Opowiadanie: Powroty,
a co za tym idzie, postępy?
Rozdział: 1/?
Tytuł rozdziału: Jest tak, a nie inaczej.
Beta: Własna
****
- Konohamaru!
Siadaj, ty niewdzięczny dzieciaku! Czy w tej wiosce nikt mnie już nie słucha?!
- Iruka usiadł ciężko na swoje krzesło i spode łba przyglądał się trójce
najgorszych zbirów, jakich kiedykolwiek miał „zaszczyt” nauczać. Żyłka na jego
skroni pulsowała niebezpiecznie. „Oni są
gorsi nawet od Naruto, Shikamaru i Chojiego, choć z nimi też miałem wiele
problemów. Wspomnienia…” – westchnął i już miał jakoś zareagować, gdy nagle,
na samym środku sali zmaterializował się Kakashi Hatake. Na jego widok wszyscy
znieruchomieli i patrząc z trwogą na odkryty w jego lewym oku Mangekyō
Sharingan, pozajmowali szybko swoje miejsca. Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem
i odwrócił w stronę Umino, który patrzył na to wszystko, co najmniej lekko
zaskoczony.
- Cieszę się, że
ci pomogłem, Iruś – powiedział jonnin i zniknął w stalowoszarym dymie.
Przez resztę
lekcji nic podobnego nie miało już miejsca, nikt nie pojawił się znikąd w
pomieszczeniu. Chunnin nadal był zdezorientowany, nie wiedział, co myśleć. Nie
odpowiadał na pytania uczniów, ciągle zastanawiając się, dlaczego ninja
zdrobnił jego imię. Nim się zorientował, ostatnia lekcja dobiegła końca.
- Pamiętajcie,
zadanie trzecie i piąte ze strony trzysta dziesiątej! – krzyknął za uczniami,
którzy na dźwięk dzwonka zerwali się z ławek i pospiesznie pakowali torby, by
jak najszybciej wybiec z klasy. Iruka namoczył gąbkę i zaczął ścierać tablicę,
gdy nagle poczuł, że ktoś go obejmuje od tyłu i oddechem drażni skórę.
- Myślisz, że te
urwisy zrobią to, o co prosiłeś? – Zaskoczony odwrócił się i ujrzał
uśmiechniętą twarz Kakashiego. Bez maski. Zdrętwiał. Niby nic, tylko zdjął tą
materiałową zasłonę, rysy pozostały bez zmian, ale… Miał ochotę dotknąć jej
opuszkami palców.
- Wystraszyłeś
mnie… - wyszeptał w zamian uwalniając się z uścisku jego ciepłych ramion i znów
odwrócił się w stronę tablicy, starając zachować spokój. W duchu przyznawał, że
twarz czarnookiego była co najmniej piękna, dziwił się mimo to reakcji swojego
ciała. Zaczął znów ją wycierać, tym razem energiczniej.
Ręka Umino zastygła w połowie twierdzenia Sarutobiego
dotyczącego kąta nachylenia rzuconego w ruchomy cel kunai, gdy ciepłe usta
musnęły jego kark. Całą siłą woli próbował być spokojny, lecz gdy dłonie Hatake
podciągnęły mu bluzkę i zaczęły delikatnie muskać brzuch, nie wytrzymał i
odwrócił się z zamiarem również „delikatnego” potraktowania jego policzka,
jednak policzek wraz z właścicielem gdzieś zniknął. Iruka stał sam, zdenerwowany,
a jego spojrzenie było puste.
***
*
***
-
Naruto, proszę, spróbuj się uspokoić. Wiem, że poszukujemy Sasuke już od 5 lat,
nic na to nie poradzę – widząc, że blondyn jest rozwścieczony, postanowiła
zmienić taktykę. – Usiądź, albo wydalę cię z wioski – na chłopaku nie zrobiło
to wrażenia.
- Nie zrobisz tego, bo jestem Lisim Demonem. A zresztą, Tsunade – oparł
się dłońmi o blat jej biurka i spojrzał Hokage prosto w oczy. – Dobrze wiesz,
że wtedy ruszę w dalszy pościg, nie przebierając w środkach – blondynka z ulgą
przyjęła wejście innych ninja - Iruki, Sai’ego, Sakury, Ino, Kakashi’ego (Umino
widząc go, oblał się rumieńcem), Yamato, Neji’ego, Hinaty, Kiby, Kankouro,
Gaary, Gai’a, Ten-ten i Kurenai. Naruto przywitał się z Jinchiruuki uściskiem
dłoni. Po przywróceniu demona do jego ciała, Piaskowy stał się jeszcze bardziej
otwarty w okazywaniu uczuć i mniej oficjalny. Tsunade skinęła głową witając
przybyłych, podziwiając ich godne shinobi postawy i ciała. Ninja szeptali
między sobą, niezadowoleni z tłoku.
