czwartek, 10 października 2013

016. Rozdział szesnasty - Dolina Końca. Nowy członek klanu Uzumaki.


            

    Mam dla Was zapytanie tym razem. Co myślicie o tym, bym założyła bloga KakaIru? ;p . Bo drugi SasuNaru, z humorem, dozą ciepła i muzyki już mam w zamyśle ;p . Pozdrawiam i liczę na Wasze opinie !



 17-18.09. (czwartek - piątek)
           
           
            Szedł wkurwiony w kierunku swojej dzielnicy. Jak on śmiał go odrzucać? Jako członek wybitnego rodu, miał co najmniej prawo spotykać się z takim kimś jak Jinchiruuki Kyuubiego! A ten najzwyczajniej w świecie mu odmówił, zasłaniając się tym, co odpowiednie.  Ale on wiedział o co chodzi i postanowił się zemścić. Tak tego na pewno nie zostawi. Nie na darmo nazywa się Neji Hyuuga!

***
*
***

            Tsunade okupowała fotel w swoim gabinecie i z uwagą czytała zaległe raporty. Nigdy nie była dobra w biurokracji, a wręcz jej nienawidziła, dlatego po części cieszyła się, że niedługo Naruto ją zastąpi i zostanie uwolniona z tego koszmaru. Jej zmęczone oczy prześlizgiwały się po kolejnych linijkach, jej postać oświetlała tylko niewielkich rozmiarów lampka. Znużona, przysnęła na moment, a gdy się ocknęła, czuła czyjąś obecność w pomieszczeniu.
  
