czwartek, 8 sierpnia 2013

008. Rozdział ósmy - Uczucia Jinchuuriki. Początek historii Itachi'ego.


            Opowiadanie: Powroty, a co za tym idzie, postępy?
           Rozdział: 8/?
    Tytuł rozdziału: Uczucia Jinchuuriki. Początek historii Itachi'ego.

Minął tydzień od ostatniego spotkania z Hatake, a Iruka nadal czuł się podle po tym, jak go potraktował. Dodatkowo, co musiał niechętnie przed sobą przyznać, brakowało mu niespodziewanych wizyt mężczyzny. A nawet jego widoku na uliczkach Konohy. Kończąc pracę, zaszedł dzisiaj do Hokage, by zdać raport z jego postępów pod okiem Maito. Nie omieszkał delikatnie zapytać, czy obiekt jego rozmyślań jest na misji. Kobieta, szczerze zadowolona z zainteresowania Umino Kopiującym Ninją, zaprzeczyła, stwierdzając, że ten nie rusza się z domu już od dłuższego czasu.  Zaproponowała, by go odwiedził, ale nie był pewny, czy jest na to gotowy. Z ukłonem podziękował blondynce za informację i wyszedł, z mętlikiem w głowie. Postanowił pójść do Hatake, tylko trochę później, teraz miał ważniejszą rzecz do zrobienia. Otóż doszły go słuchy, że jego były podopieczny nie radzi sobie z powrotem braci Uchiha do wioski i zawalił ostatnią, samotną misję, omal nie wpadając w pułapkę wroga. Mimo, że w ostatnim czasie, po rozgromieniu Akatsuki, Konoha umocniła swoją pozycję w Kraju Ognia i na tle innych Krain, to nie brak chętnych, do złapania Jinchuuriki, by posiąść jego moc. Brunet pluł sobie w brodę, że jeszcze nie odwiedził blondyna, wiedząc, że musi mu być ciężko, tłumaczył się jednak tym, że chłopak jest już dorosły. Serce podpowiadało mu natomiast coś innego - że był samotny i potrzebuje, bez względu na wiek, rozmowy i ojca.

Przemierzał wioskę szybkimi krokami. Nie chciał tracić czasu na pogawędki ze znajomymi, zbyt wiele spraw miał teraz na głowie. Po chwili (dom Liska jest niemal naprzeciw budynku Hokage - dop. Aut.) wdrapał się na szczyt bloku, w którym mieszkał Naruto i stanął pod zadrapanymi drzwiami. Dziwił się, dlaczego chłopak nadal mieszkał w tym obskurnym mieszkanku, które przydzielił mu jeszcze Sarutobi. Przecież z misji, które ostatnio wykonywał, stać go było na coś lepszego. Tym bardziej, że cały blok należał do niego, bo jego sąsiedzi pouciekali, bojąc się nagłego ataku ze strony blondyna. Chunnin musiał przyznać, że kiedyś, nie znając tak dobrze swojego wychowanka, postąpiłby tak samo. Ale przecież Uzumaki udowodnił, że zależy mu na dobru wioski i jej mieszkańców wielokrotnie, często narażając się. Nie rozumiał, jak można nadal nienawidzić czy lękać się chłopaka. Zapukał, a gdy z wewnątrz do jego uszu dobiegło ciche: „Proszę”, wszedł do środka.

