choć najpierw czuł ból, to w krótkim czasie zamienił
się on w przyjemność, Było mu ciągle mało. Dyszał, jęczał, sapał, cały czas
doprowadzając swojego partnera do wrzenia, wykonując gwałtowne ruchy
pośladkami. W pewnym momencie obaj zaczęli drżeć.
- Naruto – chłopak
poruszył się znów, dając znak, że rozumie. Napięte do granic możliwości mięśnie
rozluźniły się, gdy Sasuke wbił się ostatni raz, zahaczając o jego prostatę.
Doszli w tym samym momencie, z cichymi jękami. Zmęczony Uchiha opadł znów na
niego, uśmiechnięty. Mając zamknięte oczy, nadal przeżywał wspaniały orgazm,
jaki zafundował mu chłopak leżący pod nim. Minęło kilka dłuższych sekund, a oni
nadal czuli pulsowanie i fale niewysłowionej rozkoszy. – Nie myślałem, że seks
z tobą będzie taki ekscytujący, Usuratonkachi. Kocham cię.
- Mhm, ja tak samo
– odpowiedział Uzumaki, czując w gardle gulę o wielkości małego Rasengana. –
Sasuke, pić… - wychrypiał, unosząc się lekko i patrząc tęsknie na kubek z
herbatą.
- Trzeba było tak
głośno nie jęczeć – mruknął przekornie Sharinganowiec, samemu sięgając po napój
i kosztując go.
- Uchiha –
rozbawiony lekko zmęczonym, acz nadal prawie groźnym, głosem swojego kochanka,
napił się kolejny raz i sięgnął do jego słodkich warg. Pocałował go lekko,
trącając przy okazji w nos. Naruto zrozumiał i otworzył usta szerzej. Po jego
wyschniętym języku spływały krople brązowawego trunku. – Fuj, gorzkie! –
Poskarżył się, lecz czując ciepło Sasuke na sobie, ukontentowany objął go i
zamknął oczy. Nie wiedział nawet, kiedy przyszedł sen, a przecież tyle chciał
mu wyjaśnić.
*Kyoto Inkaschi – wymyślona na
potrzeby wątku przyjaciółka Inaty Uzumaki, zamordowana przez Madarę Uchihę.
************
ODPOWIEDZI NA KOMENTARZE:
1.
ROZDZIAŁ CZTERNASTY -> Nawet nie wiem, czy pamiętacie, co pisałyście ;p
A) ~ Kaja Jelonek – i pomyśleć,
że pisząc ten chapter, Cię nie chciałam, a teraz z Tobą jestem ;p . Możesz być
pewna, Naruś odda Sakurze, ale najpierw muszę znaleźć na to odpowiedni wątek i
wkleić do opowiadania. A swoją drogą, szybko wywiązałam się z opka tylko dla
Ciebie, nie? I, co do tego, muszę Ci powiedzieć, że tylko to mam w posagu:
teksty. Rozmowa Sakury i Naruto – nie była sztuczna, bo wkręcałam się w psychę
bohaterów, jak się dało ;p . I czekam na tą biżuterię! Mamy r. 17, a ja nadal
nic nie dostałam ;( Zapomniałaś?
Dalej. Ty mi stawiasz, ja Ci wtykam,
normalnie para idealna ;p. Powiem Ci w tajemnicy, że to całe „uczenie” Iruki…
hmm. Owszem, Kakaś go może i czegoś nauczy, ale czy jutsu? Oj nie wiem XD.
(Pozdrowię Cię później. I przelecę ;D). PS. Przeczytaj odpowiedź na kom Emi z
rozdz. 15. ;p
B) ~Emiko Hyuga – mam nadzieję, że nadal mnie
kochasz? ;( . Musiałam z Sakury raz mądrą zrobić, nie? A Sai jej potrzebny,
żeby się z dala trzymała ;p. Yamato – będzie, choć powiem szczerze, że
preferuję starą drużynę 7, bez żadnych obesrańców (choć Tenzo nawet lubię). I
przepraszam Cię za pominięcie (choć celowe, bo wiesz, tu jest TAKA scena ;p) i
za zwłokę.