    - Kto tu jest? - Zapytała, napinając mięśnie i szykując się do walki. - Kim jesteś?! - Nienawidziła takich sytuacji. W zaciemnionym kącie pokoju stała ciemna postać, okryta płaszczem, z głową ukrytą pod kapturem.
    - Czy ty się aby nie przemęczasz, Tsu? A swoją drogą gratuluję posady Hokage, dość ambitnie - aksamitny głos odbijał się echem po gabinecie.
    - Nie przypominam sobie, żebyśmy byli na ty! - Krzyknęła piwnooka, stając gwałtownie. Nabrała powietrza w usta, lecz nim zdążyła krzyknąć, gość zakrył jej usta dłonią.
    - Przybyłam tu w pokojowych zamiarach. Błagam, Tsu, wysil się - odsunęła się od kobiety i stanęła na przeciwko. W świetle lampy zamigotał fiolet. - Nie poznajesz mnie? - Widząc, że blondynka nadal jej nie kojarzy, westchnęła przeciągle i zsunęła z głowy kaptur.
    - Tych tęczówek nie zapomnę nigdy, ale.. niemożliwe! Oszalałam - Tsunade obeszła biurko i dotknęła policzka dziewczyny. - Niemożliwe... ty nie możesz być... - w kącikach jej oczu zalśniły łzy.
    - A jednak to ja, Inata Uzumaki, córka Shitary Uzumaki, twoja była młodsza przyjaciółka, daleka kuzynka Naruto i.. - wywód zielonookiej przerwał gest Hokage - staruszka bezprecedensowo przytuliła się do nowoprzybyłej.
    - Ale jak? - Wyszeptała, odsuwając się od niej i prowadząc na swój własny fotel. - Przecież Itachi mówił, że ty... - na dźwięk imienia byłego chłopaka, dziewczyna zdrętwiała.
    - Czy Uchiha mówił ci coś na mój temat? - Zapytała zimnym głosem, patrząc przed siebie beznamiętnym wzrokiem.
    - Wiesz... Ja i Itachi mieliśmy małe sesje, o których nie wiedział nikt poza nami. Musiałam sprawdzić, czy mogę mu dać kredyt zaufania. Podczas jednej z nich opowiedział mi o tobie, oczywiście to, czego nie wiedziałam i o waszym rozstaniu. Twierdził, że nie żyjesz. Bardzo cierpiał… - dodała, z dziwną nutą w głosie. - Ale wracając do ciebie - jak to się stało, że ty tu jesteś? - Zielonooka westchnęła dwukrotnie i ściskając dłonie w pięści, opowiedziała Hokage o wydarzeniach z ostatnich lat. Piwnooka słuchała jej, na przemian przerażona, zaintrygowana i zniesmaczona. Po wszystkim uścisnęła kolejny raz towarzyszkę nie wierząc, że ją dotyka.
    - Naprawdę tu jesteś - szeptała, podczas jej monologu. - Więc to twój ojciec uratował cię przed śmiercią? - Spytała, siadając na brzegu biurka.
    - Tak. Krótko przed moim przybyciem do Konohy parę lat temu, jak wiesz, umarł. Przed śmiercią zapieczętował we mnie swoje życie. Będzie trwało tak długo, jak zechcę. W chwili, gdy walczyłam z Madarą, umarła cząstka mnie, a potem moim ciałem zawładnęła cząstka ojca. Z tym, że jestem sobą.
    - To wiele tłumaczy - przyznała Kage, patrząc wyczekująco na Inatę. - No i?
    - Co: no i? - Dziewczyna skierowała na nią zdziwione spojrzenie.
    - Mam rozumieć, że wracasz do nas?
    - Tak, tylko… mam prośbę. Nie chcę, by ktokolwiek dowiedział się o mojej obecności, przynajmniej na razie. Udzielisz mi azylu? - Blondynka na moment znów stała się bezwzględną przywódczynią.
    - Czy mam udzielić pomocy osobie, którą znałam parę lat temu, do której intencji nie jestem przekonana? Jakie skutki przyniesie to wiosce? - Zagryzła wargę, udając zawzięcie, że myśli. Uzumaki spojrzała na nią zbita z tropu.
    - Jakie skutki? Nie przekonana? O czym ty gadasz, Tsu?
    - Jestem Kage Liścia, nie zapominaj, że ważne są dla mnie teraz inne wartości... - nadal strefowała towarzyszkę, w duchu dobrze się bawiąc. Gdy przerażenie na twarzy fioletowowłosej sięgnęło zenitu, uśmiechnęła się tryumfalnie. - Oczywiście, że cię tu schowam. Tylko nie rozumiem po co to?
    - Na krótko. Nie wiem jeszcze jak rozegrać to z Naruto, rozumiesz. Tyle lat był sam, a tu nagle pojawiam się ja i wywracam jego całe życie do góry nogami. Zresztą nawet mnie nie pamięta, to może być dla niego szok…
    - Myślałam, że nigdy tego nie powiem, ale Uzumaki to utalentowany shinobi, mniej już nieprzewidywalny, ale mimo to jest mądrym, młodym mężczyzną. Myślę, że zrozumie, ale jeśli sama chcesz się przygotować na spotkanie z nim, proszę bardzo. Powiedz mi...Czy ktoś poza mną wie, że wróciłaś?
    - Tak, Uchiha. Rozmawiałam z nim wczorajszego wieczoru - Tsunade domyślała się intencji kunoichi, lecz to przemilczała. - Jak dotąd syreny nie wyją, mój kuzyn nie wypytuje ciebie o mnie, więc pewnie zachował nasze spotkanie dla siebie - w jej głosie słychać było smutek, złość i słabo maskowany żal.
    - Zaraz, zaraz... To znaczy, że kręciłaś się po Konosze niezauważona cały jeden dzień?! - Kobieta wściekła się. - A gdzie byli moi strażnicy, Kotetsu i Izumo? Shi… - Inata zatknęła jej usta dłonią.
    - Obiecałaś przecież, Tsu. A co do tej dwójki nie możesz mieć zastrzeżeń, spełniali swoje obowiązki - odpowiedział jej pełen zdziwienia wzrok. - Opracowałam jutsu, dzięki któremu naprawdę trudno mnie wyczuć. Mówiąc więcej - mogą to tylko Jinchiruuki.
    - To dzięki twojemu kekkei genkai? - Przytaknęła. - Jak ma wyglądać twój "azyl"? - Dziewczyna zamyśliła się na chwilę.
    - Mogę się przebrać, bo utrzymywanie jutsu przemiany przez tyle czasu i w różnych sytuacjach, może się nie udać. Tak myślę... może wtajemniczysz jeszcze kogoś, kto, powiedzmy... się mną zaopiekuje?
    - Jeśli dobrze rozumiem... mam z ciebie zrobić zdobycz wojenną? A raczej szpiega - uśmiechnęły się do siebie. - Co myślisz o tym, bym przydzieliła ci Itachiego?
    - Nie zgadzam się - oschły ton i zimne spojrzenie nieco zdenerwowały Hokage.
    - Dlaczego? Dzięki temu nie musiałabym wtajemniczać kolejnej osoby!
    - Nie chcę mieć z nim nic wspólnego. I nie pytaj - dodała, widząc, że blondynka otwiera usta. - To nasze porachunki. A najlepiej, to wyślij go na misję.
    - Nie rozpędzaj się i nie mów mi, co mam robić - znów przybrała rolę bezlitosnego i pewnego siebie władcy, lecz tym razem nie udało jej się nabrać towarzyszki. Ta, zamiast drżeć ze strachu, kolejny raz przytuliła Kage. Tym razem nie zauważyła jej szybkiego gestu - po sekundzie tu i ówdzie sunęły kosmyki włosów zielonookiej.
    - TSUNADE, co ty robisz?! - Zszokowana dotykała głowy, czując, że jest o wiele lżejsza.
    - No co, taką cię zapamiętałam i tak lepiej wyglądasz - odsunęła się od wściekłej kunoichi i wstając z biurka, stanęła przed nią. - Chodź, zaprowadzę cię do twojego nowego mieszkania - chwyciła jedne z wiszących kluczy przy drzwiach, a Uzumaki podążyła za nią bez słowa. - Mam ci wiele do opowiedzenia - szepnęła, schodząc ze schodów i podziwiając przez ramię sylwetkę byłej przyjaciółki.
- I wzajemnie - odparła nowoprzybyła, wkraczając za Hokage w mrok i głaszcząc krótkie włosy. – Przez ciebie będę musiała iść do fryzjera!
    - Da się załatwić – mruknęła blondynka, zastanawiając się, gdzie umieścić dziewczynę. Jej stare lokum dawno temu spłonęło.

