Wybacz!

KONIEC.
Umarło śmiercią naturalną. Nic już się nie pojawi. To nieodwołalne.
Dziękuję za pułap 100 000 wejść. Zdaję sobie sprawę, że miałabym 2 razy więcej, gdybym pisała... Ale już nie umiem. Jedynie dla pieniędzy.
Pozdrawiam.

Polecany post

One - Shot - Poszukując wartości.

Tytuł: „Poszukując wartości” Paring: SasuNaru Kategoria: Shoūnen ~ ai Gatunek: Dramat (tak świątecznie, wiem xD) Ostrzeżeni...

piątek, 27 września 2013

014. Rozdział czternasty - Mały fetysz Iruki.. Spojrzenie Sakury


***
*
***

16.09 (wtorek)

            Sam do końca nie wiedział, dlaczego pocałował Kakashiego, choć ten pocałunek był całkiem przemyślany. Całą niedzielę zastanawiał się, co dać jonninowi na prezent z okazji urodzin. Nawet, przez jedną milisekundę, przeszło mu przez myśl, by zlekceważyć to ważne dla niego święto i spokojnie przygotować się do poniedziałkowych zajęć w akademii, ale na to nie umiał się zdobyć. Przecież był jego przyjacielem. Może to kuriozalne, ale Iruka starał się tą nową więź traktować tak, jak jego Naruto traktował swoje. Oczywiście nie zapomniał, co robił szarowłosy, jak się do niego przystawiał, ale też był na granicy przyznania się przed sobą samym, że są to jak dotąd najprzyjemniejsze rzeczy, jakie go w życiu spotkały. To dziwne, ale nawet zaczął się przyzwyczajać do myśli, że jest z Hatake, że mógłby być i co jeszcze dziwniejsze, nie przerażało go to tak jak wtedy, gdy ten go napastował w sali szkolnej. Zaczął się po prostu przekonywać, a ten całus upewnił go w przekonaniu, że czy chciał czy nie, to Kakashi go kręcił w pewien sposób.
           
            Wychodząc rano z domu, przypomniał sobie o jutrzejszym treningu z Gai’em i jakoś świat stracił kolory. Coraz mniej lubił ich wspólne ćwiczenia, bo jonnin sobie na za dużo pozwalał, klepiąc go od czasu do czasu po tyłku albo głaszcząc gdzieś poniżej pasa. Umino, co prawda, się nie skarżył, ale naprawdę mu się to nie podobało. Nie raz chciał z nim o tym otwarcie porozmawiać, ale jakoś nie miał odwagi, obawiając się, że mylnie zinterpretował jego zachowanie i Maito uzna go za zboczeńca. A przecież Iruka nie miał nawet pojęcia, czym jest seks. Masturbacja - owszem, opanowana do perfekcji, seks jednak nadal był dla niego tematem tabu, mimo, że miał już niespełna trzydzieści lat. Wchodził właśnie do budynku Akademii, gdy jeden z uczniów przebiegł koło niego i spojrzał nań jakoś dziwnie. "Jestem przewrażliwiony", pomyślał, wchodząc do pokoju nauczycielskiego. Skinął głową Tichiemu i Ojome, parającymi się tym samym zajęciem co on, po czym klapnął na jedno z krzeseł stojących przy długim, okrągłym stole. Pierwszą lekcję miał za dziesięć dziewiąta, ale jak zawsze już za piętnaście ósma siedział w Akademii, Nie lubił się spóźniać, a tak miał dużo czasu, by przejrzeć klasówki, czy ułożyć plan nauki na dany dzień. Mężczyzna rozluźnił się, gdy usłyszał dźwięk dzwonka. Wiedział, że nikt mu nie przeszkodzi, a od rana miał dziwną ochotę na figle. Wstał i zamknął drzwi na klucz, po czym podszedł do okien i zasunął rolety. Nie chciał przecież, by ktokolwiek go nakrył. Rozejrzał się po pomieszczeniu i gdzieś w kącie, na prawo od wejścia, za regałem z książkami zlokalizował miękki i dość duży fotel z obiciem z ekologicznej skóry. Cieszył się nawet, że miała ona barwę białą, bo gdyby coś, to nic... Zarumienił się soczyście do własnych myśli, po czym rozsiadł się na wspomnianym wcześniej meblu. Sprawdził jeszcze czy w okolicy nikt się nie kręcił i odsuwając materiał spodni, wsunął rękę tak, że dotykał przez materiał swojego członka.

