Opowiadanie: Powroty, a co za tym idzie, postępy?
Rozdział:10/?
Tytuł rozdziału: Test braci Uchiha. Sekcja pierwsza.
Rozdział:10/?
Tytuł rozdziału: Test braci Uchiha. Sekcja pierwsza.
***
*
***
*
***
Iruka
wracał właśnie od Kakashiego, nie mogąc nadziwić się, jak tak szybko może
płynąć czas. Wydawało mu się, że spędził z jonninem zaledwie dwie, trzy godziny, a w
rzeczywistości minęło całe popołudnie, wieczór, a nawet pół nocy! Gdyby nie to,
że nie wypadało tyle u kogoś przesiadywać i to, że gospodarz miał nocną misję,
pewnie siedzieliby razem do rana. A tak, nasza Czekoladka wracała z ociąganiem
do domu, raz po raz oglądając się za siebie i myśląc nad wszystkim, co się
zdarzyło w przeciągu ostatniego tygodnia. Najpierw Hatake zalecał się do niego
i całował po policzkach, potem on sam powiedział mu takie słowa, jakich by się
po sobie nie spodziewał, a na koniec niemal wszystko sobie wyjaśnili i… zostali
przyjaciółmi. No, może nie najlepszymi, ale przyjaciółmi. Umino cieszył się, że
w końcu ma kogoś takiego, jednocześnie dziwiąc się swoim uczuciom.
Nim
zaczęła się ta cała… farsa, podziwiał Kakashiego z daleka, jedynie pod kątem
umiejętności. Choć może trochę i zazdrościł mu wyglądu… Później, gdy mężczyzna
zaczął się do niego podwalać, czuł się zażenowany i zły, gdyż wiedział, jaką
reputację ma jonnin, nawet wśród swoich uczniów. Jak się okazało, co wyjaśnił
mu sam oskarżony, niesłusznie. Otóż szarowłosy może i czytał te swoje „Icha
Icha Paradise”, lecz nie był zbokiem. Nigdy, jak to powiedział Iruce, nie
molestował nikogo, ani nie zmuszał do czegoś, czego by nie chciała ta osoba.
Dalej – Hatake miał w życiu tylko dwie kobiety. To z kolei dziwnie zabolało
chunnina – w końcu on sam nie był osobniczką płci pięknej, a mimo to, ten się
do niego zalecał, dodatkowo mówiąc mu wprost, że jest gejem. Tylko innego
rodzaju.. Na tą swoją wątpliwość czekoladowowłosy również otrzymał odpowiedź,
choć sam o nią nie prosił.
RETROSPEKCJA
Dwaj
mężczyźni siedzieli naprzeciw siebie – jeden pełen obaw i sprzeczności, drugi –
zamyślony, zajęty analizą usłyszanych wcześniej słów. „Czyżby Kakashi nie powiedział mi niemal od razu, gdy przeszedłem przez
próg jego mieszkania, że jest gejem? A teraz opowiada mi o swoich BYŁYCH!” Choć
niższy z nich myślał, że nic po nim nie widać, a uczucia ma ukryte głęboko w
sobie, to drugi odczytał niemal od razu jego zwątpienie. W duchu zaśmiał się.
- Iruka, och Iruka. Rozumiem, że jesteś
niepewny… - brunet spojrzał na niego przerażony.
- Nie, nie, ja tylko…
- Zastanawiasz się, jak mogę być
homoseksualistą, a miałem w życiu wyłącznie kobiety. Czy coś pomyliłem? –
Brązowooki spuścił wzrok.
- Trafiłeś w dziesiątkę – bąknął ledwo
dosłyszalnie. Hatake położył mu dłoń na ramieniu i chwytając za podbródek,
uniósł jego głowę tak, że patrzyli sobie w oczy.
- Owszem, od zawsze, od małego kochałem
inaczej – uśmiechnął się na wspomnienie tego, który pierwszy użył tych słów w
stosunku do jego orientacji. – Ale jestem wyjątkowym gejem. Nigdy nie pragnąłem
żadnego innego mężczyzny, prócz ciebie – policzki bruneta zarumieniły się
soczyście.
- Przestań gadać głupoty… - jonnin widząc,
że nie przekonuje swojego Delfinka, zbliżył swoją twarz do jego, jednocześnie
rejestrując drżenie ciała mężczyzny na taką bliskość. Miał nieodpartą ochotę
pocałować go, choć delikatnie, lecz wiedział, że wtedy Iruka wyjdzie. Dlatego
trwał w tej pozycji, trzymając swoją twarz centymetr od jego, a mówiąc owiewał jego usta ciepłym, lekko
miętowym oddechem.
- Głupoty? Posłuchaj. Jeszcze za czasów,
kiedy żył Minato, byłem w tobie zakochany. Tak, Iruka, zakochany, choć może nie
bez pamięci, jak to jest teraz – artykułując patrzył mężczyźnie prosto w oczy,
obserwując jak pięknie się mienią w promieniach zachodzącego słońca. Omal mógł
z nich wyczytać, to czuje Umino, jak zmieniają się jego uczucia, myśli z każdym
jego słowem. – Nie wierzyłem, że kiedykolwiek się do ciebie zbliżę, ba, że będę
tak blisko, jak jestem w tej chwili – chunnin opanowawszy się, chciał się
odsunąć, lecz Kaszalot mu na to nie pozwolił, przytrzymując mocniej. – Zostań,
nie zrobię niczego, co wykraczałoby poza relacje przyjacielskie, choć pragnę
tego z całego serca. Nie będę mówił o moich uczuciach już w żaden inny dzień,
prócz tego i mi na to pozwól.
- Dobrze…
- Od zawsze cię kochałem. Przyznam szczerze,
że miałem nadzieje, że mi to minie. Dla swojego dobra, jak i po części twojego.
Próbowałem zapomnieć, a nawet więcej. Stąd te kobiety i… za to proszę o
wybaczenie… moja wrogość, czy oschły stosunek do ciebie, przez większość czasu.
Nie chciałem, nie mogłem wręcz umawiać się z innymi mężczyznami, bo… czułbym
się, jakbym cię zdradził, mimo, że nie byliśmy ze sobą. I nie będziemy.
A co czuł biedny nauczyciel w tej
chwili? Nie wiedział. Dziwił się swojemu ciału, które reagowało na jonnina
niezależnie od niego. Czuł dreszcze przyjemności, a nawet podniecenia, gdy ten
był w pobliżu lub go dotykał. Nikt inny tak na niego nie działał – piękne kobiety
z Konoha, a nawet mężczyźni! Lecz to, jak zdradzało go ciało miało się nijak do
tego, jaki mętlik miał w głowie.
***
*
***
Bracia w mgnieniu oka przyszykowali
się do ataku, opierając się o siebie plecami, tak, że każdy miał w zasięgu
wzroku połowę pomieszczenia w jakim się znaleźli. A dokładniej areny. Otóż
znajdowali się na arenie, na której odbywały się finały egzaminu na chunnina,
która oczywiście została odbudowana po ataku Orochimaru. Mężczyźni rozglądali
się w skupieniu., z każdym spojrzeniem coraz bardziej zaskoczeni. Część pola
walki zajmowały wielkie, betonowe tunele, wysokie na tyle, by człowiek mógł się
w nich zmieścić bez specjalnego naginania pleców. Były one otoczone żelazną
kratą, na której wisiała tablica "Sekcja 2". Na wprost nich, na podium, oświetlonym
setkami świec, stał Naruto, ubrany jak zwykle z dodatkiem dziwnego, czerwonego
płaszcza. Chłopak również znajdował się za kratą z tablicą, głoszącą, że należy
do sekcji trzeciej, a raczej jest nią. Sasuke spoglądał na niego groźnie,
bowiem to on nazwał ich zdrajcą, jednocześnie podziwiając jego sylwetkę, co
rozbawiło drugiego z braci. Za nimi, jak zauważył Itachi, znajdowała się sekcja
pierwsza, a w niej... dwa stoliki. Tam też czekała na nich Shizune, pomocnica
Kage. Sama Tsunade stała ponad trybunami, patrząc na nich z góry. Zdenerwowana
spoglądała często w niebo, oczekując swojego ulubionego, jak sam się nazwał,
shinobi. Miała nadzieję, że choć na coś tak ważnego mężczyzna się nie spóźni. A
jednak. Lecz po może, ja wiem, pięciu minutach oczekiwania zjawił się, w szarym
dymie, na przemian przepraszając i się skłaniając. Był pewny, że nadwyrężył
cierpliwość swojej przywódczyni i że oberwie.
