Wybacz!

KONIEC.
Umarło śmiercią naturalną. Nic już się nie pojawi. To nieodwołalne.
Dziękuję za pułap 100 000 wejść. Zdaję sobie sprawę, że miałabym 2 razy więcej, gdybym pisała... Ale już nie umiem. Jedynie dla pieniędzy.
Pozdrawiam.

Polecany post

One - Shot - Poszukując wartości.

Tytuł: „Poszukując wartości” Paring: SasuNaru Kategoria: Shoūnen ~ ai Gatunek: Dramat (tak świątecznie, wiem xD) Ostrzeżeni...

wtorek, 12 listopada 2013

021. Rozdział dwudziesty pierwszy - Tajemnica fioletu. Pierwsze dobre wspomnienie.


         Witam wszystkich.        Chciałabym zaznaczyć, że w tym, jak i poprzednim rozdziale nie trzymam się faktów. Kolor włosów, oczu, czy wcześniejsze umiejętności Inaty są wytworem mej zacnej, acz bardzo wybujałej wyobraźni. To tak na marginesie, żeby nie było, że mi na to zwrócicie uwagę.
Ps. To taki trochę zapychacz raczej, ale jest potrzebny. Wybaczcie mi japoński z translatora.


                 DLA EMIKO HYUGI =) 

ODPOWIEDZI NA KOMENTARZE

~ Nel (Anonim) – Miło mi Cię u siebie powitać! ;) Dziękuję, za miłe słowa uznania. Mam nadzieję, że kolejne rozdziały również Ciebie zachwycą! Pozdrawiam ;p

~ Kaja Jelonek – Matko, aleś mi się Słoneczko rozpisała… ;* . Jak już zdążyłaś się zorientować, czasem Tłumacz Google się miesza, ale często jest tak, że na innych stronach  sprawdzam poprawność tłumaczenia Googlowca (w przypadku „hentai” była to… Wikipedia). Dziękuję Ci, za słowa wsparcia, dziś mam wyjątkowo dobry dzień… Ale chciałabym Cię o coś zapytać. Jak to, jak to jest, że ja, Twój Monsz, nie wiem nic o Tobie? Nawet Twojego wieku nie ogarnęłam? ;D . Chłopcy będą się usilnie starać ;p . A i sprawdź pocztę.
         Kaszalot, to raczej od szarych włosów ;p Tak gdzieś czytałam.  Intryga będzie się rozkręcać już niedługo. Rozmowa kuzynostwa … Boże, jak mi się dłużyło pisanie jej… Ale spokojnie, dowiecie się jeszcze o niej dość dużo ;* . Twoje tłumaczenia ;p boskie,  aczkolwiek ani  troszkę nietrafione… o czym zaraz się dowiesz. Powiem Ci, moja kochana, że nie zawsze wiek ma wpływ na dojrzałość pisanego tekstu. Znałam kiedyś blogi, które pisały dorosłe osoby, a jakość ich wypocin mogłabym ocenić… poniżej średniej. I to się ma też do Ciebie ;p  Bo piszesz mi tu, że chłystek jesteś, a po tym, jak piszesz, komentujesz i w ogóle, dałabym Ci co najmniej… 18-stkę ;* .Dziękuję jeszcze raz za masę miłych słów i Twoją obecność, jak i mentalne wsparcie (bo czuję, że je mam) ;**. . Kocham Cię, Szono <3

~Erroay von Uchiha – Hej ;) . Co do Shino… Wiesz, ja wierzę (nie ma to jak wierzyć w anima), że jest to dobra postać, ale taka wiesz, zamknięta w sobie i przez to trochę na uboczu. To już Lee’a jest więcej, a go bardziej nie lubię osobiście. Życzę Ci więcej dni bez nauki ;) . Z „Opiekunem” mam małe kłopoty, bo nie jestem jakimś tam wielkim psychiatrą, czy jakoś tak, ale… Postanowiłam spróbować. Jeśli wyjdzie bubel, to mnie najwyżej powiesicie na suchej gałęzi nad rzeką ;p . Naruto będzie taki inny przez jakiś czas, jako że nie trzymam się kanonów i eksperymentuję. Za to w następnej „wielkiej” produkcji, o której kiedyś wspominałam, będzie jak najbardziej sobą. Trochu innym sobą, ale jednak sobą. (Powtarzam się?) Martwiłam się o akceptację Inaty i widzę, że niepotrzebnie ;o . Miło mi bardzo, że podoba Ci się mój Iruka. Obawiałam się trochę, że wyda Wam się za zmienny i niestabilny emocjonalnie… Tak jak napisałam Kai, o Inacie jeszcze będzie mowa (nie, żebym chciała ciągnąć opowiadanie w nieskończoność, ale chcę opisywać rozterki bohaterów dokładnie i dogłębnie; mam świadomość, że wiecie o Uzumakiej nadal mało, ale ta rozmowa jest tylko „zalążkiem”). Dziękuję za uwagi i pozytywne słowa ;) również pozdrawiam!
P.S. Nie musisz mnie powiadamiać, mam Twojego wspaniałego bloga w linkach ;p

~ Basia (Anonim) – Tobie chciałabym podziękować za komentarze do poprzednich notek ;* . Bosko, że jesteś ze mną i nadal Ci się podoba!

~ Emiko Hyuga – Ina i Ita? Nie, jeszcze nie, ale ostrzegę Cię, że w przyszłym rozdziale… nie, nic nie powiem! ;D . Wiem, troszkę mało akcji jest, ale na swoje usprawiedliwienie mam to, co pisałam do Erroay von Uchihy w nawiasie*_* . Też Cię kocham ;* jestem Ci wdzięczna za Twoje wsparcie <3

~ Hetani – Cześć. Super, że już się nie gubisz, jak byś jeszcze czegoś nie wiedziała, pisz, chętnie wyjaśnię mój tok myślenia ;)  . Och, bo się zarumienię na te miłe słowa ;* . Również pozdrawiam i dziękuję, za obecność <3

~ Kutoko/Emi Raicho – Dzięki za kom, to na starcie, a dalej… nie mów mi, że rozgryzłaś Inatę? ;( . Uwielbiam, jak rozmawiasz z Narusiem i Sasusiem, pisząc do mnie (a raczej jak obaj Ci się wpierdalają ;p) . Również Cię pozdrawiam, kochana ;**

~ Anonimowy *(nie wiem do kogo piszę, a dotyczy to Zakładki „Inne Opowieści” – co do „Opiekuna”… Zastanawiam się, nad tym, kto będzie górą, ale powiem Ci w sekrecie, że taki mam plan, że będzie tak, jak chcesz ;p . Z tym, że nie wiem, czy mnie tu za to reszta nie udusi…

~ Anelka – czyli, że główne opowiadanie Cię już nudzi? … Postaram się aktualizować jak najczęściej (może, już za tydzień, jak się streszczę?) Dzięki za wyrażenie opinii ;) .

*******************


20-21.09 (sobota-niedziela)


         Szedł ulicami wioski i rozmyślał nad tym wszystkim, co się stało przez cały wrzesień, choć jeszcze nie dobiegł końca. Żaden poprzedni miesiąc nie dał mu się we znaki tak, jak ten. Najpierw pojawiają się w wiosce,  jakoś próbują zaaklimatyzować, potem nagle Sasuke zdobywa blondyna, a na koniec wraca Inata. I do tego traktuje go jak śmiecia. Za dużo tego. Przystanął i spojrzał zamyślony w niebo. Przed jego zamkniętymi oczami przesuwały się obrazy z całego jego życia. Westchnął. Tak wiele chciałby zmienić, ale nie będzie mu to dane. Tak bardzo chciałby cofnąć czas, by naprawić błędy przeszłości, wymazać negatywne wspomnienia. Tylko jak?

         Zatrzymał się przed własną rezydencją. Wyczuwał chakrę Inaty i Naruto w tym samym miejscu, w którym ich pozostawił. Nadal rozmawiali. Nie dziwił się, przecież nie jest tak łatwo streścić opowieść swojego całego życia w półgodzinie. Kolejny raz ciężko westchnął. Nie mógł znieść tego, że dziewczyna jego marzeń i snów jest tak blisko, a zarazem daleko. Miał ją na wyciągnięcie ręki, lecz nie mógł jej dotknąć, bo chroniła ją bariera nienawiści i niezrozumienia. Odpychała go, nie próbując nawet wysłuchać do końca. Ale czy nie miała racji?