            Może wydać się to dziwne, ale spragnionemu pieszczot Delfinowi, chwila głaskania męskości nawet przez bokserki, sprawiała przyjemność, więc po kilku sekundach jego penis stał dzielnie, oczekując więcej. Chunnin, zastanawiając się nad własną rozkoszą, opuścił bieliznę wraz ze spodniami niżej, dotykając nagimi pośladkami zimnej faktury fotela. Opierając się o jego zagłówek, wytworzył klona. Ten patrzył na niego z równie czerwonymi policzkami, jak jego, po czym opadł miękko na kolana i odpiął krępującą ruchy i oddech kamizelkę. W chwilę potem ujął w dłoń pulsujący i podskakujący w oczekiwaniu organ mężczyzny i ścisnął.
    - Oh - prawdziwy Iruka nie mógł powstrzymać sapnięcia, przecież to takie przyjemne. - Pośpiesz... się... zobacz ... gdzie jesteśmy - wydukał, oddychając coraz szybciej, gdy klon zaczął poruszać ręką w górę i w dół. Obserwował równie podnieconego sobowtóra, skłaniającego się i biorącego jego męskość do ust. Niemal odleciał, czując wspaniałą wilgoć i ciepło swoich własnych warg. Klon poczynał sobie coraz śmielej - wysuwał i wsuwał aż po same jądra jego penisa, jednocześnie liżąc go po całej długości. Wiedział przecież co go samego podnieca. Z minuty na minutę jego głowa poruszała się szybciej, aż nagle przestała. Brązowooki spojrzał zdziwiony na cienistego, a ten ścisnął dłonią mocniej jego organ, na co brunet jęknął przeciągle. Sekundę później znów poczuł swój język na napletku, zataczający kółka, a jedna z rąk sobowtóra wślizgnęła się głębiej i zaczęła uciskać jego wejście. Umino nigdy nie bawił się w ten sposób, nie pozwalał się rozciągać, ale dziś go to dodatkowo kręciło. Nie panował nad sobą, jęczał lekko przyciszonym głosem, ciało mu drżało, palcami jednej z dłoni chwycił włosy sobowtóra i przyśpieszył jego ruchy, ciągnąc za długie kosmyki. Chciał mocniej, bardziej, szybciej... - Aaahh, taaak - wzdychał czując język samego siebie na swoim penisie, swoje palce w swoim wejściu, swoją dłoń na swoich jądrach. To taki mały fetysz Iruki - kochał pieścić sam siebie, lecz miał nadzieję, że to się zmieni, gdy się zakocha. Czuł słodkie uczucie przyjemności, wiedział, że zbliża się orgazm, więc pociągnął ostrzegawczo klona za włosy, a ten posłusznie wypuścił prącie z ust. Umino ją przejął i poruszając szybko dłonią, zmusił sobowtóra do rozszerzenia warg. - Aaahh, jak cuuudownie!! Kakaaaaashii - krzyknął, spuszczając się na twarz klona. Czuł, jak kolejne strumienie spermy opuszczają jego organ. Szczytował nad wyraz długo, nie mogąc dojść do siebie. Cienisty już zniknął, a nauczyciel poczuł smak nasienia, mięśnie mu drżały, serce biło jak szalone, a całe podbrzusze objęło cudownie słodkie uczucie. Tylko... doszedł z imieniem Hatake na ustach?

