środa, 11 grudnia 2013

023. Rozdział dwudziesty trzeci - Tajemniczy plan Naruto, o którym nawet ja nie miałam pojęcia. Intryga.


Znów rozdział chaotyczny, aczkolwiek  jest to zamierzone i od początku takie było. Następny już będzie taki, jak poprzednie ;p . Jest to chapter napisany dlatego, że doszłam do wniosku, że strasznie mało się zrobiło SasuNaru.
Przepraszam, że nie odpisuję na komentarze, ale mam naprawdę ciężki okres w życiu (znowu). Jednocześnie chcę bardzo podziękować, za wszelakie opinie, które podnoszą mnie na duchu i motywują do pracy. To dzięki Wam powstał dzisiejszy chapter.


A TAK NA POWAŻNIE TERAZ. Pomijając fakt, że zobligowałam się do czterech notek w miesiącu, a na razie średnio mi to wychodzi, to jeszcze… Chciałabym w ciągu całego stycznia i tego, co mi zostanie z grudnia (pisanie spoko, ale jak wiecie, problem z publikowaniem), skończyć Powroty. Jest to plan naprawdę poważny i wymagający, ale… no kurwa, niedługo staż, brak czasu i pewnie chęci. Trzymajcie więc proszę za mnie kciuki.



        22-26. 09. (poniedziałek - piątek)


       ****

       Po całym tygodniu spędzonym z Inatą, chodził delikatnie mówiąc, nabuzowany. Przez te długie pięć dni nie miał nawet chwili, by pobyć ze swoim Młotkiem sam na sam, bo ten uparł się, że muszą spać osobno, aby zachować pozory porządnego związku. Dlatego też Sasuke leżał samotnie na łóżku i przeklinał cały świat. Na wspomnienie rozmowy, którą przeprowadzili w niedzielę wieczorem, aż prychał z wściekłości.

           RETROSPEKCJA


         Kochankowie leżeli obok siebie, a ich ciała pieściły się wzajemnie swoim ciepłem. Blondwłosa głowa spoczywała bezpiecznie na umięśnionej klatce piersiowej bruneta, zaś jego lewa dłoń gładziła atletyczny brzuch ukochanego, raz po raz masując okolice pępka.

    - Sasuke? - Niebieskooki uniósł się i spojrzał wprost w nieskazitelnie czarny onyks. - Możemy pogadać?
    - A może później? - Mruknął, oblizując zmysłowo wargi, których tak dawno nie kosztował (kij z tym, że raptem godzinę temu).
    - To dla mnie ważne – Naruto nie zamierzał odpuszczać.
    - O co chodzi? – Choć był mistrzem w ukrywaniu swoich emocji, teraz z jego pięknych oczu wyczytać można było coś na wzór zawiedzenia. Patrząc na zamyśloną twarz swojego chłopaka, miał złe przeczucia.
    - Myślę o tym, że… że nie powinniśmy jak na razie spać razem – Uchiha zmarszczył brwi na te słowa.
    - Jak to nie powinniśmy? – Zapytał z ironią. – Przypominam ci, że jesteśmy parą.
    - Od kiedy jest tu… jest tu Inata, moje życie się zmieniło, nie chciałbym zrobić na niej złego wrażenia – wyrzucił na jednym wydechu, mając nadzieję, że zabrzmiało to dość wiarygodnie. Zdenerwowany brunet zwalił z siebie chłopaka i patrząc na niego ostrym wzrokiem, wręcz wywarczał:
    - Rozumiem, że to jakiś zawoalowany sposób powiedzenia mi, że masz mnie dość. Albo, że się mnie wstydzisz – Uzumaki wręcz przeraził się tokiem myśli swojego seme.
    - Nie! – Zaprzeczył, siadając obok i oddając spojrzenie. – Kocham cię – dodał, lecz widząc, że twarz Sharinganowca ani troszkę nie złagodniała, postawił na szczerość. – Jak zdążyłeś zauważyć, nie jestem tym samym blond idiotą, jakim byłem parę lat temu – zaczął, patrząc znów przed siebie. – Chcę przez to powiedzieć, że choć teraz nie do końca interesuje mnie zdanie innych, to jednak opinia mojej jedynej rodziny jest dla mnie ważna – czuł, że ten potok słów nie przekonuje Sasuke. Dwoił się i troił, by jego prawdziwe zamiary nie wyszły na jaw. – Obiecałeś, że nie będziesz naciskał, zgodziłeś się na zwolnienie tempa, więc to jeden ze skutków twojej zgodyzakończył kulawo, w ogóle nie patrząc na czarnookiego.
    - Z tego, co mówisz, wynika, że nie chcesz nawet ze mną spać, choć jestem grzeczny.
    - I nie tylko. Nie chcę, byśmy się całowali, ani przytulali w miejscach publicznych. Wiem, że robiliśmy to wcześniej… lecz to nie przystoi – w Uchiha krew zawrzała, ale uśmiechnął się szelmowsko.
    - Ale mój salon, kuchnia czy którykolwiek z pokoi, nie jest miejscem publicznym – zauważył inteligentnie, na co Naruto stracił cierpliwość.
    - Pojawienie się Inaty namieszało mi w głowie, potrzebuję czasu, by to przemyśleć.
    - Tak, jasne. Zważywszy na to, jak dużo o niej wiesz, to naprawdę masz nad czym myśleć – zauważył sarkastycznie, wstając z łóżka.
    - Czy ty mi coś sugerujesz? – Zacisnął zęby i nie patrząc na niego, wycharczał:
    - Nie. A teraz spadaj stąd – miał wielką ochotę się napić. Kurwa, dla tego drobnego idioty stał się niemalże cieniem dawnego, mrocznego i oziębłego siebie, a ten go tak traktuje.
    - Słucham? – Zaskoczony słowami kochanka, lustrował jego masywne plecy.
    - Wypierdalaj – tym razem Naruto zacisnął zęby z wściekłości i bez słowa opuścił sypialnię Sasuke. „Zastanawiam się czy jesteś godny mojej niespodzianki”, pomyślał jeszcze, nim zbiegł ze schodów.

Nie żałował żadnego z wypowiedzianych pięć dni temu, słów. No, może odrobinę. Ale czy nie miał racji? Co on i Młotek wiedzieli o tej całej Inacie? Niewiele, zważywszy na to ile ma lat i skąd pochodzi. Te kilka informacji, którymi się z nimi podzieliła to żałosna garstka, a mimo to Uzumaki starał się być dla niej idealnym. Blada klatka piersiowa unosiła się w niespokojnym rytmie, gdy wspominał ostatnie kilka dni i to, jak blondyn się zachowywał. Całe dnie spędzał z fioletowowłosą, a na niego nie zwracał uwagi, choć ten stale im towarzyszył, czy to w spacerach po wiosce, zakupach, rozmowach o jej, de facto, nadal ciekawej przeszłości czy też podczas wizyt u Hokage. Latał za nimi jak kot z pęcherzem, tylko dlatego, że kochał tego blond idiotę. Bardzo kochał, zważywszy na to, ile musiał dla niego ścierpieć. I co za to dostał? Puste łóżko i ledwie pachnącą zapachem chłopaka, pościel.

Uchiha poderwał się z łóżka i ukrył twarz w dłoniach. Najchętniej, szczerze powiedziawszy, zamordowałby tą Uzumaki z zimną krwią. Pal licho, że Itachi nadal ją kochał, czy to, że była ważna dla Naruto. Miał dość tego, że cały czas coś przeszkadza im być razem. Wstępując w związek z Jinchiruuki’m, miał świadomość, że nie będzie łatwo, szczególnie po starcie, jakie mu zafundował, gdy wrócił do wioski, ale żeby aż tak? Nagle jego rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. I kogóż to ujrzał po chwili?
    - Sasuke, mogę?
    - Jeśli musisz – silił się na obojętny ton, aczkolwiek przychodziło mu to z trudnością.
    - Wiem, że… że niezbyt dobrze zaczęliśmy – zielonooka usiadła na skraju łóżka w bezpiecznej odległości. – Jednakże widzę, że między tobą, a Naru coś się popsuło. To moja wina, prawda? – Grała swoją rolę najlepiej jak potrafiła, zgodnie z planem.
    - Przejdź do sedna – rzucił tylko, w ogóle na nią nie patrząc. Gdyby wiedziała, jakimi to myślami się przed momentem delektował, nie byłaby taka spokojna.
    - No, dobrze – „Przynajmniej próbowałam”, pomyślała, kończąc napoczętą wypowiedź. – Naruto prosił, byś przyszedł do jego mieszkania – zaskoczony Uchiha, choć nie dał tego po sobie poznać, skierował wzrok na dziewczynę. – Natychmiast – dodała, szybko się ewakuując. Zamknęła za sobą drzwi i uśmiechnęła się do siebie szelmowsko. Umiejętność Inaty Uzumaki numer 3: aktorstwo.

***
*
***

            - Witam szanowną Hokage – skinął kobiecie głową, po czym uścisnął jej dłoń.
    - Jak podróż? – Zapytała młodego człowieka, dając znak swoim podwładnym, że mogą odejść. Został tylko Uchiha. Zdziwiła się nieobecnością Kakashiego, lecz miała teraz ważniejsze sprawy na głowie.
    - Dobrze, dziękuję – poczekał, aż kobieta zajmie należne jej miejsce, po czym sam spoczął na krześle przed jej obliczem. – Postanowiłem przyjąć zaproszenie od moich przyjaciół, Ino i Shikamaru ze względów osobistych. Czy jednak, Tsunade-sama, znajdziesz dla mnie jakieś lokum?
    - Oczywiście – z początku myślała, o ulokowaniu Gaary w mieszkaniu Naruto, lecz była pewna, że Uchiha miałby jej to za złe. – Itachi cię zaprowadzi. XPD 123 – podała mu kod, a ten uśmiechnął się porozumiewawczo. – A co do kwestii dostaw broni dla twojej wioski, Kazekage… Omówimy to jutro przy śniadaniu, co ty na to? – Rudzielec przytaknął, po czym prowadzony przez Uchihę, opuścił jej gabinet. Zaraz potem blondynka otworzyła jedną z tajemnych szuflad i wyjęła z niej butelkę sake, w głowie opracowując wspólną misję dla zakochanych par.

***
*
***

Iruka już od kilku godzin szykował się na nocne spotkanie z Kakashim. Denerwował się strasznie tym, co miało się tam stać, dlatego też każda czynność zajmowała mu dwa razy więcej czasu. Kolejno: wykąpał się, wydepilował okolice intymne, wypachnił z osobna każdą część ciała, wysmarował najlepszym kremem, jaki znalazł w okolicznych sklepikach, rozczesał włosy, z pięć razy je ułożył, po czym na nowo rozczochrał, ogolił się, ubrał i od godziny siedział już gotowy. Starał się skupić myśli na czytanej przez siebie książce, jednak szybko porzucił tę czynność, gdy jego oczy spoczęły na dwóch linijkach tekstu:

„(…) Z nadzieją spoglądał na zegarek, oczekując na godzinę spotkania. Miał nadzieję spełnić swoje zamierzenia i posiąść kobietę, za którą szalał od lat (…).”

Czuł, jakby książka opowiadała mu pragnienia Hatake. Sam Iruka, co prawda, był zdecydowany, jednakże coś go stopowało, niepokoiło. Czuł, jakby ta randka w ciemno miała mu przysporzyć tylko kłopotów.

***
*
***

Został w tyle, bo chciał pobyć sam. Gdy przekroczyli granicę Kraju Ognia, a tym bardziej wkroczyli na znane wszystkim tereny, odłączył się od grupy, by spokojnie pomyśleć. Zaczynał się wahać i to go przerażało. Kochał Irukę już ładnych parę lat, lecz nie spodziewał się, że ten może być aż tak niezdecydowany. Tak, nie, nie, tak… Niemalże kręciło mu się w głowie od tych sprzecznych myśli. A do tego wszystkiego jeszcze Gai, który przez większość misji eskorty Kazekage, zachowywał się dziwnie. Przy byle okazji rzucał dwuznaczne teksty i obśmiewał umiejętności chunnina. Ostatniego dnia powiedział coś, co go naprawdę zaniepokoiło: „Iruka od ciebie odejdzie, doprowadzę do tego”. W innej sytuacji nie przejąłby się gadaniem Maito, jednakże ta niepewność w stosunku do Umino dodawała mu wątpliwości. Zdenerwowany usiadł na gałęzi jednego z drzew, nieopodal miejsca, w którym spotkał się z ukochanym na pikniku przed północnym. Nie mógł wiedzieć, że za kilka dłuższych chwil pozna prawdziwą twarz Gai’a.

***
*
***

Spokojnym krokiem przemierzał ulice wioski, nie zważając na nieprzychylne, homofobowskie spojrzenia mieszkańców. Nie interesowała go nawet ich ilość, pomimo późnej pory. Miał swój cel i do niego dążył, nie spiesząc się wcale. Nie, żeby się obawiał tego, co może usłyszeć od Naruto. Raczej chodziło o to, by kazać mu czekać, tak jak on sam musiał czekać na tą chwilę szczerości przez cały tydzień. Bo tego się właśnie spodziewał – szczerej rozmowy odnośnie przyszłości ich związku. Może troszkę dramatyzował, lecz możecie to zganić na jego niezaspokojone potrzeby natury seksualnej.

Wchodząc majestatycznym krokiem po podupadłych schodach, krzywił się. Otoczenie napawało go odrazą. Dziwił się, dlaczego Uzumaki nie zmienił mieszkania wieki temu, chociażby na jego rezydencję. Stając przed pomazanymi, drewnianymi drzwiami, postanowił sobie nie dać się ułaskawić. Blondyn powinien co najmniej mu wszystko wyjaśnić i wytłumaczyć, ale on sam nie będzie mu tego ułatwiał. Podniósł prawą dłoń i zapukał. Gdy przez minutę nikt się nie odzywał, warknął cicho i obrócił się z zamiarem opuszczenia budynku. W głowie miał plany także co do Inaty, w końcu zakpiła sobie z niego. Wykonał kilka kroków, po czym zatrzymał się i odwrócił z powrotem w stronę wejścia do mieszkania Młotka. Dobra. Może i się pokłócili, ale na pewno żadne z tej dwójki nie robiło by sobie z niego żartów. „A jeśli Usuratonkachiemu (*w znaczeniu „młotek”, polski odpowiednik ;p) coś się stało?”, przemknęło mu przez myśl, gdy stał i wpatrywał się w drewnianą przeszkodę. Zaintrygowany pokonał dzielące go do drzwi pięć metrów i złapał za klamkę. Mechanizm ustąpił. Teraz Uchiha zacząć się bać o swojego chłopaka. Zdenerwowany wbiegł szybkim krokiem do sypialni blondyna. To, co zobaczył, zatrzymało na moment jego serce. Przestrzeń wypełnił pełen żałości i bólu, krzyk:
    - Niee!!!

***
*
***

Zaraz po zakończeniu misji skierował się do mieszkania zielonookiej, by się przywitać. Jak zawsze wskoczył na balkon i zapukał cztery razy, ustalonym hasłem. Po chwili zobaczył dziewczynę, która odsunęła zasłony i wpuściła go do środka.
    - Dobry wieczór, Sakura – chan – przywitał się grzecznie, skłaniając przed nią.
    - Nie wygłupiaj się – mruknęła, mile połechtana jego gestem. – Skończyliście już misję? – Zapytała, wskazując mu łóżko i okrywając swoje ciało szlafrokiem.
    - Tak – potwierdził, siadając i patrząc na kunoichi z dziwną miną.
    - Coś się stało?
    - Tak. Jesteś niczym wiosenny kwiat, napawasz mnie euforią i sycisz moje oczy pięknym widokiem – odparł poważnie, jeszcze bardziej frustrując Haruno.
  - Już, przestań – bąknęła zarumieniona, ze szczerym uśmiechem. – Chciałeś czegoś?
    - Tak. Zobaczyć cię.
    - Sai! – Trzepnęła go lekko w głowę.
    - Dobrze, już dobrze. Chciałem cię o coś zapytać. Bo widzisz… - opowiedział jej po krótce o swoich przypuszczeniach co do Kakashiego i Gai’a. Różowowłosa zdawała się być zaskoczona.
    - Z tego, co mówisz, wynika, że obaj kochają tą samą osobę, rywalizują o nią!
    - A ja wiem nawet, o kogo – posłał jej powłóczyste spojrzenie. – O Irukę – sensei.
    - Nani? Ale przecież dawno temu ja, Sasuke i Naruto, byliśmy świadkami, jak Kakashi-sensei podrywał dziewczynę-szpiega!
    - A ja widziałem, jak całował Umino przed domem na pożegnanie – było to w czasie, kiedy ćwiczył swoje jutsu i właśnie w tym momencie przelatywał na wielkim ptaku w tamtej okolicy.
    - Niemożliwe… - westchnęła, siadając obok chłopaka.
    - A jednak.
    - Hmm – zamilkła na moment, by po chwili położyć dłoń na dłoni bruneta. – Cieszę się, że nasze lekcje przyniosły skutki. Rozpoznajesz emocje ludzi, a nawet ich pobudki.
    - Tak, a to wszystko, dzięki tobie, Sakura – ich spojrzenia się spotkały. Nieświadomie zaczęli przybliżać się do siebie,  odczuwać wzajemne oddechy… Gdy już ich usta miały się spotkać, do pokoju dziewczyny ktoś zapukał.
    - Sakura? Mogę wejść? – Przyjaciele odskoczyli od siebie, zakłopotani, a chwilę potem Sai zniknął w szarym dymie.

***
*
***

Nie chciał uwierzyć w to, co widział. Wszędzie krew, pełno brunatnego osocza na pościeli, deskach, ścianie… Na środku łóżka zmasakrowane ciało, poprzecinane na każdym skrawku skóry… Lazurowe oczy patrzące na niego niemo, już bez błysku… Złoto włosów zaplamione, skażone czerwienią życie ratującego płynu… Postrzępione ubranie, odsłaniające cierpiące niedawno, ciało… Jak we śnie, podszedł bliżej. Tak, chakra się zgadzała, to na pewno on, to na pewno Naruto… Trudno opisać, co czuł w tej chwili. Jedyna miłość jego życia nie  żyła, ból i zrozpaczenie mieszało się z nieopisaną nienawiścią i gniewem, co do zabójcy Uzumakiego. Czarne niczym węgiel, oczy zaszły łzami, lecz Uchiha nie mógł pozwolić im spłynąć… Duma, to kim był, wewnętrzny chłód – to wszystko powoli się łamało, lecz on nadal próbował nad sobą zapanować… Był płatnym zabójcą, shinobi’m, nieraz popełniał takie przestępstwa, że aż strach o nich mówić, lecz mimo to jedna, zdradziecka łza spłynęła z kącika jego lewego oka, dobrze widoczna dla właściciela mieszkania.
    - Naruto… Kocham cię – wyszeptał, zbliżając się jeszcze bardziej do zmasakrowanego chłopaka i kładąc mu dłoń na czole. Długie palce rozmazały niemal zaschniętą krew, pośladki zetknęły się z miękkim podłożem materaca. W swoim osiemnastoletnim życiu dość naoglądał się śmierci, by się do niej przyzwyczaić, lecz w tym momencie czuł, że doświadczenie zawodzi. Mętlik w głowie nie pozwalał mu spokojnie pomyśleć. Przecież to niemożliwe… Dopiero co się widzieli, Uzumaki nie poddałby się bez walki, miał na niego czekać… Pogładził dłonią policzek ukochanego, aż w końcu to do niego dotarło – policzek, jak i wcześniej dotykane czoło było jeszcze ciepłe… Za ciepłe i wiotkie, jak na trupa. Coraz bardziej wkurwiony, zsunął dłoń na szyję „Naruto”. Tak jak się spodziewał, wyczuł puls. – Co tu jest grane, do cholery?! – Krzyknął, wstając i obserwując, jak leżący, niedawno umierający chłopak przed nim podnosi się i ze szczerym uśmiechem znika w kłębie dymu.
    - Dobry wieczór, Sasuke – odwrócił się na pięcie i ujrzał swojego chłopaka w towarzystwie jeszcze jednego klona. Obaj ubrani byli w identyczne, czarno-białe szlafroki i zaczęli ku niemu podążać. – Przepraszam, za taki wstęp, ale dzięki temu miałem więcej czasu na przygotowanie się. Nie wiedziałem, że aż tak się przejmiesz moją… ewentualną śmiercią.
    - Jesteś kompletnym debilem! – Ryknął Uchiha, cofając się w głąb pokoju. – Zakpiłeś ze mnie! – Krew w nim wrzała z dwóch powodów – oboje z Inatą sobie z niego zażartowali, a do tego Uzumaki wyglądali tak kusząco w tych skąpych, puchatych szlafroczkach.
    - Nie, Sasuke. Ja chciałem pobyć z tobą sam na sam – mruknął drażniąco, rozwiązując pas. Oczom Uchihy ukazała się błyszcząca, nabalsamowana klatka piersiowa. – No, może nie do końca sam na sam – wskazał wymuskaną dłonią klona, który odwrócił się do niego tyłem i zaczął się rozbierać, seksownie kręcąc tyłkiem. Eksponując łydki, uda, pośladki i prosty, wyprężony do granic możliwości, kręgosłup, uśmiechał się przymilnie.
    - To jak, Draniu, masz na mnie ochotę? – Szepnął namiętnie sobowtór, wsuwając paluszek do ust i liżąc go w prowokacyjny sposób. Na ten widok penis bruneta zareagował pojedynczym podskokiem. Mężczyzna walczył ze sobą – lawirował między ogromnym pragnieniem, a chęcią uduszenia Młotka. Lecz czy nie można tego ze sobą połączyć?
    - A co z twoim zwolnieniem tempa? – Warknął, oblizując wargi na widok dwóch męskości.
    - To była tylko przykrywka – szepnął prawdziwy Naruto, podchodząc do ukochanego blisko i ocierając się tak, by niby przypadkowo dotknąć go w tym miejscu. – Nie wiem, czy zauważyłeś, ale jeśli mam potrzebę, tak jak dziś, nie waham się przed niczym.
    - Więc to cała niedostępność i zakłopotanie, gdy nakrył nas Itachi, była tylko grą? – Zapytał, świadomie przeciągając chwilę zatopienia języka w ustach swojego uke.
    - Nie. Naprawdę się zawstydziłem, gdy ktoś nam przeszkadzał – jęknął mu do ucha, wzdychając. – Grą był cały ten tydzień. Co powiesz na małą zabawę z klonem? – Dodał, czując, jak Sasuke niemalże wbija paznokcie w jego nagie pośladki.
    - To znaczy?
    - Zobaczysz. Jednakże dziś nasze role mogą się odwrócić – mruknął jeszcze, wpijając się w usta czarnookiego z pasją. Podczas, gdy ich języki walczyły z marnym skutkiem o dominację, a po wnętrzu rozlewało się ciepło, dłonie Uchihy na przemian głaskały plecy i uciskały dość mocno, do zaczerwienienia, pośladki blondyna. Ten, będąc uległym, dłonie ulokował na karku chłopaka i majstrował przy jego miękkich kosmykach. W tym samym czasie klon ominął całującą się parę i odwracając się przodem do pleców Sharinganowca, zaczął ocierać swojego penisa o jego pośladki. Łapiąc go za biodra, poruszał nimi w rytm swoich pchnięć, na przemian zmieniając szybkość ruchów. Zaskoczony całą akcją i nadal poruszony widokiem zakrwawionego kochanka, niemalże wgryzał się w malinowe usteczka chłopaka, jednocześnie napinając mocno mięśnie. Dłonie klona, masujące dotąd biodra, delikatnie ruszyły w górę, tak, by paznokcie lekko uciskały skórę podczas wędrówki. Naruto doskonale wiedział, co elektryzuje młodego Uchihę. Gdy figlarne palce sobowtóra przesunęły się na klatkę piersiową bruneta, prawdziwy Uzumaki odsunął się troszkę, tak, by Bunshin mógł rozpiąć zamek jego bluzy i zsunąć ją mu z ramion. Sasuke, czując ten gest, zaprzestał pocałunku.
    - Rozumiem, że dziś mam przelecieć was obu? – Mruknął, nachylając się i owiewając oddechem skórę na obojczyku blondyna.
    - Nie, dziś my przelecimy ciebie – Jinchiruuki rzucił mu prowokacyjne spojrzenie i upadł miękko na kolana. – Ale najpierw… - pomajstrował chwilę przy pasku, po czym opuścił spodnie Uchihy aż do kolan – spróbujemy czegoś nowego – dokończył, oblizując wargi. Chwilę później hebanowowłosy poczuł ciepły oddech na napletku, a potem coś miękkiego i śliskiego. Nie zdołał jednak spojrzeć w dół, gdyż klon pociągnął go za włosy i przylegając do niego całym ciałem, wpił się w jego wargi. Całowany i rozpieszczany, niemalże zapomniał o tym, co zostało mu wcześniej zafundowane. No właśnie, niemalże. Zatracił się w pocałunku, czując w nim dużo brutalności i niepohamowanej żądzy, doznając coraz słodszych uczuć w okolicach pachwin. Z początku nieśmiały Naruto, lizał delikatnie sam napletek penisa kochanka, lecz rozochocony i ciekawy jego smaku, wsuwał go coraz głębiej do ust. Dłonie, znudzone bezczynnością, sięgnęły twardych, rozpalonych jąder młodego panicza, ciągnąc je i lekko miażdżąc. Z chwili na chwilę, niebieskooki poczynał sobie coraz śmielej – wpadając w trans i nie mogąc się zatrzymać, lizał i ssał całą męskość, gdy jedna z jego rąk zsunęła się do jego własnego organu i zaczęła go pocierać. Dostarczał swojemu draniowi rozkoszy i dziwnego mrowienia w okolicach podbrzusza, jednocześnie dając sobie to samo. Czuł się w tym momencie szczęśliwy i spełniony, w efekcie czego, zaczął nieprzyzwoicie mruczeć. Uchiha, słysząc tak słodkie dźwięki, podniecił się jeszcze bardziej i uciskając sugestywnie kark liżącego się z nim klona, odnalazł dłonią czuprynę obciągającego mu chłopaka i wplótł w nie palce. Było mu tak cholernie dobrze, gdy Uzumaki z zapalczywością przesuwał językiem i wargami po całym trzonie penisa. W odpowiedzi sapał raz po raz w przerwach, między namiętnymi pocałunkami. Nie mogąc wytrzymać, dał ujście swoim negatywnym emocjom i ciągnąc dość mocno za złote kosmyki, zaczął stymulować głowę ukochanego. W przód i w tył, szybciej, wolniej… Czuł każdym skrawkiem skóry ciepło, wilgoć i ciasnotę jego gardło. Gorąco, które wypełniało go od środka przechodziło wszelkie pojęcie, fale przyjemności rozchodziły się po całym ciele… Był blisko szczytu. Dlaczego Naruto musiał być w tym tak cholernie dobry?
Uchiha oderwał spuchnięte już usta, od warg sobowtóra i przyciągając głowę Uzumakiego bliżej, tak, że ten niemal połknął w całości jego męskość, z głośnym jękiem spuścił się do jego buzi. Tak, to był potężny orgazm, kolejne strumienie spermy tryskały, sprawiając, że uke zaczął się krztusić. Otumaniony otrzymaną rozkoszą i zapłatą za wcześniejsze wybryki, pozwolił, by niebieskooki się odsunął.
    - I jak, podobało się? – Spojrzał w dół. Zarumienione, lisie policzki, na ustach śladowe ilości nasienia, spływające strumyczkami po brodzie…
    - To chyba nie koniec? – Odparł tylko, oddychając ciężko.
    - Nie, to dopiero przeprosiny – odpowiedział mu sobowtór, sięgając po jego dłoń i ciągnąc go na łóżko, na które opadł, wypinając w jego kierunku nagie pośladki. – Chyba wielki panicz Uchiha nie ma jeszcze dość, mm? – Zapytał prowokująco.
    - Oczywiście, że nie – odwarknął, zbliżając się i atakując wejście klona jednym z palców. W tym samym czasie pozbył się nieszczęsnych spodni i stając za podróbką, obserwował dwie idealne półkule. Głupio mu było przyznać, ale potrzebował chwili przerwy. Rozciągając jego wnętrze, kupował sobie trochę czasu. Nagle sam poczuł, że coś majstruje przy jego dziurce. Spiął się na ten gest i odwrócił głowę. Napotkał czułe i napalone spojrzenie Uzumakiego.
    - Pozwolisz mi być dziś jednocześnie twoim uke jak i seme? – Zapytał chłopak, ocierając się przyrodzeniem o linię między pośladkami. „Miałbym być na dole? Boże, przecież ja jestem Uchiha! Dumny Uchiha, który…” Przy silniejszym pchnięciu niebieskookiego, poczuł, jak własna męskość unosi się i twardnieje. Kto by pomyślał, że go to podnieci? W odpowiedzi wysunął palec z wejścia klęczącego klona i pochylając się, pchnął mocno, wchodząc aż do końca.
    - Nie będę delikatny – warknął tylko, trwając w tej pozycji.
    - A ja za to tak – odparł Naruto, śliniąc jeden z palców i wsuwając go w odbyt (już musiałam użyć tego słowa – dop. Aut.) bruneta. Czując dyskomfort i pulsowanie niezaspokojonego penisa, pchnął drugi raz, nie zważając na ból, jaki sprawia sobowtórowi. Z każdym ruchem coraz mocniej czuł obecność śliskiego palca kochanka, jak i jego pocałunki wzdłuż linii kręgosłupa. Nie spodziewał się takiego uczucia, ale podobało mu się. Ból i rozkosz – to jak za pierwszym razem – coś, co uzależnia. Gdy Uzumaki zaczął go rozciągać bardziej, przy zastosowaniu kolejnych cienkich członków, Sasuke przygotowywał niespodziankę dla klona, którego właśnie doprowadzał do szaleństwa. W chwili, gdy niepewny Młotek wsunął swojego członka do jego wejścia jednym, szybkim ruchem, złapał sobowtóra za szyję i lekko podduszając, wgryzł się w jego bark, tak, że z rany zaczęła sączyć się krew. Czuł w sobie penisa Naru, jednocześnie pieprząc Naru. To musiało się skończyć dużym orgazmem.

***
*
***

Znajome drzewa, kamienie, światło księżyca. Iruka podążał na miejsce spotkania, uśmiechając się sam do siebie. Za moment, po tak długim czasie, zobaczy się z Kakashim i być może straci swój wianuszek. Jeszcze tylko kilka metrów, za tym wzniesieniem…

To, co ujrzał, przeszło jego najśmielsze oczekiwania i marzenia. Na środku polany czekał na niego rozłożony wielki, srebrny namiot turystyczny, a tuż przed nim… pięknie udekorowany stół! Mężczyzna podszedł bliżej, by sycić oczy niesamowitym widokiem – wspaniałe, aromatycznie pachnące, typowo japońskie potrawy, podane na fikuśnych talerzach, złote sztućce, naręcza czerwonych róż, światło wiszących na linach, lamp nocnych… W tle niebiańska muzyka, niemalże jak syreni śpiew… W tym momencie nauczyciel pozbył się jakichkolwiek zahamowań w stosunku do szarowłosego. Bo czy można uciekać przed kimś, kto się tak stara? Stając za jednym z krzeseł, zauważył kremową karteczkę i pudełeczko w kształcie serca. Zaskoczony, ale i szczęśliwy, wziął w dłonie oba przedmioty. Najpierw uniósł wieczko pudełka – w środku czekała na niego mała zawieszka z Liściem i napisem… „Siła Młodości”, a potem przeczytał tajemniczy liścik. „Wiedziałem, że się skusisz”. Przez jedną chwilę przez głowę przeleciała mu irracjonalna myśl, że może tego wszystkiego nie przygotował Kakashi, a… a Maito Gai!
    - I jak, podoba się? – Niemal podskoczył, czując za sobą oddech jonnina. Zdenerwowany odwrócił się i aż pisnął.
    - G-Gai? C-co ty tutaj robisz? – Wyjąkał lustrując postać towarzysza. Czerwony garnitur, choć piękny, nijak nie pasował do niebieskiej muchy i takiego samego koloru, iskrzących się, pantofli.
    - Jak to co? Czy myśmy się nie umówili na dzisiaj? Na piknik… jak to było? Przed północny? – Przerażony Iruka zaczął kojarzyć fakty i nieświadomie się cofać.
    - J-ja… ja byłem umówiony tutaj z Kakashim – odparł, nadal się cofając. Niestety, los chciał, że natknął się na ogromną przeszkodę w postaci krzesła, więc na nowo przystanął.
    - Nie, byłeś umówiony ze mną – poprawił go zielony (a w zasadzie czerwono-niebieski), kładąc dłonie po obu jego stronach, na stole.
    - T-to musi być jakaś pomyłka. P-puść mnie – wszelka szamotanina nie dawała żadnego efektu. Po chwili Iruka czuł w swoich ustach oślizgły i zapalczywy język Bestii Konohy.
    - Tydzień mnie nie ma, a ty już znajdujesz sobie kogoś innego? – Słysząc głos Hatake, Umino zdenerwował się jeszcze bardziej i wgryzł się w rubaszny organ mężczyzny, a gdy ten odsunął się od niego, trzymając się za usta, natychmiast odskoczył w kierunku szarowłosego.
    - Kakashi! – Westchnął z ulgą. Chciał przytulić się do Sharinganowca, lecz ten go odepchnął. – To nie tak, ja…
    - Ty co?! – Kaszalot przeniósł wzrok z Maito na bruneta. – Zapomniałeś, że jesteś shinobi i możesz się bronić przed takimi atakami? Zapomniałeś, czego cię uczyłem przez ostatnie kilkanaście tygodni?! – Starał się nie okazywać uczuć, ale bierność nauczyciela troszkę go zdenerwowała i zraniła. Postanowił wyładować te negatywne uczucia na swoim rywalu. – Gai! – Zawołał z wściekłością, ruszając w jego kierunku. W jednej sekundzie przywołał w prawą dłoń Chidori, a drugiej zaś dzierżąc kunai. – Chyba mamy do pogadania! – Warknął, po czym wykonując kolejne pieczęci, rzucił trzymanym Chidori. Cios jednak nie sięgnął celu, bo Maito zniknął w szarym dymie. – KURWA!
    - Kakashi, ja nie chciałem tego… Proszę, nie denerwuj się - Umino próbował ułaskawić, a przede wszystkim uspokoić mężczyznę, jednak bezskutecznie.
    - Zamknij się, Iruka! Nie jesteś dzieckiem, a mimo to… - nie skończył zdania gdyż został szarpnięty za ramię i pocałowany.
    - Kocham cię – wyszeptał czekoladowooki, patrząc mu prosto w oczy (oko – dop. Inaty) z ciężkim oddechem. – Nie mógłbym nic z nikim innym, ja…
    - Już nic nie mów, to mi wystarczy – odszepnął Kakaś, chwytając delikatnie go za podbródek i podziwiając odblaski gwiazd w siatkówkach ukochanego, połączył ich usta w czułym pocałunku. Jednocześnie w głowie poprzysiągł zemstę bezczelnemu Gai’owi. Oj, popamięta swojego życiowego rywala raz, na zawsze!


******

Wybaczcie skończenie sceny z NSN w takim momencie, ale byłam wyczerpana pisaniem jej. Pierwszy raz miałam dość pisania o seksie! Kurde, co się ze mną dzieje? xD Pozdrawiam!


9 komentarzy:

  1. Hey,
    Muszę powiedzieć, że mam mieszane uczucia co do tego rozdziału.
    Nie to, że mi się nie podobał, bo piszesz świetnie i samo opowiadanie bardzo mnie wciągnęło, ale...
    W tym rozdziale Naru mi podniósł ciśnienie. Jego wyskok z okaleczonym klonem to była gruba przesada. Aż się dziwię, że Sasuke mu nie spuścił manta! Na jego miejscu dałabym blondynowi w gębę i wyszła!
    Oczywiście to tylko moje odczucia, ale jakoś nie mieści mi się w głowie, że można sobie tak "zażartować" z człowieka, który go kocha. Aż mi ciśnienie skoczyło!
    Ale rozdział fajny, szczególnie fragment z przygotowywaniem Iruki do randki :D Nie ma jak najlepszy kremik w okolicy, a jego ogolenie tych miejsc :D Nie no, rasowy homo..., nie żeby hetero tego nie robili, ale i tak bardziej mi się to kojarzy z miłośnikami relacji męsko-męskich ;) Oczywiście jest mi niezmiernie przykro, że przerwałaś w takim momencie, bo w tym opowiadaniu moją ulubioną parą jest właśnie Hatake i Umino! Nie wiem czemu, ale naprawdę potrafisz tak opisać ich relacje, że człowiek spija każde słowo o nich napisane ;)
    Ciekawi mnie jeszcze jedna rzecz, a mianowicie pojawienie się Gaary - coś czuję, że namiesza i to bardzo, ale to tylko moje odczucia, a może nadzieja? Mhmmm... sama nie wiem.
    Jestem też ciekawa jak sobie Ichi radzi mieszkając razem z Inatą, musi mu być ciężko :(
    Pozdrawiam i weny życzę!
    Lena

    OdpowiedzUsuń
  2. Oto znowu ja!!! Z utęsknieniem czekałam na twoją nową obecność...i się doczekałam!! Warto było tyle czekać.....jeszcze nigdy nie czytałam NSN.... rodzdzialik boski <3 i cudny...muszę się streszczać, więc po krótce....powodzenia w życiu (tych sprawach co ty tam robisz aktualnie już teraz)....czekam z niecierpliwością, na kontynuację czegokolwiek
    //Hetani

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam, witam!
    Zacznijmy od tego, że zachowanie Naruto zwaliło mnie z nóg. To co zrobił, dla mnie było już szczytem. Przez pewien czas nie mogłam pojąć, jakim to cudem Sasuke go za to nie zabił, przy okazji decydując się na wiekuistego focha, jednak po chwili namysłu uświadomiłam sobie, że to przecież facet, a oni nie myślą tą częścią ciała, którą teoretycznie powinni. Mimo to Uzumaki zupełnie wyprowadził mnie tym z równowagi. Szczerze przyznam, że nie zrozumiałam tego jego ekstra planu i jak to się miało do jego wcześniejszego zachowania. Wydaje mi się to beczko dziwne i nierealne.
    W ciągu ostatnich dni jest to już drugi blog, w którym natykam się na sceny seksu z dwoma blondynami i Uchihą w roli głównej. Choć z początku byłam do tego nastawiona raczej pesymistycznie (jak do wszystkiego, hmm.. prawie :D), to podobało mi się. Szkoda, że sceny nie dokończyłaś, ale rozumiem, że nie zawsze ma się chęć i czasem lepiej jest przerwać.
    Z zachowania Naruto (który mnie niesamowicie drażnił w tym rozdziale) spodobało mi się jedynie to, że nie chce publicznie obściskiwać się z Uchihą. Nie wiem, czy pisałam o tym już ostatnio, czy zwyczajnie zapomniałam dodać, ale drażni mnie coś takiego w rzeczywistości, gdy pary jak gdyby nigdy nic liżą i obmacują się na oczach wszystkich, więc i czytając jak Sasuke ciągle się do niego dobiera w towarzystwie Inaty, dostawałam zwyczajnie szału. Historia powinna wzbudzać emocje (zarówno pozytywne jak i negatywne), więc powinnaś uznać to za komplement ;-) no chyba nie ma nic gorszego, niż opowiadanie, które nie wzbudza w czytelniku żadnych uczuć. Wkurzanie ich (czytelników) to już reakcja całkowicie pozytywna :-)
    Jedyne w sumie, co mi do gustu nie przypadło, to wątek Iruki. Cała ta historia wydała mi się niestety lekko naciągana i przez to nawet mnie nie ruszyło jego miłosne wyznanie. No ale jeśli chodzi o strój Gaia, to na plus, bo musiał wyglądać niesamowicie :D
    Pozdrawiam i mam nadzieję, że wszystko dobrze ci się ułoży :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To chyba dlatego, nie chcesz już tak pisać scen z seksem, bo my mamy tak jakby celibat ;-; Ja nie mam czasu, bo kładę się spać o pierwszej w nocy, a w dzień szkoła i drzemka po powrocie do domu. Ech, muszę to nadrobić c;
    Dobra, zacznę moje rozkminy od tego, że dla mnie, Naruto zachował się jak... niedorozwinięty intelektualnie napalony młokos myślący jedną częścią ciała i tylko o jednej rzeczy? Idealnie. Sorry, że mówię to tak, a nie inaczej, ale to raczej przegięcie bawić się czyimś stanem emocjonalnym ;-; Oczywiście scena 18+ bardzo mi się podobała! Tu do niej nie mam nic do zarzucenia... Tylko sposób w jakim Naruto potraktował Uchihe... Chociaż było fellatio... Ogólnie, nie wiem czemu, ale lubię opisy brutalnego seksu. Tak, jestem sadystką, ale uwielbiam właśnie takie sado-maso c; (Może za niedługo uda mi się coś takiego napisać? ;}). Tekst nie rył mi bani, za co jestem po części na Ciebie zła, a i po części wdzięczna. Zła jestem dlatego, ze kocham zryte teksty, a wdzięczna, dlatego, że ostatnio za dużo czytam takich tekstów... Dziwię się, że ja tak dobrze się uczę, przy takim intensywnym stopniu czytania yaoi'ców i czytania zrytych opowiadań... Hm, moja inteligencja nie za bardzo ogarnia, co to staż, ale to chyba jakieś zajęcia na uczelni, tak? Na studniach, nie? ;-; Boże, porównując poziom moich wiadomości i mojego ilorazu inteligencji z moimi kolegami, jestem kurde, geniuszem ;-; Oni zaniżają poziom naszej klasy... Nie, żebym ja była jakaś naprawdę utalentowana, ale gdy czytam ich wypracowania... deprecha załatwiona. Ostatnio kolega mnie doszczętnie załamał. Dwa ortografy, w zdaniu pojedynczym, składającym się z pięciu wyrazów ;---; Pozwolę sobie je zacytować. "Wieżba rośnie obok krzewu jażębiny.". Ale to jeszcze nic! Moja koleżanka, zamiast powiedzieć "tabletki na antykoncepcje", powiedziała, że kupi tabletki na anoreksję ;-; Idiots everywhere... Najwięcej w mojej klasie...
    Czekaj, nie zmieściło się...

    OdpowiedzUsuń
  5. Dalsza Część:
    Ale za bardzo odbiegłam od tematu c; Ogólnie, nie przepadam za postacią Gai'a. Nie wiem, po prostu jestem na nie. Do Iruki nigdy nic nie miałam, ale nie wiem, jakoś dziwnie mi się czyta tu to połączenie z Kakashim. Niby lubię tę paring, ale tutaj trochę go nie przełykam. No bo patrz. Raz Iruka gotowy jest rozkraczyć przez Hatake nogi, drugi raz go może wypchnąć przez okno. Ech, legendarne słowo "Kocham Cię" i różne zmartwienia idą w zapomnienie ;-; Nie wiem, może jako umysł ścisły, trochę niewrażliwy na uczucia, nie ogarniam, jak te dwa, tak naprawdę nic nie znaczące słowa, mogą zdziałać takie cuda... Ok, tu też chodzi o mój gówniany wiek, w którym jeszcze mało wiem o życiu, ale no... Ogólnie słowa "kocham cię" nie różnią się za bardzo od innych słów. Nie którzy mówią, że one przekazują "uczucia". Znalazłam kiedyś bardzo trafne wyrażenie. "Nie trudno spotkać osobę, która umie powiedzieć 'Kocham Cię'. O wiele ciężej jest spotkać kogoś, który naprawdę tak myśli". Och, zaś robię z komentarza moje refleksje ;3 A mówią, że mam specyficzne myślenie...
    Wracając do tematu, ta scena ostatnia, trochę wydała mi się naciągnięta, ale nadal podobał mi się klimat tam panujący. Gai to szuja, więc nie będę się nad nim rozdrabniać.
    Gaara zawitał do Konohy. Mam nadzieję, że Sasuke będzie zazdrosny, jeśli Naruto będzie spędzał czas z Kazekage ;D Zapowiada się jeszcze więcej brutalnego seksu! ;DD
    Nie za bardzo przepadam za NSN, ale tutaj wyszło Ci to fajnie c;
    O mój Boże... znów ten japoński... Ech, już Ci tu kazania nie będę robiła, nie będę taką suczą. Co nie zmienia faktu, że jestem nieco zirytowana. Naprawdę, chyba po prostu będę omijać kawałki tekstu, w których są te zwroty, bo kiedyś niechybnie wydłubię sobie oczy... plastikową łyżeczką do cukru...
    Jak już wcześniej mówiłam, lubię całe zdania napisane po japońsku, mogę się wtedy jakoś trochę powysilać i spróbować przetłumaczyć sobie zdanie. Usuratonkachi... jeju, trudno się powstrzymać od hejtowania tego wyrazu. Pomijając jednak ten kretyński język i słowa z nim związane, zbliżam się do niechybnego końca komentarza ;-;
    Przepraszam też, że nie skomentowałam poprzedniego one-shot'a. Po prostu nie miałam czasu...
    Reasumując, bo zaraz muszę wyjść z psem na spacer, bo zesika mi podłogę w pokoju, pisz tak dalej c; Wdzięczna bym Ci była, gdyby Inata zaliczyła jakąś wpadkę. No i to, że Sakura dostanie w ryj od Naruto c; Obiecałaś mi xD
    Kończąc, bo mi pies niebezpiecznie piszczy, życzę Ci mega dużo weny, więcej pomysłów i czasu c;

    Kaja Jelonek

    OdpowiedzUsuń
  6. Albo mam deja vu albo... Mam deja vu XD
    Nie no rozjebałaś mnie XD Ten klon XD To wyglądało jak Ludzka Stonoga (w mojej głowie oczywiście :p)
    Ale z drugiej strony... To co zrobił Naru było złe ;-; Jak można robić sobie jaja z takiego czegoś?!
    Sasuke powinien mu tak przypierdolić, iż, że by nie wstał! :c
    Tak jakoś o KakaIru się nie wypowiem, bo Gai mnie przeraża o_O
    Ale cóż... Szczerze? Czekam i czekam na te urodziny, żeby dowiedzieć się jak Neji ich zniszczy :c Czekam, bo wiem, że to naprawisz <3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    cóż ja mogę powiedzieć,oprócz tego, że rozdział jest rewelacyjny, Naruto wpadł na wspaniały pomysł z intrygą.... Gay odczep no, żeś się od Iruki... bo coś Ci chyba zrobię... ach wspaniała scena jak Sasuke zobaczył ciało Naruto i ta jego rozpacz... chociaż bardzo mi się podbło to, że Naruto także był na „górze” ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam całego rozdziału, ani tym bardziej opowiadania, bo nie dałam rady. Moje oczy nie wytrzymały. Masz swój styl pisania (czy też nie masz wcale stylu) i raczej mało to mnie interesuje. Ktoś mi powiedział o tym rozdziale, że jest bardzo podobny do tekstu "Oczy, w których szaleje sztorm". No i cóż, widać, że grom motywów, które się pojawiły w tamtym tekście jest obecne i tutaj. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę co to jest plagiat, ale rozdział podchodzi pod to. Może niektórzy lubią czytać o miażdżonych jądrach (ała!) czy innych paluszkach i wybalsamowanych klatach, ale dla mnie, porównanie tamtego pwp z tym rozdziałem jest jednym wielkim nieporozumieniem. Plagiatować też trzeba umieć. Ogólnie jestem, jako autorka OWKSS wściekła, że ktoś tak bezczelnie ukradł jej pracę. I tak wiem, że ten komentarz usuniesz, bo ci nie pasuje do słodkiego blogaska. Ale wiedz, że JA wiem i cię nie szanuję. I będę cię obserwować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stosowna dyskusja na temat rzekomego plagiatu znajduje się w zakładce 'Rzekomy plagiat'.

      Usuń