***
*
***

            Kierował się właśnie do Kakashiego na co dwudniowe "układanie papierów", a jego głowę zaprzątała myśl o randce z Nejim. Przemierzając uliczki Konohy, próbował sobie wszystko poukładać, przecież dopiero co przebaczył wewnętrznie Sasuke. Jak miał się teraz zachowywać? Na co sobie pozwolić? I to jego wyznanie, pocałunek? Co miał robić? Przecież Sasuke powiedział, że… że go kocha. A Naruto od dawna kochał Uchihę. Jak więc miał postąpić? Zaryzykować, czy nadal go od siebie odpychać? Na wspomnienie gorących warg przyjaciela, jego ciało przeszedł dreszcz przyjemności jak i szczęścia. Czy miał… poddać się kłębiącemu w sercu, uczuciu?

            Z takimi myślami skręcił w uliczkę, przy której mieszkał Hatake i przystanął. W oddali wyczuł dwie chakry - jedna należała do Tsunade i tego był pewien, drugiej nie znał i to go zaalarmowało. Wyostrzył zmysły i po cichu, tłumiąc własny przepływ energii, szedł w kierunku postaci. Przystanął jakieś dziesięć metrów przed nimi i nasłuchiwał.
    - Uzumaki, nie chowaj się i tak wiem, że tu jesteś - w świetle lampy ulicznej zauważył, że osoba koło Hokage nieznacznie drgnęła. Wyszedł z ukrycia.
    - Przed tobą nikt się nie schowa, Baa-chan - zauważył lekki grymas na twarzy blondynki, lecz nauczył się go ignorować. Jego wzrok spoczął na jej zakapturzonym towarzyszu. - Kto to? - Zapytał niepewnym głosem, obserwując bacznie nieznajomego.
    - To mój osobisty gość.
    - Jakaś szycha? - odparł, podchodząc bliżej i starając się zajrzeć pod materiał kaptura. Nim oberwał w ciekawski łeb, spostrzegł, że postać ma najintensywniej zielone oczy, jakie kiedykolwiek widział.
    - Nie interesuj się. Idziesz do Kakashiego? - Niechętnie przytaknął, kierując spojrzenie na władczynię. – Cieszę się, naprawdę – dodała, znikając za zakrętem. Nie rozumiał, co oznaczały słowa Piątej, lecz z westchnieniem skierował się na schody do posesji jonnina.

            Wszedł do mieszkania byłego sensei i nie zapalając światła, ruszył przed siebie. Dzięki Kuramie jego wzrok wyostrzał się w nocy, ale też znał rozkład mieszkania szarowłosego na pamięć. Nie dziwne po tylu wizytach. Przed drzwiami zwykle zajmowanego pomieszczenia, zatrzymał go głos właściciela:
    - Chodź do salonu, mam dla ciebie coś innego tym razem - zgodnie z instrukcją skierował się do średniej wielkości pokoju, z kominkiem, wielkim regałem ze zwojami i wygodną, na pierwszy rzut oka, kanapą w roli głównej. - Siadaj - zauważył, że Kakashi miał na sobie nieco odmienny strój, składający się z czerwonej bluzy, czarnych, dresowych spodni i nieodłącznej, zielonej kamizelki. O dziwo nie...
   - Sensei, zapomniałeś o masce! - Ryknął zszokowany, na moment na powrót stając się starym Naruto. Oglądał lekko zarośnięte policzki, smukły, męski podbródek, pełne i kształtne usta i wydatny, choć nie ostry nos. Dodatkowo mężczyzna się uśmiechnął, co nadało jego twarzy powabu i wdzięku. - Łał, super wyglądasz!
    - Dzięki, ale nie zapomniałem jej założyć. Przygotowałem posiłek - dopiero teraz blondyn zauważył ramen na kilka sposobów i ciasto marmurkowe na przyniesionej z kuchni, ławie - i chciałbym, byś się przyzwyczaił do tego widoku - to mówiąc, opadł na kanapę, dając mu znak, by zrobił to samo.
    - Ale dlaczego mam się przyzwyczaić? - Niebieskooki dość miał niespodzianek jak na ostatnie dwadzieścia cztery godziny. Jego towarzysz podrapał się zakłopotany w kark, przypominając mu siebie samego.
    - Bo prawdopodobnie… - spojrzał chłopakowi głęboko w oczy - będę się często widywał z Iruką, a przy nim nie noszę tego badziewia - wskazał ręką na porzucony w kącie skrawek materiału. - Więc.. pomyślałem sobie, że w ogóle ją zrzucę. Chciałbym znać twoje zdanie, co o tym sądzisz?
    - A bo ja wiem... - mruknął, śliniąc się na widok przygotowanego żarcia. - Jak dla mnie spoko. Jak najbardziej spoko - dodał, sięgając po jedną z miseczek. Zdawało się, jakby jonninowi ulżyło na skutek wypowiedzianych przez Jinchiruuki, słów.
    - Arigato, Naruto. A skoro to mamy jasne, to po późnej kolacji weź się za studiowanie tych zwojów - wskazał nosem na wspomniany wcześniej przeze mnie regał. Uzumaki jęknął.
    - No wiesz, sensei, umiesz zepsuć nastrój - burknął obrażony, posyłając mu jednak uśmiech pełen makaronu i mięsa. "Może teraz, gdy Sasuke znów jest w wiosce, wróci stary Naruto? Bardzo bym tego chciał", pomyślał Kaszalot, podążając w jego ślady i pałaszując ramen.

***
*
***

            Powitali dzień z niebyt zadowolonymi minami. Po wczorajszej... utarczce, nie mieli zbytnio ochoty ze sobą rozmawiać, a na pewno Sasuke nie chciał. Przy kolejnej próbie rozmowy temat znów zszedł na dziwnego napastnika przed ich bramą i kolejny raz Itachi milczał jak zaklęty, co go szczerze zdenerwowało. Przecież byli braćmi, na nowo sobie ufali, a on wyskakuje z takim czymś.

            Rozdrażniony, usiadł na łóżku i rozmasował bolący, na skutek niewygodnej pozycji, kark. Zaraz potem rozciągnął mięśnie, a zaspane jeszcze stawy mu strzyknęły. Spokojnie rozejrzał się po pokoju, a jego wzrok zatrzymał się na zdjęciu drużyny siódmej sprzed lat - jedynym zdjęciu przyjaciół, jakie miał. Sakura… jak zawsze uśmiechnięta, kawaii, rozsądna; Naruto… kiedyś ciągle się śmiał, nic nie mogło na dłużej zmyć tego jego firmowego wyszczerza. A teraz on to zrobił i bardzo siebie za to nienawidził; Kakashi… dawniej wydawał się tajemniczy, silny, choć i tak go nie szanował. Obecnie… no cóż, ich stosunku były jeszcze chłodniejsze; i na końcu on sam - chłopiec z zagmatwaną przeszłością, samotny, zimny, wiecznie niezadowolony. Ale czy choć trochę się zmieniło? Na fotografii nie było wypisanych ich prawdziwych myśli ani celów. Nic nie wskazywało na to, co zdarzało się w ciągu pięciu lat po uwiecznieniu tej beztroskiej chwili.

            Sięgnął po ramkę z fotką i wiedziony jakimś przeczuciem, odwrócił ją tyłem do siebie. Jego serce na moment zamarło - rozpoznał pismo Naruto, słowa wyryte zapewne kunai.
            Przyjaciele na zawsze? Zaczynam tracić rozum, wciąż łudząc się, że wrócisz, Sasuke.
            I data - dwudziesty trzeci kwietnia dwa lata temu. „Czyli... Naruto wierzył we mnie jeszcze kilka lat wstecz. Co się stało, że teraz jestem mu obcy?” Nagle otworzył szeroko oczy - olśniło go. „To wtedy... Tamtego dnia...”

            RETROSPEKCJA

            Były shinobi Liścia górował nad pokonanym Jinchiruuki, w dłoni dzierżył rękojeść swojej katany, której ostrze przebiło jeden z punktów witalnych, choć jeszcze nie najważniejszy. Przepływające przez stal Chidori rozrywało wolno ranę, nie pozwalając się jej na nowo zasklepić. Na jego ustach błąkał się zauważalny, cyniczny i zimny uśmiech.
    - Nie wydaje ci się, że to idealne miejsce? Dolina Końca - to tu zniszczę tą wyjątkową dla ciebie więź. Mam dość ciągłej ucieczki od demona próbującego sprowadzić mnie do znienawidzonego miejsca wbrew mej woli - leżący na skale Naruto zakrztusił się krwią, którą wypluł, brudząc stopę przeciwnika. Byłego przyjaciela.
    - Nie.. nnie mówisz tego poważnie - wykrztusił, oddychając ciężko.
    - O taaak, Kyuubi. Nie rozumiesz, że ta więź mnie osłabia? Tylko nienawiść buduje - szydził z niego, dumny z pokonania dziewięcioogoniastego Bijuu. Blondyn zacisnął szczękę i z nadludzkim wysiłkiem, raniąc dłoń, chwycił ostrze miecza i siłując się z jego właścicielem, wyjął je z rany, a następnie przyklękując, odepchnął napastnika. Z jego wielu ran sączył się brunatny płyn i nie był pewny, czy Kurama tym razem da radę. Męcząc, zaczął się podnosić, jednocześnie cicho szeptając.
    - Wiesz, mnie takiego, jakim jestem, zbudowała chęć sprowadzenia cię z powrotem. A raczej potrzeba. Za-zawsze by-byłeś moim rywalem, później, choć się przed tym broniłeś, stałem się przyjacielem. Dla mnie to słowo znaczy bardzo wiele. Wiem, jak to jest stracić kogoś...
    - Może myślisz, że ci złożę kondolencje? - Znów ten cyniczny i wyprany z pozytywnych uczuć, głos. Zabolało.
    - Nie. Ch-chcę tylko powiedzieć, że rozumiem już, c-co czułeś - chwycił się za serce, świat zaczął mu wirować. - I-i rozumiem twoją nienawistną więź z Itachim. Tylko czy chcesz zabić ostatniego członka swojej wymarłej rodziny? - Poczuł na swoim ciele kolejne uderzenie. Policzek na nowo zaczął krwawić.
    - On nie jest członkiem mojej RODZINY!  - Ryknął brunet, dostając szału. Chciał kolejny raz wbić swoją Kusanagi w jego ciało, lecz powstrzymały go wybełkotane resztkami sił słowa niebieskookiego.
    - Nadal będę cię szukał, jeśli mnie teraz nie zabijesz. Nie poddam się, aż do śmierci. Rozumiem już twoją zemstę, lecz jeśli chcesz być wo-wolny, za-zabij mnie, Sasuke, przyjacielu - rozłożył ręce, czekając na cios. Uchiha zastygł - nie rozumiał tego, był przecież bezlitosnym, zimnym i zawodowym zabójcą, jednak nie mógł zadać ostatecznego uderzenia. Obiecał sobie, że nie pozwoli Uzumakiemu się zmienić, przekonać, nigdy w życiu, a teraz patrząc na wyczerpanego walką chłopaka, opadającego wolno na ostrą skałę, czuł się dziwnie. Jakby żałował zadanych ran. Ale przecież on nie znał tego uczucia, nie wiedział co to żal.

            Złapał go, nim roztrzaskał sobie głowę. Usiadł po turecku, opierając częściowo ciało Naruto o swoje skrzyżowane nogi. Obserwował spokojną twarz chłopaka, lecz zmaltretowaną i zmęczoną. Opuchnięte wargi cicho coś szeptały. Nachylił się by dosłyszeć swoje imię i zduszone: kocham Cię, przyjacielu. Zdziwił się, lecz to niespełna świadome wyznanie do czegoś go pchnęło. Niewiele myśląc, zakosztował zakrwawionych ust. Smakowały tak odmiennie, od tego, co zapamiętał. To chwilowe zetknięcie warg pchnęło go do czegoś jeszcze.
    - Obiecuję, że wrócę. Z Itachim, czy z jego krwią na rękach, ale wrócę - powiedział to na pozór wbrew sobie, lecz tak naprawdę tego pragnęło jego serce, serce Sasuke sprzed lat.

            Uświadomił sobie, że to wtedy zranił Naruto najmocniej. Wszystkiego złego miedzy nimi było za dużo. Nie wiedział, jak to poukładać i w końcu nie dziwił się reakcji blondyna. Dla Uzumakiego, który również stracił swoją rodzinę w postaci Jirayi, przyjaźń była najważniejsza, bo nie poczuł co to miłość, co to prawdziwa więź z rodzicielami. Zastąpił to nieznane uczucie właśnie przyjaźnią i to właśnie z nim ją nawiązał. To, co ich łączyło postawił najwyżej, ponad wszystko inne.

            A czym była ta ich więź dla niego? Przez krótki czas, kiedy był jeszcze w wiosce, przez chwilę była bardzo ważna - byli nie tylko rywalami. Dzięki Naruto czuł, jakby miał namiastkę zmarłej rodziny, przez moment nawet uważał go za równego sobie brata lecz... nadal był Mścicielem i nie mogło to się inaczej skończyć, niż jego zemstą. Niż ich rozstaniem. Pamiętał, co Uzumaki tamtego dnia powiedział mu wcześniej.

            RETROSPEKCJA

            - Wysłuchaj mnie, Uchiha! - Niebieskooki stał kilka metrów od oprawcy, utrzymując w jednej dłoni rozwinięty w pełni Rasengan. - Zarzucasz mi, że jestem głupkiem, a szukam cię tylko ze względu na wioskę. Nawet nie wiesz, jak się mylisz!
    - Doprawdy? - Wymiana ciosów, uderzenia, upadki.
    - Konoha jest dla mnie najważniejsza, to prawda, to nasz dom...
    - Nie, to twój dom - poprawił go, na nowo szykując się do ataku.
    - Nasz dom - upierał się, przywołując klony. - I choć zrobię dla wioski wszystko to… w ostatnich latach więcej zrobiłem dla ciebie. Uciekałem, ryzykowałem życie, zahaczałem o niesubordynację w czasie misji, stawiałem się Hokage, pokonywałem przeciwników z myślą, by być bliżej ciebie…
    - Jeszcze pomyślę, że się we mnie zakochałeś - zironizował, biegnąc w jego kierunku. - Ja tego wszystkiego nie chcę, nie rozumiesz?! Nani to dalej ciągniesz, wbrew mojej woli? - Zdziwił się, gdy Naruto nie odepchnął go, nie zrobił w sumie nic, tylko przyjął cios.
    - Bo wiem, że gdzieś w głębi, za tą piekielną maską nienawiści, jest Sasuke, jakiego znam, Sasuke, który nie bał się zaryzykować swojego życia, by mnie uratować...
    - Ciągle wracasz do tej pierdolonej walki z Haku? - Stojąc kilka centymetrów od jego twarzy, patrzył na niego groźnie. - To był błąd, teraz bym się tak nie zachował! - Odpowiedział mu nikły uśmiech.
    - To nie zmienia faktu, ze gdyby Haku chciał cię naprawdę zabić, nie byłoby cię tu teraz. Postawiłeś swoje życie i marzenie na szali by mnie ratować i wiesz, że to coś ważnego. Dlatego ja teraz stawiam na szali moje istnienie, by ciebie uratować. Zwrócić tamtego Sasuke. Sasuke, którego wszyscy kochamy. Bo jesteś dla mnie ważny.

            "Jesteś dla mnie ważny, jesteś ważny - dlaczego te słowa tam bardzo na mnie wpłynęły? To od dnia tamtej walki tak naprawdę zdałem sobie sprawę, że coś do ciebie czuję, Uzumaki. Co teraz myślisz? Jak zareagowałeś na pocałunek?” Westchnął i wychodząc z łóżka, skierował się do pokoju Itachiego. Zdziwiło go, że był zamknięty. Zaintrygowany cofnął się do łazienki, biorąc po drodze nowe ubrania. Wchodząc do pomieszczenia, otworzył szeroko oczy - w wannie czekała na niego wciąż ciepła, jak stwierdził, woda, ulubione piwo i... zdjęcie Naruto, jak spał. Wziął je do ręki i odwrócił, czując przypływ pożądania. Rozpoznał kaligrafy Ity.

            Mały prezent. Przepraszam za wczoraj, a raczej dzisiaj. Jestem u Hokage. Pogadamy później.  Itachi
           
Czy coś mogło go dzisiaj jeszcze zaskoczyć? Zapewniam, że tak.

11 komentarzy:

  1. Wiem, jade od tyłu, ale upewniam Cię, że czytałam wszystko po kolei. Trochę jeszcze trudno połapac mi się w nowym wystroju twojego bloga, więc przyzwyczajenie mi się do nowej barwy kolorów może trochę potrwać ;d
    No dobra. Ja nic przeciwko nie mam drugiemu blogowi z KakaIru, ani kolejnym z SasuNaru. Jeśli masz na tyle czasu i weny, to proszę bardzo! ;D Ja jestem całkowicie ZA! ;D
    Ale teraz napisze coś o rozdziale...
    Zapowietrzyłam się! Przez Ciebie prawie bym się udusiła! Neji w końcu działa? c; No, z tego co zauważyłam, Hyuuga chce tylko i wyłącznie ciała Uzumakiego. Niech, kurde Uzumaki da mu po łapach kiedy będzie się do niego dobierał! Tylko Uchiha ma do tego prawo, ej! Chociaż nie poskarżyłabym się, gdybyś zrobiła taki niedoszły gwałcić na Naruto przez Nejiego. Oczywiście Sasuke by go uratował XD Chociaż nie. Wolałabym, gdyby Naru sam się obronił. No sorry, ale w końcu on umie używać trybu Bijuu, nie? xD Przepraszam Sasuke, ale nie dorastasz Naru do pięt xD Naruto to taki wykoksowany koks, jego nie można pokonać ;3
    Ale wracając... Moment, w którym Sasu, został SAM w ŁAZIĘCE, z zdjęciem NARU, mimo, że niezamierzonie, ryknęłam śmiechem. Przecież oczywiste jest to, co on tam będzie robić ;)
    No i trzymam Cię za słowo, że kiedyś Naruto odda Sakurze ;-; Tak żeby wylądowała w szpitalu *marzy* *u*
    Tsunade i Inata jako przyjaciołki, hm? Jestem Ciekawa, ile musi mieć Inata lat, że zadaje się z taką staruchą... tzn. dojrzałą panią.
    I jeszcze te wspomnienia... Mega.
    Przepraszam, że dzisiaj tak krótko, ale chcę jeszcze skomentować poprzedni rozdział i wydziubdziać może jakiegoś shot-a, tak na urodzinki Naruto c;
    Pozdrawiam
    Kaja Jelonek

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, hej,
    to znów ja ;] na początku powiem, ze czytam partiami, więc opowiadania niestety jeszcze nie przeczytałam.... ale zmieniły mi się plany na weekend, więc na pewno przysiądę i przeczytam, i coś jeszcze skrobnę na temat samego opowiadania.... a co do one-shotów bardzo mi si e podobały, „Wróżka” wyszedł rewelacyjnie, co mi się tutaj podobało, pomysł, szczery Uchiha po alkoholu, no i że szczęśliwie się wszystko zakończyło.... a co do drugiego tekstu „Jitai o osoreru” rewelacja, istna rewelacja, tyle uczuć, i bojący się przyznać Sasuke, do swoich uczuć Naruto, i cieszy mnie, że nie zmarnował ostatniej szansy jaką dał mu los.... a ten album ze zdjęciami super...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Etto... No nie mam nastroju, zeby ci słodzić, bo dedykacji dla mnie nie było, a to zaboało, no i ten, więc powiem co myślę pójdę się zabić, okey?
    A więc bardzo się cieszę, że miedzy nimi mozna powiedzieć, że "wszystko w porządku" i juz nie mogę doczekać się, aż Sasuke zmaca naszego Naruto... Mój Itaś z inną babą ;-; Ach jak to boli ;-; No nic, trza przeżyć tą Inatę dla większego dobra, czyli SasuNaru.
    Dużo weny życzę.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi jakoś stary wygląd się bardziej podobał. I łatwiej było się połapać co i gdzie. Ale to może trzeba się po prostu przyzwyczaić. I nie marudzić.
    Nowe opko? Jak dla mnie dobry pomysł. Ale chcesz je pisać razem z tym czy jak? Bo jakoś jestem sceptycznie nastawiona do osób, które zakładają po 10 blogów i potem się czeka pół roku na rozdział na jednym z nich. Nie mówię, że tak będzie u Ciebie... To jest bardziej moja obawa.
    No i ładnie... Jakoś coraz więcej adoratorów ma Naruto i Iruka. To teraz tylko czekać aż dojdzie do porządnych rękoczynów. Naruto ma problem z Saskiem a jka jeszcze mu do tego dojdzie jego rodzinka to się chłopak załamie (tak załamany Naruto to raczej nie jest możliwe) i może poleci do Sasuke szukając w nim wsparcia? I coś będzie się rozwijać u nich.
    No i teraz się zastanawiam kto prędzej będzie w związku: Naruto czy Iruka?
    Weny!
    Anelka

    OdpowiedzUsuń
  5. Teraz zacznę od wypowiedzenia się o nowym wyglądzie bloga. :3 Wydaje mi się, że wszystko jest teraz bardziej uporządkowane i szczerze, to bardziej mi się podoba. :3
    Ten rozdział... Cóż, nie mogę powiedzieć nic innego niż stałe wychwalanie. Dziewczyno, jak ty to robisz, że masz tak świetne pomysły i realizujesz ja na takim poziomie? Uwielbiam czytać twoje opowiadanie, jak zaczynam to nie mogę się oderwać. :3
    Niestety jest coś do czego się przyczepię, bo zauważyłam błąd w jednym zdaniu: "Pry kolejnej próbie rozmowy temat ich rozmowy znów zszedł na dziwnego ", zjadłaś jedną literkę w "przy" i powtórzenie wyrazu rozmowy. :3 Przepraszam, że tak wytykam, ale to tak, żebyś wiedziała jakbyś chciała poprawić czy coś. ;x
    Bardzo podobało mi się, że Naru odrzucił Neji'ego. ;D Choć przez chwilę myślałam, że między tą dwójką może coś się wydarzyć, żeby to Sasuke nie miał tak łatwo, ale dobrze stało się, tak jak napisałaś. I tak między nimi jeszcze długa droga, którą mam nadzieję jak najlepiej i najszybciej pokonają. Bardzo bardzo podobały mi się te przemyślenia Sasuke, cudownie to wszystko opisujesz, tak bardzo uczuciowo. ama nie wiem czemu, ale zakochałam się w tym zdaniu:" - Ciągle wracasz do tej pierdolonej walki z Haku? " Czytając to sama do siebie się uśmiechnęłam. <3 Swoją drogą, zmieniając troszkę temat chciałabym, żeby Tsunade przydzieliła Inacie Itachi'ego. I mam cichą nadzieję, że tak właśnie się stanie, tym bardziej po zostawionej wiadomości, że Itachi jest u Hokage. ;3 No cóż, nie pozostaje mi nic innego jak czekać z niecierpliwością na ciąg dalszy. Kochana pisz szybciutko, mam nadzieję, że już więcej nie zdarzy mi się aż tak zalegać na Twoim blogu, a nawet jeśli ( czego bardzo, bardzo nie chcę. ;c ) wiedz, że na pewno wszytsko nadrobię. Buziaki i dużo weny. <33

    OdpowiedzUsuń
  6. To może zacznę od tego, co lubię pisać zdecydowanie najbardziej i co sprawia mi niesamowitą radość: rozwijasz się! I nie, nie mam na myśli samej fabuły i całego opowiadania, tylko umiejętności i sposobu wyrażania tego, co siedzi w twojej głowie. Nie ma nic lepszego, niż autor, który z każdym rozdziałem pisze coraz lepiej!
    Szczerze mówiąc powinnam na dziś zastopować czytanie już jakiś czas temu. Dlaczego? Z powodu mało przyjemnej pobudki, która czeka mnie o 5. Zamiast normalnie położyć się spać kilka godzin temu, ja oczywiście musiałam dokończyć, bo historia niesamowicie mnie wciągnęła. Jest niebanalnie. Żeby napisać coś sensownego powinnam po każdym rozdziale robić notatki z tego, co podobało mi się szczególnie, ale jakoś na to nie wpadłam. Teraz w mojej głowie słyszę tylko zwykłe 'yyyyyy' i szukam takich fragmentów w pamięci.
    Ach tak, już mam. Z początku szczerze przyznam średnio rozumiałam Naruto. Fakt, Sasuke to podły zdrajca, wstrętny typ, któremu zdecydowanie należała się nauczka, ale może bez przesady? Jednak z biegiem czasu i rozwojem akcji, doszłam do wniosku, że blondyn ma dużo racji. Fabuła została dobrze przemyślana i prócz tej wpadki z pocałunkiem Sakury z Naruto, przy którym zrobiłam jedno wielkie 'yyyy' (tak, znowu) trochę gubiąc się w historii, wszystko okazało się być jak należy.
    Sasuke jest niesamowicie nieprzewidywalny. Rozumiem, że to twoja wizja i wcale mi nie przeszkadza, bo na szczęście nie jest to irytujące (a czytałam gdzieś jakiegoś bloga kiedyś, gdzie zdecydowanie było). Pocałunek mnie trochę zaskoczył, szczera rozmowa z jego strony również, choć rozumiem, że na swój sposób nie miał wyboru.
    Pomysł z czytaniem w myślach braci Uchiha jest genialny. Świetnie się to czyta, gdyż nawet gdy dotyczą one czegoś zupełnie niezabawnego, jest to w mojej opinii świetny wątek komediowy. Nie potrafię wyjaśnić, ale mnie to na swój sposób bawi.
    Oczywiście zapomniałam, co chciałam napisać jeszcze, hm.
    Aa, tak. Neji - fuuu. Nie mogę tego czytać, no masakra. Świetnie, że Naruto go odrzucił, bo już się obawiałam, że w trakcie opowiadania jeszcze jakimś cudem się ze sobą zejdą, co wywołałoby u mnie falę obrzydzenia. Mam szczerą nadzieję, że nie planujesz gdzieś tego jeszcze zrobić.
    Tak podsumowując, opowiadanko z początku moim zdaniem wypadające średnio, bardzo się rozwinęło i podoba mi się. Na pewno będę tu jeszcze wpadać, bo jestem ciekawa rozwoju sytuacji.
    Pozdrawiam ;-)
    Erroay

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana, przepraszam, że ci spamię pod rozdziałem, ale chciałabym cię z radością poinformować o nowym rozdziale po dłuższej przerwie na
    sasuke-i-erin.blog.pl
    Zapraszam serdecznie, buziaki. ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Opowiadanie jest ciekawe. Choć niekiedy pomijasz ważne wątki, co sprawia, że akcja staje się zagmatwana. Przykładem jest to, że nie wiem dlaczego Neji jest wkurzony na Naruto, bo przecież w końcówce piętnastego rozdziału zgodził się on na wyjście, a tu nagle, że Uzumaki go odrzucił.
    Zwróciłam też uwagę, że mylnie używasz japońskich form odnoszenia się Sasuke do Itachiego. Ponieważ Ototo znaczy "młodszy brat". I nie jestem pewna czy Łasica nie powiedział raz do Sasuke ani-san co jest zwrotem do starszego brata.
    Ogólnie akcja jest trochę niespójna. Przykładem tego jest przedstawienie relacji między Sakurą a Naruto. Na początku jest to w miarę logiczne. Ona nie wie czy go kocha czy Drania. Później okazuje się, że byli kiedyś razem, jednak pocałunek, który ma przekonać Sakure o jej uczuciach jest ich pierwszym, co z tego, że Naruto przeżył z nią wcześniej swój pierwszy raz?
    Jedak narracja jest prowadzona ładnie. Można to przeczytać, a nie jak blog autorek, które moim zdanie tylko cudem pozdawały z polskiego.
    Sam pomysł jest ciekawy, choć niezbyt oryginalny. Mnóstwo jest blogów gdzie Sasuke wraca do wioski. Choć rzadko spotyka się że z Itachim. Jednak odrębność stanowi to, że to nie jest taki śłitaśny blog typu:
    S:Młotku, wróciłem
    N:Och, Sasuke
    S;Kocham cię
    N:Ja ciebie też Draniu
    I para oddaje się wiadomej czynności.
    Dlatego cenie twój blog, choć mogłabyś popracować nad logicznością akcji.
    Co do pary KakaIru, nie jestem jakąś zagorzałą czytelniczką opowiadań z nimi związanymi. Parę lubię, choć czytam jedynie w pobocznych wątkach SasuNaru. W tym opowiadaniu jest to dość ciekawa i miła strona całości. Chyba najmniej niespójna.
    Opowiadanie mam zamiar czytać dalej. Z rozdziału na rozdział jest coraz lepsze.
    Moku-chan

    OdpowiedzUsuń
  9. Uuuuuu szykuje się macanko! Uhu! Nie mogę się doczekać! :P
    Nie martw się Emiko! Itaś do ciebie wróci! ;p
    Co do drugiego bloga! Zakładaj i pisz! Szybko :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj,
    to ponownie ja ;D przeczytałam i opowiadanie, no nareszcie wreszcie będę miała szanse być na bieżąco....
    opowiadanie bardzo mi się podoba.... wspaniale tutaj wszystko przedstawiasz... no i podoba mi się właśnie taki Naruto, taki zimny, wredny, cóż został bardzo zraniony przez Sasuke.... ciekawe jak zareaguje na pojawienie się kogoś ze swojej rodziny.... i jeszcze te wspomnienia Sasuke cudownie przedstawiłaś...
    Multum weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie i gorąco Basia

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam nadzieję, że Inata wybaczy Itachiemu, bo bardzo chciałabym zobaczyć jak zachowuje się zakochany Uchiha. Nie mogę się też doczekać wątku SasuNaru, chociaż cieszę się, że tak to odciągasz. Dzięki temu blog jest jeszcze ciekawszy.
    Przy okazji zapraszam na mojego bloga http://naruto-i-jego-klan.blogspot.com/
    Życzę mnóstwa weny.
    Pozdrawiam Sumire ;)

    OdpowiedzUsuń