         Zatrzasnął za sobą drzwi i ściągając w biegu buty, wszedł do salonu. Przez wielkie, oszklone drzwi obserwował Uzumaką i pozostałą dwójkę, napiętą do granic możliwości. Zasłuchani, obejmowali się czule i pochłaniali wzrokiem siedzącą przed nimi postać. Itachi zamknął na moment oczy i z cichym sapnięciem, skierował się do kuchni. Wiedział, o czym gawędzili, gdyż „kuknął” na moment do umysłu Ototo. I nie dziwił się ich zainteresowaniu.

***
*
***

         Kakashi zażywał właśnie kąpieli, zastanawiając się, co może zrobić, by przekonać do siebie Irukę, bez narażania się na niemiłe podejrzenia. Rozważył już wysyłanie kwiatów, podarunków, kolacje przy świecach, piosenki o północy czy romantyczne wyjścia do nowo otwartego kina. Zastanawiał się również nad czymś bardziej męskim, ekstremalnym, jak sparingi, jazda konna, znienawidzone przez niego wędkowanie czy walka na katany. Pomijając oczywiście szalone pomysły, jakimi były nudystyczne biegi przełajowe czy zostanie nauczycielem w Akademii, by parać się tym, czym para się Umino. Jednak to wszystko nie zapewniało mu powodzenia, mógł odnieść porażkę. Może gdy dowie się czegoś więcej o swoim ukochanym, będzie miał większe szanse?

 Z rozmyślań i zarazem zimnej wody, wyrwało go pukanie do drzwi, a potem odnaleziony dzwonek. Zachodząc w głowę, kogo to może nieść, wyszedł z łazienki, okryty jedynie ręcznikiem wokół bioder. Miał cichą nadzieję, że to brązowowłosy mężczyzna, z którego imieniem na ustach dochodził co najmniej raz dziennie.
    - Ino? – Zdziwił się gościem i lekko zarumienił, orientując się, jakie wrażenie wywiera na młodej kunoichi.
    - Ka-Kakashi – se-sensei, mam d-dla ciebie – jej zarumienione policzki kontrastowały z bladymi, zziębniętymi dłońmi – za-zaproszenie – dokończyła, z maślanym wzrokiem obserwując, jak jeden z sutków mężczyzny wolno twardnieje i unosi się na skutek chłodnego wiatru wlatującego przez otwarte drzwi. Mężczyzna wziął od niej czarno-różową kopertę, odczytując w myślach napis: „Urodziny Yamanary 26 września”.
    - Arigato, Ino – odpowiedział, czując jak jego ciało przeszywają dreszcze. – Coś jeszcze? Bo wiesz, zimno, no i aż za dobrze się czuję, taki roznegliżowany przed tobą.
    - I-ie – odparła, cofając się ze schodów i nieśmiało machając mu na „do widzenia”. Zamknął drzwi i odetchnął z ulgą, czując jak jego ciało na nowo pieści ciepło, buchające z kaloryferów. Jeszcze raz spojrzał na trzymany przedmiot. „Czyżby to miało zadziałać?”, pomyślał, rozwiązując ręcznik i gołym idąc na kanapę. Uwielbiał tę wolność, gdy żadna część garderoby nie ograniczała jego ruchów. Siadając na wspomnianym wcześniej meblu, wrócił myślami do planu, który kiełkował w jego głowie. Nie wiedział tylko, że ktoś właśnie psuje mu szyki.

***
*
***

         - No, to zacznę od moich oczu – wyrzuciła z siebie z cichym westchnieniem. Nie mogła uwierzyć, że po tylu latach jej nieobecności, a przede wszystkim po tak długiej nieświadomości, o posiadaniu rodziny, pyta o takie szczegóły. Ale cóż, zobowiązała się. – Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Jak wiesz, członkowie naszego klanu zwykle mieli granatowe oczy – blondynek pokiwał energicznie głową, a jego partner jedynie porozumiewawczo chrząknął (jakby ktoś wiedział, o co mu chodzi – dop. Inaty-chan). – No, a mój tata miał złoto-żółte, niemal słoneczne. No i dziwnym trafem, zamiast „odziedziczyć” oczy po którymś z rodziców, tak jakby… zmutowałam, czy inaczej, połączyłam ich barwy i proszę, patrzę na świat zielonymi tęczówkami.
    - I tyle? – Zapytał niezadowolony Naruto, odsuwając się nieznacznie od Sasuke i kładąc brodę na skrzyżowanych na stole, dłoniach.
    - No… tak – przyznała Inata, lekko zakłopotana. „Zawiodłam go, eh”, pomyślała, przymykając powieki.
    - A co z tymi trzema jaśniejszymi kropkami na lewej tęczówce? – Uchiha zdawał się bardziej czujny.
    - A, no, ten teges, no właśnie! – Podchwycił młodszy z chłopaków, a w jego oczach na nowo zamigotała iskierka niezmierzonej ciekawości.
    - Hmm… - zawiesiła się na moment, potem spojrzała na nich poważnie. – Każda z nich oznacza… mój życiowy błąd. Mogę wam tylko zdradzić, że jednym z nich jest… - westchnęła ciężko – mój związek z Itachim – Sasuke zacisnął ze złości zęby.
    - Chcesz mi powiedzieć, że to co łączyło ciebie i mojego brata nazywasz błędem? To idiotyczne… - syknął, posyłając jej piorunujące spojrzenie.
    - Nie zrozumiesz…
    - Sasu ma rację – przerwał jej Uzumaki, z przepraszającym uśmiechem. – Jeśli kiedykolwiek go kochałaś, to znaczy, że był tego wart. A wasz związek czegoś was nauczył i coś wam dał – trącił biodrem swojego kochanka, a ten nachylił się nad nim i ustami musnął kark.
    - Chociaż raz się zgadzamy, Młotku – mruknął mu do ucha, przygryzając jego płatek.
    - No wiesz, tym bardziej nie powinieneś nazywać mnie młotkiem! – Odszepnął zażenowany, wzdrygając się na skutek dreszczy, wywołanych mokrym pocałunkiem Czarnuszka. Zaaferowani sobą nie zauważyli, że ich rozmówczyni nagle zrobiła się dziwnie cicha i jakby nieobecna. Dopiero hukanie siedzącej na gałęzi niedaleko posadzonego drzewa, sowy, ocuciło ich. – I-Inata? Mogę o coś zapytać? – Skierował wzrok na zasmuconą dziewczynę, podziwiając nieregularne pasma fioletowych włosów, które owiewał chłodny wiatr.
    - Oczywiście – sięgnęła do kubka z zimnym już kisielem.
    - A to nie jest tak, że musisz naprawić błędy, lub wybaczyć temu komuś, by te skazy zniknęły? – Ręka z porcelanowym naczyniem zawisła w połowie drogi na drewniany blat.
    - Skąd wiesz? – Spytała, lekko mówiąc, zdziwiona przebiegłością swojego kuzyna. Także Uchiha był zdezorientowany.
    - Jakiś się mądry zrobił ostatnio – zironizował, na nowo się prostując i patrząc na swój kubek z niechęcią.
    - Wiesz, wszystko kręci się wokół nienawiści i wybaczenia – puścił uwagę czarnookiego mimo uszu. – Nauczyłem się wiele na jej temat i wiem, że nie będziesz szczęśliwa, dopóki nie uporasz się ze swoimi demonami – powiedział, uśmiechając się szeroko i ku zadowoleniu bruneta, przyciągając naczynie z jego smakołykiem ku sobie.
    - Jednym z demonów jesteś ty, Naruto – szepnęła smętnie, niskim głosem.
    - Ja? Jak to? – Niebieskie tęczówki rozszerzyły się w szoku, buzia zamknęła się z dziwnym mlaśnięciem, pochłaniając sporą dawkę kisielu.
    - Tak. Nie uzyskałam od ciebie przebaczenia za to, że nie było mnie przy tobie, za to, że nie wiedziałeś o moim istnieniu, za to…
    - Wybaczam – przerwał jej wywód, kładąc dłoń na jej nadgarstku i wolno opuścił jej rękę, by odłożyła naczynie ze słodkim musem.
    - Naprawdę? – Zapytała z nadzieją, a gdy przytaknął z poważną miną, pierwsza z kropek, znajdująca się najbliżej źrenicy, zniknęła, a zieleń nabrała intensywności. Kuzynostwo patrzyło na siebie przez dłuższą chwilę w milczeniu, która zapewne trwałaby  i trwała, gdyby młody Uchiha nie poczuł się wyłączony.
    - Rozumiem, że masz złoto-różowe oczy, gdy używasz swojego kekkei genkai? – Oderwała wzrok od szczęśliwej twarzy blondyna i wolno przytaknęła.
    - Tak. Jak i niemal czarne, gdy jestem naprawdę wściekła.
    - Wiem. Itachi mi mówił – odparł z naciskiem. – No, to co z twoimi włosami? – Światło księżyca i magiczne, bo solarne, świecące w ciemności kamienie, nadawały tej chwili uroku i tajemniczości.
    - Jesteś wredny, Teme! – Warknął Naruto, strącając natarczywe dłonie chłopaka.
    - Nie, po prostu chciałbym iść już spać.
    - Nikt cię tu nie trzyma, dattebayo! – Jinchiruuki nie dawał za wygraną. Sasuke nachylił się w jego kierunku i dość mocno przygryzając ucho, wymruczał:
    - Po pierwsze, nie zostawię cię tu z NIĄ – nie, no Uchiha miał świadomość, że Inata jest niegroźna, ale przecież musi pilnować swojej własności. – A po drugie, chcę iść spać z tobą – widząc, że Uzumaki zamierza zaprotestować, dodał szybko – Zasnąć przy tobie. Tylko to, Dobe – uspokojony, puścił dziewczynie oczko.
    - No, to chyba już mogę zdradzić wam jedną z moich największych tajemnic – odetchnęła głęboko czystym, konoszańskim powietrzem. – Kolor moich włosów związany jest ze starą przepowiednią mojego klanu. To znaczy rodziny mojego ojca – zauważyła, że Lisek się spiął. – Naruto?
    - A-ale nie b-będzie opo-wieści o du-du-duchach? – Zagubiona, spojrzała na bruneta, oczekując wyjaśnień.
    - Usuratonkachi strasznie boi się duchów. Niczego innego nie obawia się bardziej.
    - Serio? - Siłą woli powstrzymywała śmiech.
    - Tak – zaśmiała się serdecznie, nie zważając na obruszoną minę swojego kuzyna. – Nie… no ja ci nie będę opowiadała… o duchach – wyrzuciła z siebie w przerwach, między salwami radości. – Ale Naruto, poważnie? Przecież jesteś shinobi.
    - No i tym bardziej się boję! Bo moja siła i wrodzony talent nic na to cholerstwo nie mogą poradzić! – Kąciki ust Sasuke zadrgały lekko, widząc przestraszoną minę swojego uke.
    - No… powiedzmy, że rozumiem – Uzumaki zapamiętała tą ważną informację, zaczynając opowieść. – Dawno, dawno temu, w Kraju Wiru, przekazywano sobie pewną legendę o klanie mojego ojca…

         Wiele lat temu, Wielki Mędrzec Sześciu Ścieżek wędrował po świecie w poszukiwaniu kogoś, komu mógłby przekazać część swojej specjalnej mocy. Niewielu pamięta tamte czasy. Wielki Bagoromo Ōtsutsuki pozostawił już po sobie synów, których przeznaczeniem było założenie wspaniałych klanów Ninja. Mędrzec postanowił jednak oddać ostatnią cząstkę mocy innemu mężczyźnie, by jego ród dopełniał stworzonej przez niego całości. Chodził więc od osady do osady, z kraju do kraju, poszukując walecznego męża, który nie bał się z nim zmierzyć, a nawet w walce stracić życie. Lecz był tak majestatycznym mężczyzną, tak silnym, że ludzie uciekali przed nim w popłochu. Omijali go, obawiając śmierci z jego rąk. Zmęczony ciągłą pogonią, przestał wierzyć w to, że odnajdzie kandydata godnego uwagi. Tak zawędrował do Nikąd. Zatrzymał się nad strumieniem, przy którym rosły stosunkowo niskie drzewa i przy którym stała biedna, mała chatynka. Spotkał w niej dwóch braci, których nazwisko brzmiało: Jeido Tengoku*, a żona jednego z nich była brzemienna. Widząc tak groźnego przybysza, młodszy z braci, niejaki Chōju**, stanął w obronie kobiety, której nie był nawet partnerem. Starszy zaś, uciekł przed nieznajomym. Widząc odwagę Ototo i tchórzostwo męża niewiasty, która nosiła dziecko, rzekł:
    - Jestem Mędrcem Sześciu Ścieżek, Bagoromo Ōtsutsuki. Za twoją waleczność i wzorową postawę nagrodzę Cię niecodziennym darem. Podejdź – złotooki mężczyzna niepewnie przysunął się do przybysza, w dłoni nadal dzierżąc kij. – Pokażę Ci najpierw twoją przyszłość – nieznajomy położył dłoń na jego czarnych, długich kosmykach. Chłopak poczuł, że się przenosi w czasie.
    - Niesamowite… Dożyję tylu lat… I ta moc… - Jinchiruuki uśmiechnął się.
    - Co trzy pokolenia na świat przyjdzie dziecko, którego włosy przypominać będą owoce tego drzewa – wskazał przez okienko małą śliwę – a ojcem każdego z nich będzie twój następca, syn bądź wnuczek – dotknął brzucha mężczyzny, a potem lędźwi. – Przekazuję Ci moc, którą władać będzie co trzeci potomek. Użyj jej, by pomóc światu w osiągnięciu pokoju.

         Odtąd co trzecie dziecko odziedziczało moc klanu Nefrytowego Nieba*. Na początku nierozumiana, w przyszłości będzie miała wpływ na losy każdego człowieka.

    - Ta. Legenda nie tłumaczy wszystkiego, aczkolwiek część się sprawdziła – zakończyła Inata, wzdychając ciężko. – Oczywiście, jak każda opowieść przekazywana z ust do ust, została wielokrotnie zmieniana. Ja znam ją w takiej postaci.
    - Klan Jeido Tengoku? Nigdy o takim nie słyszałem – wtrącił Sasuke, zamykając oczy.
    - Hmm, nie tylko ty. Nie wiem jak naprawdę nazywał się klan mojego ojca, bo gdy przyszłam na świat, nazywał się już Uzumaki. Tata powiedział mi tylko, że chce ukryć swoją tożsamość i lepiej, gdybym nie wiedziała, jakie nazwisko nosił, nim połączył się z moją matką – westchnęła, a oczy jej się zaszkliły.
    - Myślę, że dość na dzisiaj – do ogrodu wszedł Itachi z uśmiechem na ustach. Po raz pierwszy od dawna zielonooka była mu wdzięczna. Czuła się nad wyraz wyczerpana wynurzeniami i całą rozmową. Chciała tylko zasnąć w „swoich” czterech ścianach. Lecz los jej nie sprzyjał. – Inata – kątem oka spojrzała na mężczyznę – to dla ciebie od Hokage – podjęła położony przed nią zwój i rozwinęła.

      Inata! Twoje nowe lokum zostało zajęte, Twoje rzeczy przeniesiono w inne miejsce. Musisz na razie pozostać u Uchihy. To rozkaz, zrozumiano? Nie miej mi tego za złe, kiedyś mi się odwdzięczysz. Tsunade.

      Zmełła w ustach przekleństwo. Nie spodziewała się takiego ciosu. Ale przecież…
    - Naruto, pokażesz mi, gdzie mieszkasz? – Rada z tego, że wykiwa Tsu, podniosła się z ławki, czując nieprzyjemne mrowienie w okolicy pośladków. Chłopak spojrzał na nią lekko zaskoczony, lecz uśmiechnął się.
    - Pewnie – odpowiedział ochoczo, podczas gdy dziewczyna spalała dowód zdrady blondynki. Również wstał i ku zadowoleniu braci, ziewnął mocno.
    - Młotku, nigdzie nie idziesz, jest już późno – Sasuke pociągnął za łokieć tak, że ten znów klapnął koło niego.
    - Ale ja nie jestem dzieckiem! Tylko shinobi’m! Poradzę sob… mlpf – jego protesty przerwały namiętne wargi młodszego z braci. Na jego niekorzyść, brunet całował tak wspaniale, że nieszczęsny nie umiał mu odmówić.      
    - Inata, nie możesz wrócić do siebie? – Zapytał Ita, wpatrując się w profil kunoichi.
    - Jakbyś nie wiedział, że nie mogę – wysyczała, zaciskając ze złości zęby. Starszy zdawał się być zdumionym jej kolejnym napadem wrogości. – Ukartowałeś to wszystko! – Warknęła, poprawiając kaburę i szykując się do skoku.
    - O czym ty mówisz? – Szczere zdumienie w jego głosie lekko zbiło ją z tropu.
    - Jak to o czym? Ktoś zajął moje dotychczasowe lokum i mam tu niby zostać! – Jej złość emanowała czarną poświatą wokół niej. – Za żadne skarby!
    - Ja o niczym nie wiedziałem! – Krzyknął Itachi, mając naprawdę dość tej całej farsy. – Myślisz, że mógłbym coś takiego zrobić? Zatrzymywać cię siłą przy sobie?
    - Tak, tak myślę.
    - Przestańcie się kłócić – ich wzajemne warczenie przerwał Uzumaki. – Inata, zostań, dla mnie – zaaferowany patrzył, jak czarne tęczówki znów nabierają koloru słodkiej zieleni. – Proszę.
    - Mamy dość pokoi, byś mogła u nas przenocować – poparł chłopaka Sasuke, całując go przy okazji w policzek. Tak naprawdę był zaskoczony nie tyle kłótnią tej dwójki, co otwartością i wyluzowaniem swojego Młotka. Ten najpierw się z nim kłóci, nie chce znać, potem wskakuje mu do łóżka, a na koniec pozwala na publiczne obmacywanie. (pzdr dla Emiko Hyugi ;p). Nigdy w życiu nie miał większego mętliku w głowie.
    - No dobrze – westchnęła, rozluźniając ręce. Próbowała odczytać myśli Łasica, ale skutecznie blokował jej umiejętność. I choć nie chciała tego do siebie dopuścić, zaczynała wierzyć w jego niewinność.

***
*
***

         Zielony kombinezon wisiał przewieszony przez oparcie krzesła, przy którym od godziny wykonywał różne ćwiczenia. Napięte mięśnie śmiesznie kontrastowały z wiotką męskością, zwisającą między jego nogami. Drgała i chybotała się na boki z każdą wykonaną precyzyjnie pompką. Na ustach błądził szaleńczy uśmiech, zalewany przez spływające po twarzy krople potu. Nagie pośladki napinały się i rozluźniały, w zależności od wykonywanego ruchu, dzięki czemu stawały się jeszcze bardziej umięśnione i idealne w mniemaniu posiadacza. Światło księżyca okalało jego krótkie, czarne włosy, obcięte na grzybek i krzaczaste brwi. Męskie, głębokie rysy lśniły od utraconej przez jego ciało, wody, nadając mu drapieżności. Opuszczone powieki na przemian marszczyły się i wygładzały, na skutek wysiłku. Mięśnie drżały, buntując się i chcąc odpoczynku. Lecz Gai im na to nie pozwolił. Musi stać się idealny. Tak jak zaplanowana przez niego randka.

         Po kolejnej godzinie, opadł bez sił na twardą, drewnianą podłogę, lecz nadal się uśmiechał. Wszystko szło po jego myśli – jutrzejsza, tygodniowa misja z jego największym rywalem,  jego sprzeczka z Iruką, zagubienie bruneta. Wcześniejsza odmowa tylko go zmotywowała do działania, tak jak fakt, że musi rywalizować o mężczyznę ze stalowowłosym jonninem. Ze swoim Odwiecznym Rywalem. W końcu nadszedł czas ich ostatniego pojedynku. Był pewny zwycięstwa.

***
*
***

         Nie miał serca prosić Sasuke o pomoc w przeglądaniu klanowych dokumentów, skoro Uzumaki zajmował połowę łóżka chłopaka, więc zabrał się za nie sam. I tak nie mógłby zasnąć wiedząc, że dziewczyna, którą de facto nadal kochał pomimo jej nastawienia, śpi w jego domu, kilkanaście metrów dalej. Zszedł do piwnicy, której wejście ukryte było za trzema obluzowanymi deskami w salonie. Stał teraz w zupełnej ciemności przed wielkimi drzwiami z wymalowanym wachlarzem, emblematem klanu, do którego należał. Zgodnie ze wskazówkami, które otrzymał od ojca kilka lat temu, zagryzł kciuk i pozwalając płynąć brunatnej krwi, przytknął palec do środka, po czym zatoczył koło. Cofając dłoń, przyglądał się, jak posoka zaczyna świecić i mienić się setką kolorów, a potem żelazna przeszkoda rozpływa się, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Przeszedł siedem kroków i obracając się, wyciągnął dłoń. Tak jak się spodziewał, jej palce natrafiły na coś zimnego i twardego – drzwi znów były na swoim miejscu. Po omacku, starając się rozwiać mgłę w umyśle, starał się przypomnieć sobie, gdzie usytuowane są świece i pochodnie.
    - Katon: Housenka – wyszeptał, wypuszczając z ust kilkanaście małych kulek ognia. Dzięki światłu, jakie dawały, zlokalizował wspomniane wcześniej pochodnie i posłał do każdej z nich jeden element ogniowy. Westchnął, rozpoznając i wydobywając ze zgliszczy pamięci pomieszczenie, jakie miał przed sobą.

         Itachi stał na środku wielkiego, kamiennego pomieszczenia, zlokalizowanego w fundamentach ich rezydencji. Jego krwistoczerwone oczy ślizgały się  po znanych sobie regałach ze zwojami, tomami czy teczkami z dokumentami, jak i po ołtarzu, w lewej nawie pomieszczenia. Mężczyzna westchnął i skierował się w jego kierunku. Stając przed nim westchnął ciężko, patrząc na zdjęcie swojej praprababki i prapradziadka. Dzięki nim ojciec zawdzięczał tak wiele. Przyklęknął i pochylił głowę, zamykając oczy, w geście szacunku. Był pewien, że prapradziadkowie byliby z niego dumni, aczkolwiek on nadal miał wyrzuty sumienia. I nie tylko ze względu na Inatę czy Sasuke. Gdyby nie wykonał tamtego rozkazu, prawdopodobnie  nie czułby się taki samotny i zawiedziony. Pokręcił głową, by odgonić złe myśli i wstając, skierował się do biurka wewnątrz pomieszczenia, za którym umieszczone były regały z tym, co go teraz interesowało. Miał przed sobą dużo pracy, dużo wspomnień do przełknięcia i masę godzin w tym pokoju. Podszedł do zakurzonego, obitego w czarną skórę fotela i zacisnął dłoń na jednym z oparć.  To na nim siedział Fugaku, obwieszczając mu plan strategiczny co do Konohy i objęcia w niej władzy przez klan Uchiha. Zamknął oczy, napawając się zapachem starych dokumentów czy zwojów rozłożonych na regałach. Czekała go ciężka noc.

***
*
***

         - Naruto?
    - Nie.
    - Tylko troszkę.
    - Nie. Obiecałeś, Uchiha!
    - Ale na pewno?
    - Tak! – Mężczyźni leżeli na łóżku starszego z nich, tyłkami do siebie, bo młodszy z kolei nie życzył sobie żadnych zbliżeń. Jak możecie się domyślać, Sasuke nie przestawał namawiać niebieskookiego na małe co nieco, lecz ten był nieugięty.
    - Tylko chwilę – wymruczał, obracając się do chłopaka i całując w kark. Jego dłonie bezwiednie oplotły talię blondyna.
     - Sasuke! Ja nie mam ochoty na TAKIE RZECZY! – Ryknął, wyprowadzony z równowagi. – Gdzieś po twoim mieszkaniu błąka się moja kuzynka! Rozumiesz? K-U-Z-Y-N-KA! Jak mnie usłyszy…
    - Czyli, że zakładasz, że będziesz jęczał z przyjemności? – Mruknął ochoczo Sasu, znów koniuszkiem języka liżąc jego kark. Dłonie samoistnie zaczęły głaskać jego brzuch i obrysowywać pieczęć, na co Uzumaki stęknął cicho.
    - Przestań! – Szepnął, czując gorąco buchające z policzków. – Nie mam ochoty…
    - A ja czuję co innego – droczył się z nim, kładąc dłoń na sztywniejącym członku. – Chyba tak tego nie zostawimy? – Zapytał, ocierając się swoją męskością o jego pośladki. – Tylko cię rozpieszczę…
    - Dlaczego ci na tym zależy? – Syknął zażenowany Naruto, odczuwając niemałą rozkosz płynącą z dotyku czarnowłosego.
    - Bo lubię ci sprawiać rozkosz – odparł, chwytając zębami płatek ucha i lekko zagryzając.
    - Ah… - westchnął Naru, lecz po chwili opanował się i odepchnął od siebie władcze i rozochocone dłonie kochanka. – Nie, Uchiha – podniósł się z impetem do siadu. – Obecność Inaty w tym domu, tak blisko mojej osoby… To coś naprawdę ważnego dla mnie – odkrył się i znów odtrącił błądzącą po udzie, dłoń. – Jeśli tego nie rozumiesz, pójdę spać na kanapę – zsunął nogi z łóżka, lecz przed wstaniem powstrzymał go silny uścisk na nadgarstku. Pomimo otaczającej ciemności, spojrzał w kierunku Sasuke.
    - Przepraszam, Naruto. Nie odchodź – odszepnął brunet, uścisk zamieniając na delikatne głaskanie. – Połóż się koło mnie, nic nie zrobię – z lekką obawą niebieskooki wrócił na poprzednie miejsce i położył głowę na klatce piersiowej kochanka. – Naru? – Blondynek podniósł głowę i zaraz po tym poczuł zachłanne i spragnione usta Uchihy na swoich. Zaskoczony, rozchylił usteczka szerzej, a Sasuke skusił się, wsuwając w nie język, który od razu zaczął buszować po ich wnętrzu. Uzumaki, choć zaszokowany, oddawał pocałunek machinalnie, czując nieopisane ciepło w sercu i przyjemność na zewnątrz. Serce mu oszalało, bijąc sto razy szybciej niż zawsze, motyle w brzuchu wzbiły się do lotu, całe plecy pokryły się gęsią skórką. Był zakochany po uszy i szczęśliwy, bo niemal wszystko było na swoim miejscu. Gdyby jeszcze udało mu się zdobyć tytuł Hokage…
    - Teme – westchnął, po czym zmęczony wydarzeniami dnia i ciągłym szokiem, ziewnął rozkosznie. – Chodźmy już spać.
    - Chodźmy – potwierdził Sharinganowiec, zamykając ozy i tuląc do piersi swoje Szczęście.

***
*
***

         Nie mogła usnąć ze świadomością, że Itachi jest nie opodal Jej krótkie, fioletowe włosy rozsypały się na białej poduszce, a księżyc okalał jej piękną, młodą twarz. Pierś unosiła się i opadała nerwowo, zdradzając zdenerwowanie, a nawet strach. Przed zamkniętymi oczami wciąż przewijał jej się ten sam obraz – Uchiha cały we krwi niewinnych osób, wściekły, oschły, zimny. W głowie dudniły jej słowa, które  powiedział, gdy ją opuszczał: „A co do nas… Nigdy cię nie kochałem.” A potem pojawiały się te z wczoraj: „ Ja  też nigdy nie przestałem cię kochać.” , jakby kontrargumenty do tych sprzed kilku lat. Tylko… Po co to powiedział? Żeby nie czuć się winnym? Żeby uświadomiła sobie, że nie było tak, jak to widzi? Czy żeby wykorzystać ostatnie szczątki miłości, które w niej siedzą? Nie, bo o nich nie wiedział.

         Usiadła na łóżku, na którym „spała” i jeszcze raz rozejrzała się po pomieszczeniu. Syknęła ze złości i ukryła twarz w dłoniach. „Pierdolony Itachi! Specjalnie wybrał ten pokój, bo wiedział, że nie zapomniałam. Musi mieć tego świadomość”, pomyślała, nie chcąc patrzeć na znane sobie meble, wzory na ścianach, przedmioty na szafkach. Znajdowała się w jego pokoju. W pomieszczeniu, w którym całowali się po raz pierwszy.

         RETROSPEKCJA

         Długowłosa dziewczynka, na oko około trzynastoletnia, przyciupywała na skraju łóżka, oglądając ze zdenerwowaniem wyposażenie pokoju. Niemałe wrażenie zrobiła na niej srebrna katana wisząca nad oknem, jak i kolekcja plastikowych czy szklanych oczu: z Sharinganem, z Mageyoko Sharinganem, z Eternal Mageyoko Sharinganem, z Rinneganem czy nawet  z Shitosu.
    - Ty pomogłaś mi wzbogacić kolekcję – usłyszała za sobą głos swojego przyjaciela, Itachiego Uchihy. – Długo próbowałem oddać piękno Twoich oczu, gdy używasz swojego kekkei genkai. Jak myślisz, udało mi się? – Dziewczyna zarumieniła się na ten jawny komplement.
    - H-Hai – wyjąkała, lekko speszona. – A-a mogę coś skorygować?
    - Pewnie, Inatko - rumieniec na policzkach kunoichi pogłębił się.
    - Bo… - przełknęła głośno ślinę, z postanowieniem, żeby się tak nie frasować – na moim lewym oku istnieje jedna mała łza, skaza, plamka. Gdy moje tęczówki zmieniają barwę na różowo-złotą, ta wada staje się czarna. Więc – szybkim ruchem wyjęła kunai z kabury – musisz to poprawić – wydłubała niewielką dziurę i porzucając narzędzie, sięgnęła  po czarny atrament stojący na biurku nieopodal.
    - A teraz? – Zapytał młody Uchiha, klękając przed dziewczyną. – Chcesz wypełnić ją tym świństwem i zmazać efekt mojej ciężkiej pracy? – Przekomarzał się z nią, jednocześnie kontemplując i zapamiętując rysy jej twarzy.
    - Nie – odparła twardo, odkorkowując buteleczkę. – Tylko poprawię to, co zepsułeś – posłała mu wyzywające spojrzenie, aż uśmiechnął się.
    - Jesteś piękna – tęczówki rozszerzyły się w zdumieniu, gdy czarnowłosy sięgnął do jej podbródka i trzymając delikatnie, pochylił się ku niej. – Mogę? – Spytał, lecz nie czekając na odpowiedź, podniósł się i połączył ich usta w słodkim, pierwszym niewinnym pocałunku. Smakował jej wargi, bez pogłębiania buziaka, z dwóch powodów: nie znał się na tym i nie chciał przestraszyć fioletowowłosej.
    - Itachi… Nie powinniśmy…
    - Dlaczego nie, skoro… Inata, ja…

    - … cię kocham? – Dokończyła, nieświadoma reakcji swojego ciała na to wspomnienie. Ze  złością zerwała się z zajmowanego mebla i podeszła do drzwi. Zamierzała wyjść na ogród, by odetchnąć świeżym powietrzem i zapomnieć o dręczących ją demonach. Miała nadzieję znów być sobą. Panią samej siebie.

12 komentarzy:

  1. Nie ma za co. Od czasu do czasu mogę się odezwać i pokazać, że żyję.
    Nie to, że się główne znudziło, ale zawsze coś nowego wzbudzi zainteresowanie, bo jest nowe po prostu.
    Tak! Ja chcem ciąg dalszy!
    Ja już się zastanawiam czy dusić czy poczekać i zobaczyć jak to mniej więcej rozegrasz i dopiero wtedy... Bo Sasuke jest takim napuszonym gnojkiem co myśli, że mu wszystko wolno i inni nie mają nic do powiedzenia. I dlatego z jednej strony może fajnie by było zobaczyć jak się łamie przed swoim opiekunem. Wtedy w pewnym sensie by "przegrał" chociaż zapewnie nie jeden raz Naruto go pokona. W końcu od tego jest. I opiekun powinien być górą. Może pokazać tym swoją władze... A z drugiej to zazwyczaj Naruto jest na dole. Bo patrząc na anime czy mangę później dorósł i bardziej pasuje do bicia na dole. I on jak słodki uke chce uratować Saska. Chyba jednak (na chwilę obecną) jestem za narusasu. Ale najpierw musi do czegoś dojść... a może przyjdzie mi na to długo czekać 
    To tak przy okazji może coś o tym głównym opku (żeby nie czuło się opuszczone). to jakoś nigdy nie lubiłam jak ktoś opowiada jakąś historię... bo jak tego jest za dużo to się nudne robi po prostu. Ale też wiem, że trzeba niektóre sprawy wyjaśnić i nie ma innego sposobu niż taki. Przynajmniej były małe "przerywniki". Chodzi mi nawet o te krótkie opisy co Sasu robił Naruto.
    Uwielbiam tego nienasyconego Sasuke i zażenowanego blondyna. A już miałam nadzieję, że dojdzie do czegoś więcej... Tak, jestem też nienasycona.
    Eh... wszyscy mają problemy miłosne. Nawet Inata i Itachi. Mam nadzieję, że jak Inata wyjaśni wszystko Naruto i wszystko wróci do mniej więcej spokoju to wtedy Itachi się weźmie za nią.
    Pytanko jeszcze jedno. Może gdzieś już coś było o tym, a ja nie zauważyłam więc jak coś to przepraszam ale czy ty masz bete?
    I jeszcze tam na marginesie... jestem pierwsza?
    Anelka

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początku, chcę napisać o sprawie niezwłocznej czekania. Język japoński... Ja to tam jako tako japoński ogarniam (same podstawowe rzeczy, jak "smacznego", "naucz mnie nauczycielu", "dziękuję za trening", legendarne „tak”, „nie” i liczby (od 1 do 20 xD) i takie ogólnie pojedyncze wyrazy lub zwroty). Chociaż ja tam w notkach nie mam prawie żadnych zwrotów japońskich, oprócz "sensei". Według mnie, to trochę jednak kiczowato tak ciągle zmieniać język, później tłumaczyć go w przypiskach. Za dużo kłopotu z tym. Nie dość, że jest naprawdę mnóstwo blogów z właśnie takimi "must-have" WYRAZAMI! w języku japońskim. Rozumiem jeszcze, gdyby były to pełne zdania, ale no sry, jeden wyraz? Oczywiście, takie "wstawki" urozmaicają notkę, ale no bez przesady, potrafią ją zjebać. Rozumiem jeszcze osoby, które naprawdę znają się na tym języku i wstawiają takie zdania. Ale no aż mi się serce kraja, gdy są takie przytyki - rzecz jasna, po japońsku. Niby sama się nie za bardzo znam ten język (chociaż coś tam umiem powiedzieć (gorzej z napisaniem)), ale na miłość Boską, nie staram się na siłę "wplątać" jakiś wyraz!
    Oczywiście te moje wcześniejsze hejty nie dotyczą w całym stopniu Ciebie. Po prostu staraj się unikać rutyny, co? Pisz po japońsku wyrazy, których niewiele osób w notkach pisze, co? Na przykład ten jebany zwrot "Usuratonkachi". Ludzie chyba nie rozumieją, że to nie jest "pieszczotliwe" nazywanie kogoś. "Usuratonkachi" to w tłumaczeniu na polski młot, młotek i oznacza osobą bezwartościową, nic nie znaczącą, ciągle przeszkadzającą itp. Dlatego rozwalają mnie osoby, które piszą takie przezwiska, oczywiście "pieszczotliwe". To tak, jakby chłopcy rozmawiali tak:
    "- Usuratonkachi, chodźmy do łóżka.
    - Och, dobrze Teme.
    - Nie przeszkadza Ci to, że właśnie nazwałem Cię bezwartościowy?
    - A to nie był komplement?"
    No błaaaagam! Proszę więc, żebyś wystrzegała się takich rzeczy, bo naprawdę potrafią zepsuć notkę. Nie mówię, że Ty dużo masz takich japońskich zwrotów, ale zdarzają się, nie?
    Albo to ja jestem na tym punkcie trochę przewrażliwiona? Może i też, ale naprawdę, klękam na kolana i ryczę do Ciebie, wystrzegaj się tego!
    Ach, zapomniałabym. Legendarne "Teme" i "Dobe"... zaraz się zaciukam, no. Czemu ludzie myślą, że wyzywając kogoś, zdobędą ich sympatie? Naprawdę, bądź ostrożna korzystając z japońskich zwrotów, bo można się nieźle wkopać.
    Dooobra, ale kończąc moje rozkminy na temat japońskiego, zacznę jakoś tak po kolei, żeby było jakoś to wszystko poukładane (już czuję, że ten komentarz będzie długi xD)
    Kończąc zatem moje hejty, zaczynam nowe xDD Nie no, żartuję c;
    Dobra, nie wiem co mam robić, żebyś mogła bardziej mnie poznać. Napiszę specjalną notkę do tego? Po wiedzmy, że Ty zadasz jakieś pytania, a ja w miarę możliwości odpowiem na nie? Równie dobrze możemy to zrobić na poczcie ;D
    Mój wiek... temat tabu po prostu xDD Dobra, może się przekonam i napiszę to w następnej mojej notce? Nie wiem, muszę się zastanowić (i przygotować psychicznie na Wasze hejty…).
    Hm, może to wiąże się z tym, że jestem nieogarnięta w tym momencie, ale co ja miałam na poczcie dostać? Ostatnią wiadomość, którą od Ciebie dostałam to jak wyłączyć weryfikację obrazkową i poprawka punktu drugiego xDD. Nie wiem, może mi z próżni wyleciało, ale wyślij jeszcze raz wiadomość, co? xD
    Wiesz, moje tłumaczenia trochę pokrywały się z tym Twoim tłumaczeniem. W obu występował ojciej Inaty xDD
    Czekaj, to jeszcze nie koniec moich rozkmin, po prostu komentarz mi się nie zmieścil .__.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć dalsza:
    Masz racje, chociaż jednak wiek odgrywa tu dużą rolę. Na przykład porównaj sobie zachowanie pierwszoklasistów gimnazjum (chodzi mi o chłopców), a trzecio. Ich zachowania dzieli wielka przepaść. Pierwszaki na lekcjach kopią kumpli w krzesła, a trzecio starannie piszą notatkę, lub chociaż słuchają tego, co mówi nauczyciel. Może trochę przykład zły podałam, bo to wcale nie wiąże się z pisaniem, ale co tam xD
    18-staka? Boże, gdybyś Ty wiedziała o ile lat się pomyliłaś xDD Już widzę te hejty ;D
    Och nie dziękuj, w łóżku się odwdzięczysz c; Boże, jak na mój wiek, jestem niewyobrażalnie zboczona ;D
    Okej, po jakże długim wstępie, zaczynam komentować notkę.
    Jak poprzednie notki, ta także mnie urzekła c; Ciekawe wyjaśnienie koloru włosów Inaty (szkoda, że nie to moje ;-;) i koloru oczu („byłam mutacją” – najlepszy tekst ever! xD) Jestem troszkę zawiedziona jej wyjaśnieniami koloru oczu. Myślałam, że jak była mała do se wycisnęła zielonej farby do oczu, albo zanużyła oczy w jakimś kwasie czy co, a tutaj „mutacja” ;c Chociaż, naprawdę interesujący wyjaśnienia jej koloru włosów.
    No, niestety, ale nasz Itachi jeszcze będzie musiał zaczekać na swoje fellatio (o mój Boże, ale ja jestem zbereźna xDD Dla tych niewiedzących, co znaczy to pojęcie, tutaj macie wyjaśnienie: http://www.we-dwoje.pl/fellatio;-;co;to;takiego,artykul,18704.html ;D Miłego czytania ;d) xDD
    Myślę, że za niedługo Inata będzie się przekonywać do starszego Uchihy, co? Przecież Itachi już tyle wycierpiał, a tu jeszcze ta zołza go hejtuje ;--; (nie ma to jak hipokryzja c;)
    Chociaż Itachi też powinien ścisnąć dupę, ogarnąć się, zrobić sobie grzywkę i kurde wszystko wyjaśnić.
    Po prostu komiczne są te wszystkie nieporozumienia kochanków.
    Ona -„Kocham go, ale mu tego nie powiem”
    On –„Poczekam, aż ona zrobi pierwszy ruch”
    No po prostu jakaś telenowela czy co?
    Kakashi i jego fetysz chodzenia nago – hm, śmiałabym się, gdyby ktoś mu zrobił zdjęcie w takim, a nie innym „ubiorze”. Może pomyślisz nad tym, co? xD
    Gai i „śmiesznie zwisająca męskość” – Boże, jakim cudem Ty nie piszesz opisów ludzkich części ciała? XD Co miałaś z anatomii człowieka? Przyznaj się xD
    Niemniej, podoba mi się to, że nie boisz się opisywać takich rzeczy. Niektóre dziewczyny boją się napisać słowa „penis”, a co dopiero opisać niektóre rzeczy x.x Na szczęście, Ty do tego podchodzisz profesjonalnie i nie wybuchać chichotem, gdy tylko usłyszysz słowo „seks”.
    Następna sprawa, to to, że coś się zdarzy na imprezie, na którą Ino zaprasza znanych nam bohaterów M&A Naruto, nie? Nie mogę się doczekać c;
    No, ja Ci po prostu zazdroszczę. Ty świetnie ujęłaś tutaj tego „Drania” jakim jest Sasuke. Taki napalony, władczy, po prostu nasz Sasuke! C; Och, jak ja Ci tego zazdroszczę *^*

    Jednak jest jedna mała sprawa, która nie daje mi spokoju i muszę się do czegoś doczepić…
    Postać Inaty – tak jest to bohaterka na pewno oryginalna, ale…
    No właśnie - „ale”.
    Ile w Internecie jest OC, że bohaterka jest „skrzywdzona przez los”, „ukochany ją nie kocha” i najgorsze według mnie, jest „wszechmogąca, potężna, posiada specjalne umiejętności” i po prostu jest koksem? No i jeszcze sytuacja, w której wystarczyło, że tylko dotknęła Naruto i przeminął mu jego „atak Kyuubiego” (co jest bardzo dziwne, bo skoro opanował już chakre Kuramy, umie się nią posługiwać, jakim cudem mógł wpaść w taki szał, że ona przejęła nad nim kontrolę? Jakieś niedopatrzenie?). No i Inata nie wykazała żadnego zmęczenia po tym wyczynie (przypomnę, że gdy Tenzo „uspokajał” Naruto, przynajmniej ciężko po tym dyszał). Ogólnie trochę już oklepana tematyka? Kurczę, wysłowić się nie mogę.
    Czekaj, znów mi się nie zmieściło .__.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejna dalsza część:
    Chodzi mi o to, że wiele jest OC, w których bohaterka mimo, że miała dramatyczną przeszłość, jest potężna dzięki swoim kekkei genkai, ale płaci za to dużą cenę. Jest po prostu koksem, który jest idealny w walce, ale psychikę ma już trochę zniszczoną. (Chociaż tutaj za bardzo o umiejętnościach walecznych Inaty wypowiadać się nie mogę, bo na razie wiem, że umie technikę „ogarniającą demony”, „niewidzialności i niesłyszalności” i … chyba tyle)
    Nie mówię, że plagiatujesz pomysły, bo to było by szczere kłamstwo, tylko, że Twoja postać, to taki „nieosiągalny ideał”. Nie wiem, czy dobrze się wyraziłam, żeby Cię nie urazić za bardzo, ale chyba właśnie po to są komentarze, żeby wyrażać swoją opinię?
    Chociaż, żeby sprostować, Twoja wykreowana postać jest i tak bardzo oryginalna i za to nadal masz u mnie plus. Po prostu – jak to się wcześniej wyraziłam – unikaj rutyny. Ale i tak większość, albo wszystkie Twoje pomysły są oryginalne, więc nie przejmuj się taką, a nie inną moją opinią. Każdemu czasem coś nie wyjdzie, chociaż ogólnie teksty Ci wyszedł fantastycznie c;


    (Mój Boże, ale długi komentarz… W Wordzie zajął mi 3 pełne strony i połowę czwartej…)
    Spokojnie kochana, jeszcze nie skończyłam xDD
    Twoje pomysły są bardzo ciekawe. Za taką wyobraźnię wiele osób dałoby się wykastrować c;
    Tak więc, podsumowując, pisz takie teksty dalej ;D Bardzo mi się podobało, nie przejmuj się moimi hejtami, tak już mam xD Ogłaszam, że to mój najdłuższy komentarz w historii xDD Pobiłam swój rekord! ;3
    Więc zapewniam, że Twój styl pisania nadal kocham, Twoje pomysły są tak fantastyczne, że magowie mogliby nimi czarować, a pomysły tak wyjebane, że aż do kosmosu. Po prostu taka zołza jak ja, na małe uwagi, z którymi musiała się podzielić z Toba ;D
    Tak więc kończąc, Kocham Cię najmocniej jak tylko umiem c; Tak bardzo, że aż sobie tego nie wyobrażasz c; Nie przejmuj się, pisz dalej c; Życzę Ci jeszcze więcej tak genialnych tekstów c;
    I wsparcie u mnie zawsze znajdziesz, chociaż trochę to sztucznie brzmi, bo to jest napisane przez obcą Ci osobą (nie mówiąc już, że przez Internet…) ;-;
    Dobra, naprawdę kończę, bo palce mi odpadają .__.
    Pozdrawiam najserdeczniej jak umiem ;*

    Kaja Jelonek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaja ty nie masz co robić? xD ha ha ha :P

      Usuń
    2. Niestety, ale mam xDD Po prostu miałam taką nieodpartą ochotę na zaspamienie jakiegoś rozdziału, a tu taka okazja się natrafiła! c; Sama rozumiesz c;

      Usuń
  5. Nie martw się! Jeszcze Inaty nie rozgryzłam :P pracuję nad tym :D Co do Saska i Naru...oni kochają się wtrącać w moje komy ale zazwyczaj tego nie piszę *To się nazywa dyskryminacja! Co ty sobie myślisz?! To że tak naprawdę istniejemy w twojej głowie upoważnia cię do dyskryminacji?! Co to to nie!* ''Młotku, siedź cicho, bo myśleć nie mogę.'' *Teme! Nie jestem młotkiem!* Cisza! Skupić się nie mogę! Jak już tak bardzo chcecie to proszę bardzo! Napiszcie komentarz!
    *Serio?! To ja pierwszy! Yhmmm. MAM KUZYNKĘ! Łaaaaa! Jak fajnie! :D Miło *.* Ale mam jedno „ale” Uzumaki się nie odmienia (chyba?)dlatego nie może być „Uzumaką” *
    ‘’Jeszcze umiesz coś mądrego powiedzieć. Mi tam Itachiego szkoda. Mimo, że za nim nie przepadam’’ _Braciszku, ranisz mnie T.T Jak możesz mnie nie kochać?_ ‘’Mogę! I wupad mi stąd! Nie wcinaj się!’’
    Spokój! Nie mam zamiaru wysłuchiwać waszych wrzasków! Jak chcecie robić raban to gdzie indziej!
    *Znowu dyskryminacja!* Wal się Naru! Jestem zła, bo mieli przyjść do mnie Kuroko, Kagami, Aomine i Kise z Kuroko no Basket, oraz Ryoma, Fuji, Kikumaru, Tezuka i reszta ferajny z Prince of Tennis! A teraz wybaczcie, ale odbiegam od tematu!
    Yhmm. No teraz ja komentuję! Rozdział dużo mi w łepetynie rozjaśnił, szkoda mi Itachiego i Inaty. Musiała ładna z nich para być, ale znając ciebie to znów ich połączysz. Kakashi coś taki wyzwolony się zrobił O.o Ale nie ważne :P
    Kochana pisz za nas dwie (a co :P ) bo mi wena uciekła i zajęła się innymi parami z innych anime O.o Nie mam pomysłu na SasuNaru! Ale możliwe, że w bieżące opowiadania wplotę co nieco :*
    Całuję (ale nie za mocno, Kaja mnie udupi :D ) i duuuuuuużżżżżo weny życzę :*
    Kuroko (Emi) Tetsuya
    PS. Coś długi mi kom wyszedł O.o
    *Dzięki nam!* ''I czym tak się ekscytujesz?''
    CICHO!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całujesz Inatę? ;-; Czy Ty, Inatko ty moja, mnie zdradzasz? o.o xD

      Usuń
  6. Właśnie, przypomniałam sobie! xD
    Przepraszam, że aż tak spamuję Ci tymi komentarzami, ale co chwila coś mi się przypomina ;-;
    Tak więc, fragment ten fragment:
    "- A-ale nie b-będzie opo-wieści o du-du-duchach? – Zagubiona, spojrzała na bruneta, oczekując wyjaśnień."
    Wywołał u mnie mega uśmiech na twarzy. I nie tylko z związku z tym, że Uzumaki jest słodki, kiedy się boi, ale przypomniał mi się mój nauczyciel od niemieckiego, który był z moja klasą na zastępstwie. Już wyjaśniam, co ma wspólnego nauczyciel niemieckiego z tym fragmentem. Otóż, żeby się czegoś o nas dowiedzieć, zadawał pytania. O wiek, miejsce zamieszkania itp. Wszystko było spoko, dopóki nie doszedł do mnie xD
    "- Wo wohnst d-d-du? " - moja pierwsza reakcja, to diaboliczny chichot ;D
    No, ale później było jeszcze gorzej...
    "- Wie alt bist d-d-du?"
    "- Woher kommst d-d-du?"
    A najgorsze jest to, że tylko przy mnie się tak jąkał!
    No ja nie wiem, czy to ja tak straszę ludzi, czy to mój wrodzony urok (Jaki urok? xD), ale te jego cholerne "d-d-du" utkwiło mi w głowie xD Tak więc, dziękuję Ci, że przypomniałaś mi o tym nauczycielu xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam kochaniutka,
    I co ja mam Ci, moja droga napisać?
    Może zacznę od tego, że bardzo podoba mi się styl pisania przez ciebie opowieści, sprawia, że człowiek czuje to co czyta, a wyobraźnia ma szerokie pole do popisu - to mi się podoba, zresztą jak całe opowiadanie.
    Muszę przyznać, że cieszę się iż relacje Suske - Naruto nie wyglądały bajkowo od początku. Ja tam wiem, że blondasek jest wspaniałomyślny i w ogóle, ale czasami i on może sobie pozwolić na być egoistą, co nie? A już w szczególności co do Uchihy, który nieźle dał mu popalić od swojego "odejścia", no, ale to szczegół.
    To mój pierwszy komentarz ponieważ dopiero wczoraj rozpoczęłam czytanie tej historii, więc opisze pokrótce jakie są moje odczucia co do całości ;)
    Historia bardzo ciekawa, relacje bohaterów skomplikowane i to na wielu płaszczyznach, podoba mi się, że opisujesz odczucia wielu bohaterów, to wzbogaca fabułę - nie ograniczając jej do samej relacji SasuNaru, albo NaruSasu jak kto wili ;)
    Chociaż czytanie o Sasuke, który nie może oderwać swoich lepkich rączek od blondyna jest "mniamniuśne" ( wybacz, za określenie, ale moja znajoma blogerka używa go do takich sytuacji, chociaż pojęcia nie mam co dokładnie ma przez to na myśli), ale mi się podoba, więc tym razem i ja go użyje.
    Co jest najlepsze według mnie w całej tej historii? O dziwo, Kakashi i Iruka! No, sama nie wierzę, że to piszę, ale ich relacja jest po prostu wspaniała, chociaż nie wiem czy dobrze to ujęłam. Ogólnie chodzi mi o to, że... ok... zaczynam się plątać :/ Co tu dużo mówić, Kakashi w twoim wykonaniu jest GENIALNY!!!! :D Po prostu ma się go ochotę schrupać :D
    Z rozdziału na rozdział nie mogłam się doczekać kiedy będą kolejne fragmenty o nich, a raczej o nim ;) Nie no czuję się jakbym zdradziła Sasuke i Naru, ale czy można mnie obwiniać za tak wspaniały pomysł na Kakshiego i Irusia :D? Swoją drogą ten drugi mógłby już skończyć z iście dziewiczym zachowaniem :D Muszę przyznać, że prawie z łóżka spadłam jak czytałam scenę w której brunet wykorzystuje swojego kolona do... wiadomo czego :D
    Co jeszcze? Ach tak... Ichi i Ina - w sumie muszę przyznać, że chłopak nie ma łatwo, ale mam nadzieje, że Ina mu wybaczy - sama w końcu uzyskała rozgrzeszenie od blondaska, więc powinna tym bardziej udzielić go Uchihe, takie jest przynajmniej moje zdanie ;)
    No i jeszcze jedno! Mam nadzieje, że miłością ukochanego Kiby, jest on sam! Lubię tego szatynka, więc chciałabym, aby chłopak nie cierpiał z powodu nieodwzajemnionego uczucia!
    A teraz życzenia... tak mnie naszło, aby życzyć sobie (tak... tak... masz dobry wzrok xD), a więc życzę sobie, abyś jak najszybciej dodała nowy rozdział, bo mnie ciekawość zżera :D
    Tym egoistycznym akcentem mogłabym już zakończyć, ale muszę jednak i Tobie życzyć dużo weny, aby i moje pragnienie się spełniło ;) (może jednak nie jestem taką egoistką, co?) xD
    Całuję, Lena

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    uff... udało mi się nadrobić moje małe zaległości tutaj (oczywiście coś tam od siebie skrobnęłam Tobie ;])
    rozdział jest wspaniały.... poznaliśmy dlaczego Inata ma taki kolor włosów, jak i historię klanu... ej no Inata daj szansę Itachi'emu, on się stara...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam!
    Ostatnio jestem tak zabiegana, że nie mam czasu niczego czytać, nie wspominając o komentowaniu. Teoretycznie miałam w planach ogarnąć wszystko i dopiero coś napisać, jednak... nie dam rady. Kolejny rozdział mam nadzieję, że uda mi się nadrobić jeszcze w ten weekend. No niestety :-(
    Bardzo szybko i przyjemnie mi się czytało. Spodziewałam się bardziej zawiłej historii odnośnie koloru oczu Inaty, jednak się nie zawiodłam, bo nadrobiłaś to tymi skazami i ciekawą legendą ;-) a już myślałam, że będę musiała napisać 'łeeeee.. tylko tylee?!' :P
    Widzę, że coś w wyglądzie się pozmieniało. Trochę mnie drażni ten obrazek w tle powtarzający się milion razy, ale cóż, kwestia gustu. Nie wchodzę tu żeby się napawać grafiką, tylko tekstem, więc nie mam prawa marudzić ;-)
    Znowu lekko zboczę z tematu, ale ciekawi mnie ten projekt, o którym wspomniałaś mi ostatnio w komentarzu. Jak się zdecydujesz, to pisz, bo mnie zainteresowałaś :-)
    Chciałam napisać coś więcej, ale wyleciało mi oczywiście z głowy. Studia robią wodę z mózgu.
    Wybacz za ten mało składny i średnio sensowny komentarz. Jak już wspominałam, w najbliższym czasie wezmę się za najnowszy rozdział i mam nadzieję, że będę bardziej żywa, niż jestem w tym momencie.
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń