Opowiadanie: Powroty, a co za tym idzie, postępy?
Rozdział: 4/?
Tytuł rozdziału: Wyjaśnienia. Niedopowiedzenia.
Beta: Tak
****
Dzień
dla Sai’a zaczął się inaczej niż dla pozostałych członków drużyny. Po
przeczytaniu wiadomości od Hokage, postanowił pójść nad wodospad, malować. Miał
dziwne przeczucie, że po śmierci Pana Danzou dużo się zmieniło. Wziął pędzel w dłoń
i zaczął bezwiednie smagać nim po powierzchni kartki. Po chwili spojrzał w dół,
uśmiechnął się zdziwiony. „Namalowałem…
różowe włosy?” Pozwolił swoim myślom krążyć wokół postaci kunoichi, ze
swojej, jak sądził, byłej drużyny. Po powrocie Sasuke wiedział, że długo nie
zagrzeje miejsca w drużynie Kakashi’ego. Zdziwił się, czując z tego powodu…
smutek? Gorycz? „Dziwne, przecież ja
niemal nic nie czuję”, pomyślał, wyjmując ołówek.
***
*
***
Siedział samotnie na Górze Hokage,
poddając się fali gniewu, jaki ogarnął go po spotkaniu z Sasuke. Nie był na to
przygotowany, choć shinobi powinien być przyszykowany na każdą ewentualność.
Myślał o tych pięciu latach, kiedy starał się go odnaleźć, oraz o tym, czy nie
potraktował go zbyt ostro. W końcu kiedyś byli przyjaciółmi, walczyli ramię w
ramię, nie bał się powierzyć mu swojego życia. Ale… on zdradził ich wszystkich,
zdradził Konohę, próbował ją nawet zniszczyć. Miał mętlik w głowie. Choć
wielokrotnie sam próbował go sprowadzić przed oblicze Tsunade… teraz nie
wiedział, co czuje. Nie mógł powiedzieć, że się nie cieszył z pojawienia się
byłego przyjaciela, jednak… zastanawiał się co to zmieni. Był pewien jednego.
Nie chciał już współpracować z Uchihą, nie mógł być z nim w jednej drużynie.
Nawet pod groźbą wydalenia z wioski, nie zrobi tego. To już nie będzie to samo.
Co prawda wielokrotnie sam płakał, martwiąc się o Sasuke, myśląc, że nie żyje,
ale… nie mógł mu tego wybaczyć. Zbyt wiele obaj z Sakurą znieśli z jego powodu.
Chłopak westchnął, obejmując kolana dłońmi. Promienie słońca bawiły się z kosmykami
jego włosów w berka, raz dominując i rozświetlając czuprynę chłopaka, a raz
przegrywając i chowając się pod nie.
Nie miał pojęcia, że obserwującemu
go Neji’emu, ten widok bardzo się podobał. Do tego stopnia, że jego męskość
stała na baczność. Nie chciał w tym momencie przeszkodzić Naruto. Jak wszyscy w
wiosce wiedział już, że Sasuke Uchiha powrócił, domyślał się więc, że blondyn
musi sobie wszystko, co z tym związane przemyśleć. Bał się jednak, czy aby…
Uchiha nie był dla niego w pewnym stopniu, zakładając, że lubił chłopców,
zagrożeniem. Wiedział, że Naruto kochał go jak brata, cierpiał po jego
odejściu. Musiał przystąpić do ataku, nim między chłopakiem i draniem coś się
zmieni.
Naruto zamknął oczy i pozwolił, by
wiatr mierzwił delikatnie jego włosy. Wyczuł za sobą chakrę Sakury, która
przysiadła obok, nie otworzył oczu.
- Chcę być sam – wyszeptał niezbyt serdecznie. To nie odstraszyło
dziewczyny. Zamiast tego oparła głowę na jego ramieniu.
- Wiem. Ja… pobędę sama z tobą – nie dała za wygraną. Siedzieli w
milczeniu ponad godzinę, Neji zdążył się ulotnić. Gdy słońce sięgnęło zenitu,
zielonooka odważyła się. – Naruto, mam do ciebie prośbę życia – chłopak
spojrzał na nią zaskoczony. Wykorzystała to i przysunęła się tak, że czuł jej
gorący oddech na swoich ustach. Dawniej marzył o takiej sytuacji, teraz miał
mieszane uczucia.
- Sakura - chan, co ty robisz? – Kunoichi uśmiechnęła się delikatnie.
- Całuję cię – mówiąc to, dotknęła jego rozpalonych warg. Zamknęła oczy,
przejechała językiem po jego policzku, po czym znów zbliżyła się do ust. Tym
razem blondyn nie był bierny. Jedną dłoń skierował na kark dziewczyny, drugą
dotknął jej uda, jednocześnie całując i podgryzając jej wargi. Usłyszał jęk
przyjemności, gdy wsunął język do środka. Pieścił nim zęby, wewnętrzną stronę
policzków, jednocześnie dając obu rozkosz. Czując język Sakury złączony z jego,
omal nie zemdlał. Smakował jej, delektując się chwilą. Całowali się długo i
namiętnie, zapominając o wszystkim. Wiedział, że tak właśnie miał wyglądać ten
pocałunek. Pocałunek po latach.
***
*
***
Umino
spojrzał na Kakashiego zaskoczony. Nie myślał, że mężczyzna wróci do tej
sytuacji. On sam wolałby zapomnieć. Ale ciekawość wzięła górę.
-
Dość dziwnie się zachowałeś, przyznaję… - powiedział, zerkając wyczekująco na
szarowłosego. Ten nie śpieszył się z odpowiedzią, namyślając się.
- To, co zrobiłem, nie było… kierowane niczym
złym. Chciałem tylko sprawdzić, jak byś zareagował, gdyby podrywał cię inny
mężczyzna, nie kobieta. Ot, zwykły test – Iruka odetchnął z ulgą, wcześniej
bojąc się, że może przypaść jonninowi do gustu. Słyszał plotki, o tym, że ten
jest…, że kocha inaczej. Poczuł też, ku swojemu zdziwieniu, ukłucie w sercu,
jakby słowa Kakashi’ego go zabolały, a przynajmniej go nie zadowalały. Patrząc
na postać Hatake, nadal miał wątpliwości, czy wszystko sobie wyjaśnili… A
właściwie…
- Co z sytuacją pod moim mieszkaniem, popołudniu? – Sharinganowiec
uśmiechnął się zadziornie i jednym tchem wypił resztę trunku. Podniósł się z
krzesła, po czym spojrzał szczerze i badawczo na chunnina.
- A
to zupełnie inna sprawa. Chciałem się upewnić, jak smakujesz – na policzkach
bruneta wykwitły szkarłatne rumieńce.
- Nie żartuj, pytam poważnie –
szarowłosy wykonał szybki ruch, znajdując się za plecami mężczyzny i nachylił
się tak, by szeptać mu wprost do ucha.
- Nie żartuję, Iruka. Naprawdę chciałem wiedzieć, jak smakujesz –
uśmiechnął się. - Tak trochę czekoladą i wanilią. A pachniesz rumiankiem – żałował,
że tak szybko naciągnął maskę na twarz, tak bardzo miał ochotę liznąć jego
ucho. Zamiast tego zniknął, pozostawiając Irukę samego, z tysiącami myśli
kłębiących się w głowie.
***
*
***
-
Myślisz, że jakoś to wszystko będzie? – Bracia Uchiha leżeli na piasku,
odpoczywając po małej bitwie na wodne jutsu. Młodszy z nich od dłuższego czasu
miał nietęgą minę, ciągle myślał o rozmowie sprzed kilku godzin i wybuchu
złości Naruto. – Myślisz, że mnie przyjmą? – Itachi patrzył zamyślony w niebo,
analizując wydarzenia dzisiejszego dnia. Nie miał wątpliwości, że to, o co bał
się jego braciszek nastąpi, wiedział jednak, że będzie musiał się zmienić.
-
Szczególnie dla twojego, jak go nazwałeś? Usuratonkachi’ego, będziesz musiał
przełknąć swoją dumę.
- Nie mów tak na Młotka – warknął, niechcący
przyznając się do swojej… zazdrości. Zdenerwowany odwrócił głowę, na co Itaś
głośno się roześmiał. Wtem wyczuł czyjąś obecność. Szturchnął brata i obaj w
mgnieniu oka schowali się za wielkim głazem, wyciszając swoją aurę chakry, by
nieznajomy nie mógł jej wyczuć. Po paru sekundach na ścieżce prowadzącej na
plażę pojawił się… nie kto inny jak wspomniany Usuratonkachi. Sasuke mocniej
zabiło serce, a jego brat uśmiechnął się lekko ironicznie.
***
*
***
Zobaczył
zapłakaną dziewczynę siedzącą na polu treningowym numer 3 i postanowił z nią
porozmawiać, co nie było w jego stylu. Podszedł po cichu i dotknął jej
ramienia, nie spodziewał się, że zostanie tak szybko rozpoznany.
- Stąpasz jak kot. Powinnam się tego nauczyć od ciebie – zauważyła,
ocierając łzy. Chłopak usiadł koło niej, nie do końca wiedząc co powiedzieć,
zdecydował się na jedno z przysłów japońskich.
- Tylko z rozpaczy, utraty złudzeń i smutku
może narodzić się radość.
Dziewczyna spojrzała na niego z
uśmiechem i znów otarła łzy. Nie myślała, że może go tu spotkać.
- Zawsze wiesz, co powiedzieć, Sai, choć sam
nie doświadczyłeś nawet połowy z tych uczuć – brunet zamyślił się przez chwilę,
decydując, że jeszcze nie czas się zwierzyć. Zamiast tego spojrzał na
różowowłosą wyczekująco, tym razem bez uśmiechu, bo wiedział, że jego sztuczne
grymasy ją denerwują. Jego oczy pytały: dlaczego płaczesz? Sam był zdziwiony
potrzebą posiadania tej wiedzy. Widząc, że Sakura milczy, rzucił:
- Masz mieszane uczucia co do powrotu Uchiha
Sasuke, a do tego pocałunek z Naruto nic ci nie wyjaśnił – zielonooka zerknęła
na niego przelotnie, ale badawczo, spod półprzymkniętych powiek.
- Skąd to wiesz? Po wszystkich
zakończonych misjach nie zauważyłam, żebyś miał zdolność czytania w myślach – Czarnooki
tym razem nie powstrzymał uśmiechu, co naprawdę rozzłościło kunoichi. – I co
się szczerzysz?!
- Sakura-chan… Czy myślisz, że
jestem tylko mało inteligentnym pionkiem z Korzeni ANBU? – Wyrzut w jego głosie
ją zaskoczył. Czarnooki westchnął głęboko. – Twój pocałunek z Naruto widziałem,
a to co czujesz, cóż, mogę się tylko domyślać – Haruno odwróciła od niego głowę
zawstydzona. Nie mogła się powstrzymać od kąśliwej uwagi.
- Jak
na kogoś bez uczuć, dużo starasz się rozumieć – chłopak jęknął. Zimny wiatr
rozwiewał mu włosy.
- Kiedyś, jak każdy z was miałem
uczucia, wyzbyłem się ich dla swojego Mistrza. To pozwoliło mi się rozwinąć,
teraz widzę dużo więcej, niżbym chciał. Dostrzegam targające ludźmi uczucia,
analizuję je i zapamiętuję. Pilnie obserwowałem ciebie i Naruto podczas naszych
misji, rzadko w chwilach wolnych. Mało czasu, poza zadaniami spędzaliście ze
sobą, jednakże… z czasem zaczęliście się potrzebować. Coraz bardziej. Nie
zdawaliście sobie tego sprawy. Naruto… - spojrzał na dziewczynę - … jest w
tobie zadurzony od bardzo dawna, on tobie też nie jest obojętny, choć wiernie
darzyłaś Sasuke uczuciem. – Po jego słowach zapadła długa cisza. Każdy utonął
we własnych myślach. Sakura pomyślała o swoich wspomnieniach ze związku z
blondynem. Przerwał ją Sai. – Przypuszczam, że ten pocałunek był formą
sprawdzenia, co czujesz względem Uzumakiego, A sądząc po wynikach – dotknął jej
policzka jeszcze mokrego od łez – przez to muśnięcie warg czujesz się jeszcze
bardziej przytłoczona.
To znowu Ja :D
OdpowiedzUsuńUuu czyżbym była pierwsza? Widzę, że pojawił się Sai... No i Nejii nie spodziewałam się po nim takich... ekhem... myśli ;p
Zdanie: "Naruto zamknął oczy i pozwolił wiatru mierzwić delikatnie jego włosy." zmieniłabym na Naruto zamknął oczy i pozwolił by wiatr delikatnie mierzwił jego włosy." Jakby nie było " pozwolił wiatru" brzmi dziwnie :)
Ugh. Sakura mnie wkurza. Nie lubię jej.
Kontynuując..." brunatne" zamieniłabym na " szkarłatne" albo "purpurowe", co wg mnie bardziej oddaje kolor rumieńców. W końcu brunatny to bardziej brązowy
Uwielbiam Twojego Kakashiego, to jak wykreowałaś jego osobę i to jak zaleca się do Iruki :) Wszystko razem jest bardzo kochane.
Hm. Kiedy doszłam do końca, stwierdzam, że Sai nie jest taki zły. Przynajmniej na razie. Niech zajmie się Sakurą i kooooniec. ;d
Aoi >v<