czwartek, 22 sierpnia 2013

009. Rozdział dziewiąty - Historia miłosna, duperele. Wizyta



         Opowiadanie: Powroty, a co za tym idzie, postępy?
         Rozdział: 9/?
         Tytuł rozdziału: Historia miłosna, duperele. Wizyta.  


***
*
***

    Siedział nad jeziorem i rozmyślał nad planem działania. Co prawda Kiba  zrobił mały researches u Uchihy, ale z tego, co zaobserwował, trudno było określić co tak naprawdę czuje młody członek klanu. Widać było, że interesował się Uzumakim, lecz pod jakim względem? Postanowił założyć najgorsze i zacząć przekonywać do siebie chłopaka. Przeniósł się pod budynek Hokage, gdyż właśnie chciał do niego zajść. Zobaczył jednak wychodzącego z jego mieszkania Irukę-sensei, a widząc jego minę, domyślił się, że rozmawiali o czymś ważnym. Z westchnieniem ruszył z powrotem do swojej dzielnicy.

***
*
***

          Sakura leżała na łóżku w swoim pokoju, studiując zwój od swojej Mistrzyni, gdy nagle ktoś zapukał. Spodziewała się mamy, bo tata pracował raczej do późna. Westchnęła i poszła otworzyć drzwi, bo gość nie zareagował na jej ciche 'proszę.' Gdy zobaczyła, kto za nimi stoi, zdębiała.
   - Ohayo, Sakura-kun. Porozmawiamy? - Bez słowa przepuściła chłopaka do środka. Zapadła nieprzyjemna cisza, którą przerwał brunet. - Może zrobisz mi coś do picia? Gdzie twoja gościnność, pipo? - Mruknął, siadając na brzegu łóżka. Dziewczyna zmarszczyła groźnie brwi i ruszyła w jego stronę. Czarnooki wyciągnął pojednawczo ręce. - Spokojnie, spokojnie. Po twojej minie widzę, że znów powiedziałem coś, czego nie powinienem był powiedzieć. I właśnie dlatego do ciebie przyszedłem, Haruno - podszedł do niej i położył dłoń na policzku, co zaskoczyło ją na tyle, że nie zareagowała. - Nie wiem, jak ci to wyjaśnić, ale tylko ty możesz nauczyć mnie rozumieć uczucia, wyrażać je. Być może nawet kochać - zbliżył usta do jej warg i posmakował ich delikatnie. Tego było za wiele dla zielonookiej, więc zdzieliła go mocno w głowę, po czym wstała dumnie i z błyskiem w oku obserwowała chłopaka. Jej piersi unosiły się i opadały szybko, a policzki pokryły delikatne rumieńce.
   - Jak zawsze bezpośredni. Schlebiasz mi, przychodząc z tym do mnie, jednakże... Musisz być pojętnym uczniem, inaczej stale będziesz obrywał, Sai. Pamiętaj - jej głos z każdym słowem stawał się coraz bardziej złowieszczy, lecz brunet mimo tego nadal się sztucznie uśmiechał. - Zaczniemy od twojego wyszczerza, nie mogę na niego patrzeć - warknęła, lustrując jego postawę. Zaczynało ją drażnić jego milczenie. - No, powiedz coś.
    - Jesteś piękna, wiśniowa dziewczyno - odparł w końcu, siadając z powrotem na łóżku i patrząc na nią wyczekująco, o dziwo, już bez sztucznej miny. Zaobserwował, że w chwili, gdy ją skomplementował, uśmiechnęła się ciepłej. Zrobił jej przyjemność, a o to przecież chodziło.

***
*
***

           Itachi westchnął ciężko i zaczerpnął powietrza. Wcale nie był pewny, czy robi dobrze, opowiadając mu to wszystko.
   - Wiesz, że kogoś kochałem, kocham i będę kochać, mimo, że ta osoba odeszła. Nim zacznę właściwą opowieść, przyrzeknij, że za nic, choćby nie wiem co bym powiedział, nie będziesz mi przerywał. To dla mnie ważne, Sasuke.
  - Obiecuję, Ani-san.
  - Dziękuję. Moja ukochana ma na imię, jak wiesz, Inata. Nazywała się... - przelotnie zerknął na brata - Uzumaki. - Wiele kosztowało chłopaka, by mu w tym momencie nie przerwać, ale przecież obiecał. Itachi był mu wdzięczny. - Odpowiadając na twoje niezadane pytanie: tak, jest rodziną twojego Naruto. Dokładniej, daleką kuzynką. Przybyła do wioski w wieku 8 lat, a ja ją poznałem krótko przed masakrą klanu, jakieś pół roku wcześniej. Nie wiedziałem długo, kim jest, bo Hokage zabronił jej się ujawniać, a wyglądem w ogóle nie przypominała nikogo z klanu Uzumaki - gdy Łasic opowiadał o swojej miłości, uśmiech rozświetlał jego oblicze. - Była wyjątkowa pod wieloma względami. Pierwszym był wygląd: miała krótkie, fioletowe włosy i piękne, zielone oczy, tak bardzo kontrastujące z oliwkową cerą. Zmieniały się w zależności od jej humoru - gdy była szczęśliwa, były niemal przezroczyste, a gdy smutna, ciemniały, tak że przypominały moje, niemal czarne. Ubierała się zwykle w białe płaszcze, tak, to był jej znak rozpoznawczy. Jej umiejętności również należały do wyjątkowych: otrzymała od swojego ojca, Shitary Uzumaki, kekkei genkai, zwane Shitosu. - Sasuke poruszył się niespokojnie, dając mu znak, by jak najszybciej to wyjaśnił. Spełnił jego niemą prośbę. - Tym kekkei genkai miała możliwość kontrolowania i przywoływania wszystkich 10 demonów. Inaczej mówiąc, kierowała nimi, służyły jej. - Słowa brata zrobiły na Fukushu-sha duże wrażenie, czego nie umiał ukryć. - Tak, Ototo, moja miłość była silną osobą. Nigdy nie potrzebowała mojej pomocy. Gdzie skończyłem?
   - Na tym, kiedy ją poznałeś.
   - Ah, tak. Było to wiosną. Walczyłem ze swoim klonem, aż nagle został on unicestwiony przez naszego ojca. Do dziś pamiętam, jak ze złością odwróciłem się w jego stronę i zamarłem, gdy ujrzałem mojego anioła. Inata wyśmiała wtedy moje otępienie i stanęła do walki. Spojrzałem na tatę pytająco, a ten tylko się uśmiechnął i powiedział, że nie mam być takim dżentelmenem i żebym zaatakował - mówiąc o tych wydarzeniach, Sasuke wydawało się, jakby odpłynął i na nowo wszystko przeżywał. - Walczyła dzielnie i jako pierwsza mnie pokonała, nie ukazując nawet połowy swoich umiejętności w Ninjutsu. Oczywiście żadne z nas nie mogło używać swojej klanowych specjalności, takie były zasady. Zaimponowała mi do tego stopnia, że zaczęliśmy razem trenować, jednocześnie wykonując rozkaz Trzeciego. Nie potrzebowałem zbyt dużo czasu, by się w niej zakochać. Była piękna, utalentowana, miała anielski charakter i nade wszystko szanowała ojca, mnie, a nawet ciebie, choć nigdy się nie poznaliście. Spędzaliśmy coraz więcej czasu razem, aż nadszedł dzień, kiedy musiałem zamordować wszystkich bliskich. Po wszystkim, cały we krwi poszedłem się odmeldować i pożegnać z nią. Pamiętam do dziś wyraz jej twarzy, gdy wyznałem jej prawdę. Na początku nie mogła w to uwierzyć, a potem pożegnała słowami: "Zawiodłam się na tobie, Itachi. Jesteś niczym dla mnie." Gdy powiedziałem jej, że spełniłem rozkaz, uderzyła mnie - mężczyzna skulił się, a z jego oka popłynęła samotna łza. 
    - Nie jesteś winny, ty tylko...
   - Nie próbuj mnie usprawiedliwiać, Sasuke. Ona miała rację, jak zawsze. Mogłem wypowiedzieć posłuszeństwo ówczesnemu władcy i nie skazywać cię i innych na tyle cierpienia. Mogłem żyć jak zwykły cywil, uciec czy po prostu dać się zabić, ale samemu nie zabijać. To Inata nauczyła mnie kochać, pokazała, że w życiu są rzeczy warte zatrzymania, rzeczy warte poświęcenia. I nie były nimi władza, potęga, ani wieczna zła sława. A ja musiałem zostawić moje własne, osobiste źródło dobroci i szczęścia, bo podjąłem tak głupią i marną decyzję. Zachowałem się jak najemnik niemający własnych uczuć czy sumienia - mówił, a jego głos był nadal spokojny, choć w środku cały się trząsł. Potrzebował chwili by uspokoić własne myśli, najlepiej by uciekł, lecz powstrzymywało go poczucie obowiązku wobec zranionego już Sasuke. Doprowadzi opowieść do końca, nie ważne, ile go to będzie kosztowało. - Po wyjściu od niej, ostatni raz zwróciłem się do miejsca, w którym widziałem ją po raz pierwszy, a potem odszedłem. Przez kolejne lata dowiadywałem się o twoich postępach i jej poczynaniach. W dniu, w którym miałeś swoje 13 urodziny Inata pojedynkowała się z Madarą i ... zginęła - głos mu się zatrząsnął i nie mógł powstrzymać łez. Młodszy Uchiha nie wiedział co zrobić, jak się zachować, gdyż pierwszy raz widział brata w takim stanie. Postanowił siedzieć cicho, niemal nie oddychać i pozwolić Itachiemu wypłakać tęsknotę, żal, smutek, wszystko, co czuł, jednocześnie myśląc o Naruto. - Kiedy przybyłem na miejsce bitwy, nikogo nie było. Zastałem istne piekło i na wpół martwego demona. Wokół pełno krwi, złamanych drzew, broni, ale jej ciała nie było. Nigdy nie zostało odnalezione.
   - Więc może ona żyje? - Łasic spojrzał na niego oczami pełnymi łez.
   - Chciałbym, ale to niemożliwe. Kilka godzin później, gdy jej szukałem, natrafiłem na Madarę. Siedział nad rzeką i bawił się jej włosami. Powiedział mi, że porzucił jej ciało daleko stąd i zakopał głęboko pod ziemią, jak psa. Dowodem była jej... głowa, spoczywająca na jego nogach - hebanowowłosy był wstrząśnięty.
   - To wtedy tak znienawidziłeś Madarę? - Przytaknął. - Mogę o coś zapytać?
   - Mów - odparł czerwonooki, otrząsając się z przykrych wspomnień. A raczej je od siebie odepchnął.
   - Czy Naruto... Czy on wie o jej istnieniu?
   - Nie i wolałbym, żeby tak zostało. W niczym mu to nie pomoże, a i może zaszkodzić. - Ita wstał i skierował się w stronę rezydencji, Sasuke podążył jego śladem.
   - A dlaczego ja jej nie poznałem?
   - Zadajesz mało ważne pytania, braciszku, ale odpowiem ci. Przyczyna leży w naszym ojcu, Fugaku. Gdy dowiedział się, jak silna jest moja miłość do Inaty, postanowił nas zaakceptować. Pasowało mu to, że moja dziewczyna była silna, waleczna, miała na mnie dobry wpływ i była niezależna finansowo. Krótko mówiąc, uznał ją za dostateczną partię dla mnie. Lecz musisz wiedzieć, że bał się, że pójdziesz w moje ślady i zamiast ćwiczyć, skupisz się na miłostkach.
   - Nie zrobiłbym tego.
   - Wiem, Sasuke, wiem. Jednak znałeś ojca - mężczyzna położył mu dłoń na ramieniu i zatrzymał go na środku uliczki. Obaj mieli świadomość, że nadal są obiektem plotek i wzdychań, a każde ich słowo jest podsłuchiwane, dlatego przesłał mu myśl. "Opowiedziałem ci to wszystko nie bez przyczyny. Wykorzystaj to, by naprawić stosunki z twoim chłopcem. Drugiej szansy nie będzie", na co chłopak prychnął i przyspieszył krok. "Sam sobie poradzę, Łasiczko. Tylko... mnie pilnuj." Starszy uśmiechnął się pod nosem, a Sasuke zrozumiał. Przyznał, że potrzebuje jego pomocy. W kilka minut później bracia stanęli przed rezydencją i tu czekała na nich niespodzianka - pod drzwiami leżał zwój od Hokage. Młodszy sięgnął po niego i rozwinął, zatapiając się od razu w lekturze. Itachi spokojnie czekał, aż skończy, nadal pozwalając myślom krążyć wokół ukochanej. Z zamyślenia wyrwał go zdenerwowany głos Ototo.
   - O północy mamy stawić się u Tsunade. Stoczymy walkę.
   - Z kim?
   - Z Naruto.
***
*
***

          Po wyjściu Iruki nie zostało mu dużo czasu na rozmyślania, bo musiał stawić się u Tsunade. To do niego nie podobne, ale nie miał jakoś teraz ochoty na jakiekolwiek misje, tym bardziej, że nie ukończył tej u Kakashiego, choć po ostatniej wizycie u jonnina miał przeczucie, że to długotrwałe zadanie. Wciąż doskonalił się w segregowaniu dokumentacji, lecz nadal nie wiedział po jaką cholerę się tego uczył. Przecież normalnemu ninja do niczego to się nie przyda. Owszem, pisanie raportów to jedno, ale układanie ich? Jednak misja, to misja, nie mógł wybrzydzać. Patrząc na zegarek zdejmował ubranie. Z roztargnieniem muskał brzuch, ramiona, uda, szyję ... Tak bardzo pragnął dotyku kogoś innego niż on sam. W końcu od jego jedynego stosunku minęło półtora roku, a on jakoś nie umiał nikogo poderwać. Miał wielką ochotę na zabawę swoją męskością, która nawiasem mówiąc była dość dużych rozmiarów, ale się powstrzymał. Rzadko się przełamywał, bo czuł, jakby samozadowolenie było słabością niegodną shinobi. Często wspominał swój pierwszy jak i ostatni raz z Sakurą i tęsknił za jej sprawnymi dłońmi na jego przyrodzeniu… „Była w tym dobra, naprawdę świetna”, pomyślał, zakładając swój ulubiony czarno-pomarańczowy dres, czerwony płaszcz z czarnymi płomieniami i również czarne sandały. Z pośpiechem wybiegł z mieszkania, nawet go nie zamykając. Wiedział, że nikt do niego nie zajrzy, przecież to dom potwora.

***
*
***

            Idąc od Naruto, myślał nad tym wszystkim co od niego usłyszał. Wiedział, że chłopak ma rację i w dużej mierze rozumiał jego uczucia, tylko… zastanawiał się, czy Sasuke nie cierpiał za mocno. Przecież dla niego zbrodnia, jakiej dopuścił się Itachi Uchiha była niewybaczalna, tak jak rozkaz wydany przez władze Konohy… Nie dziwił się, że dla onyksowookiego Wioska Liścia mogła nie przypominać domu a nawet więcej, być miejscem znienawidzonym, dlatego chciał ją zrównać z ziemią. Iruka był na siebie zły – nie mógł nie przyznać słuszności myśli swojego ulubionego ucznia, ale i nie mógł z kretesem skreślić jego byłego przyjaciela. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem było to, że wszystkiemu winny był Itachi. „Choć nie, on tylko wykonywał rozkaz… I miał wyrzuty sumienia, jeśli zostawił małego Sasuke przy życiu, dodatkowo zachęcając chłopca do tego, by się w przyszłości zemścił. Czyli chciał umrzeć… A nie wiem już sam.” Zły na cały świat krążył po uliczkach wioski, aż nogi zaniosły go pod budynek, który wynajmował Kakashi Hatake. W końcu obiecał sobie, że do niego pójdzie po tym, jak dowie się co z jego niemałym już Uzumakim. Przez chwilę kontemplował obraz, jaki miał przed oczyma: mały, skromny domek, z ogródkiem w którym rósł jak podejrzewał bez, jabłonie i dziwne kwiaty: białe, nakrapiane, całkiem jak storczyki, podobne kwiatem do małych, różowych uli, wielkie trawy, z kwiatostanem przypominającym małe miotełki, bardzo zbliżone, z czerwonymi kwiatami czy wreszcie różowe niezapominajki! Mężczyzna przesuwał wzrokiem po kolejnych ewenementach przyrody, zapominając na chwilę, gdzie jest i po co tu przyszedł. Z zamyślenia wyrwał go smutny głos właściciela nieziemskich roślin.
   - Panie Iruko? Co pan tutaj robi? – Wydało mu się, jakby jonnin od ostatniego spotkania zmizerniał i podupadł na duchu, w końcu nie przywitał go swoim słynnym uśmiechem. A do tego ta grzeczność: panie Iruko?!
   - Nie wygłupiaj się i mów mi po imieniu, Kakashi-sama. Przyszedłem… em… by… - patrząc w odsłonięte prawe oko, czuł się dziwnie. W głębi serca wiedział, że to on jest powodem zmiany w mężczyźnie. – Porozmawiać o tym wszystkim co się stało między nami i o tym przez co wyglądasz tak, jak wyglądasz, czyli mizernie – wyrzucił z siebie na jednym wydechu, jednocześnie uciekając wzrokiem.
   - Chcesz mi powiedzieć, że wyglądam źle? – Warknął szarowłosy, jeszcze bardziej smutniejąc^^.
   - Nie, nie… nie to chciałem... – brunet nie widział już, co powiedzieć, by nie urazić więcej osoby przed sobą, a i co sprawi że się…pogodzą?
   - A co?
   - Chcę… - przełknął nerwowo ślinę – wyjaśnić wszystko, co miało miejsce w ostatnim czasie i spróbować…
   - Czego, Iruka? – Czuł, że oko Hatake bacznie go obserwuje, więc próbował ukryć zdenerwowanie, lecz zdradziły go rumieńce wstydu na policzkach.
   -  No… przyjaźni – Kakashi, słysząc to niepewne słowo, na początku się wściekł, co zauważył Umino, bo zaczął się cofać, lecz później… stwierdził, że od tego mogą zacząć.
   - Dobrze, Iruka, spróbujmy, jeśli ci zależy – odparł, niby od niechcenia, ale w duchu cieszył się jak małe dziecko. Dostał drugą szansę od losu i ją wykorzysta. Widząc zmieszanie i niepewność w oczach ukochanego szybko dodał: - Cieszę się, że przyszedłeś. Wejdziesz?
   - Z miłą chęcią – Chunnin odetchnął z ulgą i podążył za mężczyzną.

***
*
***

            Dzwon na wieży strażniczej wybił północ. Dwójka mężczyzn stała oparta o framugi drzwi do gabinetu Hokage. Zmierzając do celu nie zamienili ze sobą ani jednego słowa, każdy z innych pobudek – Sasuke bał się spotkania ze swoim Liskiem, a Itachi z Kakashim. Nagle drzwi gabinetu się otworzyły, a jakaś siła wciągnęła ich do środka. Zostali oślepieni przez tysiące świec i luster.
   - Witajcie w prawdziwym piekle, zdrajcy.



3 komentarze:

  1. Pierwsza! ;D
    Dziękuję za dedykacje ;d Ten rozdział był boski. Mimo, że nie zawierał za dużo zwrotów akcji, bardzo ciekawie ujęłaś niektóre momenty c; Widzę, że bardzo lubisz parkę KakaIru (ja też ^^) i bardzo dobrze, że przeplatasz to z innymi parkami. Boże, nie umiem się doczekać, tego, gdy Neji zagada do Naru. Szczerze, to jestem zauroczona Sasunaru, ale fajnie jest tak sobie poczytać o tym, że ktoś inny się zakochuje w Naruto <3 Świetne jest to, że Sai i Sakura coś ten teges, próbują stworzyć xD Naprawdę nie mogę doczekać się walki Naruto i Sasuke. Jestem też ciekawa, czy w tym opowiadaniu zrobisz tak, że Naru będzie umiał wchodzić w tryb Bijuu (według mnie byłby to wspaniały pomysł, i telepatycznie wysyłam Ci prośby o spełnienie tego ._.). Ale oczywiście to Twój wybór ;)
    Podsumowując, pisz kochana (mogę tak mówić? xD), pisz! A no i pytanie.
    Miałaś dużego kaca, gdy wróciłaś z tego wesela? xDD
    Pozdrawiam ^^
    Kaja Jelonek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, i jeszcze powiadamiam, że u mnie jest nowy rozdział ;p Mam nadzieję, że Ci się spodoba ;d Tym razem nie zapomniałam ;D
      Kaja Jelonek

      Usuń
  2. O Boże....OŁMAIGAD O.O!! Co dalej? CO DALEJ??!! Co się stanie z Łasiczką i Sasiem?!
    Dobra koniec dramatyzowania :D Rozdział boski i zgadzam się z Kają we wszystkich sprawach :) rozmowa Iruki z Kaszalocikiem nieziemska ^^
    Czekam z niecierpliwością na następne rozdziały :*
    Pozdrawiam i życzę pomysłów na następne akcje :D

    OdpowiedzUsuń