wtorek, 17 września 2013

012. Rozdział dwunasty - Niespodzianka Itachiego. Kekkei genkai. Prezent




            15.09 (poniedziałek)

            Obudziła go dziwna chłodna rzecz, którą ktoś przykładał mu czoła. Mruknął cicho i uniósł leniwie powieki, by po sekundzie znów je zamknąć - jesienne słońce ukłuło go swoim porannym blaskiem.
    - Sasuke? Obudź się - usłyszał niepewny głos brata gdzieś po lewej stronie.
    - Nie mogę otworzyć oczu - bąknął, przecierając je.
    - Nani? - Itachi zdawał się być zdziwiony. - Przecież nic się nie stało z twoim wzrokiem, Tsunade mówiła, że nie użyłeś Amaterasu, ani...
    - Nic mi nie jest, nie panikuj. Słońce mnie oślepia - w jednej chwili jeden z Uchihów podbiegł do okna i przysłonił je, a drugi leniwie podniósł się z łóżka.
    - Uff, a już się bałem - Ita odetchnął głęboko, zaś Fukushu-sha spojrzał na niego lekko zażenowany.
    - Nie musisz traktować mnie jak małe dziecko, mam już osiemnaście lat - warknął, rozglądając się po pomieszczeniu, w jakim się znajdował. Ze zdumieniem stwierdził, że rozpoznaje duże, hebanowe łoże, na którym siedział, granatowe ściany z czerwonymi plamami, marmurowy kominek, hebanowe biurko, krzesło i kilka innych przedmiotów. Otworzył szeroko oczy. - Skąd się tu wziąłem? - Rzucił w kierunku brata, rejestrując, że jest w swoim zwykłym ubraniu, noszącym jeszcze ślady walki.
    - Przeniosłem cię z areny bo zemdlałeś po walce z Naruto-san - Itachi po krótce opowiedział mu wszytko, co wydarzyło się po ich potyczce jak i o swoim wyborze.
    - Chcesz mi powiedzieć, że niespodzianka tyczyła się... samej Tsunade?
    - Tak - Łasic westchnął. Poniósł dość ciężkie do wyleczenia rany. - Poprosiła mnie o dwie rzeczy - żebym porozmawiał z Kocią Mamą o właściwościach odmładzających jednego z jej specyfików i.. o pomoc dla Naruto.
    - Dla Naruto? - Powtórzył Sasuke bezwiednie, wspominając ich ostatnią rozmowę.
    - Tak. Mamy udostępnić mu wszelkie klanowe dokumenty, by się z nimi zapoznał i przenieść je do Kakashiego.
    - Dlaczego?
    - Nie mogę ci powiedzieć, bo mu wszystko wygadasz - odpowiedział mu żałobny śmiech.
    - Niby jak, skoro ze mną nie rozmawia? - Itachi puknął się żartobliwie w czoło.
    - Ah, no tak, zapomniałem. Ale jesteś pewny, że za pół roku nie będzie inaczej?
    - Już wiem, że coś za sześć miesięcy zmieni się w jego życiu. Matte, niech pomyślę .. Ma zostać naszym Szóstym Hokage?