Jego oczom ukazał się mały, zbutwiały ze starości pokoik. Większość powierzchni zajmowało łóżko, na prawo, tuż pod oknem. Na środku stał chwiejący się już, średnich rozmiarów jesionowy stół z dwoma krzesłami, bez żadnych dodatków, a po lewej lodówka, kuchenka i przejście do łazienki. Najbliżej drzwi wejściowych stał regał z naczyniami i szafa z ubraniami. Brązowooki z lekkim obrzydzeniem spoglądał na wyblakłe ściany, tu i ówdzie z dodatkiem pleśni i wilgoci. Warto dopowiedzieć, że farba pokrywała w zasadzie jakieś dwadzieścia procent murów. Westchnął. Nie trudno mu było zlokalizować właściciela mieszkania, rozłożonego na łóżku z książką w dłoniach. Dopiero teraz brunet zauważył coś nowego w pokoju: stertę ksiąg, ułożoną niedaleko tego też mebla.
- Ohayo, Iruka! Co cię do mnie sprowadza? – Zapytał zaskoczony Naruto, odkładając czytane dzieło na wspomnianą stertę i siadając. – Dawno cię tu nie było.
- Przepraszam za to – odparł mężczyzna, opadając na jedno z krzeseł. Uzumaki machnął ręką.
- Nic się nie stało, tylko zdziwiła mnie twoja wizyta – powiedział z delikatnym uśmiechem, kierując się do regału. – Chcesz coś do picia?
- Chętnie, poproszę kawę, o ile masz mleko zdatne do spożycia… - odpowiedzią na słowa chunnina był delikatny rumieniec na twarzy chłopaka. Doskonale wiedział, do czego pije.
- Mam, z terminem do pojutrza – wymamrotał, wstawiając wodę. Postawił wzięte wcześniej kubki na szafce (o tym zapomniałam wcześniej – dop. Aut.) przy kuchence, wyjął z niej puszkę z kawą i nasypał odpowiednią ilość do naczyń. Odkładając metalowe pudełko, odwrócił się do gościa. Spostrzegł, że Umino z dziwną miną przygląda się starym zdjęciom drużyny siódmej: temu, na którym Kakashi mierzwi mu włosy, Sakura uśmiecha się wręcz słodko, a … Uchiha patrzy wyniośle przed siebie; temu z wakacji, już bez Sasuke; temu, na którym Hatake zaczytuje się w swojej powieści, a on próbuje mu zrzucić balon pełen wody na głowę; i temu, na którym on i Sakura… całują się. Mało, kto wie, że oni.. próbowali ze sobą, ale im nie wyszło. Dzięki tej krótkiej bądź, co bądź próbie, blondyn uświadomił sobie, że woli chłopców. Przyjął to o wiele spokojniej, niż sądzili jego przyjaciele. Wytłumaczył im, że ludzie i tak mają dość powodów, żeby go nienawidzić i uważać za gorszego, więc.. Swoją orientacją tylko doleje oliwy do ognia. Bez różnicy. Cieszył się jednak, że swój pierwszy raz.. przeżył właśnie z różowowłosą. Spełnił swoje ciche, znane tylko jemu marzenie. Ze wspomnień wyrwał go zachrypnięty z nieznanych mu emocji, głos byłego sensei.
- Mam powód, by cię niepokoić, Naruto.. – chłopak uśmiechnął się na pozór zimno.
- Wiem, że nikt mnie nie odwiedza bez powodu – brunet zmieszał się, ale widząc wesołe błyski w oczach niebieskookiego i uśmiech pełen satysfakcji, wiedział, że dał się podejść.
- Bardzo śmieszne. Nie wstyd ci wkręcać swojego starego nauczyciela, co? – Zapytał swoim mentorskim głosem, starając się ukryć rozbawienie. Za to jego towarzysz się nie powstrzymywał.
- Uwielbiam, jak mnie tak pouczasz, Iruka – zaśmiał się, o dziwo, przytulając do mężczyzny. Tak bardzo tego potrzebował. Tę miłą chwilę przerwał odgłos gwizdka.
- Serio chciałem pogadać o Sasuke – usłyszał zza pleców, zalewając zmielone ziarna. Po pokoju rozniósł się zapach kawy, jednocześnie pobudzający, jak i usypiający. Na policzki blondyna wpłynął rumieniec.
***
*
***

W tym czasie, gdy ta dwójka rozmawiała, wspomniany brunet z namiętnością godną najbardziej wymyślnego kochanka, rozwalał… nie, rozpierdalał otoczenie wokół siebie. Nie da się tego inaczej ująć. Drzewa, krzewy, a czasem i drobne zwierzęta leżały naokoło niego, bez życia. Nie umiał sobie poradzić z miłością i tęsknotą, które dławiły go od lat, a teraz i z odrzuceniem. Kochał tego narwanego blond młotka całym sercem. Był jego pierwszą miłością, pierwszą osobą, którą takim „czymś” obdarzył. Dlatego też wrogość i nienawiść chłopaka odczuwał kilkanaście razy mocniej, niżby była to któraś miłość z kolei. Ale to nie tylko, dlatego szalał już od kilku dobrych godzin – Naruto był kimś jeszcze ważniejszym, skoro wielki pan Uchiha postanowił zmienić dla niego orientację seksualną i zachować swój wianuszek. Oczywiście za nic nie przyznałby się Itachiemu, że tak się sprawy mają. Nie, nie, wolałby do końca życia udawać, że jest heteroseksualny, niż przyznać, że kocha Naruto i śni o nim noc w noc. To byłoby upokarzające.
- Nieprawda, braciszku. Przesadzasz. – Chłopak drgnął i odwrócił się przodem do swojego Ototo.
- Znów podsłuchujesz? – Warknął, deaktywując Sharingan i otrzepując ubranie z kurzu i pyłu. Dopiero teraz spojrzał trzeźwym wzrokiem na dokonane szkody. Otworzył oczy szeroko.
- Nie, ja się tylko o ciebie martwię. I… - zmusił chłopaka, by spojrzał mu głęboko w oczy - … doskonale o wszystkim wiem.
- Skąd?- Pytały oczy młodszego z braci, na co Łasic zaśmiał się.
- Możesz maskować uczucia przed wszystkimi, ale pamiętaj, że jestem twoim bratem i znam cię.
- Myślałem, że choć trochę się zmieniłem – powiedział Sas z nadzieją, siadając pod drzewem. Starszy podążył za nim bez słowa. Siedzieli w ciszy jakąś dłuższą chwilę.
- Chyba powinienem ci przybliżyć historię swojej miłości, Fukushu-sha* - Hebanowowłosy przyglądał się zgaszonemu Ani-san przez chwilę. Nigdy o tym nie rozmawiali, to znaczy od czasu, kiedy się odzyskali. Sasuke wiedział jak trudnie jest to dla niego – mieć miłość i ją stracić z powodu głupiego rozkazu.
- Nie, nie musisz. Wiem, że jest ci ciężko.. – mężczyzna położył dłoń na jego ramieniu, dając mu w ten sposób do zrozumienia, że nie zmieni zdania. Czarnooki jeszcze raz obrzucił go badawczym spojrzeniem, pozwalając rozpocząć monolog.

***
*
***
          Naruto odwrócił się lekko zaskoczony w stronę byłego sensei.
  - Ale nie ma o czym… - szepnął, wbijając wzrok we własne buty. Dawniej Umino podszedłby do niego i przytulił, bo było to oznaką nieśmiałości, wstydu, rzadziej strachu. Teraz oznaczało tylko jedno – skrywaną złość. Blondyn właśnie tak próbował schować swoje uczucia. Już dawno, w wyniku doświadczeń szczególnie ostatnich dwóch, może trzech lat, zrzucił maskę rozwrzeszczanego blond głupka. Zrobił to z dwóch powodów: zbyt wiele osób ją przejrzało, no i Uzumaki był już dorosły. To znaczy za miesiąc będzie, ale czuł się już takim. Zmienił się, co zauważyli nie tylko jego przyjaciele, ale nawet mieszkańcy wioski i troszkę przychylniej na niego patrzyli. Owszem, czasem był niemożliwy, ale to tylko z czystej przekory. Wiedział, że przyjaciele cenili i lubili dawną maskę, więc czasem ją przywdziewał. A raczej nie maskę, tylko dawał się ponieść dziecinnym cechom charakteru.
- Owszem, jest. Słyszałem, że zawaliłeś ostatnie zadanie… - chłopak zaśmiał się gorzko.
- No i? Przecież dawniej aż nader często mi się to zdarzało.
- Ale nie teraz.. Od kiedy…
- … jestem Mędrcem? To chcesz mi powiedzieć? – Warknął zły Uzumaki, stawiając przed nim napój. – To, że doszedłem tak daleko, znaczy, że nie mogę mieć gorszego dnia? – Iruka intensywnie obserwował twarz byłego ucznia. Widział w niej tyle uczuć, które walczyły o dominację, a niebieskooki był tego świadom. Nie umiał ukryć prawdziwych myśli, a raczej nie chciał. Nie przed Iruką-sensei. – Przepraszam, mistrzu – Naruto usiadł naprzeciw mężczyzny i zamknął oczy. Z nim czuł się o wiele bezpieczniej.
- Nie ma sprawy. Jednak obaj wiemy, co się z tobą dzieje, co jest przyczyną twojego rozkojarzenia. To przez jego powrót.
- Chciałeś powiedzieć ICH – bąknął blondyn, podnosząc powieki. Brunet złapał go za rękę i spojrzał wprost w głębie oceanu.
- Chodzi o niego. O Sasuke i nie mów, że jest inaczej. Widzę – dodał, gdy Jinchuuriki chciał zaprotestować. Pod bacznym wzrokiem mężczyzny się poddał.
- Tak, masz rację. Nie jestem pewny, że dobrze zrobił, wracając. I jakby było mało, sprowadził Itachiego. Zachowuje się, jakby tego wszystkiego między nimi nie było! Jakby go nie ścigał by zabić, jak gdyby nie zostawił wioski, przyjaciół dla zemsty! Jakby nie zostawił mnie! – Chunnin pogłaskał go uspokajająco po dłoni. Miał pewność, że tego potrzebuje. Jednocześnie był dumny z siebie, że udało mu się coś z Uzumakiego wyciągnąć. Gdy ten się uspokoił i napił kawy, brązowooki znów zagadnął.
- Nie powinienem plotkować, ale wiem, dlaczego Itachi Uchiha jest nadal żywy i do tego między nim, a Sasuke jest, jak jest. – Umino opowiedział mu wszystko, czego się dowiedział od Kakashiego, nie mówiąc oczywiście w jakich okolicznościach. Z upływem czasu, gdy mówił, Naruto wydawał z siebie dziwne dźwięki. Zaskoczenia, oburzenia, zaciekawienia czy nawet ulgi.
- Rozumiem już. Tak, oczywiście, u mnie jak w banku – szepnął, uśmiechając się szeroko, obiecując jednocześnie dyskrecję. Był to jeden z pierwszych uśmiechów tak szerokich i szczerych od dawna. Czuł się dumny, że go wywołał, jak i wdzięczny, że chłopak na chwilę  był taki, jak dawniej. Nigdy by nie pomyślał, że tak będzie, ale tęsknił za dawnym Uzumakim. Czasami nawet bardzo.
- To co z tym zrobisz? – Zapytał, dopijając zimną już kawę. Zdziwił się na jego słowa.
- Nic, pozostawię to własnemu biegowi.
- Ale jak to? Czyżbym ci przed chwilą nie wyjaśnił…
- Owszem, Iruka, spokojnie – przerwał mu lazurowooki, unosząc kąciki ust, dostrzegając zdziwienie w jego brązowych oczach. – Zapominasz chyba, że nie jestem już tym samym blond narwańcem sprzed lat. A Uchiha i tak musi odpokutować za to, co zrobił. Z czasem pewnie mi przejdzie, ale jak na razie mogę ci obiecać, że nie będę taki wredny. Chyba i tak mnie poniosło, ale jakby nie patrzeć, należało się Draniowi – kolejny uśmieszek od ucha do ucha i Chunnin był uspokojony. Rozmowa przyniosła efekty, lecz nie tak zadawalające, jak przypuszczał.
- Więc tak to będzie wyglądać?
- Tak, sensei. Z prostego powodu. – Czekoladowowłosy posłał mu pytające spojrzenie. Widział zmianę w postawie byłego ucznia. Za szybko cieszył się, że to koniec. – Zrozum. On próbował mnie, Sakurę, a nawet Kakashiego wielokrotnie zabić. I często, gdyby nie przypadek, już byś ze mną nie rozmawiał. Zostawienie nas dla zemsty po tym, co zrobił Itachi, jest do zrozumienia, jak to, że chciał nas zniechęcić i nas obrażał. Ale nie da się tak łatwo wyjaśnić próby zabójstwa. – Mężczyzna kiwnął głową, dając znak, że rozumie, lecz to tylko rozwścieczyło Jinchuuriki. – Nic nie rozumiesz, Iruka! Nie widziałeś jego zimnej, wyniosłej miny, gdy rzucał kunai w stronę Sakury! Nie widziałeś uśmieszku tryumfu, gdy ze mną wygrywał i zaraz miał uśmiercić! On traktował nas jak najgorszych wrogów, ścierwa istniejące tylko po to, by je pokonać i udowodnić swoją siłę! Nic dla niego nie znaczyły wspólnie spędzone lata! Zaatakował Konohę, nie mając krzty litości. A najgorsze jest to, że gdy mówiłem mu o swoich uczuciach, braterskiej miłości, przyjaźni – po prostu mnie wyśmiewał, Iruka! Nazywał słabeuszem tylko dlatego, że chciałem go uratować przed samym sobą i tym, kim się stał. – Blondyn opadł na złożone na stole ręce, próbując się uspokoić. Minęła dłuższa chwila, nim mu się to udało. – Może i obaj doświadczyliśmy utraty kogoś bliskiego, ale ty nigdy nie stałeś naprzeciw przyjaciela i nie widziałeś w jego oczach chęci mordu. Nikt ci bliski nie próbował cię unicestwić. Osoba, którą nazywałeś przyjacielem i za kogo mógłbyś oddać życie, rezygnując z marzeń, nie powiedziała ci, że jesteś nic dla niego nie znaczącą przeszkodą.

Umino podczas całego monologu słuchał uważnie, by w końcu stwierdzić, że z chłopakiem wszystko w porządku. O ile można tak powiedzieć. Tak naprawdę podziwiał go, za to jak to znosi.
- Przepraszam, Naru. Masz rację, nie rozumiałem, ale teraz wiem, co w tobie siedzi. - Wstał, zaniósł kubek do zlewu i odwrócił się w stronę niebieskookiego. – Jestem z ciebie dumny.
- Jak to?
- Jesteś naprawdę dorosły. Proszę cię tylko, nie zawal kolejnych misji, Lisku – policzki młodszego zaróżowiły się. Nim wyszedł z pomieszczenia, usłyszał jeszcze ciche:
- Arigato.



*Mścicielu

2 komentarze:

  1. *^* Tak samo jak reszta rozdziałów, ta notka mnie urzekła. Zgrabnie, uczuciowo i orginalnie napisne - to lubię! Mam chociaż cichą nadzieję, że jednak teraz nie będzie wszystko z górki. No wiesz, żeby było jeszcze trochę wyboi xDD A i widzę, że moje instrukcję do Ciebie dotarły (no wiesz, linki do rozdziałów c: ). Z niecierpliwością czekam na nową notkę ;)

    Może zostanę za to zkrzyczana, ale zapraszam Cię na mojego bloga
    http://sasunaru-nigdy-nie-wiadomo.blogspot.com
    Kaja Jelonek

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohayo. :3 Wpadłam na twojego bloga przypadkiem, a że jestem fanką SasuNaru, tak postanowiłam przeczytać rozdział. I przyznam szczerze, że bardzo mi się podobało. Piszesz w bardzo fany, ciekawy sposób, a widać, że zarówno Naruto jak i Sasuke mają się ku sobie. Już się nie mogę doczekać ich konfrontacji. *.*
    Przy okazji chciałabym cię zaprosić do siebie ( a nóż coś ci się spodoba :) ), oraz poprosić, żebyś informowała mnie o nowych notkach właśnie na którymś z tych blogów:
    sasuke-i-erin.blog.pl
    naruto-school-stories.blog.pl
    Pozdrawiam serdecznie i życzę ci mnóstwa weny! Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń