Wybacz!

KONIEC.
Umarło śmiercią naturalną. Nic już się nie pojawi. To nieodwołalne.
Dziękuję za pułap 100 000 wejść. Zdaję sobie sprawę, że miałabym 2 razy więcej, gdybym pisała... Ale już nie umiem. Jedynie dla pieniędzy.
Pozdrawiam.

Polecany post

One - Shot - Poszukując wartości.

Tytuł: „Poszukując wartości” Paring: SasuNaru Kategoria: Shoūnen ~ ai Gatunek: Dramat (tak świątecznie, wiem xD) Ostrzeżeni...

wtorek, 5 listopada 2013

020. Rozdział dwudziesty - Klan Uzumaki. Przepraszam.


Uwaga, wątek hentai (o ile się nie pomyliłam p; . Damsko-męski, o) . Mam ostatnio dużo kłopotów w życiu uczuciowym, a skoro kończą mi się zapasy i nie mam weny na pisanie, notki będą raczej regularnie, raz na tydzień. Rozdział może być dla Was troszkę nudny, ale jest potrzebny.
Osobno dziękuję MIKORIE za komentarze pomimo braku czasu.

         ROZDZIAŁ DEDYKOWANY ERROAY VON UCHISZE.

Odpowiedzi na komentarze:

ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY:

~ERROAY VON UCHIHA– Hej. Dlaczego tak nie trawisz Shino? Ja go tam lubię. Nie, nie powinno być więcej homo parek, a yuri się nie param ;p. Powiem Ci, że to z Tsunade wyszło całkiem spontanicznie, nie planowałam jej wypowiedzi. I wiesz co? Nie wiem dlaczego, ale cieszę się, że Cię odciągam od nauki. Nie pytaj dlaczego, ot tak, po prostu ;p . Dziękuję Tobie szczególnie za komentarz, bo podniósł mnie bardzo na duchu ;* .

~ KAJA JELONEK (MOJA NAJUKOCHAŃSZA SZONA) – dziecko. Chodziło mi o Itę i Inatę ;p . Boże, przecież Sasu i Naru nie mogą ich mieć! Nie będę kombinować, żyję zgodnie z naturą. Jaki masz plan na nasze noce? A i dziękuję Za link ;* Mega miałam problem przy kreowaniu Sasuke. I wiem, że co poniektórym wydaje się za… uczuciowy, ale cóż, taki MA być! Wybacz, że Naruto nie krzyczy, ale stwierdziłam, że po prostu wydoroślał. A z tą biżuterią… No, jestem łasa na błyskotki. Chcesz, to Ci coś wyślę, tak ;* Chcesz?

~ SUMIRE – dziękuję za komentarz. A Inata będzie uparta (niestety, nie po mnie0 ;p . Pozdrawiam serdecznie! ;**

PROLOG OPOWIADANIA „OPIEKUN”

~ IRI AKUMA – Ohajo. Fajnie, że Cię czymś zadowoliłam ;p i coś Ci się podoba. Pozdrawiam!

~ERROAY VON UCHIHA – dzięki za… komentarz? … Twoje niezdecydowanie? Ubawiłam się, czytając Twoją opinię. Niby jesteś na tak, a niby też na nie ;p . Mogę Ci obiecać, że dołożę starań, by sprostać oczekiwaniom i pójść nową ścieżką. Narracja się uspokoi w następnym rozdziale, który w sumie już jest prawie na końcu pisania. Wiedziałam, że obraz Sasuke Was… zdegustuje? Odrzuci, jak to napisałaś? Ale o to mi chodziło ;p . Pozdrawiam Cię serdecznie i fajnie wiedzieć, że nie jestem sama, mając więcej, niż naście lat ;).

~ KAJA JELONEK (MOJA SZONA!) – Nie, kochanie, noce mam teraz zarezerwowane dla Ciebie. Ale wcześniej miałam je wolne, więc pisałam do przodu ;p . Sasu miał się nie podobać. I mam nadzieję, że pomysł zostanie takim oryginalnym do końca. Naruto. No cóż, nie powiem Ci nic, wszystko przed Tobą w kolejnym rozdziale (rozdziałach ;p ). Tak, Oro to w pewnym sensie pedofil, a może ktoś więcej…? ;) . Znęcanie  Fugaku. Raczej nie fetysz, tylko poczucie wyższości ;/ . A i ten. Skarbie mój najdroższy, nie masz ochoty na jakieś zakupy, na przykład jutro, po szkole? Zabiorę Cię do najdroższego sklepu z bielizną i sexshop’u ;* . Dziękuję, że jesteś, kochana ;* .

~ EMIKO HYUGA – Przyznasz, że projekt „Opiekun” jest kompletnie inny od „Powrotów i postępów”? Postaram Cię tak rozpierdalać dalej ;p . I cicho być z tą Salą! Żeś mnie troszkę wydała. Przyznaję, pomysł mam stamtąd, ale inaczej go rozwinę ;D Też Cię Kocham, ;* .

~ KUTOKO/EMI RAICHO – jest coś takiego, jest ;p . Mi też Oro kojarzy się z pedofilią, i w ogóle, ze zboczeństwem ;p . Dziękuję, że jesteś, Emi ;*

         Chciałabym jeszcze raz podziękować wszystkim odwiedzającym i komentującym. Jednocześnie chciałabym Was wszystkich zachęcić do wyrażania opinii, jeśli nie przez koment, to przez zaznaczenie odpowiedniej „REAKCJI”. Pozdrawiam i życzę miłej reszty dnia !


***************


20 września (sobota)


         Kolejna kartka papieru została zgnieciona i wyrzucona za plecy długowłosego mężczyzny, który zastanawiał się jak wykorzystać urodziny Yamanary do swoich celów. Postanowił, że nikt, ale to nikt, czy Jinchiruuki, czy miss świata, nie będzie go tak traktował. Miał swoją dumę i jak powiedział, że Uzumaki będzie jego, to będzie, bez względu na wszystko. I choć nie był tak świetnym strategiem jak Shikamaru, obmyśli plan, dzięki któremu blondyn mu ulegnie. Albo nie nazywa się Neji Hyuuga.
     - Neji, kolacja! – Krzyk matki oderwał go od dotychczasowego zajęcia. A mimo to opuścił pokój w wyśmienitym humorze. Dotychczas niezapisana kartka została zapisana. Już wiedział, jak przegonić Uchihę.

         1. Kupić papier ozdobny.
         2. Odwiedzić jubilera.
         3. Zgodzić się na plan Nary i Yamanaki.
         4. …
         Resztę zapisał w głowie, by nikt nie dowiedział się o tym, co planuje. I choć nie kierował się sercem, wierzył w powodzenie swojej „misji”.

***
*
***

         Po tym, jak Kakashi ewakuował się z jego „leśnego” domostwa, Iruka przez co najmniej godzinę bezwiednie gapił się na parapet okna, przez które wyszedł jonnin. Czuł się winny, skołowany i zawstydzony równocześnie. Zachowywał się jak rozkapryszona panienka – raz tak, raz nie, potem nie wiem, potem jak najbardziej, potem znów nie, bo co ludzie powiedzą… Po przemyśleniu wszystkiego, a miał tego sporo, postanowił poddać się uczuciu, które kiełkowało jednak w jego piersi. I nie obracać się na ludzi, nie słuchać ich protestów, czy własnych „ale”. Bo jeśli słuchałby ich, już zawsze byłby sam. I miał tego smutną świadomość.

         Chunnin siedział właśnie na łóżku i zauroczony wpatrywał się w zachód słońca. Nogi ugięte w kolanach, plecy oparte o chłodną ścianę, ręce oplatające kolana, głowa kiwająca się w rytm piosenki, którą śpiewał mu szarowłosy na którymś z tajemnych spotkań. Odtwarzał ją z głowy, w której próbował zrobić teraz porządek i poukładać wszystko. I cokolwiek by nie kombinował, jakkolwiek by w niej nie przewracał, na wierzch zawsze wychodziła ta sama, czysta prawda – pragnął być blisko Kaszalota. I koniec kropka. W jednej chwili zerwał się z łóżka, wdział na swoje zgrabne stopy sandały i oddychając głęboko, otworzył drzwi.
    - Zmądrzałem, Kakashi – szepnął do siebie, przekraczając próg. Przed postawieniem następnego kroku powstrzymało go małe pudełeczko, leżące na wycieraczce. Było piękne – szaro-srebrne, z małymi delfinkami i mnóstwem zielonych liści. W ostatnich promieniach słońca mieniło się wszystkimi kolorami tęczy. Iruka stał bez ruchu, zachwycony jego widokiem. Nachylił się i sięgnął po nie, a potem z szybkim biciem serca uniósł wieczko. Jego oczom ukazał się cieniutki, acz wytrzymały łańcuszek z małym znakiem Konohy, umoszczony na otoczonej jedwabiem, mięciutkiej poduszeczce. Mężczyzna wyjął cenną biżuterię i podniósł materiał do góry. Zobaczył małą karteczkę, z wydrukowanym, równiutkim zaproszeniem:

         Piknik o prawie północy. W piątek. Tam gdzie ostatnio.

         Nad wyraz szczęśliwy i zadowolony z obrotu spraw, cofnął się w głąb przedpokoju i zamknął drzwi. Romantyczne miejsce na pierwszy raz. Idealne dla nich.

***
*
***

         Brązowowłosy mężczyzna przeszukiwał właśnie, wraz ze swoją niedawno udobruchaną partnerką, archiwum Hokage.
    - Shizune, możesz mi wyjaśnić… Cholera, jakie to ciężkie… - przeniósł trzymany karton na blat stołu. – Po co my to wszystko robimy?
    - Nie narzekaj, Tenzo – przekartkowywała jedną z leżących przed nią teczek. Zawsze czuła się źle w tym pomieszczeniu: duszno, parno, wysokie na parę metrów regały z dokumentami, miliony, dosłownie, kartek, karteczek, pudełeczek, foliówek, a każdy taki duperel na wagę złota. – Jeśli Tsunade nie powiedziała ci, dlaczego tu jesteśmy, to ja tym bardziej nie powinnam i skończ mnie wypytywać – mężczyzna westchnął.
    - Ty się jej po prostu boisz – odpowiedział, biorąc od niej karton, z aplikacjami okolicznych, przydrożnych rzemieślników. Policzki czarnowłosej przybrały barwę płatków dzikiej róży.
    - Nie wiem, co masz na myśli – odwarknęła zniecierpliwiona, masując nadwyrężony kark. – Ja po prostu… - Yamato (będę korzystała i z imienia i z przydomku – dop. Inaty), korzystając z okazji, objął ją ramieniem i pocałował w gorejący policzek.
    - I nie tylko ty, moja Otafuku kaze* – wyszeptał zmysłowo, sięgając do jej koralowych ust.
    - Nie tutaj – syknęła, lecz gdy poczuła jego nadzwyczajnie miękką dłoń jednej z piersi, westchnęła.
    - Jesteś pewna? Nikt nam nie przeszkodzi, a ja dopiero co wróciłem z misji w ANBU. Tęskniłem za twoim powabnym ciałem, ukochana – sięgnął jej ust, a dziewczyna tym razem nie broniła się. Wręcz przeciwnie, obróciła się tak, że jej sterczące sutki ocierały się o jego rozkosznie twardą i męską, klatkę piersiową.
    - Ah – stęknęła, chcąc poczuć smak ust narzeczonego, lecz ten nadal się z nią bawił.
    - Powiedz mi, kwiatuszku – świntuszku, dla kogo my to robimy? – Zapytał, zębami kąsając dolną wargę.
    - N-nie mogę – westchnęła, a wtedy podciągnął jedną z jej nóg wysoko, tak, że objęła nią jego kolano. Następnie zaczął masować udo, raz po raz zahaczając o pupę.
    - No więc, kochanie? – Nie odpuszczał, bo widział, że krótkowłosa rozpływa się w jego ramionach. Zaraz dowie się, jaką skrywa tajemnicę.
    - Na… Naru…
    - Shizune, ani słowa więcej – w drzwiach archiwum stanęła Kage, w złowieszczo złym humorze. Z wściekłością patrzyła na brązowowłosego, jak i z wyrzutem na swoją pomocnicę. Dwójka zakochanych odskoczyła od siebie, a dłoń Yamato powędrowała do włosów.
    - Tsunade-sama, ja nie…
    - Zamknij się, Tenzo. I wynoś się stąd – posłusznie odszedł od narzeczonej i skierował się do drzwi. W przejściu został zatrzymany przez blondynkę. – Jeśli – furia w jej głosie lekko przeraziła oinina – jeszcze raz będziesz nagabywał Shizune, zamknę cię w więzieniu za spiskowanie, rozumiesz? – Przytaknął. – I nie licz na to, że się nie dowiem, choć bym miała co dzień wykorzystywać Shinjitsu no Jutsu na twojej kobiecie – dodała, popychając go lekko. Gdy zostały same, Tsunade nie szczędziła przykrych słów swojej podwładnej, jak i przyjaciółce.
    - Przepraszam – szeptała raz po raz czarnooka, kłaniając się nisko. To tylko dolało oliwy do ognia.
    - Skończ już z tym – warknęła, a jej spojrzenie nie złagodniało. – Omal nie zawiodłaś mojego zaufania do ciebie. Nie jako podwładnej mi, ale jako mojej przyjaciółki – Shizune zawstydziła się, a w oczach zebrały się łzy. Piwnooka zauważyła to. – Nie czas się mazać. Idź po Itachiego, a potem do siebie. Tylko niczego nikomu nie zdradź, a szczególne Tenzo, bo wiem, że mieszkacie razem.
    - Hai – rzuciła, po czym wybiegła z pomieszczenia. Słone krople unosiły się za nią w powietrzu.
    - I komu tu ufać? – Zapytała sama siebie, gasząc światło i zamykając archiwum na klucz.