    - Czasem zapominam, że jesteś moim bratem, Sasuke. Tak szybko kojarzysz fakty - czerwonooki zamyślił się na moment. - Myślisz, że tak by to wyglądało?
    - To znaczy? - Zapytał młodszy, wychodząc z łóżka.
    - Myślisz.. że tak by wyglądało nasze życie, gdybym nie wykonał tamtego rozkazu? Gdybym kierował się innymi wartościami?
    - Nie. Było by gorzej. Słuchaj, ja już nie chcę do tego wracać. Swoją chęć mordu na tobie przeniosłem później na Konohę, a gdy wbrew mojej woli przelałeś we mnie swoją miłość do niej, przestałem już to rozpamiętywać. Żałuję, że nasi rodzice odeszli, lecz nic nie zmieni przeszłości - Czarnooki położył dłoń na jego ramieniu. - Przez ciebie nie umiem nienawidzić Liścia jak czuję, że powinienem. Chciałeś, bym pokochał to miejsce, tak jak ty je kochałeś lata temu. I to zrobiłem.
    - Nasze role się odwróciły. Teraz ja nie mogę znieść tego miejsca - bąknął smutno Łasic, wstając z klęczek i ruszając do kuchni.
    - O co najbardziej masz żal?
    - O to, że musiałem cię zostawić samego. To popsuło relacje między nami - przez chwilę zapadła cisza. Taka jedna, zwyczajna.
    - Nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem, ale w pewnym sensie nie żałuję, że wykonałeś tamto zadanie, bo dzięki temu między nami jest lepiej, niż mogło być, gdyby oni żyli - Sasuke podszedł do stołu, gdzie Ita przygotował mu jedzenie i biorąc kanapkę w dłoń, skierował się do salonu. - Pod tym względem tego nie żałuję.
    - Nie poznaję cię - idący za nim krok w krok Łasic miał nietęgą minę.
    - To wszystko przez ciebie. Po tym jak mi wyjaśniłeś swoje pobudki postępowania, obrałem Konohę za cel, bo w niej widziałem źródło swojego cierpienia i zemsty. I wiesz, że byłem podjudzany przez Akatsuki. Dużo się zmieniło, choć nadal mam żal do władz, ale teraz przynajmniej ojciec ciebie nie faworyzuje.
    - "Mam żal..", "nie żałuję"?! Jaki jest prawdziwy powód? To nie są słowa, jakie powiedziałby tamten Mściciel!
    - Naruto - odparł Sasuke, patrząc mu w oczy. - Nie będę już siebie okłamywał - kocham go od dawna i to głównie przez niego dławi mnie poczucie winy. Dla niego chcę naprawić wszystko, co spieprzyłem przez ostatnie pięć lat. Oddam za to całego siebie - Itachi odetchnął głęboko, po czym uśmiechnął czule.
    - Nie możesz być naprawdę zły, skoro się zakochałeś - rzucił dla rozładowania napięcia, rozkładając się w fotelu.