- Dlaczego tym razem, Kakashi? - usłyszał w zamian, choć głos blondynki
nie był zbyt miły. Stwierdził, że najbezpieczniej będzie powiedzieć prawdę, co
uczynił.
- Odwiedził mnie... mój własny delfin, Czcigodna.
- Czyżbyś miał delfinarium u siebie w ogródku? Bo wiesz, nie zauważyłam
- bąknęła, już nie rozwijając tematu. - Zapierniczaj na swoje miejsce,
natychmiast - w chwili, gdy Kakashi zniknął, na trybunach pojawili się
członkowie Starszyzny, co Tsunade przyjęła z cichym warknięciem. Nie lubiła,
gdy się mieszali. Jeszcze raz spojrzała w niebo i podnosząc głos do krzyku,
zaczęła:
- Witajcie na Arenie Ognia (moja nazwa - dop.aut.). Tak jak powiedział
wcześniej Naruto, jesteście nadal zdrajcami Konoha-gakure, a ja, jako jej
przywódca, nie mogę wam tak po prostu pozwolić tu zamieszkać. Muszę... to
znaczy musimy wiedzieć, na jakim jesteście poziomie i czy nie zdradzicie nas
znów. Na zwoju, jaki otrzymaliście wkradł się mały błąd - kobieta uśmiechnęła
się złośliwie - zamierzony błąd. Waszym dzisiejszym zadaniem będzie nie tylko
pokonanie Jinchuuriki - mężczyźni przenieśli wzrok z orzechowookiej na blondyna
i z powrotem - lecz przejście przez dwie inne sekcje, a ten, który nie
polegnie, zmierzy się z Naruto. Jakieś pytania? - Sasuke poruszył się jakby
niespokojnie.
- Na czym polegają zadania poszczególnych sekcji?
- DOWIECIE SIĘ, GDY JUŻ DO NICH WEJDZIECIE! Aby przejść do pierwszej,
musicie poświęcić płyn, który daje wam życie. Powodzenia - z tymi słowami
kobieta zbiegła na jedną z ławek i zaczęła się przyglądać swoim 'nowym'
shinobi.
Sasuke spojrzał na swojego Ani-san z
kpiącym uśmiechem. „Jak myślisz, to
pułapka?” Ita oddał spojrzenie, z tym, że był lekko zaniepokojony. „Obawiam się, że jednak nie, braciszku. To prawdziwy test, tylko nie wiem, co będzie, jeśli nie podołamy”.
Młodszy zaśmiał się cicho.
- Nie mów, że się boisz -
powiedział głośno, wyciągając kunai i przecinając sobie nadgarstek. Itachi bez
słowa postąpił tak samo i razem położyli ręce tak, by krew spływała na kratę.
Gdy odsunęli je, w kracie pojawiła się brama, którą Shizune otworzyła przed
nimi.
- W sekcji pierwszej sprawdzę waszą szczerość i zamiary wobec wioski.
Usiądźcie - po spełnieniu jej prośby przez czarnowłosych, kontynuowała. - Przed
wami leżą trzy karty. Na każdej z nich napisany jest inny znak, odpowiadający
odpowiedziom. Odpowiedź A oznacza tyle samo, co "Nie, nie zrobiłbym tego,
nawet gdyby moje życie byłoby zagrożone.", odpowiedź B, jest mniej
skomplikowana, oznacza: "Nie wiem, jak bym postąpił", a odpowiedź C:
"Tak, zrobiłbym to, bo ważniejsze jest dla mnie dobro własne, niż
wioski". Jak na razie wszystko jest jasne?
- Hai, jasne, jak słońce, śliczna - zawołał Starszy, ukrywając
zdenerwowanie. Brunetka nachmurzyła się.
- Tylko bez takich, Uchiha. Dobrze, jeśli to 'jest jasne' - kobieta
wyciągnęła ręce zgięte w łokciach, podobnie zginęła palce środkowe i wskazujące
obu dłoni, ukazując dosadnie, że go cytuje. (Jak nie wiecie o co chodzi, to
może skojarzycie gest, który wykonują nauczyciele, mówiąc, że UCZEŃ MYŚLAŁ,
oczywiście prześmiewczo dop. aut.;) - to czas na zasady. Nie wolno wam użyć
żadnej z form Sharingana, bo wtedy wasza walka z Naruto będzie na śmierć i
życie. Innymi słowy czy odniesiecie zwycięstwo, czy poniesiecie porażkę, obaj
umrzecie. W chwili, gdy weźmiecie w dłoń pióra - wyjęła je z kieszeni i
położyła przed każdym z braci - wasze umysły poddadzą się silnemu jutsu, dzięki
któremu będziecie odpowiadać jakby bez przemyślenia. A tak naprawdę, będziecie
odpowiadać szczerze, tak, jak byście to robili w pełni świadomie - dziewczyna
wzięła oddech, chcąc kontynuować, lecz Sasuke ją ubiegł.
- Po co to, skoro będziemy odpowiadać tak, jak byśmy nie byli pod
wpływem? (Nie mylić z narkotykami :d -dop. aut.).
- Proste. Tak nie będziecie mogli kłamać - na jej słowa Itachi
uśmiechnął się pewny siebie, co również skomentowała. - Wiemy, że jesteś jednym
z najlepszych w genjutsu, ale obiecuję, ta technika cię zaskoczy - westchnęła
zniecierpliwiona. - Odpowiadać będziecie, zakreślając odpowiednie litery, a
raczej wasze dłonie. Możemy zaczynać? - A gdy przytaknęli, wzięła w dłoń arkusz
pytań, a raczej sytuacji, jakie mogą się stać. Wskazała by ujęli w dłonie
pióra. Zimny metal dotknął ciepłej, męskiej skóry i świat braciom zawirował.
***
*
***
Widząc postać swojego byłego
przyjaciela, niemal nie rozwalił wszystkiego wokół siebie. Samo imię, czy
nazwisko zdrajcy pobudzało w nim pokłady wrogości i nerwów. A przecież...
kiedyś taką wściekłość budził w nim Orochimaru, zabierając Sasuke ze sobą.
Sakura, Yamato, a nawet Sai pamiętali jego walkę z Wężowatym na Moście Nieba i
Ziemi w Wiosce Ukrytej w Trawie, gdy oddał się pod panowanie Kyuubiego, byle
tylko zabić sannina. A teraz? Naruto naprawdę czuł się zagubiony. Tęsknota za
brunetem, wszystkie rany, łzy, chwile załamania, które obaj z różowowłosą
przeżyli, wspomnienia wspólnych misji, ale też walk, jakie że sobą
prowadzili... Tego było za dużo. Z jednej strony musiał przyznać Iruce rację,
chłopak chciał tylko pomścić swoją rodzinę, a zrobił to sam, bo taki już był -
samodzielny i dumny. Ale z drugiej... zostawił ich, nie patrząc na to, co
poczuje zakochana Haruno, czy głupi, tępy Uzumaki, demon, który odnalazł w nim
brata. Najważniejszą osobę, dla której ani przez chwilę nie żałowałby oddać
życia, ani całego siebie. Tak, on nadal kochał Sasuke, ale nie mógł mu wybaczyć
tych wszystkich wydarzeń. Jeszcze nie teraz.
Śledząc z kolei ruchy jego brata,
Itachiego, nie czuł nic. Co prawda, przez niego jego brunet cierpiał sromotnie
przez tyle lat, lecz wiedział, że ten mężczyzna zachował się jak rasowy
shinobi. Wykonał rozkaz. Blondyn miał pewność, że starszy Uchiha miał wybór...
tak jak miał świadomość, że za nic by nie odrzucił rozkazu, przez swoją dumę.
Tą samą, przez którą Sasuke nie poprosił o pomoc. Kiedyś go nienawidził, lecz
teraz… tak wiele rozumiał. Nie mógł go oceniać.
***
*
***
Patrząc z boku i nie skupiając się
odpowiednio, nie zauważylibyście nic. Jednak przy odpowiednim natężeniu wzroku, zobaczylibyście szybkie
ruchy dłoni, które jakby żyły własnym życiem. Ręce jak gdyby kierowane nieznaną
siłą, machinalnie wskazywały odpowiednią odpowiedź tak, że wydawało się, że nie
kieruje nimi mózg. Nic bardziej mylnego. Jutsu, którym były nasiąknięte pióra,
zostało wymyślone przez Yoindaime Hokage, dawno temu. Wydawało się, że technika
została zapomniana, jednak Kage Liścia dostawali ją w darze tuż po rozpoczęciu
rządów i musieli zachować w tajemnicy, gdyż odkryta, mogła doprowadzić do
upadku nawet najbardziej ułożonego państwa. Technika ta ma wiele nazw, jednak
najprostsza to po prostu Shinjitsu no Jutsu, czyli Jutsu Prawdy. Jak działa? Pokrótce – ten, kto zostanie nią potraktowany, wpada jakby w trans i odpowiada na
pytania tylko i wyłącznie szczerze i nie ma możliwości skłamania. Nie można
także tego jutsu oszukać. Nawet z najbardziej zakłamanych osobników wyciągnie
prawdę i to bez tortur, nagabywania czy co tam jeszcze wymyślą sadyści. W
zależności, czy się odpowiada słownie, czy pisemnie, szybkość odpowiedzi jest
różna, jednak nie czas reakcji. Umysł, potraktowany tą techniką, w wypadku
testu ustnego, odpowiedź na zadane pytanie widzi od razu, jednak ninja
wypowiada ją w odpowiednim tempie, by była zrozumiana przez odbiorców. A w
wypadku testu, dzieje się to w zawrotnym tempie, by skrócić oczekiwanie. W jednym
jak i w drugim przypadku ninja nie jest w stanie kontrolować umysłu, ani nie
ma czasu na zweryfikowanie odpowiedzi z tym, co może, a czego nie może wyjawić.
Jedna mała uwaga – dla osób będących pod wpływem tej techniki, całe
przesłuchanie trwa zaledwie minutę, nigdy mniej i nigdy więcej.
Sasuke otworzył oczy i ustabilizował
oddech. Kątem oka zerknął na swojego Ani-san, który robił to samo i patrzył
pytająco na zadowoloną kobietę.
- Jak…?
- Mówiłam, że to jutsu cię zaskoczy, Uchiha. Nie udało ci się
interweniować. Wiedzieliśmy, że spróbujesz, lecz nie podołasz. To najwyższy
poziom genjutsu. Nic więcej nie mogę powiedzieć – po słowach pomocnicy Hokage,
miał pewność, że Itachi próbował przełamać technikę, w końcu jego Sharingan był
cały czas aktywny. – Jest godzina… druga, więc musimy poczekać 10 minut na
wyniki – poinformowała ich, machając do swojej mentorki, która podążała w ich
kierunku spokojnym krokiem. Widząc, że mężczyźni skupili się na niej szybko
schowała pióra z powrotem do kieszeni.
- Druga? – Powiedzieli chórem, patrząc na wielki zegar wśród trybun.
Shizune zaśmiała się niewinnie.
- Tak, druga. Wydaje się wam, że minęła minuta, a tak naprawdę byliście
testowani przez około sto minut. Kolejna cecha jutsu – chwilę później obok
brunetki pojawiła się Tsunade, uśmiechając diabelsko.
- Ciekawa jestem, który z was zdradziłby mnie jeszcze raz.
- Żaden, Tsunade-Hime – zapewnił ją szybko młodszy, na co kobieta już
otwarcie zaczęła się śmiać.
- Nie bądź taki pewien – odrzekła, uspokajając się. W ciszy odczekali
pozostałe 3 minuty, po czym na biurkach każdego z Uchihów pojawił się zwój.
- Rozwińcie je - w chwili, gdy to zrobili, hebanowowłosy został
przeniesiony wprost przed oblicze Uzumakiego, a Itachi stał przed tunelami.
- I widzisz Sasuke, twój brat zrobiłby to jeszcze raz, gdyby nie ty –
obaj spojrzeli na nią pytająco.
***
*
***
I
UWAGA, ZNÓW MARUDZI WAM INATA!
Nie chcę
Was, moich kochanych Czytelników do niczego zmuszać, ale jeśli.. pod tą notką
pojawi się 5 komentarzy od różnych pięciu osób, to maxymalnie w dwa dni po
opublikowaniu ostatniego komentarza, wrzucę Wam luźny one-shocik ;)
Miłego dnia ;*