C) ~ Emi Raicho – Dzięki za komentarz i mega się
cieszę, że znów z nami jesteś ;* . A z Iruką… No co, cicha woda brzegi rwie,
ne? ;D . Pozdrawiam Cię, kochana!
2.
ROZDZIAŁ PIĘTNASTY
A) ~ Kaja
Jelonek – Szczerze,
myślałam, że powiesz, że Sasuke był zbyt wygadany (rozmowa). A musiał mu zwiać,
żeby wiesz, aż tak łatwo nie było ;p. Boże drogi, widzisz jaki z mojej Szony
zbokol się zrobił? To trza egzorcystę zawołać ;D . Oj, Gai namiesza (a co do
imienia… mam takie samo zdanie ;p). Inata się chyba wyjaśniła, a raczej jej
postepowanie, co? A podteksty… Naprawdę czuję się winna Twojego
zdemoralizowania, bo ja też nimi wszędzie, gdzie trzeba, WALĘ ;D . I miałaś
rację. Każdy Czytelnik jest ważny i nie należy narzekać, bo to jest oznaką
pychy ;p . Zresztą – piszę głównie dla siebie, o ;p . No, to znaczy dla NAS ;)
B) Emiko Hyuga –
przepraszam
kolejny raz. I mimo, że zrobiłam Ci przykrość, miło jest wiedzieć, że mnie nie
opuszczasz ;*.
C) Mikorie – Nie
przepraszaj za spóźnienia, wiem jak to jest być uczniem. A raczej to pamiętam
;p . Schlebiłaś mi, mówiąc, (pisząc?) że to do mnie zajrzałaś jako do pierwszej.
Milutko mi się w serduszku zrobiło ;*. Fajnie, że polubiłaś moją OC, bo z tego,
co widzę, wzbudza skrajne emocje. I nie zdradzając za wiele – będzie gorąco
między nią, a Itą ;p . Co do Sasuke i Naruto… Możesz (i nie tylko Ty), być
zdziwiona takim zwrotem akcji. No, ale to jest serio zamierzone. Będą wyboje,
obiecuję ;* . Dziękuję, za komentarz!
D) ~ Emi Raicho
– zacznę
od tego, że Twój kom mnie rozpierdupcył ;p mam nadzieję, że Narusiowi spokój
dałaś? Przynajmniej jemu? ;p , No ja i Kaja… Jezu, to było takie nieoczekiwane,
rozumiesz, między nami jest taka chemia i napięcie seksualne, że musiałyśmy się
związać, by dać temu wszystkiemu ujście ;) . Dziękuję Ci za życzenia (troszkę
spóźnione, bo Szonka już się odrobinkę na mnie wyżywa, ale jak na razie da się
przeżyć ;D) <- jak to przeczyta, to nie wiem co ze mną będzie ;p . Fajnie,
że mogę na Ciebie liczyć. Pozdrawiam, buziaki! ;*
3.
ROZDZIAŁ SZESNASTY:
A) Erroay
– Witam
Cię serdecznie w gronie Czytelników. Bardzo gorąco chcę Ci podziękować za Twoje
komentarze. Cieszą mnie tym bardziej, bo jesteś jak najbardziej obiektywna. No
i zarwałaś przez moje opowiadanie noc, więc wiem, że coś w tym, co piszę, musi
być. Fajnie jest też wiedzieć, że ktoś zwraca uwagę na moje próby
samodoskonalenia. Wiadomo, raz jest lepiej, raz gorzej, ale zawsze wkładam w
to, co piszę, całą siebie i miło, że to dostrzegasz. Oj, gdybyś robiła notatki,
to prawdopodobnie poszłabyś spać jeszcze później ;p .
Hmm. Pewnie to już wiesz, ale
uściślę, bo być może ktoś prócz Ciebie czyta odpowiedź na Twoje komentarze.