***
*
***

            Stała na brzegiem strumienia i moczyła dłonie nad wodospadem. Czarne rękawiczki bez palców porzuciła niedaleko plecaka, tak jak płaszcz. Jej śliwkowe włosy falowały lekko na wietrze, nasiąkając kroplami wody z potoku. Patrząc na niespokojną taflę lekko niebieskiego płynu, wspominała. Ciekawa była jak po tych wszystkich latach wygląda Naruto, pamiętała go tylko jako kilkumiesięczne niemowlę, a potem chłopca ubrudzonego od rana do wieczora. Wiedziała, że nie będzie jej pamiętać, że stanie się znów nową postacią w jego nastoletnim życiu. Ale czy ją zaakceptuje? A może obarczy wyrzutami sumienia, samotnością i cierpieniem, jaki przeżył? Zastanawiała się jakim jest człowiekiem, czy mary przeszłości zmieniły go w drażliwego Jinchiruuki, co zrobi, gdy mu się przedstawi, jak zareaguje?
            Od dawna nie kontaktowała się z Kuramą, do teraz bała się tego. Bo "odwiedziny" u któregoś z demonów czasem groziły ujawnieniem się. Lecz dziś nadszedł ten dzień - po dziesięciu latach postanowiła zobaczyć, jakim shinobi stał się jej kuzyn, Naruto Uzumaki. Odchodząc od wodospadu w kilka sekund rozbroiła pułapki, które założyła na czas noclegu i stając na środku polany, zaczęła składać pieczęcie: koń, małpa, smok, koń, małpa, pies, koń, pies, małpa, ptak, małpa, szczur, tygrys, małpa, koń, szczur... Trwało to krótką chwilę, a potem wokół niej uformowała się złota poświata. Przed nią samą wytworzył się portal, w który ochoczo weszła. Coś ścisnęło ją w żołądku, a po chwili wirowania wokół własnej osi stanęła w ciemności, a jej stopy utonęły w dziwnie mętnej wodzie.
    - Dawno cię u nas nie było - usłyszała za sobą.
    - Mi również jest miło znów cię spotkać... Kyuubi - prychnęła, odwracając się ku lisowi. Nie zdziwiła jej żelazna krata z pieczęcią, za którą spoglądało na nią wielkie, lekko eliptyczne ślepie. Źrenica zwierzęcia, brunatna jak krew, jakiej pragnęło, zdawała się ją bacznie obserwować.
    - A więc przypomniałaś sobie o naszym małym Naruto? - Kobieta drgnęła lekko.
    - Powiedz mi, co on teraz robi? - Demon zaśmiał się gardłowo.
    - Śpi, a co, boisz się, że się o tobie dowie?
    - Tak. Nie chcę, by wiedział. Dopilnuj tego, Dziewięcioogoniasty.
    - A jeśli nie? - Lis zmrużył niebezpiecznie oko. - Nic mi tutaj nie możesz zrobić, jestem grzecznym pupilkiem konoszańskiego Nosiciela. Spełniam jak na razie swoją rolę - warknął w jej stronę, emanując chakrą. Zielonooka uśmiechnęła się pod nosem.
    - Zapomniałeś o czymś - odrzekła, wyjmując zza pazuchy kilka zwojów. - Jedną z nieznanych nikomu poza moim klanem zdolności, jaką posiadają wybitni jego członkowie jest umiejętność panowania nad takimi jak ty. W jednej chwili mogę cię zamienić w niwecz - odpowiedział jej śmiech.
    - Niby w jaki sposób? Pamiętam cię. Niczym się nie wyróżniasz, chyba że impertynencją.
    - Tamtej Inaty już nie ma. Miałam sporo czasu, by nadrobić zaległości - przeszła przez kratę i dotknęła futra Bijuu, na co ten skrzywił się. - Zadziwiająco miekkie jak na taką bestie. A teraz - dodała, stając naprzeciw zwierzęcia  tak, że w zasięgu ręki miała pierś lisa - opowiesz mi o wszystkim, co mnie ominęło - położyła dłoń na miękkim futrze i wsłuchując się w bicie serca, zaczęła czytać jego wspomnienia.

***
*
***

            Śnił o jakiejś wyjątkowej kobiecie. Nie mógł dostrzec jej twarzy, lecz był pewien, że skądś ją zna, że gdzieś ją widział. Jej długie, fioletowe włosy, tak inne, że aż nierealne, mieniły się w złotej poświacie, jaka jej towarzyszyła. Ta dziewczyna nosiła, tak jak on, symbol Uzumakich na ubraniu. Nie wiedział, kim była, lecz nie to go zaniepokoiło. Rozmawiała z Kyuubim! Gawędzili ze sobą niemal jak starzy znajomi. Nie mógł dosłyszeć jej imienia, nie rozpoznał z warkotu lisa. Po chwili tajemnicza Kunoichi dotknęła futra demona, jakby był jej pupilkiem i zamykając zielone niczym świeża, rześka trawa, oczy, wsłuchiwała się w bijące serce Bijuu.
           
            Naruto zerwał się spocony, nie mogąc uwierzyć. Sen był tak realny, że od razu po przebudzeniu połączył się mentalnie z Lisem i stając naprzeciw niego w pidżamie w krowie łaty, z powagą zaczął wypytywać o dziewczynę. Odpowiedziała mu dziwna jak na niego cisza. Nie dowiedział się nic, ponad to, że płaszcz, jaki miała fioletowowłosa na sobie, był pamiątką po kimś bliskim. Blondyn nie mógł wiedzieć, że należał on wcześniej do ich wuja, Shitary Uzumaki. Kurama zapewnił go, że to był tylko sen, i że z nikim, poza tym "popapranym odmieńcem" nie miał kontaktu.

            Po takim przebudzeniu nie mógł już zasnąć, a jego myśli, po analizie sennej mary, pognały ku Sasuke, lecz po chwili je od siebie odepchnął. Nie chciał o nim myśleć. Nie zmieni się między nimi nic, poza tym, że niebieskooki postanowił, tak jak mówił wcześniej Iruce, nie być takim wrednym. Będzie go traktował jak większość mieszkańców wioski - z miłym powitaniem i brakiem zaangażowania w znajomość. Tylko tyle mógł jak na razie dla niego zrobić, a w jego ocenie to i tak stanowiło całkiem dużo, po tym, co zrobił jemu i Sakurze, nie mówiąc o innych konoszanach. Choć coraz częściej dopuszczał do siebie myśl, że mu wybaczy i staną się takimi jak dawniej. Lecz zawsze tylko hipotetycznie, bo nie czuł się na to gotowy. Do tego dochodziła jeszcze jedna tajemnica dławiąca jego serce. Wspomnienie tamtej rozmowy dawało mu pewność, że to, co czuje teraz…to nie do końca jego myśli i odczucia. Chyba pozwalał Kuramie niszczyć jego uczucie, bo prawda została już dawno powiedziana…

Niebieskooki chłopak siedział skulony w kącie pokoju i rzewnie płakał. Kolejna misja sprowadzenia Sasuke do Konohy zakończyła się fiaskiem, a Hokage traciła cierpliwość. Nie rozumiała, że nie może się poddać?
     - Naru – drgnął niespokojnie, wiedząc, że nie jest sam.
    - Sakura – odparł słabym głosem, ukazując jej zapłakane i zaczerwienione oczy. – Chcę być sam…
    - Nie zostawię cię w takiej chwili – stwierdziła ciepło, obejmując go delikatnie.
    - Byliśmy tak blisko… - wyszeptał, wspominając, jak o mały włos nie spotkał się z przyjacielem. Co prawda miał dość już porażek, ale wbrew temu, co mówił, nie chciał się poddać. Szukał Sasuke, choć sam nie wiedział już po co.
    - Naruto, kochasz go?
    - Oczywiście, jest moim największym…
    - Nie, pytam o to, czy kochasz go tak, jak ja – poderwał zaskoczony głowę.
    - Nie, no co ty, Sakura…
    - Czy aby na pewno nie? – Spytała smutno, ocierając łzy z jego twarzy. – Nie tylko mi wydaje się, że chodzi o coś więcej. Każdy, kto usłyszałby od niego to co ty, dawno by go sobie darował. A tylko my dwoje nie odpuszczamy…
    - Na serio myślisz, że mógłbym się w nim zakochać?
    - Dlaczego by nie, Sasuke-kuuunn jest taki kawaii – na chwilę znów stała się trzynastolatką, zauroczoną najprzystojniejszym chłopakiem w wiosce i był jej za to wdzięczny.
    - Tak, chyba masz rację – odparł, czując, że odkrył jedną z dręczących go tajemnic. – Tak, chyba go kocham…

Czy to prawda, że zachowywał się w stosunku do Uchihy w ten sposób, bo czuł się też trochę jak zraniona, zakochana złośnica? Z jękiem podniósł się z łóżka i patrząc na kalendarz, ubrał się, a potem stworzył klona, ubranego wyjątkowo elegancko. Podał mu zapakowane w fioletowo-zielony papier, pudełko i kierując się do kuchni, wydał polecenie.
    - Sarutobiego 14, zanieś to Kakashiemu z najlepszymi życzeniami. Ma dzisiaj urodziny - rzucił w pustą przestrzeń, sięgając do lodówki.