***
*
***

         - Będziesz mówiła prawdę?
    - Tak.
    - Jak na spowiedzi?
    - Tak.
    - I nie będziesz zmyślać?
    - Nie, nie będę.
    - Mogę ci ufać?
    - Tak – cierpliwie potakiwała, choć towarzyszących im brunetów, trafiał szlak.
    - A jak będę miał pytania, odpowiesz mi?
    - Tak jak do tej pory – wyszeptała leniwie, wzdychając.
    - Na pewno?
    - Tak.
    - I niczego nie ukryjesz? – „Wiesz, że jestem człowiekiem cierpliwym i na ogół opanowanym, ale zaraz tego twojego uke roztrzaskam o ścianę.”
    - No nie.
    - Czyli powiesz wszystko? – „Zaraz, to ja ci w tym pomogę, Ani-san.”
    - Tak.
    - Nawet najintymniejsze rzeczy? – Dziewczyna lekko się zarumieniła.
    - Tak.
    - Będziesz cierpliwa?
    - Tak.
    - A jeśli…
    - Naruto, zamknij się już, na litość boską! – Pierwszy nie wytrzymał Itachi, który łypał groźnie na siedzącego na kanapie blondyna. – Jest tu po to, żeby powiedzieć całą prawdę!
    - To ty się ucisz – syknęła w jego kierunku fioletowowłosa, uśmiechając się czule do kuzyna.
    - No właśnie. Nie twoja rzecz – wtórował jej niebieskooki, oddając uśmiech. – A swoją drogą dobrze wiedzieć, że umiesz powiedzieć coś więcej, niż „tak” bądź „nie” – dodał, wystawiając jej język. Siedzący obok niego Sasuke, po tym wszystkim co ostatnio przeżył przez tego młotka, nie mógł uwierzyć, że ten zachowuje się tak… dziecinnie. Siłą woli powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem. Jednak skumulowana w nim, powiedzmy, energia, uszła, gdy dojrzał wzburzoną minę swojego brata. Śmiał się wesoło, a jego chłopak rzucał mu zniesmaczone spojrzenia. – Nie widzę w tym nic śmiesznego – mruknął, odsuwając się od niego na odległość okazałego koliberka.
    - A ja tak – odparł, starając się uspokoić oddech. I mimo wszystko Naruto musiał przyznać, że tak rzadkie zjawisko, jak jego śmiech, warte było zbłaźnienia się.
    - No, już, skończ – syknął zażenowany, dźgając go w bok. Chciał dobrze wypaść przed jedynym członkiem rodziny, a ten mu tego nie ułatwiał. I choć starał się o jedno, dostał drugie – czarnooki roześmiał się jeszcze głośniej. Blondyn tylko machnął ręką. – Tu się nie da rozmawiać, chodźmy do ogrodu – wstał z zajmowanej kanapy i otwierając drzwi, wyszedł na miękką trawę. Powietrze było rześkie, a słońce chowało się za horyzontem. Rozejrzał się – wokół same krzaki, stosy liści, huśtawka i drewniany stół z  dwoma ławkami. (Powiedzmy, że to ogród za rezydencją – dop. Inaty.). Oczywiście skierował się na ławki, choć wolałby ten drugi sprzęt ogrodowy. Musi naprawić nadszarpniętą zachowaniem swojego Drania, reputację. Gdy dziewczyna spoczęła naprzeciw niego, posłał jej pilne spojrzenie. – Opowiadaj, a jak nie będę czegoś wiedział, zapytam – rzucił lekko, zatapiając się w trawiastych tęczówkach. Dostrzegł na lewej jakby trzy kropki, zielone, owszem, z tym, że jaśniejsze.
     - A może powiesz mi, co byś chciał wiedzieć najpierw? Co cię najbardziej interesuje?
     - Nie, opowiadaj, Inata – przecież nie mógł jej powiedzieć, że najmocniej intryguje go kolor jej włosów (tak jak Was, prawda? ;p –dop. Inaty-chan). Dziewczyna uśmiechnęła się, odczytując jego myśli. Postanowiła pozostawić to jako puentę rozmowy.
    - Urodziłam się siódmego marca, dwadzieścia dwa lata temu, w naszej, to znaczy mojej i Kushiny, rodzinnej wiosce, zwanej Wioską Długowieczności, w Kraju Wiru. Byłam dla twojej mamy najbliższą kuzynką, mój ojciec nazywał się Shitara Uzumaki i był jej wujkiem. Przez 7 pierwszych lat życia mieszkałam wraz z nim i mamą, Nyoto, w małym domku z wieloma baldachimami, na skraju terenu naszego klanu – uśmiechnęła się do swoich wspomnień. – Po śmierci mojej mamy, prawowitej Uzumaki, przeniosłam się do Konohy.
    - Zostawiłaś wujka Shitarę? – Wzruszyła się, słysząc z jego ust, że uznaje jej ojca za rodzinę.
    - Musiałam. Był trochę schorowany i za nic nie chciał opuszczać wioski, twierdząc, że chce umrzeć w miejscu, w którym był szczęśliwy i poznał miłość swojego życia – zacisnęła zęby, przypominając sobie smutek widoczny w złotych oczach Przybysza Znikąd, jak mówili o jej rodzicielu, mieszkańcy wioski. – Chciałabym opowiedzieć ci coś więcej o twojej mamie, aczkolwiek nawet jej nie pamiętam. Wiem tylko, że pięknie się śmiała, jak opowiadał ojciec – spojrzała na chłopaka skruszona.
    - Oj, wiem to – jej wzrok mówił, że pragnie usłyszeć jego opowieść. – No… Była taka akcja, że opanowywałem Bijuudamę i starałem dogadać się z Kyuubim… Dość ciężko szło. Zamiast ja pobierać jego chakrę, on zaczął pobierać moją, ogarniała mnie nienawiść. I wtedy, gdy już nie było nadziei, pojawiła się ona… Mój anioł stróż - zaśmiał się, lekko zakłopotany.
    - Aa, więc jesteś już na tym poziomie… - westchnęła do siebie, po czym kontynuowała opowieść. - Nie miałam rodzeństwa, nikogo, prócz Trzeciego Hokage, tu w Liściu. Można powiedzieć, że byłam nielubiana i samotna, jak ty – położył dłoń na jej dłoni. – Oj, zaraz ci powiem. Zawsze byłeś taki niecierpliwy?
    - Tak, cały młotek. Mój młotek – w drzwiach rezydencji pojawił się młody Uchiha.
    - Sasuke? Czego chcesz? Znów się ze mnie ponabijać? – Blondyn zarumienił się lekko, patrząc na swojego chłopaka. Jego widok od niedawna tak na niego działał. Ten pewnym krokiem podszedł do niego i zajął miejsce po jego lewej stronie. Jedną rękę położył na stole tak, by rozłączyć kuzynostwo, a drugą objął talię uke.
    - Chcę posłuchać – rzucił tylko, patrząc na niego z namiętnością i czułością, a jednocześnie zachowując swoją zimną postawę.
    - Ale ja nie chcę…
    - Daruj sobie, Naruto. Później i tak będzie chciał wszystko od ciebie wyciągnąć. Mi nie przeszkadza – skrzyżowała dłonie i podjęła temat na nowo. – Ukończyłam Akademię Ninja w wieku 9 lat, głównie przez postrach, jaki budziłam – jej twarz posmutniała. Dwie pary oczu wpatrywały się w nią, z rosnącym zaciekawieniem. – Noszę na swoim brzuchu pieczęć, podobną do tej, którą masz ty, z tym, że we mnie nie zapieczętowano demona, a swego rodzaju klucz do nich wszystkich. Na wewnętrznej stronie prawej dłoni z kolei mam wytatuowany znak, tak, jakim włada jeden z ANBU, nie wiem jak się nazywa…
    - Chodzi ci zapewne o Yamato. Ma DNA Pierwszego – odparł spokojnie Sasuke, słuchając ją z niewysłowioną uwagą. Chciał dowiedzieć się kilku rzeczy na temat ukochanej swojego brata.
    - Zapewne mówimy o tym samym człowieku, choć jego imię zaczynało się raczej na literę T… A zresztą, nieważne. Jest to swego rodzaju kekkei genkai klanu mojego ojca, zwane Shitosu. Co prawda nie obudziłam go w sobie wtedy jeszcze, ale wszyscy wiedzieli, że w końcu geny ojca ujawnią się i stanę się żywym komunikatorem z demonami. Obawiano się mnie, co na przestrzeni lat, nie miało w ogóle sensu.
    - Shitosu? – Naruto zdawał się spijać każde słowo z jej kształtnych warg.
    - Tak, Shitosu. Przez skumulowanie odpowiedniej ilości chakry i energii z zewnątrz, mogę komunikować się ze wszystkimi 9 demonami, o tym dziesiątym, jak dotąd już nieistniejącym, nie wspomnę. Mam ich także, gdy trzeba, pod kontrolą. Nauczyciele z Akademii bali się, że przywołam do walki Ichibi, Shikaku, Kyuubiego, albo któregokolwiek z reszty bandy zwanej Bijuu.
    - A byłaś to w stanie zrobić? – Fioletowowłosa spojrzała na Sasuke.
    - Oczywiście, że nie. Wtedy jeszcze nie. Trzy lata później – skierowała wzrok na lazurowe tęczówki kuzyna – zostałam chunninem. Nie ma we mnie niczego nadzwyczajnego, poza tym, że żyję i posiadam kekkei genkai mojego taty – mówiła, a wiatr owiewał jej włosy. – Władam wieloma rodzajami broni, naturą mej chakry jest wiatr, jak niemal każdego z naszego klanu i nie mam obecnie nikogo, poza tobą – przerwała dość kulawo, oczekując pytań.
     - Dlaczego cię nie poznałem? – Już otwierała usta, by odpowiedzieć, ale młody Uchiha ją ubiegł.
     - Podobno ja cię nie spotkałem, bo ojciec bał się, że pójdę w ślady Itachiego…
     - Tak, to jedna z pobudek Fugaku – przyznała, kładąc ręce luźno na stole. Jedną z nich ulokowała na złączonych dłoniach kochanków. – Naruto… Ukrywano mnie przed tobą z kilku powodów. Pierwszym jest to, że jesteś Jinchiruuki, o czym ja wiedziałam. Myśleli, że ci powiem – wyczuła delikatne spięcie mięśni blondyna. – Starszyzna, mówiąc waszym językiem, była po prosty pojebana – Naruto wybuchnął niekontrolowanym śmiechem. – Nie śmiej się, taka prawda!
     - Młotkowi chodziło raczej o to, że my… nie używamy takich słów. Raczej rzadko – poinformował ją Sasuke, a kąciki jego ust zadrgały lekko.
    - Aha – i choć chciała opowiadać dalej, nie mogła przestać wpatrywać się w roześmianego kuzyna. – Powiedziałeś mu kiedykolwiek, że jest piękny niczym anioł? – Zapytała bruneta, a Uzumaki zastygł, słysząc komplement z jej ust.
     - Nie zdążyłem – syknął Uchiha, odwracając głowę. „Źle zaczęła się nasza znajomość”, pomyślała.
     - Oh – nie widziała innego wyjścia, jak mówić dalej. – Homura i Koharu, czy jak tam im było, uważali, że wykorzystam twoją słodką nieświadomość, by zmanipulowana przez członków Uzushiogakure, napaść na Konohę i zdobyć terytorium dla nieistniejącego już, Kraju Wiru.
     - To najwyższa głupota. Z tego, co wiem, Konoha i Długowieczność były sprzymierzone. Dlatego też do dziś Liść ma taki symbol, a nie inny – wtrącił Sharinganowiec, a Naruto zdawał się być nieświadomym.
    - Inata… To prawda?
    - Nie wiedziałeś? – Spuścił smutno głowę.
    - To akurat nic nadzwyczajnego, uczyliśmy się tego jeszcze w Akademii, Dobe – chłopak zdawał się być lekko zniesmaczony niewiedzą swojego partnera.
    - Skąd miałem…
    - Trzeba było słuchać – westchnął, naprawdę zniecierpliwiony, patrząc w pojawiające się gwiazdy.