- SŁUCHAJCIE! - Hokage jednym
słowem uciszyła wszystkich, napawając się władzą. – Przydzielam całej grupie
nową misję – Uzumaki spojrzał na nią zaciekawiony, lecz to zignorowała. -
Wszyscy, jak tu stoicie jutro o świcie wyruszycie do Krainy Dźwięku. Tam
prawdopodobnie ukrywa się Sasuke Uchiha. Czas misji jest nieokreślony, chcę
byście tak jak wcześniej próbowaliście, przyprowadzili mi go! Zrozumiano? – a
gdy przytaknęli odetchnęła. Minęła chwila, nim znów zabrała głos. – Znajdziecie
tam też – spojrzała badawczo na Kurenai – jednego z wrogów Asumy – brunetka drgnęła,
zaciskając dłonie. – Przygotujcie się na parę tygodni, może miesięcy, resztę
instrukcji otrzymacie jutro rano.
- A co z naszymi obowiązkami,
Tsunade-sama? Jest nas tu … - Kakashi szybko policzył zebranych – dwunastu,
wyłączając rodzeństwo Piasku, a przecież wioska potrzebuje ochrony…
- O to się nie martw. Całość jest
już załatwiona. Wszystko jasne?
- Hai! – zgodzili się wszyscy, poza Iruką. Ze
spuszczoną głową wyszeptał ledwo dosłyszalnie:
- Hokage-sama… Ja nie czuję się
na siłach na tak ważną misję… Od lat wykonuję zadania rangi D lub C, rzadko B,
a ta ma rangę S. Nie poradzę sobie, a nie chcę być słabym punktem drużyny… -
blondynka na jego słowa przyjęła groźny wyraz twarzy.
- Wszyscy wyjść! Umino, ty zostań – warknęła widząc, że mężczyzna
próbuje się wycofać z pokoju. – Pogadamy.
***
*
***
- Jak myślisz, jak zareagują, gdy zobaczą mnie i ciebie idących ramię w
ramię? Na pewno się zdziwią – stwierdził niższy z mężczyzn, przedzierając się
przez mgłę. Czekał na odpowiedź, przyglądając się pierścieniowi, młodszy
szepnął po dłuższej chwili:
-
Spróbują nas zabić – Błysk w oku starszego zdemaskował czający się w jego duszy
lęk. W końcu w Wiosce Liścia był Demon.
***
*
***
Po rozmowie z
Tsunade był pewny jednego – nie ma wyjścia, musi wykonać misję, jaką mu
powierzono. Szedł uliczkami, mijając stragany pełne świeżych warzyw i owoców
oraz sklepy z bronią. Wiedział, że musi uzupełnić zapasy kunai i shurikenów,
wszedł więc do jednego z nich. Przywitała go piękna, zielonooka dziewczyna.
Patrząc na nią poczuł, że się czerwieni.
- H… Hej…
- Hej – odpowiedziała, uśmiechając się. –
Czym mogę służyć? – Mężczyzna nie mógł się skupić, obserwując jej ruchy. – Po…
poproszę dzie… dziesięć kunai i tyle też broni shuriken. – Podczas, gdy
zielonooka szukała odpowiedniego sprzętu, do sklepu wszedł Kakashi, który na
widok Umino uśmiechnął się zadziornie. (Możecie się tylko domyślać, jak ów
uśmiech mógł wyglądać ;p – dop. Aut.).
- Widzę, że uzupełniamy broń w tym samym
punkcie, choć w Konoha jest ich chyba z dziesięć – zagadnął, taksując bruneta wzrokiem.
- Zgadza się – mruknął Iruka, denerwując się
jeszcze bardziej. Marzył, by sprzedawczyni szybko podała mu zamówione kunai.
-
Proszę – powiedziała po paru minutach, w trakcie których chunnin był namiętnie
obserwowany.
-
Dziękuję… - już był przy wyjściu, gdy zatrzymał go głos szarowłosego.
- Poczekaj, musimy pogadać – zrezygnowany
zrobił to, o co prosił Hatake i razem wyszli z budynku. – Odprowadzę cię do
domu, zgoda? – Brunet nie odpowiedział, tylko przyspieszył kroku, co nie uszło
uwadze jonnina. Nie zareagował. Po paru minutach byli już pod domem Iruki, co
właściciel przyjął z ulgą. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć, Kakashi pchnął go
na ścianę i przysunął odsłoniętą twarz tak blisko, że dotykali się nosami.
Brunetowi zabrakło tchu. Nie wiedział, dlaczego tak reaguje na bliskość
mężczyzny – spłonął rumieńcem.
- Kakashi-san co ty… - nim zdołał dokończyć,
poczuł delikatne muśnięcie warg towarzysza na swoim policzku. Przeszył go
dreszcz… podniecenia? Zamknął oczy, spodziewając się o dziwo pocałunku, nic
takiego jednak nie nastąpiło. Ciepło Hatake po prostu zniknęło. Otworzył oczy…
był sam. Po chwili wyrwał się z zadumy i odwrócił się w kierunku drzwi.
Odkluczył je i już miał wejść do środka, gdy znów poczuł czyjąś obecność i dłoń
na ramieniu. Nie zastanawiając się wystosował cios, jak myślał, w jonnina.
Jakże się zdziwił, gdy został on zablokowany przez… Naruto!
-
Iruka, co ty wyprawiasz? – brązowowłosy opuścił bezwiednie dłonie, zły na
siebie. Ze smutkiem sobie uprzytomnił, że czasy, kiedy blondyn mówił do niego „sensei”,
bezpowrotnie minęły… - Nieważne. Przyszedłem, bo pomyślałem sobie, że przyda ci
się mały trening.
***
*
***
„Naruto… Już niedługo, co najwyżej jutro
rano znów cię ujrzę. Ciekawy jestem, jak bardzo mnie nienawidzisz, heh. Kiedyś
ta nienawiść prowadziła mnie, teraz pewnie ciebie… Nie wiesz, ile się we mnie
zmieniło. Inaczej patrzę na świat, znalazłem drogę, którą chcę podążać, drogę
dobrą, lecz dla ciebie pewnie będę tym samym draniem. Teraz nawet tęsknię za
tym, jak nazywałeś mnie Draniem… Mam tylko nadzieję, że jeśli będziesz próbował
mnie zabić, nikt cię nie powstrzyma. Teraz już nie mógłbym żyć z twoją
wrogością. Kiedyś mnie budowała, teraz zniszczy. Usuratonkachi, co mi powiesz?”
***
*
***
Leżąc
w łóżku, myślał nad tym, co dzisiaj zrobił. Od lat czuł pociąg do Iruki, nie
mógł mimo to w pełni zaakceptować swojej zmiany. Mimo wielu książek Jirayi, gdy
odkrył, że interesują go mężczyźni, pomyślał, że jest… nienormalny, wręcz
chory. Posunął się nawet do wizyty u Tsunade, a wcześniej u Trzeciego Hokage,
rozmawiał z nimi, nie wiedząc co robić. Długo walczył ze sobą. Nie raz wspomniał
ostatnią rozmowę z Czwartym Hokage na temat miłości, która w pewnym sensie
pomogła mu wiele zrozumieć.
Dwójka shinobi siedziała w lesie nad
jeziorem, pogrążona w rozmowie. Na policzkach chłopca wykwitły rumieńce.
- Co
to znaczy kochać?- zapytał poważnie. Jego sensei zamyślił się chwilę,
spoglądając w niebo.
- Kochać, to znaczy… dać z siebie wszystko co
najlepsze, wyzbyć się egoizmu, wrogości, być gotowym na poświęcenie własnego
życia dla ukochanej osoby, łamać bariery i zmieniać się z dnia na dzień na
lepsze. Być wszystkim dla drugiej osoby i… pozwolić jej być wolną, nawet, gdy
będzie cię to kosztowało wiele łez – mężczyzna potargał chłopca po głowie.
- Więc dla miłości zrobi się wszystko, oddając
nawet własne życie? – Widząc w oczach Minato potwierdzenie, opuścił zawstydzony
głowę. Po chwili jednak wyszeptał. – A czy… mogę kochać… kogoś, kto jest do
mnie podobny? – Namikaze roześmiał się serdecznie.
-
Oczywiście, dlaczego nie?
- Bo…
- chłopiec nie śmiał podnieść wzroku na zaintrygowanego sensei – … jeśli tak,
to ja czuję to wszystko do… - nie mógł nic więcej powiedzieć, jego ciałem
wstrząsnął szloch. Blondyn nic nie rozumiał, mógł go tylko przytulić. – To
znaczy… czy ja mogę to wszystko czuć… do innego chłopaka? – Minato odetchnął
głęboko. Zastanawiał się, jakiej udzielić mu odpowiedzi. Stwierdzając, że jest
na tyle dorosły, by poznać całą prawdę, zaczął mówić:
-
Kakashi… Miłość między dwoma osobami tej samej płci jest możliwa, czasami się
zdarza. Szczególnie od pierwszego wejrzenia. Musisz jednak pamiętać, że ta
miłość… nie odchodzi z wiekiem. Hmm… Być może jesteś zakochany w innym chłopcu,
ale to nie czyni cię gorszym Kakashi. To ta miłość będzie cię budować, ale też
niszczyć – spojrzał czarnookiemu głęboko w oczy. – Wiele osób może nie akceptować
twojej odmienności… Kochając mężczyznę, musisz rozumieć jego potrzeby i
pozwolić mu odejść, jeśli nie będzie gotów dla ciebie znieść wrogości
innych…Kochając, musisz pamiętać o tym, że każdym ma prawo do bycia wolnym – mężczyzna
znów odetchnął głęboko, postanawiając, że musi porozmawiać z kimś bliskim jego
sercu. Nie pozwoli jej tak po prostu odejść. – Miłość to niezwykłe zjawisko,
łączące dwie dusze, na zawsze. Ona daje ci siłę, byś pokonywał przeciwności
losu, jednakże… nierozumiana i nieodwzajemniona… może zamienić twoje życie w
piekło. Może doprowadzić cię na skraj rozpaczy, nawet cię zabić, dlatego …
uważaj na to, komu oddasz swoje serce – chłopiec zamyślił się nad słowami
swojego sensei, przyznając mu w duszy rację. Męczyło go jeszcze jedno.
- Warto kochać, nawet gdy nie jest się
kochanym? – Mężczyznę zdziwiło to pytanie, odrzekł mimo to z zapałem:
- Miłość to najważniejsza rzecz, uczucie,
wartość w życiu każdego z nas. Nawet, gdy nie jesteśmy kochani, my powinniśmy
kochać. To nas zmienia, pozwala przekonać się jak wiele jesteśmy w stanie
znieść w imię naszego uczucia. Nawet, gdy tęsknimy za uczuciem, czujemy się
szczęśliwi, że w naszym życiu jest osoba, dla której pokonamy każdą przeszkodę
i którą będziemy bronić z całych sił. Ale pamiętaj – blondyn podniósł się, i
odwrócił w kierunku wioski – osoba, którą kochasz, musi o tym wiedzieć. Może
nie od razu, ale powinna.
-
Dlaczego? – Kakashi patrzył na swojego sensei z ujmującą ciekawością. Zdawał
się naprawdę rozumieć zawiłości serca.
- Miłość to magia i wyznana w odpowiednim
momencie, może oczarować, nawet gdy osoba, którą nią darzysz, nie czuje tego
samego. Kocham Cię – te dwa słowa działają cuda.
Dzięki
niemu poczuł, że to, co czuje do chłopców, nie jest do końca złe. Prawdziwą miłość
już znalazł, mimo, że początkowo darzył ją niemalże wrogością. Iruka uważa go
za drania z zagmatwaną przeszłością. A on go nie doceniał. „Nie wiem, czy zmienił choć trochę zdanie o mnie, przecież nie był
obojętny na moją bliskość. Jestem tego niemalże pewny.” Układając się do
snu obiecał sobie, że się uspokoi i postara powoli przekonywać Irukę do siebie.
Nie chciał go przecież spłoszyć.
***
*
***
Szedł ciemną uliczką, raz po raz oglądając
się za siebie. Nagle tuż przed nim zmaterializowała się czarna postać. Poczuł
na swoim policzku oddech mężczyzny.
- Naruto, uratuj mnie, uratuj moją duszę,
ja chcę… - ciało Sasuke zamieniło się w pierścień. Czerwony pierścień Akatsuki.
Blondyn znikąd zaczął słyszeć głos. – Naruto, uratuj mnie, nie pozwól mi
zginąć, Naruto… - chłopak nic nie mógł zrobić, nie wiedział skąd dobiega krzyk
przyjaciela. Nagle pierścień zamienił się w czarnego węża z brunatnymi oczami,
który go zaatakował.
Uzumaki obudził się z krzykiem. Oddychał miarowo, próbując zapomnieć, ale zamykając oczy, wciąż miał przed sobą wielki pysk węża.
- Dlaczego to właśnie koszmary jest tak ciężko zapomnieć? – Mruknął i
spojrzał na zegarek. „Śpię dopiero od 3
godzin, ciekawe co jeszcze mi się przyśni”, pomyślał, patrząc na zdjęcie
drużyny siódmej. – A niech cię, Uchiha! Zniszczyłeś tak wiele i do tego nie
pozwalasz mi spać.
Fajnie się zapowiada. Życzę weny i wytrwałości.
OdpowiedzUsuńsuper! No co z tym Saskiem? Wraca do Konohy? Co na to Naruciak? Hm.. zapowiada się naprawdę fajnie, interesująco i wgl.. Ah.. ten Kakashi.. Jak ja go lubię *-* ^^
OdpowiedzUsuńCudny rozdział, lecę czytać dalej ps.zapraszam do mnie http://sasukexnaruto-opowiadania.blogspot.com/ ;3
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńDopiero dziś zaczęłam czytać i przyznam, że zapowiada się całkiem interesująco, mimo iż nie przepadam raczej za KakaIru.
Widzę tu dużo przeskoków, co akurat w przypadku pierwszych rozdziałów zazwyczaj się sprawdza, bo można wieloma wątkami zachęcić czytelnika, poruszając wiele kwestii na raz, jednak nie ujawniając wszystkiego ;-)
Podobała mi się rozmowa Kakashiego z Minato, choć przyznać, że ciężko mi było wyobrazić sobie Hatake w takim stanie.
Komentarz krótki, bo się śpieszę i właściwie muszę już wychodzić..
W najbliższym czasie na pewno wezmę się za czytanie reszty :-)
Pozdrawiam,
Erroay
Witaj! W końcu tu dotarłam :D
OdpowiedzUsuńTo dopiero pierwszy rozdział, ale już nie mogę się doczekać spotkania Naruto z Sasuke. Te krótkie urywki z nim, sprawiły, że uwielbiam go od samego początku i już wiem, że z niecierpliwością, będę oczekiwała jego " wielkiego wejścia".
Akcja na razie wydaje się szybko rozwijać. Zaczęłaś kilka ciekawych wątków. Naprawdę interesuje mnie jak to się potoczy. Ostatnio mało czytałam, szczególnie SasuNaru, zakochałam się w Nadimie i Amirze z " Chaosu", są to opowiadania Silencio, może znasz? Jeśli nie gorąco polecam :D
Widzę, że Iruka, choć niepewny z każdym akapitem coraz bardziej lgnie do Kakashiego :) Oby tak dalej!
A Kakashi, jak już pisałam u siebie, zawsze ma najlepsze wejścia. :D takie zachowanie pasuje do niego tak bardzo... Ciężko mi wyobrazić sobie stonowanego Kakasia :p
Jak na razie mogę powiedzieć, że bardzo się cieszę, że w końcu się tu dostałam i choć najchętniej przeczytałbym wszystko od razu, koniec przerwy świątecznej znowu utrudni moje życie zabierając mi sporo czasu XD Ale nie martw się, na pewno to przeczytam! :D
Ziarenka tego opowiadania już kiełkują i raczej nie wytrzymam zbyt długo bez kontynuowania ;)
Znalazłam kilka literówek - niewiele dwie, może trzy - nie czepiam się, sama mam ich sporo ^^
Co mnie najbardziej raziło, że tak powiem, to pisanie cyfr arabskich zamiast słownie. Wiem, że nie każdy tak robi, ale osobiście uważam, że w tekście o wiele lepiej wygląda " dwanaście" niż " 12" :)
Może dam radę jeszcze dzisiaj przeczytać choć dwa kolejne rozdziały? :3
Pozdrawiam, Aoi