***
*
***

            Szarowłosy jonnin siedział na parapecie okna wychodzącego na ogród i patrzył w dal. Miał nadzieję zobaczyć dzisiaj Irukę, choć wiedział, że w starym, czarnym dresie z pociętą koszulką na piersi mu się nie pokaże. Rano, patrząc na wiszący nad jego łóżkiem kalendarz z psami, jęknął. "Kolejny rok mi doszedł, a ja nadal sam. Ile to już? Trzydzieści pięć?", pomyślał, ubierając przebierany właśnie strój. "Niee, raptem trzydzieści dwa", jęknął teraz w duchu, po czym podniósł zaintrygowany głowę. "Jest dopiero ósma dwadzieścia, kto może mnie nachodzić o tej porze?", pomyślał, podchodząc do drzwi i otwierając je. W progu zauważył cienistego klona Naruto.
    - Nie chciało mu się przyjść osobiście? - Zapytał go, przepuszczając w progu.
    - Szczerze mówiąc, ma za dużo na głowie. Wiesz, martwi się powrotem Uchihy do wioski - "fałszywy" Uzumaki posłał mu jeden z wyszczerzy, które tak rzadko od jakiegoś czasu gościły na twarzy prawdziwego niebieskookiego. - Dobra, nie będę przeciągał, w każdym momencie może mnie odwołać - mruknął przepraszająco, po czym złożył mu życzenia. - Wszystkiego najlepszego, Kakashi-sensei z okazji twoich zacnych urodzin. Przesyłam ci moje najszczersze nadzieje, że kiedyś będziesz szczęśliwy z Iru.. - zniknął w biało-szarym dymie, opuszczając paczkę na podłogę, ale na szczęście, nic ani nie gruchnęło, ani się nie zbiło, ani nie jęknęło, miauknęło, szczeknęło, ani w ogóle nic z tych rzeczy. Zaskoczony nagłym zniknięciem klona, jonnin pewnie podszedł do prezentu i zdecydowanym ruchem zaczął go otwierać, podczas czego w jego głowie kołatała się jedna myśl: "Skąd ten mały, wredny, szczwany Lis wie o mnie i moich planach w stosunku do Iruki? Skąd wiedziałeś, Naruto?" Po chwili jego oczom ukazał się roczny karnet na ramen (Hatake domyślił się, że ma na niego zapraszać Umino), zestaw wyjątkowych ostrzy z wyrytymi jego inicjałami na każdym z nich (to musiało nieźle kosztować), srebrny wisior z imieniem jego ojca (za to stalowowłosy był bardzo wdzięczny) i ... pierwsza z książek Jirayi, której nie zdążył zakupić. Kopiujący Ninja wiedział, że nawet teraz było je trudno zdobyć, więc otwierając ją, zdębiał. To był ten sam egzemplarz, jaki Naruto nosił ze sobą, od czasu śmierci Ero-sennina. W środku, na pachnącej truskawkami kartce zauważył dedykację.

Kakashi!
Pomyślałem, że najlepiej jej będzie u Ciebie, w końcu kolekcjonujesz wszystkie dzieła Ero-sennina. Pewnie będę czasem wpadał, by poczytać o nieustraszonym Naruto (nie myl go ze mną i tak jestem lepszy), ale i tak wiem, że lepiej o nią zadbasz, niż ja. Mam nadzieję, że między Tobą, a... że będziesz szczęśliwy.
Jeszcze raz, wszystkiego co najlepsze w życiu.

Dla Kakashiego - sensei
Uczeń Naruto Uzumaki

            Patrzył na słowa pisane drżącą, nadpobudliwą ręką blondyna i poczuł, jak jego serce zalewa fala ciepła. Nikt nigdy nie dał mu bardziej pobudzającego do tkliwości, prezentu. Z dziwnym drżeniem w sercu usiadł na kanapę, zapominając o śniadaniu i zatopił się w lekturze. Po paru godzinach z letargu zaczytania wybudził go dzwonek do drzwi. Tym razem zastał tam Shikamaru, przesyłającego podarunek i miłe słowa od grona jonninów. I tak w kółko. Co średnio kwadrans ktoś przychodził, albo tylko by życzyć mu najwspanialszych rzeczy, albo z prezentem.... I tak, około godziny dwudziestej cały stół w kuchni miał zawalony jakimiś przedmiotami: od kunai, shurikenów, nowej opaski na oko, kwiatów, po kimono, szampon do włosów, książkę Jirayi-sama, nową kamizelkę czy perfumy z Suny. Wszystkie prezenty bardzo go cieszyły, lecz żaden nie przebił tego od Naruto. I choć i ten cieszył, to Hatake zaczął tracić nadzieję, że zobaczy w tym wyjątkowym dniu Irukę. Dlatego też niemal w podskokach biegł do drzwi, gdy usłyszał dzwonek około godziny dwudziestej drugiej. Z szybko bijącym sercem otworzył gościowi i... przeliczył się. W progu stał nie kto inny, jak Sasuke Uchiha. Mężczyźni popatrzyli po sobie chwilę, po czym Kakashi odszedł, zostawiając mu decyzję - czy wejdzie czy pójdzie sobie w cholerę. Niestety czarnooki wybrał pierwszą opcję, podążając za nim. Nastąpiła cisza, którą przerwał mimo wszystko, były uczeń Kaszalota.
    - Ja i mój brat życzymy ci wszystkiego najlepszego - wyrzucił na jednym wydechu z dość mętną miną.
    - Dzięki - odparł krótko właściciel mieszkania, myśląc, że to koniec rozmowy. Lecz jego towarzysz miał coś jeszcze do powiedzenia.
    - Ja i Itachi zgadzamy się, żebyś pobrał nasze dokumenty dla... Naruto - jakoś przebrnął, mimo, że z trudem wymawiał imię ukochanego. Jonnin zauważył to.
    - Masz coś do niego, prawda? - Zapytał, patrząc na jego codzienne ubranie, którego wraz z nim nie spodziewał się oglądać w Konosze. - Coś do Naruto? - Sasuke mimo woli odwrócił wzrok.
    - Nie wiem o czym mówisz - skłamał wydawałoby się gładko, lecz to nie zmyliło mężczyzny.
    - Widzę. Wiesz, że od zawsze byłem dobry w te klocki - zażartował lekko. - A teraz odpowiadaj, tylko szczerze - jego głos nabrał ostrości.
    - Nic nie muszę ci mówić, Hatake - prychnął zły brunet, patrząc mu w oczy.
    - A gdzie się podział "Kakashi-sensei'? - Zironizował, patrząc na niego poważnie.
    - Przestań. Za chwilę będzie tu Umino, więc chcę się zwinąć, nim zaczniesz go posuwać - dla szarowłosego było tego za dużo. W jednej sekundzie doskoczył do chłopaka i wyjmując w biegu kunai, zaatakował. Niestety Uchiha przejrzał ten ruch i zablokował. - Uspokój się, żartowałem - wysyczał jonninowi do ucha, odkładając broń. - Nie mieszaj się w moje sprawy, a ja w twoje. Itachi kazał przekazać, że macie misję.
    - Jaką? - Mimo, że dyszał z wściekłości, nie chciał w ten sposób rozwiązywać ich konfliktu, mimo, że Sasuke się należało.
    - Ktoś kręci się w okolicach wioski. Musicie to sprawdzić - rzucił onyksowooki niechętnie, odwracając się do mężczyzny tyłem. - Miałem nadzieję, że chociaż z tobą się dogadam - dodał, znikając w płomieniach. Chwilę później dzwonek jego lokum zabrzmiał ponownie. Starając się znormalizować oddech, kolejny raz podszedł do otwartych jeszcze drzwi.
    - Witaj, Kakashi - usłyszał, lecz nie był w stanie odpowiedzieć. Zamurowało go.


            Ps. Żebyście sobie nie myśleli, że moja OC lata z jebistym fioletem na łbie… Chodziło mi bardziej o ciemnopurpurowy akcent ;p

5 komentarzy:

  1. *krwawi*
    Boskie! Boże,jak ja się cieszę, że Inata będzie rodziną Naruto! W końcu Naruciak będzie mógł dowiedzieć się czegoś więcej o swoim klanie ^u^ I zajebisty był by pomysł, żeby Inata miała choćby małe wyrzuty sumienia, że zostawiła Naru ;D
    Rozdział tak bardzo mnie wciągnął, że czytałam go z takim pożądaniem, prawie dostałam slinotoku ;3 Mówiłam, że przepięknie opisujesz odgrywane sceny? Już to kiedyś mówiłam, ale powtórzę ;p Niewiele osób ma tak specyficzny, bardzo uczuciowy styl pisania, czego szczerze Ci zazdroszczę ;-; ;DD
    Szczerze? XD Nie zauważyłam tej niezgodności ;D (Nie jestem wzrokowcem) ;d
    Niezmiernie cieszę się, że dodałaś dwa rozdziały ^^ Zaraz zabieram się za czytanie następnego, tylko jeszcze dorzucę pare swoich groszy *^*
    Ty też zostań moim menszem *-*
    Pierścionek zaręczynowy wyślę pocztą ;3
    Ale nie, tak serio, to jestem Tobą zauroczona, Tobą i Twoimi rozdzaiałami c;
    Jestem też pełna podziwu, że w Twoich notkach nie wystepują żadne ortografy, literówki, czy błędy gramatyczne (ja z tym mam trochę problemu. Nie jestem wzrokowcem (a na klawiaturze piszę szybko) i czasami nie wyłapuję błędów ;-;), więc naprawdę tekst czyta się świetnie.
    Przemyślenia Naruto - Bardzo, BARDZO głębokie <33 A według mnie Sasuke powiniem bardziej o niego zabiegać, tak żeby to podchodziło pod molestowanie XD
    Prezent Naruto dla Kakashiego - pociekła mi łza c; No bo Naruto kochał jak ojca Jiraye, a tak oddał ostatnią pamiątke po nim - naprawdę wzruszające *^*
    Naruto zostanie Hokage? Fuck yeah! ^^
    Nprawdę, cieszę się, że dodałaś od razu dwa rozdziały ^^ Bedę miała co czytać i skomentować ^^
    Więc pozdrawiam i życzę duuuuużo weny ;*
    Bąbeleczku ;*
    Kaja Jelonek

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :)
    Nominowałam Cię do Liebster Blog Award, szczegóły znajdziesz tutaj:
    http://t-m-naruto.blogspot.com/p/liebster-blog-award.html
    Pozdrawiam
    Megu

    OdpowiedzUsuń
  3. :CCCCCC foch! napisałam ci pod tamtymi notkami komentarze, ale nie wiem gdzie się podziały! w dodatku napisałam tam, że to właśnie Inata zmierza ku wiosce, a teraz nikt nie dowie się o mojej inteligencji, bo dowód na to zniknął! TT.TT *ociera łzy*
    Dobra! Koniec histeryzowania!
    Nawet nie myśl, że opuściłam twoje bloga. Ja cię kooocham! Dziewczyno jesteś zajebista!
    JEDEN MINUS, KURWA! (przepraszam za wyrażenie) Sakurwa! :CCCC
    Ale dla ciebie to przeżyję :D No doobra. Spadam czytać dalej. I żebyś nigdy więcej już nie myślała, że cię nie odwiedzam! ;****

    OdpowiedzUsuń
  4. emmm chciałabym tylko jeszcze zauważyć że pisałas o tym że naruto przeżył z sakura swój 1raz Więc wydaje mi się że to Nie mógł być ich pierwszy gleboki pocałunek... Czy może się mylę... ?

    OdpowiedzUsuń