    - To prawda, Naru. Musieliście się uczyć o pochodzeniu symbolu – Inata poparła Sasuke. – Wracając. Niektórzy uważali, że jestem czymś gorszym, niż Jinchiruuki, dlatego próbowano mnie zabić. Gdy miałam 11 lat, kekkei genkai w końcu dało o sobie znać. Obawy, co do moich złych zamierzeń, wzrosły. Tylko Hiruzen, Trzeci Hokage, ufał mi. Widział, że samoistnie odgradzam się od rówieśników, wyczuwając ich złość i nieufność.
    - Nie miałaś przyjaciół? – Zapytał blondyn, opierając głowę o bark siedzącego obok bruneta. Dawał mu tym samym znak, że cieszy się, że go odzyskał.
    - Nie, w sumie nie – podrapała się w kark, zupełnie jak nasz ulubiony bohater. – Dla większość byłam obca. Więc z pomocą… ich ojca, zapoznał mnie z nim – jej głos zmienił się. Stał się jakby ostrzejszy i chłodniejszy.
    - Z nim? – Młody Uchiha zdawał się być niezadowolonym z tego, jak odnosiła się do jego brata, lecz nie zdążył nic powiedzieć, bo z rezydencji wyszedł Itachi.
    - Ze mną – wtrącił się, jednocześnie stawiając przed każdym kubek z kisielem. – Czas na coś słodkiego – nie zważał na zabójczy wzrok Inaty. – Dlatego powiedziałem ci przy obiedzie, że ją znam – niebieskooki uśmiechnął się i sugestywnie poruszył brwiami.
    - Czyli… wy byliście razem?
    - Mm, tak – odparł, z uśmiechem.
    - Nie wiem czy „to” można nazwać ‘byciem’. Ja miałam wtedy 13 lat, a… Itachi – z trudem wypowiedziała jego imię – rok więcej.
    - Ja brałem to od zawsze na serio – szepnął, patrząc jej wyzywająco w trawiaste, wiosenne oczy. Nagle zniknął, pozostawiając Sasuke myśl. „Gdy wrócę, musimy przejrzeć klanowe dokumenty. Dla Naruto”.
    - Na czym skończyłam? – Zachowywała się tak, jakby nie było ostatniego wątku ich rozmowy. Nie chciała, by Naruto zaczął wydawać niewygodne pytania. – A tak. Spędziłam z nim pół roku, a po masakrze, jaką zafundował, odeszłam – przerwała, oddychając ciężko.
    - Nim będziesz opowiadać dalej, powiedz – byłaś mnie ciekawa? – Spojrzała na niego ze szczerym uśmiechem.
    - Nie musiałam – odpowiedział jej zawiedziony jęk.
    - Nie musiałaś… - roześmiała się, patrząc na jego zasmucone oblicze. – I czego się śmiejesz?
    - Nie musiałam, bo często cię podglądałam – otworzył szeroko oczy ze zdziwienia.
    - Serio?
    - Tak. Po to w sumie opracowałam NiN.
    - NiN? – Milczący dotąd Sasuke, ożywił się. – Jakaś nowa technika?
    - Dokładnie. Niewidzialność i Niesłyszalność. Jestem nie do wykrycia. Ale przejdźmy dalej. Odeszłam stąd, mając 13 lat ze złamanym sercem. Wróciłam do ojca, który pomieszkiwał w Skale. On – zastanawiała się przez moment, co może wyjawić, a co lepiej jak na razie, zachować dla siebie – umarł śmiercią tragiczną, a ja… tułałam się po świecie, poszukiwałam prawdy o tym, co się stało z naszym klanem.
    - I co, znalazłaś coś? – Naruto nie wierzył w to, co się działo. Nie dość, że siedząca przed nim dziewczyna, o ekstrawaganckim jak na Uzumaki, wyglądzie, jest jego jedyną rodziną, to jeszcze dowie się o swoim pochodzeniu. – Cokolwiek?
    - Niewiele, ponad to, co znajdziesz w książkach. Wiem, że specjalizowaliśmy się w technikach pieczętujących, czego obawiali się shinobi innych nacji. Dlatego wyniszczyli nasz kraj. Znam kilka technik, w tym technikę wskrzeszenia, dla której trzeba poświęcić 5 lat swojego życia. A wiesz – wzbiła wzrok w jego niebiańskich oczach – że możesz czytać w myślach większości ludzi?
    - Sugoooooooooooiiiiii ! Jak, jak, jak? – Zapałał się do pomysłu czytania w głowie swojego chłopaka, który znudzony bezczynnością, zaczął głaskać jego plecy.
    - Powiem ci o tym później. Jeśli chcesz, opowiem ci o założycielu klanu Uzumakich, wioski, niemalże o wszystkim.
    - Dlaczego tyle lat się ukrywałaś?
    - To miało związek z moim kekkei genkai. Mój tata odziedziczył go po moim dziadku, a ja musiałam się dowiedzieć więcej o moich możliwościach. A co najważniejsze, musiałam poczekać do twoich 17 urodzin, by się ujawnić. Zobowiązał mnie do tego Hiruzen. Dlaczego? Nie wiem. Wybacz, że dopiero teraz, że musiałeś czekać dodatkowy rok – pogłaskała go po wierzchu dłoni. Przyglądający się temu Uchiha, ukrył zazdrość za cichym prychnięciem. – Żałuję, że jest tak, a nie inaczej. Żałuję, że nie mam dla ciebie tyle informacji, ile bym chciała. Ojciec nie mówił mi wiele, tułałam się po świecie i sama niewiele wiem – mimo jej słów, Naruto uśmiechnął się. – Przepraszam.
    - Nieważne, wiem, co najważniejsze. Jestem synem Żółtego Błysku, Czwartego Hokage i Czerwono-Ognistej Habanero i mam ciebie, Inata – jego uśmiech zyskał na czułości. – Ale NiN’a mnie nauczysz? – Zaśmiała się, po czym napiła się kisielu.
    - Owszem, nawet tu i teraz – spojrzał na nią speszony. – Co jest, Naru?
    - Zawsze pałałem chęcią do uczenia się nowego jutsu. Ale nie zrozum źle, wolałbym usłyszeć historię twoich oczu i włosów – spojrzała na niego niedowierzająco.
    - Serio? – Pokiwał skrupulatnie głową. Sasuke zdawał się być ponad to, ale zdradzał go błysk w czach. – Dobra…