Powiedzmy, że zaryzykowałam z Naruto, bo wiem, że to człowiek, którego nikt nie
mógł nawrócić ze ścieżki „sprowadzenia Sasuke do Konohy”. Ani Tsunade, ani
Kakashi, ani nawet Gaara. Ale pomyślałam, że kolejne dwa/trzy lata oczekiwania
po Wielkiej Wojnie i nieudane próby spełnienia jego celu, mogły go zmienić.
Mógł sam zrozumieć, że Sasuke jest, jaki jest i nic go nie zmieni (w moim
opowiadaniu zrobił to po części Itachi, więc potoczyło się inaczej, niż gdybym
nie zmieniała tego faktu z mangi\anime i trwała przy tym, że on nie żyje). A co
do Sakury… Musiała sobie uświadomić co nieco i po to te pocałunki ;p .
Teraz przesyłanie myśli… Nawet nie
wiem, skąd mi się to wzięło, ale powiem szczerze, że to nawet przydatne. I fajnie,
że Cię bawi ;p . Neji… Będzie jeszcze, bo chcę z Sasuke zrzucić to brzemię
początkowego romantyka i trochę ciamajdy (jak na Uchihę), ale myślę, że Cię to
aż tak nie obrzydzi. Dziękuję, za wyrażenie opinii i naprawdę się cieszę, że
Cię zainteresowałam ;) . Pozdrawiam i jak zapewne wiesz, z niecierpliwością
czekam na rozdział u Ciebie !
B) ~ Kaja Jelonek
– tak
jak Ci już napisałam, zawsze chciałam utrzymać bloga w rej tonacji. Nie mówię,
że to ostateczny wygląd, bo poszukuję czegoś wyjątkowego, ale zawsze to raczej
będą ciemne kolory ;p . Co do blogów. KakaIru… no, poczeka trochę, aż wymyślę
porządną, „wielotomową” historię. SasuNaru – wyglądałoby to podobnie jak tu, z
tym, że o wiele zabawniej (tak mi się wydaje ;p). Występowałaby Inata – jak mam
z niej zrezygnować? ;p . Parę innych
paringów również by się znalazło… Ale to też poczeka, bo tak jak zauważyła Anelka,
nie mam zamiaru zakładać bloga, na którym notki pojawiałyby się raz na miesiąc.
Opowiadanie, jakie mam w zamyśle jest, że tak to ujmę, Wielką Produkcją, będzie
jeszcze bardziej złożone od tego, choć mniej skomplikowane. Zdradzę jednak
temat przewodni - muzyka. Chyba mi trochę fabułę zdradzasz z tym Nejim ;D .
Więc sza! O Inacie dowiesz się więcej całkiem niedługo, ale nie jest wcale taka
stara, Ci powiem ;D . I nieważna długość komentarza. Ważne, że jesteś ze mną!
;* . Pozdrawiam Cię z całego serca i tak jak obiecałam, teraz do wyrka mnie
zabawiać, póki nie odpowiem na kom pod WZK !
C) ~ Basia (Anonim)
–
hej^^. O-S „Wróżka” był taki wiesz, dość lekki, porównując z innymi, byście
sobie od „ciężkich” tematów odpoczęli i przeczytali coś… słodkiego? Zabawnego?
;p . A „Jitai o osoreru…”, hmm… Szczerze mówiąc, sam się napisał. Uczucia,
charakterystyka bohaterów, sytuacje… Wszystko pisało się w sumie samo, bez
mojej świadomości. Może tak piszę najlepiej, nie skupiając się na szczegółach?
Jak myślisz? Cieszę się również, że podoba Ci się moje opowiadanie i się w nim
odnajdujesz. Dziękuję, za pozytywne opinie ;) . Pozdrawiam Cię cieplutko.
D) ~ Emiko Hyuga
– Nie waż mi się zabijać! Bo wtedy zabiję się i ja i co zrobią nasi Czytelnicy bez
nas? I właśnie, podobało Ci się zmacanie Naru przez Sasuke? Ino szczerze mi tu!
A i jaki Twój Itaś? On jest MÓJ! Mówisz, że mamy ten sam gust? Pozdrawiam Cię
kochana i po kolejny raz przepraszam ;* .
E) ~ Anelka (Anonim)
– witaj
;). Cieszę się, że tak jak Basia, jesteś ze mną! Co do wyglądu – każdy ma inny
gust, mi osobiście tamten się znudził po prostu. I chcę Cię zapewnić, że to nie
jest oficjalna wersja bloga. Ciągle poszukuję oryginalnego wyglądu ;p . A dla
ułatwienia Wam, moim Skarbom-Czytelnikom, na stronie głównej zamieszczać będę
notkę informującą co do nowych rozdziałów, czy shotów. Oczywiście z
odnośnikami. Chciałabym rozwiać Twoją obawę, wygnać do Krainy Cieni. Niedługo
zacznę nowe opo, na tym blogu, aczkolwiek, nie założę następnego bloga, jeśli
nie będę pewna, że podołam Waszym oczekiwaniom. Jak na razie Wam o tym
napomknęłam, a jak będzie, jeszcze nie wiem. Rozumiem Twoje obawy i mogę Cię
zapewnić, że dołożę wszelkich starań, by Was nie zawieść. Adoratorzy dla
chłopaków są potrzebni, bo byłoby nudno ;* . I, znalazłaś odpowiedź, kto
prędzej będzie w związku? Ja stawiam na Naruto, a Ty? ;D .Dziękuję za komentarz
i pozdrawiam Cię serdecznie!
F) ~ Mikorie – mi też się
wydaje, że teraz jest mniej rozgardiaszu ;p . Nawet nie wiesz, jak się cieszę,
że podoba Ci się nowy wystrój. Jesteś chyba jedyna… ;(. Jak ja to robię? To
Wasza zasługa. Gdy wiem, że ktoś mnie czyta, robię wszystko, by Was jak
najbardziej zadowolić (masz skojarzenia, jak ja? ;p) Dzięki Wam staję na
wysokości zadania i daję z siebie jak najwięcej. Dzięki również za poprawkę,
już nie ma błędu ;* . Jej, tak mnie chwalisz, że morale mi podskoczyły ;D.
Powiem Ci, że pisząc to zdanie, zatrzymałam się na moment i przypomniałam całe
wydarzenie. No i też się uśmiechnęłam ;> . Powiem Ci jeszcze, że dawno
miałam napisany ten rozdział i jakoś wyszło, że Itachi zajął się Inatą. Czytasz
mi w myślach? ;D . Aj, zalegaj, ile musisz, ważne, byś miała radość z czytania
tego, co Wam wrzucam. Buziaki, Kochana i do przyszłego rozdziału!
G) ~ Moku-chan
– Na
początek chciałabym Cię powitać w gronie Czytelników i podziękować serdecznie
za Twój konstruktywny komentarz. Czytając go, uświadomiłam sobie, że pisząc
wyjaśnienia do rozdziału 4-ego, jedynie wszystko, jak to ujęłaś, zagmatwałam.
Prawda jest taka, że na początku nie planowałam Sakury i Naruto w jakikolwiek
sposób, połączyć. Dlatego użyłam słowa :pierwszy:, w stosunku do ich pocałunku.
Lecz potem, po dłuższym przemyśleniu, postanowiłam pogłębić ich więź. Możesz mi
wierzyć (bądź nie ;p), że wielokrotnie zastanawiałam się nad tym, czy usunąć to
słowo, czy jakoś to ciągnąć. I wiem, że popełniłam błędny wybór. A nie będę
więcej tego tłumaczyć, bo może być tylko gorzej. Co do Nejiego i Naruto. Myślę,
że to stosunkowo proste. Skoro Neji stwierdza, że blondyn go odrzuca, to
znaczy, że się do niego przystawiał, a mu się to nie podobało. Dlaczego? Bo
kocha Sasuke, co wiemy już z rozdziału 12-ego. Nie chciałam opisywać ich
randki, bo wiem, że wielu osobom by się to nie spodobało. A dlaczego Naru z nim
poszedł na to ramen? W moim zamyśle był po prostu naiwny ;p .
Dziękuję, że zwróciłaś mi uwagę na
formy, jakich bracia Uchiha w stosunku do siebie używają. Nie byłam pewna, czy
dobrze ich używam, teraz wiem, że nie. ;p . Poprawię. Jestem Ci za to
wdzięczna! Dziękuję też, że doceniasz moje starania w samodoskonaleniu. Cóż
jeszcze… A tak. Zaczynając na nowo prowadzić bloga, miałam świadomość, że moje
opowiadanie nie jest oryginalne, jednakże chciałam:
a) napisać własną wersję opowieści z
taką fabułą;
b) na podstawie fabuły, która jest
znana i można by powiedzieć, oklepana, stworzyć coś odmiennego, lekko
zaskakującego. I mam cichą nadzieję, że choć po części mi się to udało.
Chciałabym Cię jednak zapewnić, że
wszystko ma swoje wytłumaczenie i nie jest z czapy wyciągnięte. Rozwój akcji w
tym rozdziale zostanie, że tak powiem, przedyskutowany, w następnych. Nie wiem,
czy zauważyłaś swoim bystrym okiem, że często zostawiam Czytelników z dozą
niezadowolenia i masą niejasności, które się wyjaśniają w następnych
chapterach. (Wyjątkiem jest wspomniany pocałunek Sakury i Naruto. To
niezamierzony błąd, do którego się przyznałam i już poprawiłam). ;)
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam
serdecznie!
H) ~ Emi Raicho
–
zadowolona z macanka? ;p . Itachi NIE wróci do Emiko, bo on jest mój, hehe ;D. Bloga
założę za dłuższy czas, bo nie chcę Wam zalegać z notkami, przynajmniej na
razie ;p . Dzięki, że jesteś!
I) Sumire – Witam Cię
serdecznie na moim blogu ;p . Fajnie, że Ci się tu spodobało ;p . Dzięki za kom
! Pozdtawiam.
4.
WZK – Reportaż ze wspomnień
A) ~ Kaja Jelonek (Główna Adresatka) – Jestem z siebie naprawdę dumna, że wzbudzam w Tobie tyle
emocji, choć równocześnie jestem zaskoczona. Nie spodziewałam się, że tak to na
Ciebie wpłynie. No cóż, wiedziałam, że będziecie zaskoczeni, że jednak Naru nie
żyje. Hmm… W sumie wiesz, nie znam Cię zbytnio, aczkolwiek poczułam z Tobą
dziwną więź… (Nie erotyczną i związkową ;p) . Pomyślałam, że Tobie mogę taki
tekst zadedykować, bo na to zasługujesz. (Nie, żebym była butna i uważała go za
jakieś arcydzieło. Po prostu pomyślałam, że jest na tyle dobry, by to móc
zrobić.) Tekst w sumie powstał sam z siebie (najpierw jedna połowa, potem
druga). Ja chyba serio zacznę się „wyłączać”, pisząc dla Was, bo mi to lepiej
wychodzi ;p . Też Cię Kocham, Kochana i wiesz co? Skoro wszystko, ro ja
decyduję się na striptiz! Proszę zdjęcia na e-maila przesłać ;d . Pozdrawiam
Cię jeszcze raz i jestem naprawdę szczęśliwa, mając taką Czytelniczkę, jak Ty!
B) Mikorie – coś miałam
przeczucie, że i Tobie to WZK przypadnie do gustu. Z tą rzeką – nie powiem,
naprawdę się starałam. Nie wiem, czy za bardzo zżyłaś się z postaciami z anime,
bo ja potrafię, przy naprawdę wzruszających chapterach (np.: spotkanie Kushiny
i Naruto w jego podświadomości), płakać jak dziecko. Widzę, że naprawdę się
wkręciłaś (głupie określenie, ale nie mogłam znaleźć innego) w psychikę
bohaterów i się z nimi utożsamiałaś. Jestem zadowolona z siebie, ze udało mi
się Ciebie tak poruszyć. Dziękuję za multum miłych słów i domyślać się mogę, co
jeszcze chciałaś mi przekazać, a czego nie potrafiłaś ująć w słowa. Jesteś
prawdziwym Skarbem, jako mój Czytelnik ;* . ściskam mocno ;)
C) ~ Emi Raicho
– cieszę
się, że Ci się podobało :* . Nienawidzę, jak mi płaczecie, aczkolwiek rozumiem,
dlaczego. Jestem dumna, że moje teksty tak na Was wpływają ;) Pozdrawiam !
ROZPISAŁAM
WAM SIĘ DZISIAJ. Już nigdy nie będę tak zalegać z odpisywaniem, oj nie! A tak,
to…Miłego dnia Czytelnikom życzę!
O.o
OdpowiedzUsuńSzybcy są :P Tego się po Naru nie spodziewałam! Naruś ma antenki zamiast sutków? LOL :D
Co do odpowiedzi:
po pierwsze- Narusiowi NIGDY spokoju nie dam! hah :p
po drugie- Nie powinnaś mówić, że Itachi jest twój, Kaja patrzy! Chyba, że trójkącik!
po trzecie (i najważniejsze!) KOCHAM MACANKA! więc to naturalne, że mi się podobało!
Koniec.
:D
pozdro!
PS. Dziękuję za dedyk! :*****
Ha ha ha jestem pierwsza! Łaaaaaaaaa!! :D
UsuńPS2: Ładne tło! :P
UsuńTo ci nabiłam komentarzów! ale już kończę! :P
UsuńPierwszy przerywnik na SasuNaru yaoi
UsuńWitam, witam!
OdpowiedzUsuńPoszli do łóżka :o no tego to ja się zupełnie nie spodziewałam. Ale w sumie co ja się dziwię, przecież to mimo wszystko faceci ;-) tak tylko czytałam i czekałam na fragment, kiedy Itachi wpadnie do pokoju, a tu nie ma. Tak trochę ryzykownie na kanapie w salonie ;>
Trochę namieszałaś z czasami. Najpierw przeszły, potem teraźniejszy, po czym znowu przeszły. Jeśli się nie mylę, to była to ta scena, w której brał udział Sai i Naruto.
Nie żałuję tej nieprzespanej po części nocy, jakoś dałam radę :D normalnie sypiam po 5h więc jeśli czasem śpię te 2-3, to jakoś funkcjonuję.
No to teraz tym bardziej się zastanawiam, do czego ten Neji się tam przyda i co takiego się wydarzy, bo wszystko wskazuje na to, że między naszymi bohaterami jest dobrze. Hym, hym. To mam się nad czym zastanawiać.
Bardzo się cieszę, że wkładasz w to dużo serca :) nie ma chyba nic gorszego, niż pisanie na siłę. Nawet jeśli czasem wypadnie gorzej, to cóż, nie jesteśmy pisarkami. Ważne, że sprawia nam to przyjemność.
Co do rozdziału u mnie, to mogę tylko zdradzić, że jest już napisany, ale czeka na poprawienie. Weekend przynajmniej dla mnie się już zaczął, więc jakoś w najbliższym czasie powinien być gotowy i się pojawić ;-)
Pozdrawiam,
Erroay
Jprdl! Jestem mega wkurzona .__. Miałam bardzo długi komentarz, ciekawy i wgl, a tu DUP! Internet odmówił posłuszeństwa! -,-
OdpowiedzUsuńJestem jednak całkiem cierpliwa i napiszę od nowa komentarz, jednak nie tak piękny jak poprzedni ;c
Łooł! Jestem wniebowzięta! ;o
Ale zanim rozpisze się nad tematem rozdziału, powiem pogawędzę sobie chwilkę z Tobą.
Ja zawsze czytam Twoje wszystkie odpowiedzi na komentarze, więc nie martw się, przeczytałam to jakże "miłe", wyżywanie się nad Tobą, przez moją skromną osobę *..* I mam rozumieć, że to ja w tym domu siedzę przed garami? ;-; Bo skoro to ja Ci stawiam... xDD A biżuterie wysłałam *-* Może te mendy z poczty ukradły? xD
Prosiłaś, bym oceniła Twój nowy wygląd bloga. Okej xD
Więc tak:
Według mnie, teraz wszystko jest bardziej uporządkowane i zajmuje swoje własne miejsce. Dobrze zrobiłaś, że na stronie głównej, jest napisane jaka jest nowa notka c; Bardzo pomaga w wyszukiwaniu rozdziałów.
Kolorystyka... Myślę, że teraz jest lepiej niż na początku. Wtedy te płomienie gryzły w oczy i trudno było skupić się na tekście. Teraz jednak ten fiolet, ciekawie współgra z resztą i nadaje blogowi szczyptę "tego czegoś" xD. Mam jednak małą uwagę. Podtytuł... Nie widać go, a co dopiero mówić o jego przeczytaniu. ie mówię, że nie da się go przeczytać wcale, ale oczy się męczą. Całościowo, teraźniejszy wygląd mi przypadł do gustu.
Teraz notka c;
Jejku, nie mogę. Po prostu nie wytrzymam! Inata musi wybaczyć Itachiemu! Ita to mój jeden z ulubionych bohaterów z 'Naruto'. Niech się stara o Inatę! c;
Och, ta scena, którą my dziś w nocy będziemy robić, mnie zelektryzowała! <3 Te opisy, ta akcja - spokojnie mogłabyś kręcić pornosy xDD No nie, żartuję, nie pozwoliłabym Ci ;D Jednak zazdrosze Ci tego opisywania ;-; Będę Twoim uczniem a ty moim nauczycielem xD
Jestem pewna, że będziesz uczyć mnie rzeczy bardzo, ale to bardzo przyjemnych ;] (If you know what i mean, again) xD
Scena w której Naru dusił Sai'a poduszką - kocham c; I jeszcze te "profesjonalne" porady i wywody Sai'a wyciągnięte żywcem z jakiejś książki xDD
I jeszcze spinka Ino - tajemnicze i zastanawiające c;
Nie mogę doczekać się spotkania Naru i Inaty ;) Niech leje się krew!! C;
Czuję się trochę głupio .__. Z Ciebie te wszystkie teksty się wręcz wylewają, zaserwowałaś mi nawet w tak krótkim czasie opowiadanie specjalnie dla mnie... a ja co? .__. Wielkie, nieentuzjastyczne NIC! Ociebuję Ci jednak, że w niedalekiej przyszłości to się zmieni c;
Cóż, nie pozdrawiam Cię, w końcu mnie w nocy przelecisz xDD
Życzę od groma weny i czego Ty tam jeszcze potrzebujesz c;
Kaja Jelonek
Twoja ukochana Szona ;**
:3333333333333
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale cieszę się, że ludzie mnie postrzegają za zboczeńca i dedykują mi własnie TAKIE rozdziały :3
Co by to...? *myśli*
Ha! Ty kłamczysz! Nie potrzebujesz moich lekcji! Piszesz lepiej ode mnie :3 Ale... ITACH JEST MÓJ! To jest mój menszu <3 Nie oddam go :333
Powiem ci, że Sasuke jest idiota xDD Iie... Oni obaj są idiotami xD Najpierw drą na siebie ryje, a póżniej na kanapie w salonie, gdzie mój Itaś później będzie popijał kawkę! 3: Co nie zmienia faktu, że aż podskakiwałam na fotelu, czytając to :3 To było takię pjjjękne i takie namjjjjętne(błędy celowe :P) Jaram się :3 Jak im Neji coś zjebie to ja go zajebię masłem! (nie pytaj dlaczego masłem ;-;) POwyrywam mu nogi z dupy i chuj! (psieplasiam za wyrażenia ;-;) Coś mi się tak wydaję, że Kiba czuje mięte do Hyuugi (mojego jebanego kuzyna -.-" no gomene ;-; czarna owca w rodzinie)
A teraz moje ostatnie rozkminy:
Skoro masz chłopaka, a jednocześnie jesteś menszem Kaji <3 to twój chłopak nie jest twoim chłopakiem tylko kochankiem, ne? xDD - męczy mnie to ;-;
Dopsz! Kocham ciebie, Kaje też, ale wy jesteście menszem i szonom to ja będę waszym nee-chanem, co? Mogę, mogę?! *słodkie oczka*
Więc to by było na tyle :P Spadam kończyć swój rozdział, bo jeszcze nie wstawiłam :P
Weny, weny, weny! <3
Pozdrawiam! ;***
PS: Podczas gdy to pisałam, moje alter ego wywnioskowało, iz Itachem możemy się dzielić :P Ja mam przecież jeszcze Sasoriego i Kai'a <3 Ale menszem to on zostanie mym na wieki :P
Oho...nazbierało mi się....
OdpowiedzUsuńZgadzając się z Emiko dodam, że nie do końca rozumiem już omówione przez ciebie numerki...ale cóż z czasem wsio zrozumiem....
Rozdzialik jak zwykle boski <3
Pozdrowienia z "Chin aka mojego gimnazjum"
//Hetani
Cudne i niecierpliwie czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńDobra, trochę szukałam i szukałam, i albo nie masz żadnej zakładki dotyczącej spamu (które są teraz swoją drogą wyjątkowo popularne), albo ja jestem ślepa i z tego powodu pośmiecę tutaj ;-)
OdpowiedzUsuńU mnie nowy, wyjątkowo ponoć usypiający rozdział, zapraszam :)
Pozdrawiam,
Erroay
Hej,
OdpowiedzUsuńrozdział świetny.... czegoś takiego po Naruto to bym się nie spodziewała... szybcy bardzo są... I te wspomnienia Itachego dotyczące Inaty.... wszystko ładnie wyszło....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Ohayo kochana, jak zwykle jestem spóźniona, myślę, że jest to już u mnie norma.. Jednak wszystko powolutku nadrabiam i kolejny raz przeklinam życie ucznia. W każdym razie masz moje słowo, że nie musisz się martwić, bo prędzej czy później wszystko nadrobię i mam nadzieję, będę mogła być w końcu na bieżąco.
OdpowiedzUsuńCo do twoich odpowiedzi do moim poprzednich komentarzy... Powiem tylko tyle, że buźka mi się cały czas uśmiechała i cieszę się, że moja obecność na twoim blogu cię zadowala. :3
A teraz przechodząc do najważniejszej i zarazem najprzyjemniejszej części komentarza.
Wspomnienia Itachi'ego odnośnie Inaty mnie zaskoczyły. Nie spodziewałam się, że między tą dwójką było już tak... poważnie, blisko? Nie bardzo wiem jak ubrać to w słowa, ale liczę na to, że mnie doskonale zrozumiesz. :3 Coraz bardziej ciekawi mnie rozwój tego wątku, a perspektywa pilnowania i pomocy Inacie przez Ita wydaje się wyjątkowo sprzyjająca, także z całego serduszka im kibicuję i liczę, że coś się wydarzy. :3
Naru i Sasuke. Tutaj też mnie zaskoczyłaś! Rozdział pełen wrażeń dla czytelnika. :3 Spodziewałam się rozmowy, jednak nie myślałam, że wszystko zajdzie tak daleko, jednak jestem bardzo zadowolona. Wreszcie się zeszli i teraz będzie tylko piękniej, prawda? :3 Muszę to napisać, że w twoim opowiadaniu Sasuke jest mało draniowaty. Chyba przebywanie z Itachi'm ma na niego za duży wpływ. ;P Osobiście uwielbiam w nim tą nutką mroczności i draniowatości, czego delikatnie mi niestety brakuje, ale osobowość Naru wszystko nadrabia. :3 Idealna para z nich i ty świetnie to pokazujesz. :3
Do napisania kochana, buziaki. ;*