***
*
***

            Wracali właśnie z porannej misji z niezbyt satysfakcjonującymi Hokage wiadomościami. Nie spieszyli się, gdyż, jak wydedukował Itachi, gdyby dziewczyna była zagrożeniem dla Konohy, to zaatakowałaby ich.
    - Niekoniecznie - odparł jego towarzysz, rozmasowując kark. - Znała moje imię i nie chciała pokazywać swoich prawdziwych umiejętności. A jestem także pewny, że ciebie też kojarzyła - Łasic zamyślił się chwilę.
    - Kakashi-senpai... wydaje mi się... tyle, że to niemożliwe... - szarowłosy spojrzał na niego uważnie.
    - Też o tym pomyślałem, ale to nie mogła być ona. Miała... inną chakrę, mniej złowieszczą.. - przewrócił kartkę książki, którą dostał od Naruto - zresztą ona nie żyje.
    - Nie musisz mi przypominać - niemal warknął, wyprzedzając mężczyznę. Hatake mu dorównał.
    - Znajdziemy ją i się przekonamy - powiedział spokojnie syn Kła, przyśpieszając. - Mamy na to całe życie, Itachi. Swoją drogą - psotny błysk w widocznym oku - nie myślałem, że jeszcze kiedyś wypowiem twoje imię tak... lekko.
    - Ja też nie, miałem przecież gryźć piach - rzucił z przekąsem, po czym obaj mężczyźni zaśmiali się pojednawczo.

            Słońce chyliło się ku zachodowi, a wspomniana wcześniej dwójka wspinała się po schodach do gabinetu Tsunade. Jeden z nich zapukał, a tuż po krótkim: "Wejść!", wtłoczyli się do jego wnętrza
    - Kakashi, Itachi - blondynka zdziwiła się, że nikogo innego nie ma z nimi. - A gdzie nasz podglądacz?
    - Nasza podglądaczka - poprawili ją chórem. Zaczęli na zmianę relacjonować to krótkie spotkanie, po czym władczyni nakazała Uchisze zwołać specjalny, tropiący oddział ANBU.
    - NIKT NIE BEDZIE KRĘCIŁ SIĘ KOŁO MOJEJ WIOSKI NIEROZPOZNANYM! - Huknęła, opadając z powrotem na fotel. - Możesz odejść, tylko spisz raport - rzuciła w stronę stojącego nadal czarnookiego.
    - Za pozwoleniem, Czcigodna - zaczął, na co kobieta spojrzała nań z zaciekawieniem. - Czy mogłaby pani przekazać Irukę pod moją opiekę?
    - Niby dlaczego? - Spytała niby zbulwersowana, oczekując jego odpowiedzi.
    - No, bo, Czcigodna, pomyślałem sobie, że.... że.... - niemal widziała przeskakujące w jego głowie trybiki. Zaśmiała się z własnego żartu.
    - Chcesz z nim spędzić więcej czasu? - Wyartykułowała za niego, uśmiechając się wyniośle. "Zakłopotany Kakashi, to mi heca!", pomyślała, sięgając po jeden z papierów z dołu jednego z kilku stosików. Hatake nadal milczał, lekko nadąsany. - Hmm, pomyślmy...
    - Co to? - Nadgorliwość w jego głosie znów ją rozbawiła, więc zachichotała.
    - Raport Maito na temat postępów bruneta - poinformowała, po czym zaczęła czytać. - Dwunasty sierpnia, roku Pańskiego. Iruka Umino, pod moim pilnym wzrokiem...
    - Na pewno pilnym - bąknął jonnin, napinając mięśnie.
    - ... znacznie polepszył swoje umiejętności w taijutsu, a także nieznacznie w ninjutsu. Nauczyłem go techniki rozpraszającej (dziwne, że jej wcześniej nie umiał) oraz polepszyłem jego sprawność, szybkość i równowagę...
    - Ale pogorszyłeś inteligencję, myślenie i rozwagę - znów wtrącił, kolejny raz rozśmieszając Hokage. "Zazdrosny Kakashi, to zabawny Kakashi", pomyślała, kontynuując.
    - Uważam również, że rozwinął nie tylko swoją duchową energię, ale i cielesną. Jego ciało jest teraz zwinniejsze, wytrzymalsze, sprytniejsze....
    - Taa, może jeszcze napisz seksowniejsze...
    - Hatake! - Tego było dla piwnookiej za wiele. - Albo się zamkniesz i wysłuchasz raportu do końca, albo nawet nie rozważę twojej propozycji!
    - Gomenasai - szepnął, spuszczając głowę. - Już nie będę - kobieta obrzuciła go bacznym spojrzeniem i odetchnęła głęboko na skutek czego jej ogromne (boć przecież większe niż jeszcze rok temu) piersi uniosły się i opadły ciężko.
    - Moim zadaniem było poprawienie jego fizycznych warunków i z pełną odpowiedzialnością za moje słowa, mogę przyznać, że mi się to udało. Jednakże, Czcigodna, moim zadaniem było także nauczenie Iruki Umino nowych technik. Z przykrością muszę stwierdzić, że nie mogę rozwinąć z nim nawet Kwiatu Lotosu. Moje próby zawodzą, sądzę jednak, że po kolejnych tygodniach będę w stanie rozwinąć z nim również i tą umiejętność. Czekam na dalsze rozkazy. Zawsze oddany, jonnin Maito Gai. Jak widzisz, Kakashi - odłożyła światek papieru na stos już przeczytanych, a kompletnie wiosce nieprzydatnych - i tak chciałam zmienić Iruce nauczyciela. Więc zgoda, na razie możesz go trenować.
    - Dziękuję - skłonił się nisko, cofając z pomieszczenia.
    - Jeśli jednak - głos Hime go zatrzymał - przez ciebie nie będzie wywiązywał się ze swoich obowiązków, to zajmie się nim ktoś inny - odpowiedziało jej zatrzaśnięte drzwi. Już dawno nauczyła się lekceważyć takiego typu zachowania, przecież niektórzy z jej podwładnych byli jej przyjaciółmi. Rozumiała ich pobudki, bóle, żale, ona też straciła ukochanego, a potem Jirayę, któremu zbyt dumna bała się przyznać, że go kochała na swój sposób.

***
*
***

            - Naruto? Naru? Naruto?! - Ktoś potrząsał mną delikatnie. Otworzyłem oczy i poczułem, że leżę na miękkim posłaniu, pachnącym kwiatami wiśni. "A więc jestem u Sakury", pomyślałem, rozciągając się leniwie.
    - Auuu - mruknąłem, gdy dotknąłem dłonią głowy. - Co mi się stało? Która godzina? - Usiadłem, rejestrując delikatny rumieniec na policzkach mojej przyjaciółki.
    - A bo, po tym jak wparowałeś do mojego mieszkania, to uderzyłam cię zresztą wiesz, jak zawsze... Wpół do jedenastej wieczorem - jakoś jej nie wierzyłem. I czy ja przespałem cały wtorek?!
    - Tak jak zawsze? - Wybuchnąłem, z powrotem się kładąc. Pościel Haruno pachniała wanilią, zresztą ona tak samo. "Waniliowy kwiat wiśni" - tak lubiłem ją nazywać. - Przecież ja się czuję sto razy gorzej! Jakbyś przywaliła mi z dziesięć razy - pasowało mi być w tym momencie "starym", wrzeszczotliwym Naruto, jakiego kiedyś znała.
    - Oj, nie przesadzaj - machnęła ręką, podając mi szklankę z sokiem pomarańczowym, jak wiedziała, moim ulubionym, nie tylko ze względu na kolor. Wypiłem duszkiem całą jej zawartość i poprosiłem o więcej. Jakoś mnie dziwnie suszyło... Przez cały czas przyglądała mi się, gdy piłem... czyżby wspominała nasz związek?
    - Dziękuję - rzuciłem jej jeden z wyszczerzy, które tak lubiła, po czym spojrzałem na nią, mam nadzieję, poważnie. - Chciałbym poznać twoje zdanie w pewnej sprawie - kurczę, zrymowałem. Mimo, że stałem się niemal jak ten palant, Sasuke, to jeszcze potrafię być zabawny. A przecież przyszedłem tu obgadać coś, co nas obu gryzie. Sakura wskazała mi ręką, bym milczał.
    - Niech zgadnę... - udała, że się zastanawia - chodzi o kogoś, kogo znam? - Spojrzałem na nią lekko poirytowany.
    - Nie, no skąd, przecież byłaś z nim w drużynie tylko jakiś rok z kawałkiem - sarknąłem, kontemplując jej niecodzienny strój - letnią sukienkę w kwiaty i długie, srebrne kolczyki. "Czyżby wystroiła się dla Sai'a?", przeszło mi przez myśl, lecz nie skomentowałem tego. Nie jestem już taki głupi, wiem, czym to groziło. - Sasuke. Chodziło mi o pierdolonego Uchihę! - Nie chciałem podnosić głosu, ale tak jakoś samo wychodzi, że moje wątpliwości, ból, strach i wszelkie negatywne emocje, jakie czułem ujawniają się pod postacią krzyku. Sakura zdawała się zdziwiona całą moją wrogością, jakby już zapomniała o tym, co się działo. Westchnęła, a jej bierność zaczęła mnie doprowadzać do pasji. - I co mi na to odpowiesz? - Westchnęła kolejny raz. Zaraz nie wyrobię, jak Boga kocham!
    - Naruto, ja nie rozumiem...
    - A co tu jest do zrozumienia? Drań sobie wraca jak gdyby nigdy nic i uważa, że nadal będę wiernym przyjacielem, mimo wszystkich obelg, ran, czy szyderstw! Jakby to mu się należało!
    - Nieprawda - głos mojej byłej dziewczyny mnie na chwilę zmroził. - Porozmawiajmy na spokojnie. Naruto, czy ty się boisz? - Zapytała, kładąc mi dłoń na policzku i obrysowując moje lisie blizny, których tak nienawidziłem.
    - A czego miałbym się bać? - Odparłem, szczerze zdziwiony. - Może Uchihy?
    - Nie - spojrzała mi prosto w oczy, nie wiedziałem czego się spodziewać - raczej tego, że będzie jak kiedyś, a on znów odejdzie - kuso, trafiła w dziesiątkę. Nie odezwałem się, co dało jej pewność, że się nie myli. - Naru - oj, rzadko tak do mnie mówiła, będzie grubo - ja również się tego boję, ale on wrócił! Sam, z własnej, nieprzymuszonej woli. Czy nie na tym nam zależało? Żeby mieć go koło siebie i stworzyć drużynę siódmą przed lat i zgraną paczkę poza misjami? - No tak, miała rację, ale.. no właśnie, to wielkie ALE.
    - Podejrzewam, że ma w tym jakieś swoje narcystyczne cele, że nie wrócił dla nas.  Nie umiem mu już zaufać i wybaczyć - rzuciłem, nie patrząc na nią. Przecież to nie takie proste. Tym razem ona obrzuciła mnie lekko skonsternowanym i niedowierzającym spojrzeniem.
    - Czy ja dobrze słyszałam? - Byłem tak zaskoczony pytaniem Haruno, że z moich ust wypadło tylko inteligentne:
    - Nani??
    - Och, Naruś - zabrała dłoń. - Posłuchaj. Sprawa z Sasuke jest poważna - no, w końcu skumała. - Na tyle poważna, że musisz mnie teraz wysłuchać. Tak naprawdę nie wiem co się stało z Naruto Uzumakim, tym Naruto Uzumakim, który chciał zbawić świat i ustrzec go przed pętlą wzajemnej nienawiści.
    - Przecież nadal tego chcę...
    - Tamten blondasek chciał sprowadzić na Świat Ninja pokój, by skończyły się walki, zabójstwa z rozkazu, wojny.. - ciągnęła, jakbym w ogóle się nie odzywał. - Nikomu nie pozwolił szerzyć złej, przeklętej wręcz nienawiści, pokazywał, jak ważne jest wzajemne zaufanie. Dążył do celu i wyniki swoich działań akceptował, cieszył się z sukcesów, martwił porażkami. A powrót Uchihy, choć tyle nas kosztował, jest sukcesem samym w sobie, bez względu na to, czy jest to z naszym udziałem czy nie. Potrafiłeś zmieniać ludzi na lepsze… Twierdzisz, że nadal jesteś tym samym Naruto? - Przytaknąłem, milcząc. - To sam siebie okłamujesz, jak kiedyś okłamywał się Sasuke-kun. - Moje oczy rozszerzyły się w zdziwieniu i poirytowaniu.
    - Co chcesz przez to powiedzieć? - Warknąłem, bo zaczął dochodzić do mnie sens jej słów i zaczynałem wierzyć, że coś w tym jest.
    - Spójrz na siebie - co ty w tej chwili robisz ze swoim byłym najlepszym przyjacielem? Nienawidzisz go, a przynajmniej zamykasz swoje dobre serce na zrozumienie i przebaczenie - słuchałem Sakury, w głowie przyznając jej słuszność. - Ty walczyłeś z Pein’em, sprawiając swoją wiarą w pokój i oczyszczenie naszego świata z cyklu nienawiści, że i on zmienił swoje postrzeganie wszystkiego. Nauczyłeś go, że można wiele wybaczyć, tylko trzeba znaleźć drugie dno. A gdy tobie coś takiego się zdarza z Sasuke, zachowujesz się nie jak dzieciak, tylko raczej samolubny drań, jakim kiedyś był Uchiha. Dopuść do siebie to drugie dno - gdy mówiła, ja.. cierpiałem. Ubolewałem nad tym, kim się stałem i nad tym, że nie mam nic na swoją obronę, poza tym, co moja przyjaciółka sama przeżywała.
    - A ty? Ty mu wybaczyłaś? - Zapytałem, nadal zamyślony.
    - Tak - przyznała nieśmiało. - Byłam u niego nawet - zarumieniła się słodko, więc domyśliłem się, że coś między nimi musiało być. Chciałem to wykorzystać przeciwko niej.
    - Pocałował cię, wyznał miłość, albo coś, oczarował i tak o mu wybaczyłaś? - Parsknąłem, nie wierząc i tak w to co mówię. Sakurze na pewno zrobiło się przykro, bo z kącika oczu spłynęła jej samotna łza, ale nie starła jej, tylko patrzyła w moje oczy z dziwną determinacją. Zawsze z taką łatwością płakała. Opowiedziała mi o wszystkim, co się stało, a ja poczułem się dziwnie, słysząc o ich pocałunku, lecz nie pozwoliła mi tego skomentować.
- Ty się od niego odgradzasz. Zamiast uciekać, urażony, pomyśl, jak on musiał się czuć, gdy jego brat zabił cała jego rodzinę, choć dziś już wie, że z rozkazu. Wtedy tego nie wiedział, Naruto. Kierował się niezbyt szlachetnymi pobudkami, ale czy ty nie byłbyś wyniszczony? Nie chciałbyś się zemścić? Otaczał się najbliższymi i oni nagle zniknęli z jego życia, wszyscy, za jednym zamachem. Ja nie mogłam inaczej, jak wybaczyć mu tego, co zrobił, bo na jego miejscu, mając jego charakter, siłę i determinację, postąpiłabym tak samo. Zrozum go Naru, tak jak kiedyś rozumiałeś - dodała, wstając z łóżka.. - Wiem, że jego odejście zraniło cię, tak jak i mnie, ale czy takim zachowaniem nie sprawiasz, że jest jeszcze gorzej? I dlaczego tak się zachowujesz? Zapytaj samego siebie. – Wiedziałem, skąd to wszystko.
     - Bo go… kopfhm – odparłem ledwie wyraźnie.
    - Że co?
    - Bo go kocham – poprawiłem, nie patrząc jej w oczy. – I boję się co będzie, jeśli się o tym dowie – taka była prawda, której nie umiałem zmienić.
    - A raczej czujesz się zraniony do głębi. Kochasz go i nie umiesz mu wybaczyć, że cię zostawił. Nie przyjaciela, tylko ciebie. Po prostu ciebie.
    - Arigato, Sakura. Już wiem, co powinienem zrobić.

***
*
***

            Dwaj bracia siedzieli w salonie, pierwszy czytając jedną ze swoich ukochanych, cudem ocalonych z pożaru, książek, a drugi beznamiętnie patrzył w dal.
    - Tak bardzo bym chciał, by było jak dawniej - westchnął Sasuke, rozmasowując bolący bark. Itachi uśmiechnął się dziwnie tajemniczo.
    - Nigdy nie opuszczaj gardy - odparł, patrząc wyczekująco na drzwi. Po chwili zabrzmiał oczekiwany przez niego dzwonek. - A teraz otwórz - dodał, wstając z fotela i znikając na schodach. Hebanowowłosy spoglądał delikatnie zdziwiony na poczynania swojego Ototo, jednak posłusznie zrobił to, o co prosił. I nie żałował, bowiem przed nim stał...
    - Może się przejdziemy, Uchi... Sasuke? - Niebieskie oczy lustrowały go na wylot.

9 komentarzy:

  1. Złamałaś mi serce ;c Jak to mnie nie chcesz? XD Ja w domu nie mam pająków lub sczórów ja je tylko kocham, nie hoduje! XD A akurat pierścionek wysłałam T-T Co do pomysłu, nie ma sprawy! ;D Zawsze służę pomocą! c;
    Naruto odda kiedyś Sakurze? To mam nadzieję, że z nadwiązką! C; Hehe, now iesz, mi tylko ptaszki po głowie chodzą ;D A co do tego, że kiedyś nie widziałaś mojego komenatarza - naprawdę nie mam Ci tego za złe <;.
    Dla tekiego romantyka jak Ty, nawet taka skała jak ja się zmieni XD I tak będziesz moim menszem ;3
    Ohohoho~! Specjalne opowiadanie dla mnie? Bo się jeszcze zarumienie ;) Byłabym wniebowzięta, gdybyś takie coś dla mnie zrobiła c; A czas.. Poczekam tyle, ile trzeba będzie! ;D

    No, a teraz przechodzę dogłównego celu, w którym napisałam ten komentarz. Notki <33
    Jak ja jestem wniebowzięta, że Naruto w końcu przekonał się do Sasuke (wizja, że niedługo Sasuke będzie go macał napawa mnie euforią) ;D Cała rozmowa Sakury z naszym blondaskiem - bardzo realistyczna, i -dzięki Bogu- niezawierająca ani grama sztuczności! <; Za to masz u mnie nową biżuterię, którą też wyślę Ci pocztą XD Ale wracając, ich konwersacja tak mnie ujęła, że nawet na chwile zapomniałam o wstręcie, którym pałam do Haruno. Cud! Wiesz jak trudno mi zapomnieć jaka ona okropna, gdy czytam o niej w jakiś opkach, a tu tylko przeczytam pracę, którą Twoje cudne palce wystukały i BUM! Nawet przełknęłam jej obecność! c;
    Kolejna sprawa. Ja Ci nie słodzę (ja Ci stawiam ;d), ja stwierdzam fakty.
    Jeszcze jedna sprawa. "Mały fetysz Iruki". Jak przeczytałam ten fragment, nie wiedziałam czy śmiać się z tego "małego" uzależnienia Iruki, czy zachwycać się tym, jak to opisałaś. Nie mogę się zdecydować ;/
    Kakashi będzie go uczył? ^^ Pewnie będzie paplał mu o ptaszkach i wgl. ;DD
    No, no, no, co by tu jeszcze? A tak, Inata będzie miała wyrzuty sumienia? :} No ja chcę właśnie takiego dreszczyku, że ona jednak obwinia się za to, że tyle Naru musiał przeżyć i wgl.
    Tak samo jak ty, napaliłam się na akcje, która dzieje się w mandze c; I jestem równie nieszczęśliwa, że dobiega ona końca ;c
    Jeszcze raz, życzę mega dużo weny, pomysłów i Bóg wie jeszcze czego, co by Ci pomogło w pisaniu ;]
    Kaja Jelonek
    P.S.
    Odpisałam na Twoje pytanie na poczcie c; Przepraszam, że tak późno, ale cóż... ;/
    Jeszcze raz pozdrawiam :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, no, no ^^ To ja informuję, że u mnie nowy rozdział ;d

      Usuń
  2. Ja też najbardziej na świecie kocham Naruto! <3
    Jesteś zajebista i cię kocham, ale to już wiesz, so....
    Tak! Czas na zjeby! :3
    Jak można skończyć w takim momencie? Ja się kurwa zemszczę!
    Czo ta Sakurka? Taka mądra się nagle zrobiła? A to suprise xDD Sai i Sakurka... Hmm... No doobra :3
    Narut i te jego obawy <33 Kawaaaaii! <3
    Ale gdzie Neji? Ale gdzie Yamato?( przepraszam, musiałam xDDD)
    I Iruka! Iruka mnie rozjebał! Po prostu miszcz! Chyba nikt nie wpadł na takie coś xDDDDD Delfinek lubi się samozadowalać? Co za pieprzony zbok! I to jeszcze w szkole! xDDDD
    Dooobra :3 Życzę wenyyyy! Dużo wenyyy! Chociaż i tak masz jej w chuj jak widzę ( tak samo jak ja :3)
    Kocham cię x2 xDDD
    To ja spadam ;33333
    Sayo! ;*****

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak...jak mogłaś skończyć w tym momencie (witaj hipokryzjo) :P
    Witam! Wróciłam cieszysz się?? :D Taraz ty możesz mieć na mnie używane bo wstawiłam nowy rozdział na SasuNaru yaoi,ale....resztą sama zobacz! ^^'
    Iruka... O.o tu mnie rozjebał na maxa....nie podejrzewałabym go o to :P on zawsze taki spokojny, grzeczny, a ty taka bania :D Jest Miszczem i to niepodważalnym :P hah

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowa notka na SasuNaru yaoi!! Nie jest to rozdziała, a…..coś. M.in rozmowa z bohaterami :D no i odp na komentarze :)

      Usuń
  4. Inatko, moja kochana. Serduszko ty moje. Powiadamiam, że u mnie nowy rozdział, ale...
    Gdzie u Ciebie nowy rozdział? ;c Jestem niepocieszona, że jeszcze nie moge przeczytać tych cudownych scen, która Twoja piękna główka tworzy, no! Czekam z wielką niecierpliwością! D;
    Kaja Jelonek

    OdpowiedzUsuń
  5. TT.TT Inata!!! Dlaczegooo?! Tak bardzo chcę wiedzieć co dalej! Czuję się jak mocher, który zatracił się w Modzie na Sukces! No czemuuu?! Czemuuu, czemuu?! TT.TT Idę się zabić, a kiedy juz dodasz notkę to zmartwychwstanę xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja chce powiadomić, że u mnie nowa nota, a u cb pusto! Dlaczeeegoooo!!! Ja chcę dalszą część! no bo zastrajkuje i z rozpaczy ja przestanę pisać! Zobaczysz!
    U mnie nowa nota :P Zapraszam! (ha ha ha) :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Przecudny rozdział, lecę czytać dalej. :3

    OdpowiedzUsuń