***
*
***

         - Itachi. Ustaliłam już datę, kiedy odejdę na emeryturę, a Naruto zajmie moje miejsce – przytaknął, dając jej tym samym znak, że słucha. – Kakashi przygotowuje go pod względem merytorycznym do połowy października. Potem przejmiesz go ty.
    - Dlaczego ja, Tsunade-sama?
    - Ustaliłam, że Uzumaki uczy się najlepiej z prawdziwych dokumentów, nie podręczników. Dlatego każdy z klanów udostępni mu swoje tajemnice. Oczywiście nie wszystkie, ale co najmniej połowę. Po tobie przejmie go Hyuuga, potem Nara, Yamanaka, Akimichi i tak dalej. Już dziś przejrzyjcie swoje klanowe zapiski. - Znów przytaknął. – A jutro przyjdź na naszą kolejną sesję – dała mu znak, że jest wolny. Zamyślony zniknął w szarym dymie.





 Tu macie coś na wzór mojej Inaty, z tym, ze ona ma ZIELONE oczy. Wybaczcie, gdybym umiała rysować, wrzuciłabym Wam dokładny jej obraz,

         * Otafuku kaze – Świnka (pieszczotliwie)

9 komentarzy:

  1. Trafiłam na Twojego bloga wczoraj przez komentarze u Emiko i muszę powiedzieć że przeczytałam już WSZYSTKO tak mnie zachwyciło Twoje opowiadanie. Nie jest mdłe, nudne, nie ma nic za dużo ani za mało, wszystko jest idealnie i przede wszystkim podoba mi się Twój styl pisania, nie wiem jak to powiedzieć wyrafinowany, nie dziecinny? W każdym razie bardzo przypadło mi do gustu to co piszesz i będę na pewno odwiedzać Cię regularnie i niecierpliwie czekać na kolejne rozdziały!
    Nel

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsza moja reakcja, gdy zobaczyłam, że coś wrzuciłaś:
    Oh, yeah!
    Druga, gdy przeczytałam:
    Jprdl, w takim momencie...
    No i trzecia, gdy piszę komentarz:
    A teraz to zasypię ją moim słowotokiem, mawahahahaha!

    Wiesz, co? Cieszę się, że urozmaiciłaś opowiadanie takim małym wątkiem hentai (ogólnie, "hentai" po japońsku znaczy zboczony, zboczeniec, czy coś, ale niektórzy tłumaczą to też i tak c;).I mam do Ciebie zapytanie. Ty znasz japoński, czy swoje paluszki mieszał tu Google Tłumacz? xDDD
    Kłopoty w życiu uczuciowym... Niestety, ale ja na to rady nie mam... Sama jestem dopiero gówniarą (nie przyznam się do wieku, nie chcę tu spłonąć ze wstydu ;-;) i związku jeszcze żadnego nie przeżyłam... Ale wiem jedno. Czas naprawdę leczy rany. Może ich nie zasklepi, ale będzie lepiej. Nie będę pytała "o co poszło" (po pierwsze, to bardzo suczowskie zachowanie, a po drugie, nie jestem taka wścibska), bo to tylko i wyłącznie Twoja sprawa. Oby szybko te problemy zniknęły.
    Teraz troszkę sobie z Tobą porozmawiam ;)
    Oni mogą mieć dzieci! To znaczy, mogą intensywnie próbować zrobić sobie kilka xDD I tak, jeśli chcesz, to wysyłaj biżuterie c; Boże, sexshop... gdyby moi rodzice wiedzieli xDDD I wiesz, sklep z bielizną jak najchętniej, ale nie chcę ogołocić Cię z kasy ;p Ja też dziękuję, że jesteś c;

    Teraz notka d;

    Jejusiu, Iruka w końcu przekonuje się co do "tego" uczucia do Kakashiego (nie wiem czemu, ale nie lubię przetłumaczenia imienia Kakashi'ego na polski ;-; No sry, ale Kaszalot ( i takie by the way, czemu Kaszalot? On jest taki wielki? (albo jedna część jego ciała jest wielka? (dobrze wiesz która c;)))? Delfinek mi pasuje jak najbardziej, ale Kaszalot....? Dokąd ten świat zmierza...)
    No i w końcu intryga Neji'ego c; Zaczyna się coś dziać! ;D
    No i oczywiście paplanina Uzumakiego c; Uśmiechałam się sama do siebie, gdy to czytałam ;d I rozmowa kuzynostwa, która jak najbardziej mi się spodobała, była niestety dla mnie... za krótka. No, i jeszcze muszę Ci dać szlaban na seks przez dwa dni (wątpię żebym wytrzymała dłużej xD), bo przerwałaś w momencie, którym Inata miała wyjaśnić kolor swoich włosów i oczu... Według mnie, te wyjaśnienia były by takie:
    "Kiedyś, dawno, dawno temu, gdy byłam jeszcze małym chłystkiem, malowaliśmy pokoje w całym domu. Tata, który miał bujnął fantazję (podejrzewałam, że na boku wciąga jakąś trawkę, ale cóż, nie znalazłam żadnych dowodów...), pomalował każdą ścianę na inny kolor. Tak więc mieliśmy w mieszkaniu pełno pootwieranych puszek farby - całych pełnych trzeba było dodać. I gdy tak on sobie malował te pokoje, ja, jako mały szczebiotek z pulchnymi jeszcze nogami i niezgrabnymi ruchami, poczłapałam to swojego pokoju, który pomalowany był cały na fioletowo. Było tam tyle puszek! Dla zabawy, zaczęłam zaglądać do każdej z nich. A nóż będą tam jakieś pieniądze! I tak, zaglądając do ostatniej z nich, stało się coś strasznego... Wpadły mi do pełnej jeszcze puszki całe włosy! Jednak będąc jeszcze brzdącem, nie zwróciłam na to uwagi. Gdy włosy mi wyschły, zawitał do mnie ojciec. Cały wieczór szorował mi włosy, by pozbyć się tego fioletowego odcienia. Jaka matka natura potrafi być wredna, gdyż ojciec nakupował tylko farby wodoodporne i mocno trzymające się. Cóż, efekt trzyma się do dzisiaj."

    Hm, podoba mi się akcja, naprawdę, wciąga jak mało co c; No, i pochwalę Cię jeszcze za to, że piszesz z taką dojrzałością swoje notki (co chyba jest naturalne w Twoim wieku... a ja taki chłystek jestem... ;-;)

    Czekam niecierpliwie na nowe Twoje cuda.
    Dodam jeszcze na koniec, że Twój styl pisania powala na kolana, ale to już w wcześniejszych komentarzach mówiłam ;p

    Pozdrawiam najgorętszej jak umiem c;
    Mam wielką nadzieję, że Twoje problemy szybko się rozwieją.
    Pozdrawiam i całuję ;*

    Kaja Jelonek (wierna, czekająca w łóżku Szona)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam!
    Z tym Shino, hm, może to przez to, że zarówno w mandze, jak i w anime jest taki "niewyraźny"? Choć może określenie "nieszczególny" bardziej by tu pasowało. Jest mi całkowicie obojętny, choć te robale trochę odrzucają :P no ja go po prostu nie widzę z nikim w parze i w związku z tym, póki co współczuję Kibie :D co nie znaczy, że nie zmienię zdania jeszcze. Poczytam sobie i jak mi się spodoba, to może i polubię :P
    Dziś się już nie udało mnie odciąć od nauki, bo na szczęście nie mam czego się uczyć :D jakie to cudowne uczucie jest ;-)
    Co do drugiego opowiadania, to fakt, jestem na tak, ale na nie. Jakby się tu wytłumaczyć? Bardzo lubię wszelkie nowe pomysły. To jest takie świeże i nawet nie ma się co czytelnik zastanawiać nad tym, jak zamierzasz tę opowieść poprowadzić, bo wyjść jest full, choć z drugiej strony to wyzwanie, bo np. ja nie wiedziałabym, co tu dalej napisać ;-) temat za trudny :P
    Co do Sasuke, to jest odrzucający, ale jednocześnie bardzo mnie ciekawi, bo zastanawiam się, jak dalej wykreujesz tę postać. W Naruto było mało Naruto, a przynajmniej ja to tak odczułam, ale tu się przecież nie ma co rozdrabniać, bo to dopiero prolog, więc właściwie charakterystyki postaci jeszcze napisać na podstawie tego nie można :-) czy mi się tylko wydaje, czy ja ponownie wypisuję niemalże to samo, na temat rozdziału, który już komentowałam? Dobra, nieważne, zapomnijmy o tym :P
    Mam dziś taki radosny dzionek, przejdźmy teraz do bieżącego rozdziału:
    Bardzo mnie zaciekawiła historia Inaty i umiejętności, które posiada. Szkoda tylko, że nie dowiedziałam się najważniejszego, tak, mam na myśli te włosy i oczy :P no bo przecież kij z całą resztą, to był najważniejszy punkt! :D z rozdziału na rozdział coraz bardziej lubię tę postać i ciekawi mnie, jak się potoczą jej relacje z Itachim. Dziewczyna wydaje się uparta, więc zastanawia mnie, co też Uchiha będzie musiał zrobić, żeby się ponownie wkupić w łaski ;-)
    O nie, Neji :D z jednej strony chciałabym, by już się więcej nie pojawiał w tej historii, z drugiej zaś intryguje mnie ten jego rewelacyjny plan. Tylko żeby mi Uzumakiego do łóżka nie zaciągnął, yh.
    Iruka to typowa baba. Niby tak, ale nie, no ale obojętnie, choć z drugiej strony kategoryczne nie, no więc owszem, tak. Nawet ja nie jestem tak zmienna i niezdecydowana ;-) ale w tym cały jego urok. Ze wszystkich mężczyzn on jest właśnie takim typowym, stereotypowym uke. To w nim lubię. Jest słodki, niewinny, niezdecydowany i uroczy, a jednocześnie zupełnie naturalny, bo żeby go na takiego wykreować nie trzeba zbytnio modyfikować jego mangowego charakteru. Co nie zmienia faktu, że uzyskanie takiego efektu wcale nie jest takie banalnie proste, bo łatwo przesadzić i zrobić z niego już totalną ofermę (nie wiem czemu, ale nasunęło mi się określenie glut :o Iruka glutem?). Twój Iruka jest jednym z "najfajniejszych", z tych, z którymi się spotkałam.
    To może podsumowanie? Zdecydowanie najbardziej podobała mi się rozmowa u Uchihów i żałuję tylko, że była tak krótka, bo mojej ciekawości nie zaspokoiłaś (i nie, nie chodzi tylko o te włosy :P). Inata jest na tyle ciekawą postacią, że jak dla mnie mogłaby wypowiadać się i przez cały rozdział, a na resztę przyszłaby pora w następnym. Chyba by się nie obrazili, gdyby sobie tę chwilkę poczekali? ;-)
    Wybacz, że ten komentarz taki nieskładny i odrobinę (moim zdaniem) bezsensowny. Jakoś mi się dziś strasznie ciężko pisze, a siedzę nad tym już na tyle długo, że moja cierpliwość powoli się wyczerpuje. Publikuję, a co tam!
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lol XD A ja właśnie dzisiaj rozmawiałam o historii klanu Uzumaki XD
    W każdym bądź razie przestraszyłam się!
    Ty mi tu na początku, że hentai, a ja od razu: "Jprdl Inata i Ita<3 umrem! ;-;"
    Na szczęście jednak tak do nie stalo i na razie żyje szczęśliwie, bo Drań taki jakiego uwielbiam! <3
    Co by tu jeszcze?
    Neji! Ale będą trudne sprawy XD
    Wiesz co? Przynajmniej jakaś akcja będzie :3
    I weź już nie smutaj,co?
    Kocham cię Nee-chan <3
    Weny ci życzę i zagojonego serca! <3 ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Tamtaramtamtam tamtaramtamtamtamtam !!!! To znowu ja!

    Niestety na tygodniu nie mam czasu, więc wszystko obskakuje na weekendach.... dziękuję za wyjaśnienie co z czym jak i dlaczego ^^ już się tu nie gubię ^^

    Kochana...piszesz wspaniale, po prostu czasami zapiera dech w cyckach ^^~~
    Nie wiem jeszcze co napisać bo jeszcze nie przeczytlam tego rozdziału więc może pogratuluję wyobraźni, humoru i umiejętnego pisania <3


    wiem że którko i nie na temat, ale chcę dać ci znak życia...wiedz że o tb nie zapomniałam ^^~

    Pozdrawiam i życzę weny
    //Hetani

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaj :) W końcu mogę skomentować! (jak ja nienawidzę mieć po trzy kartkówki codziennie T.T)
    Nie wiem czy już to pisałam ale kocham to opowiadanie! <3
    Ty i Kaja potraficie mnie doprowadzić do łez :*
    Ale przejdźmy do rozdziału
    Jak widzę Naru uwielbia denerwować :P a do tego tak szybko zaakceptował rodzinę Inaty (tak marginesie fajne obrazki :D)
    Potężna z niej dziewczyna :D Nie powiem spodziewałam się tego po niej :)
    Iruka cały czas niezdecydowany :) Mam nadzieję, że na tym pikniku "coś" się wydarzy :D
    Neji mnie przeraża i niech tylko tknie mojego Naruto <*Jaki twój! Jaki twój! On jest MÓJ!!* Sasuke, zamknij twarz! Bo pożałujesz! Seksu z Naru przez tydzień nie będzie! > to mu nogi oderwę przy samej dupie!
    Pozdrawiam kochanieńka :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Błagam Cię, niech Neji nie tknie Naruto, bo jak coś mu zrobi, to go chyba zamorduję(własnoręcznie) ;)
    Sasuke zazdrosny o Narusia, jest świetny! Taki zaborczy!!!(chyba jak wszyscy w jego klanie :D )
    Szkoda mi tylko Itachiego. Widać, że on naprawdę kocha Inatę.
    Życzę Ci jeszcze, jeszcze, więcej weny, bo w twoich rękach tworzy ona wspaniałe opowiadanie ;)
    Pozdrawiam :D
    Sumire

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    rozdział wspaniały.... poznaliśmy dość sporo o Inacie... zastanawia mnie czy Naruto podejrzewa, że ma zostać hogage, i to wszytko co robi ma na celu jego po prostu przygotowanie....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń