czwartek, 5 czerwca 2014

"Konoszański sen" - zapowiedż.



      
 ***

   Inny wymiar, prócz naszego? Chyba zwariowałaś, Midori. Przecież to nie jest możliwe, naczytałaś się bzur ;)

         Enter.

         Wcale nie, Naruto! Rozmawiałam o tym z profesorem Akihiro. Powiedział mi o kamieniu filozofów!

        Śmiech. Palce uderzające o klawisze klawiaturowe.

         Masz na myśli ten z Harry’ego Pottera? J Nie bądź śmieszna, żyjemy w XXI wieku. Zresztą Twój profesorek jest powalony.

         Założył ręce za głowę, czochrając sterczące blond włosy. Czekał na wytłumaczenie swojej najlepszej przyjaciółki. Świergot ptaków – wiadomość.

         Nie! Profesor Akihiro nie kłamał. Chcesz się przekonać? Przyjdź dziś wieczorem do starej biblioteki, wiesz której.

         Blondyn kolejny raz zaśmiał się serdecznie. Co prawda, uwielbiał Midori i te jej szalone pomysły, ale czasami przechodziła sama siebie. Że niby istniał portal do innego wymiaru i że niby jest dostępny tylko dla niego? Ech, życie byłoby samo w sobie zbyt proste. Chłopak, wyłączając ipada, rzucił się na łóżko i kładąc dłonie pod głowę, zawiesił wzrok na suficie. Jego słoneczny kolor łagodnie pobudzał jego wzrok. Utkwiwszy spojrzenie w jednym miejscu, pozwolił myślom dryfować wokół postaci koleżanki. Znali się z Amori kilka lat, a kochał ją co najmniej od roku. Nie miał jednak odwagi jej o tym napomknąć, więc trwał w tej przyjaźni. Ot, po prostu, co do niego niepodobne, tchórzył.
    - Naruto, chodź na obiad – usłyszał z dołu nawołujący głos mamy. Uśmiechnął się. Dziś, po wielu, naprawdę wielu próbach namowy swojej rodzicielki, uzyskał to co chciał, mianowicie ramen jako główne danie w menu. Zadowolony poderwał się z łóżka. Od kiedy wyjechali z Japonii, mama przestała gotować japońskie potrawy, choć nie wiedział dlaczego.
    - Lecę, dattebayo! – Odkrzyknął, wychodząc z pokoju.

         **

         - Naruto – zaczął wysoki mężczyzna, o siwych włosach i zielonych oczach – jutro są twoje osiemnaste urodziny…
    - Wiem i? – Przerwał mu chłopak, pałaszując swoje ramen. Jego gładkie policzki, mocno opalone, całe były uświnione smakołykiem.
    - My z tatą chcielibyśmy ci coś powiedzieć – wtrąciła niska, pulchna kobieta, której kolor włosów przypominał miedź.
    - To znaczy? – Młodzieniec nie zdawał sobie sprawy z poważnego tonu jej głosu.
    - Spójrz na nas – podpowiedział mu ojciec, obarczając go dość niewygodnym spojrzeniem. Soczyście niebieskie oczy skrzyżowały się z tymi zielonymi. Blondyn odłożył pałeczki.
    - Nie rozumiem – brązowooka spojrzała przelotnie na męża.
    - Wydaje nam się, że to najwyższy czas, żebyś poznał prawdę. Ja i twój tata, to znaczy… Yoko… Nie jesteśmy twoimi prawdziwymi rodzicami. Adoptowaliśmy cię, gdy byłeś taki malutki – mówiąc to, dłońmi wskazała mu odpowiednią wielkość.
    - Słucham?!! – Nastolatek poderwał się z miejsca. – Nie… jestem waszym… synem? – Wydukał, a jego oczy krążyły od jednego do drugiego.
    - Tak – potwierdziła mężatka, płacząc.
    - Ale kochamy cię jak syna – zapewnił bladowłosy. – Chcieliśmy, żebyś wiedział, nie chcieliśmy cię oszukiwać – (…) odpowiedziało mu trzaśnięcie drzwi.

         **
        
         - Nie bądź śmieszna! – Ryknął, porywając jej z dłoni fioletowy kamień. – To coś – wskazał brodą na niego – nigdzie mnie nie zabierze!
    - Mylisz się! – Zdenerwowana czarnowłosa dziewczyna nie rozumiała złości swojego przyjaciela. – Włóż go do ust, a sam zobaczysz!
    - Co zobaczę? Mam się zadławić? – Spiorunował ją wzrokiem. – Masz osiemnaście lat, a wierzysz w takie bujdy! – Kolejny raz podniósł głos sprawiając, że jego słowa echem odbiły się od ścian starej biblioteki. Odwrócił się do niej tyłem. – Nie mam na to czasu – dodał, chcąc odrzucić trzymany przedmiot. Zatrzymała go chłodna dłoń na nadgarstku.
    - Jeśli naprawdę mnie kochasz, zrobisz o co proszę – niebieskie oczy rozszerzyły się w zdumieniu.
    - Skąd…?
    - Po prostu wiem. Naruto, włóż ten kamień do ust. Świat, do którego się przeniesiesz… Odnajdziesz tam zaginioną rodzinę…

         **

         Otaczała go dziwna jasność i chłód. Ponad własnym krzykiem i płaczem, słyszał coś, jakby szum… I ciepłe słowa, wypowiadane kojącym, miękkim głosem.

         - Naruto... Nie wybrzydzaj przy jedzeniu, jedz dużo i rośnij w siłę.. Ubieraj się ciepło i myj się codziennie...i nie siedź do późna, potrzebujesz dużo snu. Znajdź sobie przyjaciół...nie musi ich być wielu.. wystarczy garstka, takim którym naprawdę będziesz ufać...Ucz się sumiennie i ćwicz swoje techniki. Pamiętaj, że każdy ma swoje wady i zalety.. dlatego też nie przejmuj się jeśli coś pójdzie nie po twojej myśli...Słuchaj się nauczycieli w akademii.. A i jeśli chodzi o trzy przywary shinobi. Pożyczając innym pieniądze i biorąc pożyczki, bądź ostrożny. Oszczędzaj swoje wypłaty za misje. Nie pij alkoholu przed dwudziestką. Zniszczy ci tylko zdrowie, więc jak już, pij z umiarem. Następną przywarą są kobiety. Sama jestem kobietą i nie wiem jak to powiedzieć, ale… Wszystko, co musisz wiedzieć to to, że świat złożony jest z kobiet i mężczyzn. Więc to tylko kwestia czasu kiedy zainteresujesz się dziewczynami. Pamiętaj, by nie trzymać się przy niemiłych. Znajdź sobie taką jak twoja mamusia. Jeśli już mowa o trzech przywarach… Uważaj na mistrza Jiraiye, dattebane. Doświadczysz dużo bólu i cierpienia, ale mimo to pamiętaj kim jesteś. Znajdź cel i marzenia i nie przestawaj próbować zanim nie odniesiesz sukcesu... Jest jeszcze tak wiele rzeczy, o których chciałabym Ci powiedzieć.. Chciałabym zostać z Tobą... Kocham Cię. Minato przepraszam, że zużyłam tyle twojego czasu.

         Potem głos, jakby się zmienił:
    - W porządku. Naruto, to co chcę ci powiedzieć… Słuchaj we wszystkim swojej rozgadanej matki. Hakke no Fūin Shiki.

**

         To taka jakby zapowiedź, skrót, dlatego wątki są nie rozwinięte. Nie wiem kiedy znów coś napiszę.
I.             S..